Po raz kolejny przekonuję się, że od takich rzeczy jak: Ethernet, karty graficzne, dźwiękowe są przeznaczone duże Amigi: czyli Amigi 1000-4000. Po co pchać do Amigi 1200 desktop takie urządzonka, raz że zaczyna się tam grzać niemiłosiernie, dwa że to jest niezbyt estetyczne.
Amigi 1000-4000 mogą obsłużyć dwudziestoletnie karty dźwiękowe, które są dużo lepszymi konstrukcjami.
Ja rozumiem, że A1200 jest najpopularniejszym modelem, zaś dużych Amig u indywidualnych klientów jest mało. Ja jednakże nie będę nabywcą takiej karty z powodów które wyżej wymieniłem.
MP3 ma się stać kolejną "technologią", która pogrąży Amigę? Procesory jakie są (z reguły) w Amigach nie obsłużą dekodowania MP3, choć te zdobyły popularność mimo, że to "tylko" 10 razy mniejsze WAV, które wymagają dodatkowego dekodowania.
Najpierw były filmiki MPEG, podczas gdy Amiga ma wspaniałe technologie w rodzaju IFF ANIM, CDXL, ma moduły muzyczne. Wszystkie te technologie oferują:
- małą objętość plików, równocześnie zapewniając:
- szybką dekompresję.
Później nastała moda na HTML, JavaScript, które "męczą" amigowców z AmigamiOne do dzisiaj. Niestety, chyba w ferworze całej tej gonitwy za nowinkami nie zorientowali się amigowcy, że wydali już z powiedzmy 20 tys. - 30 tys. na nowe "Amigi".
Amiga padła ofiarą technologii z PC. No i okazało się, że ożenek Amigi i PC nie za bardzo się udaje.
Na litość boską, jak ktoś chce pobawić się w Quake'a ma do tego PC za góra 50zł. Jeśli chce pograć sobie w Cannon Fodder, poczuć miękkie klawisze pod palcami i posłuchać terkotu stacji dyskietek ma Amigę za 400zł. Nawet komputer do surfowania po internecie to koszt 50zł dziś. Proste?!
Wielka szkoda, że Amiga nie pozostała jako platforma retro. Byłoby to dla niej z pożytkiem. Po co męczyć Amigę tymi quasi-technologiami, w ramach drogiego hobby? Litości.