• Amigowość

20.10.2005 14:54, autor artykułu: Dariusz "SOE" Gawerski
odsłon: 4274, powiększ obrazki, wersja do wydruku,

Podczas czytania portali, list czy forów amigowych, często trafiam na zajadłe dyskusje na temat amigowości. Zwolennicy różnych opcji spierają się o to, czy popierane przez nich rozwiązanie zasługuje na nazwę Amiga. Od czasu do czasu trafiają się pyskówki, ktoś kogoś obrazi, ktoś się obrazi - takie małe (polskie?) piekiełko. Nie włączam się do tych dysput, bo antagoniści przeważnie prezentują czarno-białe postawy. Coś jest lub nie jest amigowe, a wszelkie stopnie szarości traktowane są jako herezja. Czasami widać jakieś wyciągnięcie ręki, ale te przyjazne odruchy szybko rozbijają się o fanatyczne postawy zwolenników różnych opcji. Nie zamierzam wkładać kija w mrowisko, napuszczając na siebie zwolenników AmigaOS 4.0 na MorphOS-a, a ich razem na amithlonowców. Pokuszę się raczej o określenie stopni szarości, jakie występują w naszym małym światku.

To co napiszę poniżej jest moją subiektywną opinią, nie popartą żadnymi badaniami. Jednak bez wsparcia "szkiełka i oka" łatwo stwierdzić, że taki podział ma jakiś sens. Co ważniejsze, ten podział nie powinien spowodować kolejnej wojny, a raczej pokój (no może zawieszenie broni). Stopniując "amigowość" opieram się głównie na przydatności postaw i rozwiązań dla Amigi traktowanej jako całość. A czym jest dla mnie Amiga? Po pierwsze, niesamowicie przyjazny i elastyczny system. Po drugie, brak lęku przed stosowaniem niestandardowych rozwiązań, o ile wykorzystują one zalety systemu. Po trzecie, pewien szacunek dla marki "Amiga", która powstała nie po to, by kosić kasę (w każdym razie nie tylko w tym celu), ale po to, aby komputer stał się jednym z najbardziej przyjaznych dla człowieka narzędzi. Według mnie nazwa Amiga wzięła się właśnie z tego założenia i wszystko, co zmierza w tym kierunku, jest "amigowe".

Stopień zerowy - to wszyscy ludzie, którzy nigdy nie mieli do czynienia z komputerami i dziełami na nich stworzonymi. Tylko dla nich wszystko to, co zrobiono na Amidze, jest całkowicie obce.

Stopień pierwszy - każdy użytkownik komputera oraz każdy, kto zetknął się z jakąkolwiek produkcją komputerową, ale nigdy nie słyszał o Amidze. Pomimo tego całkiem nieświadomie korzysta z tego, co na niej powstało. Przykładów jest mnóstwo - wystarczy obejrzeć jakikolwiek rendering zrobiony na LightWave, Real3D itp. Nawet bez dotykania komputera można było zobaczyć "Katedrę", której autor zawsze ciepło wspomina swoje amigowe początki.

Stopień drugi - każda osoba kojarząca nazwę Amiga. Wbrew pozorom jest takich osób dużo, bo w wielu wywiadach i tekstach pada ta nazwa. Nawet w tak zatwardziałych bastionach pecetowości, jak Enter czy PCKurier, często można się na nią natknąć. Z całą pewnością wśród grafików 3D czy ludzi zajmujących się montażem wideo, większość kojarzy tę nazwę, chociaż na oczy nie widzieli Amigi.

Stopień trzeci - każdy kto zetknął się z Amigą. Niestety, wśród ludzi tego stopnia amigowości pokutuje najwięcej amigowych przesądów. To zetknięcie się z naszym komputerem w większości wypadków polegało na zobaczeniu A500 podpiętej do telewizora i sterty dyskietek z grami. To właśnie oni utrwalają stereotyp "Amiga - a, to taki komputer z grami na dyskietkach". Opowiadanie o HDD czy CD-ROM powoduje zdziwienie, a informacje o DVD, DivX czy Quake od razu wkładają między bajki. Jeżeli już musimy jako amigowcy mieć wroga, to szukajmy go w tej grupie.

