• Klub Anonimowego Amigowca

05.12.2005 09:54, autor artykułu: Dariusz "SOE" Gawerski
odsłon: 6243, powiększ obrazki, wersja do wydruku,

(Animator): Witam na kolejnym zebraniu naszego koła Anonimowych Amigowców. Witamy nowego kolegę - ma na imię Darek.

(Anonimowi Amigowcy): Cześć Darek.

(Darek cichutko): Cześć.

(Animator): Gorąco Ciebie witamy i prosimy o opowiedzenie swojej historii. Proszę mówić śmiało, wszyscy Ciebie doskonale rozumiemy i jesteśmy z Tobą.

(Darek): Eeee... Mam na imię Darek, a w środowisku amigowców mówią do mnie SOE. Na początku nie byłem amigowcem, tylko komodorowcem. Na moje nieszczęście komodorowcy trzymali z amigowcami. Jak kupowałem komodorowskie gazety, to widziałem zdjęcia Amigi i programów (chwila na złapanie oddechu). I te zdjęcia zaczęły wywierać zły wpływ - przeczytałem artykuł o możliwościach Amigi (z sali doleciał pomruk zrozumienia). I wtedy się zaczęło, namówiłem brata na zakup Amigi, bo mnie nie było stać. Jak ją kupił, to grałem długie godziny w Pinballa, ale nie sam. Amiga na początku trochę mnie onieśmielała i bałem się sam w niej grzebać. Brat był odważniejszy i przyniósł dyskietki od kolegi. Właśnie wtedy Amiga złapała pierwszego wirusa... (tu głos uwiązł mu w gardle, a na sali zapanowała kompletna cisza).

(Animator): Tak, doskonale to rozumiemy. Mów śmiało co było dalej.

(Darek): No więc powinno mi to dać do myślenia, że Amiga to nie Commodore 64 i jej używanie niesie wiele niebezpieczeństw. Ale te gry były takie kolorowe i wciągające, że nie mogłem się opanować. Kupiłem program antywirusowy i dalej grałem na A600 kiedy tylko mogłem. Te gry tak mnie wciągnęły, że jak tylko trafiła się okazja kupiłem Amigę 500+. I wtedy zaczęły się nieprzespane noce i nieograniczone wydawanie pieniędzy na coraz to nowsze gry i programy. Jakby tego było mało zacząłem się uczyć obsługi i studiowałem podręczniki o Workbenchu i Amiga DOS (chlipnięcie).

(Animator): Wszyscy przeszliśmy to samo. Gdyby nie ten DOS i Workbench to nie byłoby nas na tym spotkaniu.

(Darek): Tak było ze mną, ile razy udało mi się zrobić coś takiego, jak własna dyskietka ze skryptem startowym, to wpadałem w euforię i chciałem wiedzieć i umieć jeszcze więcej (pociągnięcie nosem) Mało tego, Amiga 500+ przestała mi wystarczać i gdy brat sprzedawał swoją A600, to kupiłem ją. Starą Amigę sprzedałem i zacząłem szukać do nowej 600-ki rozszerzeń takich jak twardy dysk (na sali było słychać jedno wielkie jęknięcie). I wtedy wpadłem do końca. HDD dawał takie możliwości w użytkowaniu Amigi, że nie mogłem się oderwać. Instalowałem na nim różne programy, upiększałem Workbencha, edytowałem sekwencję startową, aby Amiga działała lepiej. Już wtedy wiedziałem, że nigdy się od niej nie uwolnię, ale to mi zupełnie nie przeszkadzało (chlipnięcie połączone z głośnym pociągnięciem nosem).

(Animator): I co było dalej, czy poprzestałeś na Amidze 600?

(Darek): Niestety nie. Tuż po tym, jak zainstalowałem twardy dysk pojawiła się w sprzedaży CD32. Na początku nie było mnie na nią stać, ale wkrótce to się zmieniło i postanowiłem kupić coś, co czyta płyty CD (z sali dobiegło kilka pochrząkiwań). Mało tego, połączyłem CD32 z A600 kablem RS232 i mogłem kopiować na HDD to, co było na płytach! Kabel zrobiłem sam i to był początek samodzielnej produkcji różnych rzeczy. Tak, nie wystarczało mi tego co było w sklepach. Czasami mogłem kupić jakieś rozszerzenie i było mnie na nie stać, ale ja wolałem je zrobić!

(Animator): Niestety, wiele osób ma wewnętrzny przymus, aby tak robić.

(Darek): Właśnie, ta samodzielna produkcja zaczynała się rozszerzać, dorobiłem do CD32 interfejs klawiatury i mogłem dzięki temu używać wielu rzeczy prosto z CD32 bez kopiowania na A600. Planowałem rozbudowę CD32, ale ta po dwóch latach użytkowania nagle się zepsuła.

(Animator): I nie pomyślałeś wtedy o kupnie normalnego komputera?

(Darek): Nie, te normalne komputery były dla mnie zbyt drogie i nieciekawe. Wolałem odłożyć pieniądze na coś znacznie lepszego od A600 i CD32 razem wziętych - na Amigę 1200 (tu padły ciche szepty osób, które też miały ten komputer). Szybko przełożyłem HDD do nowej Amigi, ale starej nie sprzedałem tylko zostawiłem.

(Animator): Osoby mocno uzależnione często tak robią.

(Darek): Właśnie, dlatego ciągle mam A600, mało tego - naprawiłem CD32 i też ją sobie zostawiłem. Gdy miałem A1200 zacząłem robić bardzo dużo osprzętu samodzielnie. Wstawiłem ją do obudowy - tu na szczęście udało mi się opanować i kupiłem obudowę w sklepie (z sali dobiegły szepty osób, które przekładały Amigi do własnoręcznie dopasowywanych obudów). Jakby tego było mało zacząłęm eksperymentować z mieszaniem komputerów. Najpierw dorobiłem RS232 do C64 i połączyłem go z A600. Kolega miał normalny komputer, laptopa i miał dostęp do internetu. Prosiłem go, aby ściągnął to lub owo i łączyłem A1200 z tym komputerem, aby Twin Expressem skopiować je na mój dysk. Gdy A1200 była w wieży, to kupowałem do niej coraz większe dyski, drugą stację dyskietek, ale czytającą gęste dyskietki. Kupiłem też CD-ROM. Oczywiście co chwila zmieniałem karty turbo, najpierw MTEC z procesorem 68030 i 4MB FAST. Później był Blizzard z 30-tką i 4MB RAM. Właśnie wtedy RAM zaczął tanieć i kupowałem go coraz więcej i więcej. Najpierw 16MB, później 32MB, 64MB, 128MB, a nawet przez chwilę miałem 256MB (słychać było coraz głośniejsze pochlipywania, ale Darek zdołał się opanować).

(Animator): Tak, ten pęd za coraz większą ilością pamięci FAST dopadł każdego z nas. Wiele osób nie mogąc włożyć więcej niż 128MB czy 256MB wyzwoliło się.

(Darek): Ale dla mnie zaczęło wystarczać 128MB i dlatego sprzedałem jedną kość, aby mieć na inne części. A było tego tak dużo, że trudno wymienić. Kupiłem ZORRO i wkładałem tam własne lub pożyczone karty graficzne, karty telewizyjne jak VLab Motion czy TBC+, a nawet włożyłem kartę TBC ze złączami ISA i używałem ją sterując przez serial (tu Darek rozkleił się całkiem).

(Animator klepiąc go po ramieniu): Tak, każdy uzależniony lubi eksperymentować, wypróbowywać nowości. Jesteśmy z tobą, mów dalej.

(Darek opanował się i kontynuuje): Po tych eksperymentach udało mi się poprzestać na karcie PPC z 603e/200MHz i 68060/50MHz. Jednak to po pewnym czasie przestało mi wystarczać i podkręciłem procesor do 240MHz (z sali padły pełne zrozumienia spojrzenia fanów overclockingu). Karta miała SCSI, więc podłączyłem do niego nagrywarkę i twarde dyski, aby szybciej chodziły. Kupiłem też kartę graficzną i monitor multisync, aby nic nie stracić z tego, co oferuje Amiga. Ale dla mnie jak zwykle było mało! Nie podobały mi się filmy puszczane na małym ekranie monitora. Filmy na telewizorze wyświetlane przez AGA też były koszmarne. Więc co zrobiłem? Nie, nie kupiłem normalnego komputera, a te staniały na tyle, że mogłem to zrobić. Moje uzależnienie było tak silne, że zrobiłem przystawkę, aby oglądać obraz z karty graficznej na telewizorze... (mówiący popłakał się jak bóbr i zapadła niezręczna cisza).

(Animator): Rozumiemy Cię. Brak możliwości oglądania filmów wyleczył wiele osób. Widzę, że Twój przypadek jest bardzo ciężki. Czy nie próbowałeś używać normalnego komputera, jak inni?

(Darek po chwili potrzebnej do uspokojenia): Tak, ale mi się nie podobały. Ja mam charakter starego kocura, lubię chodzić własnymi ścieżkami. A ten mizerny DOS czy Windows nie pozwalały na to. Kota na smyczy się nie utrzyma. Czasami marzyłem o pozorach normalności i uruchamiałem emulator Macintosha. Być może uda mi się kiedyś wyleczyć do tego stopnia, aby go używać, chociaż nie. Mój przypadek jest pewnie nieuleczalny.

