W bardzo dawnych czasach na uczelniach w ramach tak zwanych zajęć z informatyki wszystkim na siłę wciskano podstawy programowania pecetów z DOSem przy pomocy TurboPascala. Ja oczywiście wówczas jakiegokolwiek peceta nie miałem i żeby robić zadania domowe musiałem zostawać po zajęciach w "laboratorium" i katować XT, 286 a czasem 386. Nie sprawiało mi to większego problemu (bo namiętnie wtedy w domu klepałem programy w Atari Basic) więc z powodzeniem skończyłem dwa semestry tych śmiesznych zajęć bez peceta.
Dwa lata później dostałem bojowe zadanie nauczenia dwóch osób TurboPascala. To miało być coś w rodzaju korepetycji. Moje zdolności edukacyjne są raczej mizerne ale nie było wyjścia, bo to było zlecenie z góry. :) Wtedy miałem już Amigę 1200 i całe korepetycje wspomagane były TurboPascalem działającym na PC-Tasku. Jakaś wielka wygoda to nie była ale do zadań na tym poziomie wystarczało i obie osoby zaliczyły te swoje zajęcia z całkiem dobrym wynikiem.