[#1] Pzypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych
Właściwie pasuje to bardziej do działu o tym portalu, bo dotyczy to specyficznego (a własciwie fanatycznego) stosunku do własności intelektualnej ale co tam..

Ponieważ bez przerwy kwestionowane sa sprawy tzw. abandonware, to postanowiłem sprawdzić jak wyglądają w praktyce te sprawy.

Jestem kolekcjonerem starych gier (i komputerów) zawsze też starałem się być maxymalnie legalny. W roku 1992 kupiłem w Polsce grę Legend of Faerghail w firmie IPS - choć jeszcze ustawy nie było no ale legalność rulez!!!

Ostatnio sprawdzałem stare dyskietki jak działaja, no i okazało się że jedna padła. Przeczytałem dokładnie instrukcję i napisy na opakowaniu i eureka - " jeśli dyskietki nie działają proszę je odesłać do sprzedawcy"
Eureka nr 2 - firma IPS mieści się w polsce i nadal istnieje. Na pudełku jako żywo nie ma żadnego zastrzeżenia że wymieniają dyskietki na przykład w ciągu kilku lat. Ważna sprawa bo wiele programów oferuje tzw. support przez określony czas. Ale tu nie, czyli kupiłem wieczny support. Złapałem więc za telefon.

Rozmowa nr 1
- Halo czy możecie wymienić?
- Nie nie mamy od dawna nawet w magazynie.
- No ale chyba mam prawo??
- Prawo to pan może masz ale nie mamy więc nawet sąd nas nie zmusi bo nie mamy i już. I nie przeszkadzaj pan ciężko pracującym ludziom.

Trochę wkurzony wykonuję

Rozmowę nr 2
- Halo może jednak się da??
- rozmówca nr 2 (trochę spokojniejszy) - panie przecież tego pełno w internecie, można ściągnąć po co pan zamieszanie robi?? Ten produkt już nikogo nie obchodzi, przecież to staroć jakiś.

Akurat w sąsiednim wątku o grze Vanderhall mailman udowadnia że nie ma gier porzuconych, nie ma żadnego abandonware itp. głupoty.
Więc oświadczam - gry porzucone są.
I zastanawiam się czemu ludziom z tego portalu tak zależy na jakichś rzekomych prawach?? Czemu utrudniają choćby dawanie linków do serwerów z abandonware?? Czy ktoś myśli że jeśli ja kupię oryginał na ebaju a nie ściągnę ADF z netu to rynek amigowy odżyje??

Jeszce ważniejsze jest to że wydawało mi się że to jest portal użytkowników a nie producentów (w większości nieistniejących :D) Ale może się myliłem??
Czyli będe dalej ściągał ADF, a jeśli ktoś ma coś przeciwko to powiem tak - poprzez swoje zainteresowania ja ratuję własność na której nikomu nie zależy, czyli ratuje dorobek intelektualny ludzkości. I tym podniosłym hasłem kończę bo i tak juz się za bardzo rozpisałem :D
[#2] Re: Pzypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@jerry, post #1

I zastanawiam się czemu ludziom z tego portalu tak zależy na jakichś rzekomych prawach?

Ludziom z tego portalu zależy na czymś innym. Oczywiście często jest tak, że pies z kulawą nogą się nie interesuje jakąś grą z 1992. Niemniej zawsze jest ryzyko, że prawnikom jakiejś firmy się nudzi i wytoczą PPA proces za łamanie praw autorskich. A to może się bardzo łatwo skończyć zamknięciem PPA, a "ludziom z tego portalu" zależy na jego dalszym, niezakłóconym rozwoju. Tak więc niestety nie możesz liczyć na to, że redakcja będzie przymykała oko na te sprawy. Jeżeli chcesz, sam załóż forum dla kolekcjonerów, tylko się nie zdziw potem.
[#3] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@jerry, post #1

Ściągać nikt Ci nie broni. Robisz co chcesz, piszesz co sądzisz. Na tym forum jednak obowiązuje regulamin, którego trzeba przestrzegać.