(Animator): Nie powinieneś tak myśleć. Jesteśmy tu aby Ci pomóc, a Macintosh może być pierwszym krokiem do wyzwolenia się.

(Darek): Ale ja brnąłem jeszcze dalej. W pewnym momencie nauczyłem się programować w C i wtedy zaczęła się nowa faza mojego uzależnienia. Łatwo to rozpoznać, większość uzależnionych pisze programy, których używa albo przynajmniej może używać. A ja jak zwykle na opak - pierwszy program, WolnyCD, nie działał z moimi napędami i musiałem wciągnąć kilka osób, aby kontynuować pisanie. Wiem, betatestowanie to nie to samo co programowanie, ale mam wyrzuty, że wciągam innych (chlipnięcie). Jak się opanuje podstawy, to programowanie jest bardzo fajne, więc zacząłęm pisać. Nawet posunąłem się do tego, że podłączyłem do Amigi tuner TVSat Nokia D-Box i nagrywałem na Amigę programy z satelity. Jakby tego mieszania było mało, to zacząłem mieszać "w drugą stronę". Poprzez kabel SCSI pozwalałem tunerowi, aby widział moje napędy i oglądałem tak filmy VCD. Brnąłbym tak dalej w to mieszanie komputerów i innych urządzeń oraz nieopanowane programowanie, ale zepsuła mi się karta turbo.

(Animator): Czy nie pomyślałeś wtedy, że czas najwyższy zerwać z Amigą i przejść na normalne komputery lub w ostateczności na "maki"?

(Darek): Może przez krótką chwilkę. Ale to już nie wchodziło w grę, siedziałem zbyt głęboko. Znalazłem starą kartę z 68030 i 4MB RAM. Wstawiłem ją i używałem co się dało, nawet mogłem w internecie chodzić po WWW (czerwony nos zdradzał, że to prawda). Gdy okazało się, że uszkodzony jest PPC i karta może chodzić jedynie na 68k wstawiłem ją, naprawiłem co się dało w mojej poczciwej A1200 i dalej ją używałem. I właśnie wtedy cena Pegasosa II stała się przystępna (ciężkie westchnienie przeszło przez salę).

(Animator): Czy nie czytałeś ostrzeżeń? Przecież tego nie wolno używać! Jak wielkie znaki ostrzegawcze należy umieszczać na opakowaniu, aby nikt po to nie sięgnął?!

(Darek): Wiem, jak chciałem coś mocniejszego, to zawsze mogłem wybrać akcyzowaną maszynę. Ale ta była tak droga, a Pegasos tak tani. Był też w każdym sklepie, bo nie trzeba koncesji na sprzedaż. A to bardzo kusiło. Tak bardzo, że go w końcu kupiłem (mówiący coraz bardziej się rozklejał).

(Animator): Czy nie pomyślałeś, że za te pieniądze mogłeś mieć każdy normalny komputer? Po co Ci to było?

(Darek): Tak, ale ja już byłem tak wciągnięty, że nie wyobrażałem sobie normalnego życia. Bo co to za życie bez Amigi, nawet jak to jest... (głęboki wdech) Pegasos? Byłbym skazany albo na Windows albo Linuxa. Sam nie wiem, co dla mnie wydaje się straszniejsze. Chyba Windows, bo Linuxa mam na płycie i czasami uruchamiałem go pod Amigą czy Pegasosem. Ale nigdy nie chciałem go instalować, wydaje się taki obcy. Instalował go mój brat, który dawno zerwał z Amigą. Ale ja jestem zbyt głęboko i chyba nigdy nie zerwę...

(Tu rozległ się taki płacz, że zaraził wszystkich na sali. Uściskom i poklepywaniom po plecach nie było końca. Nawet Animator grupy całkiem się rozkleił i ze łzami w oczach długo uspokajał mówiącego. Jednak nie bez kozery dzierży tę funkcję. Uspokoił się jako pierwszy i ruchami rąk przywoływał innych do porządku. Gdy obecni na sali uspokoili się na tyle, aby kontynuować terapię powiedział)

(Animator): Bądź dobrej myśli. Po to tu jesteśmy aby Cię wspierać. Nie jesteś sam na świecie, wiele osób tu obecnych ma takie same problemy. Może ktoś opowie o swoim amigowaniu? Śmiało, jesteśmy wśród przyjaciół i nie ma się czego wstydzić. O, widzę podniesioną rękę. Proszę, mów...

    
komentarzy: 7ostatni: 13.01.2008 12:16
Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem