>Tutaj nie ma mowy o sztuce to jest zwykła rzemieślnicza robota.
Uważasz że rzemieślnik nie może być artystą? :P
Zgadzam się z tobą w prawie 100% Hello! Project to kicz i komercha. Nastawiona na trzepanie kasiory od przysłowiowego "A" do "Z". Obstrzał gatunkowy kawałków pokazuje że celem ma być jak największa liczba osób.
Jednakże teraz popatrz na to z innej perspektywy. Przez X lat poprzez treningi i ciągłe występy osoby dochodzą do pewnej wprawy. A BYŁY wybierane, żeby:
A: Miały talent wokalny
B: Miały dobre predyspozycje ruchowe
C: Dobrze wyglądały
D: Miały "charyzmę"
Selekcja była masakryczna. Na kilkadziesiąt tysięcy kandydatek do Hello! Project dostało się tylko kilkadziesiąt (czyli w przybliżeniu 1/1000). Te które się dostały musiały się zgodzić na dosyć wymagający kontrakt. Te które złamały warunki kontraktu leciały z hukiem.
Pozatym wydając masówę eksperymentując z różnymi gatunkami mogą wychodzić "przypadkowe perełki". Tymbardziej że jak dla mnie manager, będący zarazem DJem, twórcą większości tekstów i sporej ilości muzyki, dosyć dobrze sobie radzi.
I kończąc dygresję... tak, uważam że dobry rzemieślnik może być artystą.
> To jest tak naprawdę masowa produkcja gwiazdeczek. Tutaj nie ma mowy o sztuce to jest zwykła rzemieślnicza robota.
Coś ty taki na rzemieślników cięty :P
> Przepraszam za taką opinię, ale co to za gwiazda, której ktoś napisał tekst, ktoś inny skomponował muzykę, jeszcze ktoś inny ją zagrał, a ona tylko kręci tyłk> iem i zaśpiewa coś z playbacku nie swoim głosem?
Wszystko jak najnardziej ok poza tą kwestią z playbackiem. Koncerty były, owszem, grane z playbacku, ale bez wokalu. Wokal, uwierz mi, był na żywo. Jak nie wierzysz, obejrzyj jakieś nagranie na żywo.Na dodatek koncerty na żywo miałyc harakter bardzo spontaniczny. Pokazywało to właśnie wspomniany wcześniej tajemniczy podpunkt "D". Mało tego, musiały się dobrze prezentować w mediach, i to nie o wygląd chodzi. Więc przysłowiowe "tempe blondynki" były spisane na straty.
> Ja akurat jestem człowiekiem, dla którego pierwsze miejsca wszelakich list przebojów powodują chęć schowania się gdzieś jak najdalej od nich.
Ja także. Za przeproszeniem mam to głęboko i szeroko gdzieś na którym miejscu jest kawałek który mi się spodobał. Dlatego pisałem że to była tylko ciekawostka. Prawda natomiast jest taka, że wykonawczynie czasami ratowały słaby naprawdę kawałek. I to chodziło głównie o koncerty, robione przed oficjalnym wydaniem singla. Pozatym... ciekawostką jest fakt że stworzone grupy mają leaderki. Nawet cały Hello! Project ma leaderkę. A ona ma głos w sprawach dotyczących Hello! Project...
Tak skracając. Wydaje mi się że pewne wykonawczynie z H!P mają spory potencjał. Podobnie manager.
Ale to chyba takie moje zboczenie zawodowe połączone z zainteresowaniem do muzyki
> Trochę oczywiście przesadzam
Widzisz... niby masz rację... ale bardzo przesadzasz. W dzisiejszch czasach sztuka "przez duże S" tak naprawdę nie istnieje. Jest często dumnym słowem, którym się określają "jelity".... często nawet, paradoksalnie, dla zysków. Wiele dzieł sławnych artystów powstało, bo artysta nie miał co, przysłowiowo, do garnka włożyć. A popatrz jakie to osiąga ceny. I powiedz jakiemuś krytykowi sztuki że to było "wyłącznie skierowane na zysk".
> nawet kilka otworów naprawdę mi się spodobało.
Jakich? :P
Edit: Krashan był szybszy, damn... :P
Ostatnia modyfikacja: 20.03.2010 21:06:56