Osobiście uważam, że na x86 jest już wystarczająco dużo systemów różnej maści i nie ma sensu portowanie kolejnego. Po prostu AmigaOS czy MorphOS zaginie w gąszczu tamtych już zapewne dojrzałych i zaawansowanych, nie oferując niczego nowego, jedynie, jak zauważyli niektórzy w OSNews "archaiczne" rozwiązania.
Sprzęt niszowy ma swój urok. Każdy z obecnych i byłych Amigowców to powie, że właśnie jakiś tam indywidualizm spowodował, że wybrali to, a nie coś innego. Dlatego na przykład wolę GP2X od PSP ;)
Sprzęt PC to mainstream, papka dla mas i tak będzie zawsze. Ja o wiele bardziej cenię sprzęt nieprzeciętny, ale ten kij ma dwa końce. Bo albo będziemy mieli sprzęt tani (bo produkowany w ilościach niezliczonych) i dostępny na każdym rogu, albo coś, co jest nietuzinkowe i niestety trudno dostępne i pewnie drogie (chociaż to niekoniecznie) i będzie przejawem "awangardy" ;) Jestem pewny, że wielu zrozumie, o co mi chodzi. Taka chęć bycia innym, niż ogół. I będą tacy, którzy nie zrozumieją. Bo powiedzą, że "system czyni komputer" i tak dalej. Ale to nie to samo. Sprzęt (a raczej rodzina sprzętu) plus System i jego filozofia czyni komputer specyficznym, również z jego wadami czy ograniczeniami.
Żadna filozofia na każdym z brzegu PC odpalić trzy różne wersje Windows, czy 20 różnych dystrybucji Linuxa, albo QNXa, BeOSa, Haiku czy cokolwiek innego. I tak będzie to kolejny pecet z innymi ikonkami i blatem i w sumie to tyle.
I chociaż ten komentarz piszę na WinXP na pospolitym sprzęcie, który jest wygodny, dostępny i można na nim wszystko - marzę o takiej nowej A1200, którą będzie można kupić w sklepach komputerowych a może i MediaMarkt czy w innych tego typu miejscach, jak angielskie Comet czy Currys. O sprzęcie, o który dzieciaki będą nagabywać rodziców, jak było za moich czasów z Amigą ;) Ale dopóki Amiga Inc. to tylko sterta papierów z "intelectual property", nowy sprzęt nawet nie jest w planach (bo to za duże koszty i ryzyko), systemy się rozwijają, ale co z tego, jak nie ma pod nie nowego sprzętu (nie licząc SAM440ep, która jest adaptacją jakiejś tam przemysłowej płyty). Marzę o tym, żeby firmy się potrafiły dogadać i producent sprzętu (dedykowanego, nie adaptowanego) współpracował ściśle z twórcami systemu i środowiskiem. Ale to chyba nie ma szans na powodzenie... Niestety
Być może ARM to najmądrzejsze w tym momencie posunięcie. O ile nie będzie to kolejna adaptacja przemysłowego sterownika, tylko dedykowany sprzęt dla desktopów.
Ale chciałbym zobaczyć rodzinę płyt głównych z prawdziwego zdarzenia, do których profesjonalny projektant stworzy obudowy z logo, które można będzie odróżnić z daleka, albo wypatrzeć na filmie (jak kiedyś Amigi ;)
I to byłby my dream come true

Żyję nostalgią niestety albo i stety, mam w pamięci dobre czasy świetności Amigi (która i tak ustępowała popularnością pecetom), ale była nieprzeciętna i jak nietrudno było zauważyć, wyprzedzała ówczesne rozwiązania sprzętowe (oraz systemowe) o ładnych kilka latek. Potem ta różnica się zatarła aż w końcu zostaliśmy daleko w tyle (ale to już nie były czasy świetności, więc..)
Dlaczego nie można teraz tego osiągnąć? Zaraz usłyszę argument "pieniądze". Ale się nie zgodzę. Uważam, że liczy się potęga umysłu w pierwszej kolejności, ale obawiam się, że ludzi takich jak Jay Miner teraz ze świecą szukać. Pewnie, że oni wtedy też się zmagali z budżetem, wkroczył Commodore i sypnał kasą. Tylko pytam, dlaczego dziś tak nie można? Firm z pieniędzmi jest tylko coraz więcej, na pewno nie mniej niż było wtedy ;) A kryzys to wymysł mediów, pamiętajmy o tym :D
Uff..... Takich kilka refleksji.
PS. Pozdrawiam tych co doczytali do końca