Stopień czwarty - miałem Amigę i sprzedałem. Byli amigowcy mają też różne odcienie - są sfrustrowani, sentymentalni, wdzięczni itp. Jeden może wieszać psy na tym komputerze, że drogi i nie pasuje do dzisiejszych standardów. Inni z kolei wszem i wobec rozpowiadają o wiedzy jaką nabyli dzięki tej maszynie. Mają jeden wspólny mianownik - nie wrócą do Amigi nawet w formie emulatora czy wizyty na portalu amigowym.

Stopień piąty - byli amigowcy, którzy z zainteresowaniem śledzą jej losy. Zauważyłem, że bardzo duży odsetek byłych posiadaczy Amigi interesuje się jej losami i w swoisty sposób jej kibicuje. Chcą, aby Amiga dalej istniała i rozwijała się, chociaż sami raczej nigdy jej nie kupią. Nawet nie są w stanie zdobyć się na zainstalowanie WinUAE, Amithlona czy Fellow.

Stopień szósty - użytkownicy emulatorów. Z sentymentu dla "starych dobrych czasów" zainstalowali na swoich komputerach jakiś emulator i grają w stare gierki lub bawią się w dopieszczanie Workbencha. Tu także są różne odcienie - część emulatorowców nie chce nowych rozwiązań (pewnie rodzą w nich frustrację, że nie da się ich emulować). Inni pilnie śledzą co się dzieje i być może ktoś w końcu kupi jakąś nową Amigę lub aktywnie włączy się w inną działalność amigową. Z całą pewnością potencjalnych nabywców nowych produktów amigowych należy szukać w tym i wyższych stopniach.

Stopień siódmy - bierni posiadacze Amigi. Ich bierność polega na tym, że są wyłącznie użytkownikami swoich komputerów. Moim zdaniem nie jest ważne, czy mają A500 i grają w Superfroga, czy Pegasosa i oglądają filmy lub słuchają MP3. Ich amigowanie nie wychodzi poza ich komputer nawet w formie zakupu czy zarejestrowaniu jakiegoś programu. Dostali oni tak wysoki stopień, bo używanie Amigi (nawet jako dodatku do peceta) świadczy o dużym przywiązaniu, a każdy kto nie jest przeciwko nam jest z nami.

Stopień ósmy - aktywni amigowcy. Celowo użyłem słowa "amigowcy", bo można bardzo wiele zrobić dla Amigi nawet z peceta bez WinUAE. Długo nie szukając - można uczestniczyć w tworzeniu amigowych stron internetowych. Można udzielać się na listach dyskusyjnych czy forach internetowych, dzieląc się swoim doświadczeniem. Tu widać, że sam fakt posiadania Amigi sklasyfikowałem o stopień niżej, niż użycie peceta dla rozwoju środowiska amigowego.

Stopień dziewiąty - zaangażowani amigowcy. Czym różni się amigowiec aktywny od zaangażowanego? Ano tym, że ten powoduje pewnego rodzaju "pomnażanie majątku". Prowadzenie nawet najlepszego portalu amigowego o milionach wejść może ani trochę nie rozwinąć naszej platformy. W końcu aby platforma się rozwijała należy wyjść poza to co mamy obecnie i zainwestować w przyszłość. Oto przykład - porady co zrobić, aby uratować padnięty komputer, czy zainstalować jakiś program, nie popchną platformy do przodu. Ale zarejestrowanie programu, dorzucenie się do bounty z całą pewnością. Aby to zrobić wcale nie trzeba mieć "prawdziwej" Amigi (nie chodzi tu o "naklejkę"). Wiele użytecznych programów shareware przyda się nawet na emulatorze. Dorzucić parę USD czy euro do bounty można nawet bez tego.

