[#47]
Re: Najbardziej niedocenione amigowe gry
@stachu100,
post #38
Zangband jest doskonałą grą. Uwielbiam ją. Kilka lat temu grałem w nią codziennie bardzo długo. Jeszcze trzymam save i na pewno wrócę do tego tytułu. Wiem, że doszedłem już do tego poziomu, że Grater Kraken i Fastitocalon rozwalałem jednym pstryczkiem palca, ale były jeszcze potwory wyższej klasy (szczególnie jakieś "ogniowe" dziadostwo w questach z masą wulkaniczną). Zrobiłem sobie również galerię wszystkich potworów, które napotkałem jak i zabawne komentarze. Grishnakh zaraz przed śmiercią mówi: "I'm the hero of this story! I CAN'T die!". Pomysł ksiąg magicznych zaś postanowiłem zaimplementować do gry Ondorr Drakmo, którą pokątnie sobie piszę :). Także to, że rzeczy mogą być cursed i ściągnięcie ich nastręczać może trudności dla osoby, która jeszcze nie wpadła na pomysł, jak się od rzeczy tej odczepić :).
Zangband ma grafikę jaką ma - ale wydaje mi się, że jest ona i tak bardzo klimatyczna i mi osobiście nie przeszkadza, bo grywalność bije na łeb na szyję większość gier, z którymi się spotkałem. Gdybym był zmuszony na przykład porównać tą grę z takimi hitami jak Grandia II lub Skies of Arcadia na Dreamcasta - które to gry przeszedłem - to mimo ich walorów estetycznych - jednak świat Zangband jest o wiele bogatszy :). Ustępuje tylko miejsca pewnej grze na Dreamcasta, którą uwielbiam - Phantasy Star Online. No ale to inna grafika, inna platforma, inne czasy :).
Zangband rules! Coś dla prawdziwych retrograczy, którzy lubią także pierwsze części Final Fantasy - no oczywiście Zangband to troszkę inny typ gry cRPG. Tutaj możemy spokojnie poprowadzić akcję nieliniowo. No i nie ma to jak ciągłe powroty do Black Marketów by wypatrzeć jakąś śmiercionośną broń :).
Ostatnia modyfikacja: 05.02.2010 22:05:36