W taki sposób podchodzę. Użytkownicy nie chcą przyjąć do wiadomości, że amigowi programiści też maj rodziny, wydatki i kredyty do spłacenia.
W porządku. Problem w tym, że ludzie którzy traktowali amigę jako źródło dochodu już dawno opuścili nasze środowisko. Pozostali tylko hobbyści.
Przykładem niedawny arogancki post kwolfa pod adresem MorphOS Teamu.
Nie kojarzę o jaki przypadek konkretnie chodzi. W każdym razie z MOSTeamem jest osobną historia. Ja nie mam do nich pretensji, że coś trwa tyle, a tyle czasu. Nie podoba mi się tylko ich podejście do przeciętnego użytkownika. I nie chodzi mi tutaj o poszczególne osoby MOST-u, bowiem z wieloma się kontaktowałem i w większości są sympatycznymi ludźmi. Chodzi mi raczej o brak jakichkolwiek jasnych i oficjalnych informacji odnośnie przyszłości Morphosa np. na jego stronie domowej. Członkowie MOST-u zasłaniali się m.in. brakiem czasu na takie "bzdury" itp. To jest tłumaczenie bez sensu. Bo ile czasu zajęłoby napisanie 1..2 stron tekstu, zwłaszcza w odniesieniu do czasu, jaki przyszło nam czekać...
Ma to tym większe znaczenie, że znowu, Morphos nie jest projektem czysto komercyjnym. Owszem, jakieś tam grosze pewnie uda się zarobić, ale nie wydaje mi się, aby miała być to forsa, za którą cała ekipa mogłaby się utrzymać. A skoro tak, to dlaczego użytkownicy systemu nie są traktowani jak, bądź co bądź, cenna część środowiska, tylko jak ludzie, których należy zbyć? Przecież Morphos stanie się martwy nie tylko gdy zabraknie programistów, ale także wtedy, gdy wykruszą się jego użytkownicy. Bo w całym amigowaniu głównie chodzi chyba jednak o dobrą zabawę.
Natomiast żadnego bounty nie wezmę, bo ludzie dają psie pieniądze (tak, 1500 dolarów za Sputnika, to dla mnie psie pieniądze wobec włożonej pracy i poświęconego czasu), a mają Bóg wie jakie wymagania "bo przecież zapłacili", niektórzy nawet całe 20 dolarów...
Owszem, jeżeli ma to być kasa, za którą się utrzymujesz, są to psie pieniądze. I właśnie dlatego ja bounty nie traktuję w żadnym wypadku jako pensji. Widzę to tak, że bounty jest wyrazem zapotrzebowania na jakiś program. Programista (taki amigowy programista) pisze głównie to, czego sam potrzebuje lub co go interesuje. Jednak czasem bounty potrafi dodatkowo zmotywować. I to nie tyle w sensie, że można na nim zbić kokosy, ale że pokazuje, jak bardzo program jest w środowisku potrzebny.
Całkowicie natomiast się z Tobą zgadzam co do ludzi, którzy sypną marnym groszem i roszczą sobie z tego tytułu niewiadomo co. To jest wprawdzie problem tych właśnie ludzi, ale rzeczywiście przez nich bounty zamiast stanowić miły upominek dla autora programu, który (hobbystycznie) poświęcił sporo czasu, potrafi stać się jego zmorą.
To wiem ja i Urząd Skarbowy
. Ale kilka tysięcy by się spokojnie uzbierało. [...] Czy czegoś to zatem dowodzi?
To było pytanie, na które nie musiałeś odpowiadać na głos. ;)
Pokazuje to, że mimo że zarobione przez Ciebie pieniądze były śmiesznie małe w porównaniu do tych, o których napisałeś w poście #5, mimo wszystko piszesz. Bo właśnie na tym polega to nasze amigowanie. Dlatego ludze, proszę Was, przestańcie już wypisywać, ile to kasy trzeba, żeby ktoś coś przeportował. Jeżeli już, to czepiajcie się tych którzy, jak to słusznie Krashan zauważył, uważają że drobna wpłata do bounty czyni z nich chlebodawców.
Kwestia Sputnika pokazuje tyle, że zdolni studenci mają sporo wolnego czasu,
To również. Choć z tym wolnym czasem to też raczej różnie bywa.
a co to ma do pensji, nie wiem...
Do pensji ma to tyle, że pomimo tego, że nie uzbierała się kwota nawet zbliżona do tej o jakiej napisałeś, znalazła się zdolna osoba, która podjęła się wykoania tak złożonego zadania.
To tak w skrócie... ;)