A wracając do przykładowych rozmów. I czego to dowodzi? Niczego. Pierwszy pan bardzo dobrze Ci odpowiedział. Żaden sąd im nie każe, skoro nie mają, ale żaden sąd nie przyzwoli udostępniać z netu tylko dla tego, że tego nie mają (pomijam kwestię tego co powiedział drugi pan). Dopóki prawa nie wygasną lub autor się nie zrzeknie ściąganie, udostępnianie, powielanie w celach zarobkowych jest zabronione. I nie jest ważne, że walczymy o ratunek dla własności... Nie zapominajmy, że prawo jest bezduszne.

Posłużę się jeszcze przykładem "rzekomego" abandonware. Ostatnio był nawet u nas news, że jakaś firma WYKUPIŁA prawa do gier uznanych błędnie za abandonware i będzie je ponownie wydawać. Dotyczy to gier na C64, Spectrum, Amigę... Jak widać dopóki nikt się nie zrzeknie praw, mimo, że dalej nie zapewnia tzw. supportu, to nadal posiada prawa do produktu.
[#4] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@mailman, post #3

Problem w tym, że za "nielegalne abandonware" odpowiada nie właściciel strony z linkiem, ale właściciel strony z tym oprogramowaniem. A co jak co na PPA raczej takiego oprogramowania nie ma (i raczej nie będzie). Tymbardziej że zawsze zostaje dopisanie przysłowiowego "autorzy strony nie odpowiadają za treść i zawartość zamieszczoną na stronach z linków"... szczegolnie gdy autor strony z rzekomym "abandonware" zapewnia, że ma wszelkie prawa do umieszczania tego "abandonware"...
[#5] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@Solo Kazuki, post #4

No i? Polityka PPA z tego powodu nie zostanie zmieniona.
[#6] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@mailman, post #5

A czy ja mówię o zmienianiu czegokolwiek? :P



Ostatnia modyfikacja: 31.08.05 21:38
[#7] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@jerry, post #1

Ha, temat rzeka. Postaram się jednak pisać zwięźle.

Tekst o odsyłaniu dyskietek do sprzedawcy (jeśli nie działają), dotyczy wg mnie sytuacji kiedy kupujesz nową grę w sklepie i okazuje się, że jakiś dysk ma wady. Nie sądzę, żeby to miało oznaczać "gwarancję wieczystą".

Sprawa gier porzuconych. Po pierwsze: o "porzuceniu" gry decyduje jej producent/autor, a nie dystrybutor (jak IPS). Po drugie: grę można traktować jako "porzuconą" jeśli producent/autor wyraźnie nada jej taki status - "domniemanie porzucenia" ze względu na odległy rok produkcji nie ma tu racji bytu.
Jest taki spectrumowy site World of Spectrum. Jego twórca zadał sobie (i wciąż zadaje) trud kontaktowania się z autorami gier nawet z 1982 r. i pyta ich czy te gry można traktować jako "porzucone" i umieścić na stronie do darmowego ściągania. Większość autorów się zgadza, ale są też przeciwni udostępnianiu swych gier w ten sposób. I ich wybór jest honorowany.

Ostatnia sprawa: PPA ma swoje zasady, pewnych linków umieszczać nie wolno. Nie sądzę żeby było to jakimś utrudnieniem dla poszukiwaczy "abandoware".

[#8] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@mailman, post #3

mailman napisał(a):

>
> A wracając do przykładowych rozmów. I czego to dowodzi?
> Niczego. Pierwszy pan bardzo dobrze Ci odpowiedział. Żaden sąd
> im nie każe, skoro nie mają, ale żaden sąd nie przyzwoli
> udostępniać z netu tylko dla tego, że tego nie mają (pomijam
> kwestię tego co powiedział drugi pan).


No i widzisz tu sie bardzo różnimy. Jeśli masz trochę oryginałów w pudełkach to poczytaj umowy licencyjne. W ogromnej wiekszości wypadków NIE MA TAM żadnych ograniczeń czasowych co do wymiany nośników. Czyli psim obowiązkiem producenta/dystrybutora/sprzedawcy jest wymienić mi dyskietke choćby za 100 lat. I powinni mieć. Bo ja za to zapłaciłem kupując oryginalny program.
I zazwyczaj propaganda na rzecz kupna oryginałów wygląda tak - masz zapewniony support, pomoc techniczną itd, czego nie zapewni ci pirat. Jak widać propaganda ta jest kłamliwa.

