@Umpal, post #1310
Nie zgadzam się z tym mnożnikiem. W moim przypadku to była praktycznie połowa pensji (1600 zł, i było to może ze dwie czy trzy stówy więcej od przeciętnej). Dzisiaj A4000D 040/40 nie kosztuje połowę wypłaty, a co najmniej całą lub więcej, więc co najwyżej x2, może x2.5. Przynajmniej w tym konkretnym przypadku.
@recedent, post #1316
Najwyraźniej dla kogoś jest tyle warty, skoro ktoś te sprzęty za te ceny kupuje. Gdyby wszyscy chętni "unieśli się słusznym gniewem" i przez - powiedzmy - rok nie kupowali nic u "wrednych-handlarzy-spekulantów-w-zmowie-cenowej-podwyższających-ceny-w-ramach-trustu-i-kartelu" to ceny znacząco by spadły.
@Andrzej Drozd, post #1308
A1200 z drugiej ręki - 1200 zł. Kupa kasy, nie pamiętam dokładnie zarobków w połowie lat 90-tych, ale to były chyba ze trzy moje wypłaty
@Umpal, post #1310
To akurat zapamiętałeś bardzo dobrze. Sam też skorzystałem z takiej właśnie pożyczki i w 1994 kupiłem (jak zwykle z żoną ;)) Amigę 1200 OK
@banan666, post #1326
@Andrzej Drozd, post #1327
@sordan, post #1328
@Duracel, post #1299
@adam_mierzwa, post #1333
@Andrzej Drozd, post #1337
@ZbyniuR, post #1338
@Duracel, post #1299
Oczywiście, że Amiga to nie żywność, ale celowo przedstawiłem tak jaskrawy przykład.Przykład na tyle skrajny, że absurdalny. Dlatego nazwałem to demagogią.
Na tej samej zasadzie działa każde inne hobby.Nie, bo nie każde hobby polega na kolekcjonowaniu. Na przykład dla mnie amigowanie to tworzenie nowego sprzętu i programowanie. Kolekcjonowanie nie jest hobby twórczym i jako takie mnie nie interesuje. Owszem, lubię gdy moja Amiga jest sprawna, czysta i estetycznie wygląda, ale ma pracować i jeżeli trzeba w niej przetestować 150 przelotek IDE to nie waham się, rozkręcam i testuję. Żadnego kustoszowania
a ci uzależnieni biedacy, tęskniący i spragnieni pozytywnych emocji niczym SPRAGNIONY ZA WODY ukrywając przed żonami i kochankami wydają chore pieniądze na te wyświechtane egzemplarze, które nie warte są 1/4 ceny.A dlaczego nie są warte. Jak wcześniej napisałem Amigi są dobrem nieodtwarzalnym. A ponieważ powoli ich ubywa, to cena będzie niepowstrzymanie rosła. Jeżeli ktoś wydaje mimo, że go nie stać, powinien się po prostu udać po poradę do psychologa, tak jak nałogowy palacz czy alkoholik.
Kwestią czasu jest, że ci starzejący się, uzależnieni od wspomnień amigowych itp. zaczną się wykruszać.A to jest dobra kwestia, czy szybciej się skończą Amigi, czy osoby chcące je kolekcjonować
Sprzęt jest, ładnie wyeksponowany na aukcjach przez sprzedawców, można sobie przebierać ile wlezie... tylko ceny są jakoś dziwnie wysokie.Czyli co, wystawia nie po to żeby sprzedać? Może to nowa forma chwalenia się sprzętem? Wystawienie na Allegro w cenie, za jaką na pewno nie pójdzie? W sumie, skoro większość kolekcjonerów to wariaci, to nic mnie już nie zdziwi.