Stopień dziesiąty - twórcy. To, jak postrzegany jest komputer, czy jakiekolwiek inne rozwiązanie zależy od tego, co potrafi. Można się chwalić wieloma starymi, dobrymi rozwiązaniami (jak nasze nieśmiertelne gierki), ale to nie wystarczy. Aby Amiga była dobrze postrzegana wśród innych osób należy dostarczać pionierskich rozwiązań, których brak na konkurencyjnych platformach. Już widzę te uśmieszki i wytykanie braków takich jak Java. Jednak sam fakt drobnego zaskoczenia też wiele znaczy. Ilu z nas po zademonstrowaniu Pegasosa z MorphOS usłyszało od pececiarza "ale to szybko działa" wypowiedziane z mieszaniną zazdrości i zdziwienia. Ale nawet to nie jest potrzebne - nasz amigowy system pozwala na bardzo dużo. Można pokazać jakiś bajer typu Birdie, pochwalić się programikiem, który dzięki localom komunikuje się w naszym ojczystym języku. Nawet odpowiednio użyte datatypy czy Arexx mogą nieźle zaskoczyć. Sam przed kilku laty przeczytałem na pewnej liście dyskusyjnej "amigowcy mają fajne rozwiązanie, które pozwala na odczyt płyty audio jako pliki aiff" (chodziło o AsimCDFS). Te wszystki fajne rozwiązania (bez względu na ich kaliber) zapewnią tylko twórcy. To oni projektują nasze komputery, tworzą programy. Tylko od nich zależy, co będziemy w stanie zrobić z naszymi Amigami (bez względu na to, czy jest to classic, AmigaOne, Pegasos czy nawet pecet z AROS-em). Jeżeli nie pokażemy nic co może pozytywnie zaskoczyć, to po co pchać się w to całe amigowanie?

Na koniec małe podsumowanie. Często mozna usłyszeć od sfrustrowanej "amigOwcy" tekst "a co ja mogę?". Moja rada jest prosta - skocz w swoim amigowaniu o stopień wyżej. Jesteś w stopniu piątym - zainstaluj emulator, przypomnij sobie jak wiele radochy daje sam fakt używania naszego systemu i programów. Jesteś w szóstce - kup Amigę, nawet A500. Być może ocalisz w ten sposób kawałek wspaniałej historii komputerowej. Masz Amigę, to stań się aktywny. Może posiadasz wiedzę, jakiej inni potrzebują. Bardzo często po zadaniu pytania na liście zapada głucha cisza. Pytający myśli, że nikt nie chce mu pomóc, a po prostu nikt nie wie jak to zrobić. Jakby ktoś bierny zapisał się na listę lub zajrzał na forum, to może potrafiłby pomóc. Jesteś aktywny, więc zastanów się ile masz piratów? Czy nie stać Cię na zalegalizowanie tych, których często używasz? Dasz w ten sposób tak potrzebny impuls potrzebny do rozwoju. No i w końcu twórczy amigowcy. Pewnie wiele osób myśli, że to jakiś Olimp i nigdy tam nie wejdzie. Bez przesady, wystarczy 12 prac i już jesteś wśród bogów. A na poważnie - nie każdy ma talenty koderskie czy elektroniczne, ale beztalencia są równie rzadkie. Moim zdaniem wszyscy mają jakiś talent, tylko muszą go odnaleźć. Masz dryg do grafiki, więc może stworzysz jakieś loga, tekstury lub ikonki? Może jesteś aż takim lewusem, że zawiesisz każdy program - toż to doskonały talent do betatestowania (o ile wcześniej nie skopałeś systemu lub sprzętu). Bo w końcu twórcy nie są wszechwładni i czasami także potrzebują pomocy. Ja np. mam ciągłe kłopoty z tłumaczeniem instrukcji, czy pomocą w zrobieniu angielskich locali. Co znajdę tłumacza, to po jakimś czasie go tracę, bo akurat pracuje. Zatem dobra znajomość języka może być równie twórcza jak kodowanie. Stare powiedzenie mówi, że kto stoi w miejscu, ten się cofa - więc zróbmy jeden krok do przodu!

    
komentarzy: 14ostatni: 07.04.2007 18:37
Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem