ie zapominaj że u nas są całkiem inne realia niż w USA. Jest nieprawdopodobne aby bohater w momencie zagrożenia otworzył szafkę czy schowek i zaczął wyciągać z niej zestaw broni. O ile nie chce zabierać głosu o bohaterach z gier to bohater filmowy postawiony w naszych realiach bardzo dużo traci.
To tylko potwierdza moje przekonanie, że jest to kwestia jakiegoś kompleksu.
Skoro są całkiem inne realia, to może w ogóle nie powinniśmy jako Polacy grać w nic innego jak tylko np. w symulator wypasu krówek :) Czyli jak zmienię dubbing z polskiego na angielski, to jest już ok bo wtedy czuję się Amerykaninem? No przecież to absurd. Jestem Polakiem, czuję się Polakiem, w historii była masa wspaniałych polskich agentów wywiadu, znakomitych bohaterów wojennych, pilotów, komandosów etc. :)
Pomijam już fakt, że gra jest przeważnie jakąś większą czy mniejszą ale fantazją. Nie przypominam sobie, aby amerykańscy chłopcy brali udział w misjach pokroju "Killzone". Poza tym w ich armii aż roi się od wszelakich "Kowalskich".
Nie zgadzam się także z oceną, że polskie lokalizacje są marne. Przykład wspomnianego Killzone, Fallout, Pierwszej części Assasin Creed, czy serii Uncharted jest wystarczającym dowodem na obalenie tej tezy. Uważam, że to zwyczajna wymówka dla tych którzy mają polski kompleks i chcą wykazać pewien amerykański snobizm. Rozumiem, że masa z nas wyrosła na filmach o wietnamie, gdzie amerykańscy chłopcy żują tytoń i wymownie spluwają z amerykańskim akcentem. Rozumiem fascynację Commando, Rambo, Amerykańskim Ninja itd. ale nie żyjemy już w PRLu (choć podobieństw jakby więcej ostatnio ;) ).
Mimo świadomości funkcjonowania tego od dziesięcioleci, to śmieszy mnie od kilku lat, coraz bardziej, ten egocentryzm amerykański. Kosmici lądują zawsze w USA, zawsze z USA wywodzi się jakiś znakomity bohater, naukowiec, żołnierz czy całe wojsko stawiające czoła najeźdźcom. Zawsze tam koniec świata ma swój początek i tam jakieś przypadkowe dziecko, czy mieszkaniec ma wpływ na losy całego świata i ratuje ten świat gdzie reszta tego świata, albo została już dawno spacyfikowana przez kosmitów, albo żyje bezwiednie jak gdyby nigdy nic. Rozumiem, że tego typu przemysł filmowy jest najsilniejszy w USA, ale to tym bardziej powinno uświadamiać jak na polskim rynku potrzebne jest utożsamianie dubbingiem graczowi, że może on się jako bohater czuć swobodnie będąc Polakiem.
Nie przypominam sobie aby Gerald (mimo imienia niemieckiego pochodzenia) był Amerykaninem. Uniwersum typowo słowiańskie, a i bohater ewidentnie nasz, nawykami itd.
Ostatnia aktualizacja: 17.10.2012 13:30:11 przez Duracel