I teraz można przetłumaczyć na polski Twoją wypowiedź. Brzmi to tak -"popieram to że producenci/dystrybutorzy/sprzedawcy oszukują klientów nie wywiązując się ze swoich zobowiązań. Klient ma płacić i poza tym morda w kubeł"

Smutne. :( Nic więcej nie chce mi sie pisać.
[#9] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@jerry, post #8

No i widzisz tu sie bardzo różnimy.

Nie bardzo. Ja Cię doskonale rozumiem, ale nie akceptuję tego co piszesz jako usprawiedliwienia ściągania i udostępniania za darmo. I w tym się możemy różnić.

Czyli psim obowiązkiem producenta/dystrybutora/sprzedawcy jest wymienić mi dyskietke choćby za 100 lat. I powinni mieć.

A coś takiego jak wyczerpany nakład u Ciebie nie istnieje? Skoro wyprzedali i jest u ludzi to mają urodzić, a może tym co sprzedali zabrać? Nie ma i się skończyło.

I zazwyczaj propaganda na rzecz kupna oryginałów wygląda tak - masz zapewniony support, pomoc techniczną itd, czego nie zapewni ci pirat.

Oczywiście, że masz. Nikt przecież tego nie neguje, ale postaraj się zrozumieć drugą stronę, która się już tym może nie zajmować.

Inną sprawą jest, że powinno istnieć coś takiego jak przedawnienie praw autorskich, wygaśnięcie po jakichś tam sytuacjach i po wystąpieniu warunków. Niemniej jest to gdybanie, o czym też już kiedyś pisałem. Na ten moment jest jak jest i co najwyżej możemy na to ponarzekać.

Jak widać propaganda ta jest kłamliwa.

Nie, jeżeli Twoja reklamacja mieści się w granicach rozsądku. Wymiana dyskietek DD sprzed prawie 15 lat u osoby, u której je kupiłeś według mnie nie mieści się w tych granicach. Zresztą w tej samej umowie licencyjnej czasami jest napisane, że wypadałoby zrobić sobie kopię.

I teraz można przetłumaczyć na polski Twoją wypowiedź. Brzmi to tak -"popieram to że producenci/dystrybutorzy/sprzedawcy oszukują klientów nie wywiązując się ze swoich zobowiązań. Klient ma płacić i poza tym morda w kubeł"

To Twoja błędna interpretacja, którą próbujesz dopasować do swojego, irracjonalnego problemu.
[#10] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@mailman, post #9

Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale zdaje mi się, że jeżeli ktoś posiada oryginał to ma prawo ściągnąć ADFy z jakiejś stronki.
W końcu kupując grę dostał prawo na jej użytkowanie. Dyskietki się zepsuły, ale jego prawo do użytkowania pozostało. Ma chyba zatem prawo do ściągnięcia gry z netu, aby ją używać.
Jeśli ktoś nie kupił oryginału to nie ma prawa do używania programu, więc nie wolno mu ściągać danego programu z sieci.
Mam rację, czy też się mylę?
[#11] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@mailman, post #9

Nie, jeżeli Twoja reklamacja mieści się w granicach rozsądku. Wymiana dyskietek DD sprzed prawie 15 lat u osoby, u której je kupiłeś według mnie nie mieści się w tych granicach.

Nie jeste ważne co według Ciebie się mieści w tych granicach a co nie, ważne jest to co jest napisane w licencji. Licencja jest umową między kupującym a sprzedającym, i jeśli sprzedający napisze ją głupio (na przykład nie określi ram czasowych supportu) to klient ma prawo z tego korzystać.

Zresztą w tej samej umowie licencyjnej czasami jest napisane, że wypadałoby zrobić sobie kopię.


A to skąd Ci się wzięło?? Co prawda akurat polskie prawo pozwala na robienie kopii bezpieczeństwa, ale w przypadku ogromnej większości licencji gier kopiowanie nośników było surowo zabronione!!!

A coś takiego jak wyczerpany nakład u Ciebie nie istnieje?

A co mnie mają obchodzić problemy dystrybutora?? Płacę i wymagam, to chyba normalne podejście w kapitaliźmie.

