Dzisiaj proponuję powspominać kilku sławnych scenowych muzyków, których nie ma już wśród nas.
Bruno (1975-2008)
Człowiek-legenda wybrany najlepszym amigowym muzykiem roku 1991 i 1993. Dzisiaj przypomnimy sobie jeden z jego hiciorów -
"Free From Guitar". W Zine #09 (maj 1991) był duży materiał, gdzie muzycy oceniali siebie nawzajem. Wśród głosujących - Jesper Kyd, Tip, Axel, Oistein Eide, Maestro. Najlepszymi muzykiem został Bruno (tuż za nim Walkman i Firefox), a lista najlepszych modułów w historii sceny wyglądała tak:
1. Klisje Paa Klisje - Walkman
2. Free From Guitar - Bruno
3. Poseidon - Uncle Tom
4. Cream o.t. Earth - Romeo Knight
5. Stunner Theme - Firefox (chodzi o mod. Just Spank It)
Maestro (1972-1996)
Słynny duński muzyk, znany przede wszystkim z okresu swojej bytności w grupie Kefrens. Do dziś bardzo lubię kawałek
„By the Coast” z dema D.A.N.E/Kefrens.
Gacuch, później Accord (1975-2012)
Jeden z pierwszych polskich amigowych muzyków, obecny na scenie prawie od zawsze. Najpierw związany z grupą Old Bulls, później (już jako Accord) z Gel Dezign. Pisał też fajne teksty o scenie w gazecie „Amigowiec”. Na dziś proponuję refleksyjny modek
„Heart and Soul” – 5. miejsce na party w Żywcu’93.
Bartman (1977-1997)
Obiecujący muzyk związany z grupą Vacuum, a później Flying Cows, który niestety nie zdążył nigdy prawdziwie rozbłysnąć na scenie. Przypomnijmy sobie kawałek
„Love drugs”. Wiąże się z nim pewna anegdota. Latem 1995 Bartman odwiedził mojego kolegę Zulusa (nb. wspomnianego w module) i puszczał mu m.in. ten song - mówił, że kupę czasu zajęło mu zrobienie tych saksowych solówek, zwrócił też uwagę na zapętlenia sampli. Faktycznie b. dobre. Podobno Bartman opracował jakaś prostą metodę idealnego lupienia sampli w Protrackerze. Pokazywał ją nawet Zulusowi, tyle że tamten był tak najebany, że nie zapamiętał i już nigdy później nie był w stanie sobie tego przypomnieć... Na szczęście wkrótce po tym pojawił się zacny Mobius Loop Maker (pierwszy oryginalny soft jaki kupiłem) i sprawa przestała mnie interesować. Niestety nikt już nie zapyta o to Bartmana.