@PopoCop,
post #1
Amigę 500 z 1MB RAM i monitorem Commodore 1084S kupiliśmy w 1993 roku. Po przywiezieniu tego cuda z wrocławskiej giełdy do domu pierwsza dyskietka jaka powędrowała do stacji dysków zawierała "Cannon Fodder". To była pierwsza gra jaką zobaczyłem na mojej Amidze. Druga dyskietka jaką zasmakowała moja stacja dysków to była chyba dyskietka z "Another World". Jednak tego już nie jestem pewien.
Jaką zobaczyłem i w jakś grałem na nie mojej Amidze nie pamiętam.
W latach 1990-93 miałem Atari 65 XE z magnetofonem CA-12/TurboRapider7500. Pod koniec tego okresu w Legnicy był taki sklep "Info-Bajt". Tam sprzedawali między innymi Amigi 500/600/1200. Zawsze jakaś była włączona i coś na niej "leciało". Spędzaliśmy przy tej Amidze całe godziny gapiąc się przekrwionymi oczami. Języki mieliśmy cały czas wywalone na zewnątrz i po 2 godzinach gapienia się wcale nam nie wysychały. Trudno dzisiaj nawet wyobrazić sobie coś co tak by mnie podjarało jak wtedy ta Amiga. Podróż na Marsa, wygranie 10 kumulacji w totka, "spotkanie" z dowolną kobietą tego świata... to wszystko byłoby niczym w porównaniu z tym co wtedy czułem stercząc w Info-Bajcie. :D Co ciekawe dzień w którym kupiłem Amigę 500 już nie wywarł na mnie takiego wrażenia. Chociaż bardzo mi się podobała to jakoś dziwnie się czułem... Nie podobała mi się idea komputera, który był niemal konsolą do gier. Brakowało mi Basica przy którym wtedy na Atari spędzałem całe doby. Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy z tego, że Amiga ma jakiś system operacyjny, że to nie tylko wspaniała maszynka do gier. Jednak szybko zmieniłem zdanie i odkryłem, że jest tam też coś co znacznie przewyższa królujący wtedy żałosny MS-DOS. :) Jednak uczciwie przyznać muszę, że pierwszy miesiąc to było nawet rozczarowanie. Ja nigdy nie byłem graczem i gry lubię (wręcz kocham) tylko oglądać. Trailery, jak ktoś gra, reklamy, oglądać "making of cośtam", samamu robić gry... Kocham to robić/oglądać. Jednak jak mam sam grać to usypiam. Takie zboczenie. :)
Ostatnia modyfikacja: 03.08.06 13:03