W opisie tego przypadku tak naprawdę jednak nie chodziło mi o tą jedną felerną dyskietkę. Bardziej o zwrócenie uwagi na to że ciagle piszecie o PRAWACH autora/producenta, a nic o jego OBOWIĄZKACH. No i nic o PRAWACH klientów.

To Twoja błędna interpretacja, którą próbujesz dopasować do swojego, irracjonalnego problemu.

Cóż próbę wuegzekwowania praw klienta uważasz za irracjonalną. Powiem tylko że myslę inaczej. Przeczytaj jednak wypowiedzi powyżej. Jest tam napisane o firmie sprzedającej gry sprzed kilkunastu-kilkudziesięciu lat. Czyli ma to jakąś konkretną wartość. A skoro tak to czemu ja mam rezygnować z czegokolwiek co jest warte choćby 1 grosz?? Czy wyrzucanie pieniędzy za okno uważasz za racjonalne??
[#12] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@Jaszczur, post #10

jeżeli ktoś posiada oryginał to ma prawo ściągnąć ADFy z jakiejś stronki.

Kwestia tylko, czy ten co zamieścił ADF-a ma do tego prawo...
[#13] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@jerry, post #11

Nie jeste ważne co według Ciebie się mieści w tych granicach a co nie, ważne jest to co jest napisane w licencji.

Masz rację, ale spójrz jakie w tym przypadku masz szansę wyegzekować swoje prawa. To tak jakbyś domagał się wymiany uszkodzonego telewizora Rubin w punkcie naprawczym, w którym go kupiłeś 30 lat temu.

A to skąd Ci się wzięło?? Co prawda akurat polskie prawo pozwala na robienie kopii bezpieczeństwa, ale w przypadku ogromnej większości licencji gier kopiowanie nośników było surowo zabronione!!!

No to w takim razie tutaj się pomyliłem.

A coś takiego jak wyczerpany nakład u Ciebie nie istnieje?

A co mnie mają obchodzić problemy dystrybutora?? Płacę i wymagam, to chyba normalne podejście w kapitaliźmie.

W przypadku produktów sprzed parunastu lat warto brać to pod uwagę.

W opisie tego przypadku tak naprawdę jednak nie chodziło mi o tą jedną felerną dyskietkę. Bardziej o zwrócenie uwagi na to że ciagle piszecie o PRAWACH autora/producenta, a nic o jego OBOWIĄZKACH. No i nic o PRAWACH klientów.

Masz rację. Przy czym zwróć uwagę do czego to wszystko się zawsze sprowadza. Prawo autorskie nie dotyczy nośnika danych (dyskietka), który Ci się popsuł, lecz tego co na niej było/jest. Tylko dlatego, że rzecz się popsuła nie można domagać się, że własność intelektualna i prawna znajdująca się na niej podlega takim samym prawidłom. To jest zawiła bardzo kwestia. Jak napisałem, w wielu aspektach masz rację i naprawdę nie ma o co się spierać.

To Twoja błędna interpretacja, którą próbujesz dopasować do swojego, irracjonalnego problemu.

Cóż próbę wuegzekwowania praw klienta uważasz za irracjonalną. Powiem tylko że myslę inaczej. Przeczytaj jednak wypowiedzi powyżej. Jest tam napisane o firmie sprzedającej gry sprzed kilkunastu-kilkudziesięciu lat. Czyli ma to jakąś konkretną wartość. A skoro tak to czemu ja mam rezygnować z czegokolwiek co jest warte choćby 1 grosz?? Czy wyrzucanie pieniędzy za okno uważasz za racjonalne??

Zwróć uwagę na co odpisałem - na Twoją, błędną interpretację moich słów, które znajdowały się w cudzysłowiu.
[#14] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@mailman, post #13

Masz rację, ale spójrz jakie w tym przypadku masz szansę wyegzekować swoje prawa. To tak jakbyś domagał się wymiany uszkodzonego telewizora Rubin w punkcie naprawczym, w którym go kupiłeś 30 lat temu.

No myślę że sprawa nie jest w tym wypadku aż tak beznadziejna. IPS nie ma to niech napisze do EA, czy kto tam to wydał. Oni powinni mieć "kopię matkę" i podesłać jakąś dyskietkię (jeśli problem leży w nośniku DD)to ewentualnie ADFa, choćby na maila. A jeśli i oni nie mają, to niech IPS za niedotrzymanie licencji zwróci kase za grę, lub w ramach zadośćuczynienia da jakąś inną itp.

