Nie o to chodzi ze zabijam :) Ostatnio przy robieniu porzadkow na dysku nasunal mi sie plik tekstowy do tej gry :)
Miłej lektury:
Statek powoli wychodził ze skoku w przestrzeni. Lekko zadrżał, silniki pulsacyjne wyrównywały lot. Flavles był wysłużonym wielozadaniowym statkiem wojskowej floty, lekko poszarpany pancerz kadłuba, kilka nieszkodliwych szczelin, technicznie nadal stuprocentowo sprawny. Kabinę wypełniały słabe zimno niebieskie błyski. Skrzypiąca dźwignia przesunęła się do pozycji "stop". Wszystko wokół co nie było przywiązane do ścian łącznie z kurzem fruwało to tu to tam. "rozpoczęcie, manewr grawitacyjny" pojazd zadrżał i zaczął się obracać wzdłuż długiej osi. Przedmioty dryfujące po pokładzie powoli zaczęły opadać na swoje miejsca. "rozpoczęcie, operacja wybudzanie", światła na pokładzie zaczęły zapalać się rozwiewając mrok wokół kabin hibernacyjnych.
-Rany boskie, kim ja dzisiaj jestem?- przesunął ręką po twarzy. W odbiciu na szybie patrzył na zupełnie nie znajomą zarośniętą osobę. -Kim ja jestem?- pytanie to kołatało się po jego głowie która wydawała się być jedną wielką pustynia. Pisk w uszach i szum zagłuszał poszczególne urządzenia które po kolei z syczeniem podobnym do przesypywania piasku wtłaczały składniki do powietrza którym oddychał. Uczucie niepokoju stopniowo ustępowało wraz z pierwszymi przebłyskami świadomości. Na początku zmieszane zdawały się układać w całość która powoli zaczęła atakować brutalnie jego mózg. Zimno uderzało od strony nóg. Kapsuła dekompresowała się. Przeźroczyste wieko uniosło się do góry. Ciężko było wydostać się z tego plastikowo metalowego łoża, mięśnie po kilku latach bezczynności zwyczajnie odmawiały posłuszeństwa. Bezwładnie opadł na podłogę. Maszyna skanująca tętno i oddech nagle zareagowała, pospiesznie podniosła go i przełożyła na posłanie. Otrzymał serie zastrzyków, z początku było to bolesne ale po chwili od środka zaczęło wypełniać go ciepło. Nagle wokół zrobiło się gorąco. Odgłosy statku stały się o wiele wyraźniejsze a nieświeżość powietrza bardziej wyczuwalna.
"Proszę zażyć tabletki", z panelu wysunęła się mała szufladka. Zdrętwiałą ręką sięgnął po nie i połknął. Nie było to miłe uczucie, zaschnięte gardło bolało jak diabli. Jakiś czas później świadomość powoli wracała do jego głowy, z wolna zaczął zdawać sobie sprawę z tego kim jest, jak się nazywa a przede wszystkim, po co tutaj jest. Wszystko nagle stało się takie jasne i oczywiste. Problem w tym że powróciła też świadomość tego, że za chwilę leki przestaną działać i trzeba będzie radzić sobie z tymi samymi problemami które zostawił za sobą zanim zamknięto go w tej ciasnej lodówce.
Statek znów zadrżał, wszedł w pole oddziaływania stacji „Procedura automatycznego dokowania, niemożliwa”.
-Podnieść przysłony, wyłącz sterowanie automatyczne.-
Wielkie ciemne płyty przykrywające przez cały czas okna, poczęły opadać ukazując stację w całej okazałości. Olbrzymie metalowe cielsko lśniło w promieniach światła odbitego od wolno obracającego się księżyca znajdującego się nieopodal.