W takim porównaniu „autentyczną Moną Lizą” może być jedynie wykonanie muzyków na żywo.
Tak, jedynie muzyka na żywo może być autentyczna.
Jednak "nagłaśniacze" koncertów i tak korzystają z "dobrodziejstw techniki". Sztucznie, w czasie rzeczywistym kompresują np. gitarę basową, tak aby nie było dużej różnicy pomiędzy najcichszym i najgłośniejszym uderzeniem w strunę. Kompresory nakłada się także na perkusję, a wokale przepuszcza często przez "autotune".

Ja sam używam cyfrowych efektów grając na gitarze. Mam cyfrowy preamp z kaczką oraz cyfrowy overdrive imitujący overdrive lampowy, na dodatek mój piec gitarowy Crate, to tranzystorowiec. Ale nagłaśnieniowcy sobie chwalą, że nie muszą kręcić za bardzo gałkami, bo mi to świetnie brzmi i podaję im już prawie gotowy dźwięk.

Choć kanciasty w jakości CD 16 bit (nie licząc szumów z przetworników i innych zniekształceń).
Winyl jest kiepską reprodukcją na gazetowym papierze, CD to też reprodukcja, ale na kredowym papierze i z gęstym rastrem.
Tak. Należy koniecznie zwrócić uwagę na to, że dzisiaj w profesjonalnych studiach nie nagrywa się na komputerach w trybie 16 bit. Tylko na wypasionych kartach dźwiękowych pracujących w trybie 24/32 bit i przy większej częstotliwości niż 44,1 kHz.
Dopiero później eksportuje się do wave w 16 bit, 44,1 kHz. Jakość jest nieskazitelna i w tym przypadku "płyta kompaktowa" brzmi idealnie, ponieważ ludzkie ucho nie jest w stanie wyłapać różnicy. Zapisanie materiału 32 bitowego analogowo na winylu bardzo mocno obniży jakość - szumy i trzaski.
Ja osobiście posiadam kilka płyt CD L. V. Beethovena zarejestrowanych techniką taśmową w dawniejszych czasach i "wrzuconą" na ten nośnik. Ewidentnie słyszę tam szumy z taśmy. Gdyby nagrać jeszcze raz orkiestrę w 32 bit, to byłoby bezszumowo i to byłoby to. Nie wyobrażam sobie słuchania Beethovena z winylu.
Dajmy w końcu spokój płytom CD, bo ta jakość jest w pełni satysfakcjonująca dla ludzkiego ucha, tym bardziej że nagranie i obróbka odbywały się w 32 bit.
Problemu należy doszukiwać się w kiepskich odtwarzaczach CD z lat 90-tych, które bazowały na przetwornikach 8 bit.
Nie można też porównywać wave/CD do mp3 pakowanych kiepskimi wówczas programami w 128 kbps. Ja spotkałem kiedyś nawet mp3 w 96 kbps. To była rzeczywiście "plastikowa porażka". O ile w mp3 128 kbps można zauważyć gorszą jakość, to w 192 kbps lub na Variable nie są one do odróżnienia od wave.