Co do prawa, to rzeczywiście obowiązujące przepisy są chore. Prawa autorskie chroni się przez 50 lat, co może i jest dobre w przypadku muzyki czy książek, lecz na pewno nie w przypadku gier. Tu postęp następuje zbyt szybko i zdrowy rozsądek podpowiada że powinno być nie więcej niż 10 lat. Gry z przed 20 lat są dziś takim samym archaizmem jak nieme filmy z przed lat 100.
Na szczęście polskie prawo daje pewne furtki w zakresie oprogramowania powstałego do roku 1994.
Kończąc ten przydługi wywód, zastanawiam się czy LEM odnotowało w ostatnich dniach sprzedaż około 50 kopi zakurzonego już QIII. Choć czytając wypowiedzi na tym portalu, a przede wszystkim dbających o przestrzeganie prawa redaktorów, nie powinienem mieć najmniejszych wątpliwości że tak właśnie było :D

[#15] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@Mufa, post #14

Kończąc ten przydługi wywód, zastanawiam się czy LEM odnotowało w ostatnich dniach sprzedaż około 50 kopi zakurzonego już QIII.

Nie wiem jak ty, obrońco legalności z konkurencyjnego portalu, ale ja mam Quake 3 oryginalnego i czekam na premierę portu dla AmigaOS 4.0.

Choć czytając wypowiedzi na tym portalu, a przede wszystkim dbających o przestrzeganie prawa redaktorów, nie powinienem mieć najmniejszych wątpliwości że tak właśnie było.

I powiedz mi, po co się z takimi beznadziejnymi, zaczepnymi tekstami w ogóle udzielasz? Czemu ma służyć to Twoje "kulturalne" zachowanie? Chcesz, aby ludzie się za łby wzięli albo żebyś znowu był błotem obrzucony? Prowokujesz. Nie pierwszy już raz. A zaraz pewnie zobaczę tutaj milion Twoich ataków na moją osobę tylko dlatego, że raczyłem się do Twojego posta, pomimo, że napisanego z sensem (gdyby nie ostatni akapit), odnieść... Przykre to jest bardzo, spójrz tylko dla kogo...
[#16] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@mailman, post #15

Nie wiem jak ty, obrońco legalności z konkurencyjnego portalu, ale ja mam Quake 3 oryginalnego i czekam na premierę portu dla AmigaOS 4.0.

A czy czasami nasze prawo nie mówi że jeżeli kupujesz program lub grę to dla jednego kompa. A jak masz w domu czy firmie np. trzy kompy to musisz kupić trzy programy, bądź też jeden program z licencją na trzy kompy ?
A o mnie się nie martw, ja nie zakładam sztucznej maski i moje podejście do abandonware jest znane.
Co nie znaczy że propaguję piractwo i że nie wspieram amigowych programistów rejestrując soft, o czym dobrze wiesz. Szkoda tylko że gdy staram sie pokazać zjawisko i skalę przyzwolenia na "przywłaszczanie starych gier" choćby na przykładzie QIII, zamiast przyznać mi rację próbujesz wybielać otaczającą nas rzeczywistość, jednocześnie robiąc ze mnie czarną owcę.
I jeszcze jedno skąd ta nerwowa reakcja, zachowujesz się jakby naprawdę coś było na rzeczy. A ja przecież nigdzie nie napisałem że gość X czy Y z PPA nie kupił QIII, wprost przeciwnie.



Ostatnia modyfikacja: 01.09.05 12:04
[#17] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@Mufa, post #16

Licencja najczęsciej mówi, że dana gra może być tylko na jednym komputerze na raz. Jeżeli więc masz 2 komputery i jedną grę to możesz zainstalować ją na jednym komputerze, pograć, skasować i zainstalować na drugim. Wtedy nie złamiesz prawa.
Inna sprawa, że ten przepis jest akurat najmniej przestrzegany przez osoby prywatne. Jakoś nie chciałoby mi się kupować kilka kopii tej samej gry, jeśli chciałbym mieć kilka komputerów z zainstalowaną tą grą.
[#18] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@mailman, post #12

