Aloha :)
Obawiam się, że jak zawsze pointa jest jedna - jesteśmy (finansowymi) niewolnikami, i tu się wszystko kończy. Jak pamiętam (nawet na studiach gadaliśmy o tym z wykładowcami) -ale czysto z rękawa, więc w razie czego można to wrzucić na półkę z "teoriami spiskowymi" (przecieżna świecie nie ma spisków, sątylko teorie spiskowe

) - jakiś sprytny amerykański zapewne "szejk IT" opatentował produkcję RAM'u i trzyma na tym łapę. RAM jest WIELOKROTNIE tańszy do wyprodukowania od procesora (który nota bene z reguły też musi mieć upchany gdzieśw kącie kawałek RAM'u -i to przeważnie w jeszcze mniejszej technologii niż współcześnie sprzedawane kostki), jego "miniaturyzacja" to pikuś w porównaniu z produkcją procesorów - więc logicznie nie ma to uzasadnienia. Tyle w temacie. Odpowiedzieć można na to pytanie pewnie podobnie do tego, że do dziś -po 100-200 latach rozwoju technologii "transportowej" (i w wieku informatyzacji!) wciąż nikogo nie dziwi, że jeśli chce się przemieścić z punktu A do B - musi najpierw podjechać do dystrybutora i zatankować przetworzoną przez Ziemię biomasę ;) by wykorzystać ten sam żywioł, który zaczął stosować stosować jakiś hominid do ogrzania jaskinii ;) - z tym, że on po prostu zbierał, co znalazł dookoła i wrzucał do ognia, a my musimy płacić ~5 zł/litr "soku" wożąc swoje 4 litery z nadwagą ;)
Śledząc nieco rozwój technologii znajduję głównie taką odpowiedź na pogrzebanie każdej ciekawej rzeczy, dzięki której żylibyśmy dziś jak w raju
PS. Jest taki duży kraj jak Kongo - w normalnym świecie powinniśmy jeździć tam do roboty, bo mają tam całą tablicę Mendelejewa potrzebną do produkcji wszelkiej elektroniki - i właśnie dla tego od dekad jest tam wojna "domowa", która pochłonęła więcej ofiar niż Polska w czasie II wojny światowej. Strony tej "domowej" wojny wspierane są przez wszystkich globalnych graczy - od wuja sama, przez Rosję po Chiny i globalne korporacje. Gdyby istniała tam normalna państwowość, trzeba by się dogadywać, kupować etc., tymczasem można eksploatować wszelkie rzadkie pierwiastki za darmo (ew. płacenie jakiemuś lokalnemu watażce po bańce świeżo wydrukowanymi zielonymi papierkami, żeby wydawało mu się, że tam rządzi = to jest za darmo), by później klepać z tego smartfony w chińskich obozach pracy... yyyy.. przepraszam - fabrykach (ehhh ta poprawność polityczna ;)) lub udawać, że produkuje się drogi RAM w 3 fabrykach na świecie i kosić tyle kasy, ile monopol "wynegocjuje" z producentami itd. itp... innymi słowy - wszędzie gdzieś jest jakiś "hamulcowy", który dociska hamulec, kiedy jakaś technologia, idea etc. zaczyna zbyt "niebezpiecznie" się rozwijać


itd. itp... sorry za chaotyczny wywód - za dużo korpo-kawy z rana
PS. na marginesie - wystarczy podrążyć temat jak "tworzony" jest pieniądz na całym świecie, a szczególnie w naszej Republice Bananowej, by takie wywody przestały dziwić i zapętlając - Amiga z tym czy innym chipset'em skazana była na porażkę, gdyż idea jej twórców wymykała się nieco obowiązującym "realiom" w naszym matriksie (po prostu byli inżynierami z wizją, nie menedżerami matriksa) .