Jeśli napisał na stronie, że gry mogą ściągać osoby, które mają licencję na te gry, to chyba jest OK.
Kiedyś widziałem taki napis na jakiejś stronie ze starymi grami.
Choć z drugiej strony to może podpadać pod rozpowszechnianie...
[#19] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@Jaszczur, post #18

i dlatego osobną rzeczą jest "prawo do posiadania" (które ma KAŻDY użytkownik, który kupił ORYGINALNY program) nawet kopii (czasami zresztą pisze o zrobieniu kopii i korzystanie z niej), a osobną "prawo do rozpowszechniania".
[#20] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@mailman, post #13

Masz racjć, ale spójrz jakie w tym przypadku masz szansć wyegzekować swoje prawa. To tak jakbyś domagał sić wymiany uszkodzonego telewizora Rubin w punkcie naprawczym, w którym go kupiłeś 30 lat temu.

kompletna BZDURA, kolego mailman. Słyszałeś o czymś takim, jak gwarancja? Więc po wygaśnięciu jej sprzedawca/producent NIE MA już obowiązku wymiany sprzętu. Naprawa wtedy jest na głowie (i na koszt) klienta.

W przypadku produktów sprzed parunastu lat warto brać to pod uwagć.

I znowu bzdura. Każdy student prawa powie ci, że "to co jest napisane, jest świętością"... oczywiście jeżeli nie łamie to jakichś innych praw. Więc jeżeli dany wydawca pisze, że uszkodzoną wersję wymieni BEZ zaznaczenia czasu, to JEST ZOBOWIĄZANY tego dotrzymać (poczytaj sobie o "prawach konsumenta"). Dlatego też niektórym się wydaje to śmeszne, ale często na niektórych produktach piszą "oczywiste" rzeczy. Ja np czytałem w jakiejś instrukcji (bodajże magnetowidu), by NIE ZANURZAĆ W WODZIE! Logiczne? Ale czyżby?

Był kiedyś pewien incydent w USA. Właściciel podczas jazdy "samochodem kempingowym" wstał, poszedł do tyłu samochodu, włączył sobie ekspres do kawy, i... w tym momencie nastąpił wypadek! Klient oskarżył firmę do sądu i... Wygrał! A wiesz czemu? Bo ekspres był częścią zestawu zamontowanego w samochodzie, a w instrukcji obsługi NIE PISAŁO że NIE WOLNO sobie robić kawy podczas jazdy samochodem! Oczywiôcie kierowca jechaî jakâô "miëdzystanówkâ" (gdzie od zakrëtu do zakrëtu czësto jest kilka (naôcie) mil), wiëc nie zîamaî űadnego przepisu drogowego... zresztâ w samochodach w USA zdarza sië przycisk "trzymania kursu".

Podobnie ma się sprawa tutaj - gdy NIE MA ograniczenia czasowego, to dystrybutor jest zobowiązany do wymiany. Oczywiście żyjemy w Polsce i daleko nam do USA, ale gdyby kolega Jerry wniósł sprawę sądową, to by zapewne wygrał... tylko czy się opłaca (i ma to sens)?



Ostatnia modyfikacja: 01.09.05 18:10
[#21] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@Solo Kazuki, post #20

Był kiedyś pewien incydent w USA. [...]

Fajna bajeczka.

[#22] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@Grzegorz Kraszewski, post #21

Też o tym czytałem - to prawda. Podobnie jak zaskarżanie macdonalda (i wygrana), że się ktoś poparzył herbatą bo nie powiedzieli że jest gorąca - od tego czasu na kubeczkach jest "Caution:hot"
[#23] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@amigafan, post #22

Tja. Kraj inteligencji obrodzonej. Ja widziałem szoty z instrukcji obsługi worków na śmieci - typu "nie wkładać na głowę - grozi uduszeniem"...

[#24] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@Grzegorz Kraszewski, post #21

Fajna bajeczka.

Nie bajeczka, ale prawda! Poszukaj po necie, to na pewno znajdziesz jakieś informacje na ten temat!
[#25] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@Solo Kazuki, post #20

Masz racjć, ale spójrz jakie w tym przypadku masz szansć wyegzekować swoje prawa. To tak jakbyś domagał się wymiany uszkodzonego telewizora Rubin w punkcie naprawczym, w którym go kupiłeś 30 lat temu.

kompletna BZDURA, kolego mailman. Słyszałeś o czymś takim, jak gwarancja? Więc po wygaśnięciu jej sprzedawca/producent NIE MA już obowiązku wymiany sprzętu. Naprawa wtedy jest na głowie (i na koszt) klienta.

Zgadza się, ale tu jest mowa o gwarancji. Fakt, przykład tego dotyczył, ale pokazuje problem wymiany tej nieszczęsnej dyskietki.
[#26] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@Mufa, post #16

A czy czasami nasze prawo nie mówi że jeżeli kupujesz program lub grę to
dla jednego kompa.


1. Dla systemu na pewno tak.
2. Dla gier i programów - różnie to bywa, przy czym dla gier jest to mniej
rejestrykcyjne. Poza tym tak jak pisze Jaszczur, możesz skasować z jednego i zainstalować na drugim. Problem wówczas nie istnieje.

Szkoda tylko że gdy staram sie pokazać zjawisko i skalę przyzwolenia na
"przywłaszczanie starych gier" choćby na przykładzie QIII


Wskaż gdzie ktokolwiek tutaj (bo to sugerujesz) podał jakieś źródło informacji skąd "przywłaszczył sobie stare gry"? Przecież nikt z nas nie jest święty i gdyby trzeba było działać tak jak piszesz, czyli walczyć absolutnie z
"przyzwalaniem na przywłaszczanie starych gier" to powinniśmy w ogóle
zamknąć portal, bo potencjalnie każda osoba, może dyskutować o spiraconej grze, programie lub systemie. Dlatego walczymy z odnośnikami do takich informacji i na ile możemy z jawnością takiego przyzwolenia, a nie jego domniemaniem. Kolejny absurd, który starasz się wykazać.

Coś mi się wydaje, że boli Cię, że dla MorphOS-a dostępny jest port Quake 3, a ty na AmigaOS 4.0 go nie masz. To jest jawna prowokacja z Twojej strony.

A ja przecież nigdzie nie napisałem że gość X czy Y z PPA nie kupił QIII,
wprost przeciwnie.


Jakoś Twój ironicznie brzmiący ostatni akapit odebrałem zgoła odmiennie.

Proponuję zamknąć wątek, bo za bardzo nie wiem czemu ma służyć...
[#27] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@MinisterQ, post #23

Nie dziw sie takim idiotycznym napisom. To jest zabezpieczenie producenta przed glupota albo nieodpowiedzialnoscia ludzi. A praktyka ta stosowana jest nie tylko w USA.

Nie chodzi o to, czy ludzie wiedza czy nie, ze nie nalezy wsadzac glowy do worka. Chodzi o to, ze jak juz ktos to zrobi (sobie dla kawalu, innemu przez zlosliwosc), to nikt nie bedzie w stanie zaskarzyc producenta worka, bo niby nie wiedzial... :)

PS. Na opakowaniach zabawek dla dzieci tez stoi (przynajmniej w Niemczech) wielkimi wolami, ze opakowanie nie jest czescia zabawki i nie nalezy go dawac dziecku do zabawy :)

[#28] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@mailman, post #25

Zgadza sić, ale tu jest mowa o gwarancji. Fakt, przykład tego dotyczył, ale pokazuje problem wymiany tej nieszczćsnej dyskietki.

Zauważ że na gwarancji ZAWSZE PISZE, do kiedy ona obowiązuje. A tutaj ograniczenia nie ma... a pisze że uszkodzony program BEDZIE WYMIENIONY. Więc przez swoje roztargnienie (lub głupotę?) dystrybutor sam sobie "założył pętle na szyję".
[#29] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@Solo Kazuki, post #28

Będzie wymieniony program a nie nośnik dlatego powinni Ci na maila przysłać adf wadliwej dyskietki i po kłopocie.
Ty masz wymianę a skąd oni wzieli adfa to już ich sprawa (w końcu mają prawo do dystrybucji tej gry na terenie Polski)
[#30] Re: Przypadek legalnego posiadacza, czyli o stosunku do praw intelektualnych

@amigafan, post #29

przysłać adf wadliwej dyskietki i po kłopocie.

Nie każdą grę/dysk da się do postaci ADF-a (901120) doprowadzić.
Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem