Duch Amigi jest siłą napędową dzisiejszych amigowych społeczności...
Tak szczególny artykuł wymaga specjalnego wstępu ze strony redakcji. Wszakże nie codziennie publikujemy wywiad z aż tak wielką "szychą" amigowego świata. RJ Mical to osoba, bez której nasz ulubiony komputer prawdopodobnie by nie istniał albo w najlepszym wypadku posiadałby prymitywny system operacyjny przypominający TOS z Atari ST. Mieliśmy jednak szczęście, że w odpowiednim miejscu i czasie, ta wybitna postać dołączyła do zespołu tworzącego jeden z najbardziej rewolucyjnych komputerów w dziejach ludzkości - Amigę! Dziękuję Jarkowi Karaszewskiemu, że udało mu się namówić na wywiad tę żywą legendę świata IT. Bo pamiętajmy, że RJ Mical to nie tylko Amiga. To także współtwórca konsol 3DO oraz Atari Lynx. To także architekt silnika gier mobilnych Fathammer oraz autor narzędzi deweloperskich dla Sony Playstation 3. Od 2012 roku pełni stanowisko dyrektora do spraw gier w Google. W udzielonym wywiadzie RJ Mical opowiada o początkach swojej kariery, rozwoju Amigi i zmianach na rynku IT na przestrzeni lat.
|
|
RJ Mical podpisujący Amigę 1200. (źródło: Patrick Mansfield (https://www.flickr.com/photos/patrick_m/4827379519/) |
Zacznijmy od prostego pytania: czy mógłbyś potwierdzić, że Amiga jest najlepszą maszyną, jaką kiedykolwiek wynaleziono? :)
Tak, zdecydowanie się zgadzam - Amiga była najlepszym kiedykolwiek opracowanym komputerem. Powinna zwyciężyć na rynku.
Co przekonało Cię do dołączenia do tak małego startupu, jakim była wtedy Amiga?
Postradałem wtedy rozum! Przed dołączeniem do Amigi byłem przekonany, że ten zespół to banda szaleńców z Kalifornii. Miałem rację, ale przekonali mnie, więc i ja straciłem głowę, przyłączając się do nich w tej "donkiszotowskiej" przygodzie. Prawdę mówiąc, wiedziałem, że chcę dołączyć do Amigi, gdy tylko odkryłem, że w sekrecie budują prawdziwy komputer, a nie tylko konsolę do gier. Nikt w tym czasie nie miał jednak pojęcia, że Amiga rozwinie się tak bardzo, jak miało to miejsce.
Jak Wy w Amidze postrzegaliście rynek komputerowy w tamtym czasie? Czy prawdą jest, że to IBM był głównym rywalem całej reszty świata?
Widzieliśmy w PC konkurencję, ale my szukaliśmy innego odbiorcy niż biznesmeni. Wiedzieliśmy, że wielki biznes to pieniądze, ale wierzyliśmy, że większe bogactwo znajdziemy wspierając artystów, marzycieli czy graczy. To odzwierciedla tylko, jak bardzo dojrzałem przez te lata. Wtedy myślałem, że pieniądze to nie wszystko - sądziłem, że chodzi o zasady, sztukę. Teraz już wiem, że zawsze chodzi o pieniądze (mówi, puszczając oko)! Mimo wszystko, pomogliśmy zmienić świat. Wierzę, że Internet istnieje dzięki grom. Wiele lat temu istniały już w biurach komputery, które pozwalały pisać e-maile czy tworzyć arkusze kalkulacyjne, ale dążyliśmy do tego, aby ulepszać ich grafikę i dźwięk, bo chcieliśmy lepszych gier. Potem przenieśliśmy nasze maszyny do domów, aby móc "pracować zdalnie", ale był to tylko pretekst do grania w domu. Nawet handel online istnieje dzięki grom! Z powodu gier stworzyliśmy rozbudowane sprzętowo, bogate w oprogramowanie, wspólne środowisko, z którego mogła narodzić się ogólnoświatowa sieć. Sieć, która istnieje dzięki grom, obecnie jest ona czymś naturalnym, jak przeglądarki internetowe w smartfonach i jak to, że przez cały czas musimy być połączeni z siecią. To jak żart, który kiedyś usłyszałem: Wiesz, kiedy byłem młody, byłem biedny, ale teraz po latach ciężkiej i uczciwej pracy nie jestem już młody. Amiga powinna pokonać Macintosha. Powinna wygrać. Była doskonała pod każdym względem: sprzętu, oprogramowania, aplikacji ORAZ niezawodności. Wyobraź sobie jak wyglądałby świat, gdyby tak się stało. Założę się, że istniałyby już latające samochody!
Czy zdawaliście sobie sprawę z tego jak Amiga będzie wyprzedzać inne popularne maszyny na rynku?
Wiedzieliśmy, że zbudowaliśmy najpotężniejszy system do gier na świecie, a potem, przerabiając Amigę już w pełnoprawny komputer, odkryliśmy, że stworzyliśmy najpotężniejszy na świecie komputer osobisty. Jako twórcy Amigi potrafiliśmy dobrze przewidzieć przyszłość: dostrzegliśmy, że własny komputer chcieli mieć wszyscy — tylko po prostu jeszcze o tym nie wiedzieli. Dziś mało kto się z tym nie zgodzi. Każdy chce i potrzebuje komputera: nie tylko księgowi czy biznesmeni z reklam. Tym komputerem miała być właśnie Amiga. Czterdzieści lat zajęło podskakującej piłce przejście z Amigi do komputera na nadgarstku, ale udało się.
|
|
RJ Mical i Dale Luck są autorami pierwszego amigowego dema - "Boing". (https://pouet.net/prod.php?which=27096) |
Czy podczas projektowania Amigi inspirowaliście się innymi istniejącymi rozwiązaniami, nie tak powszechnie znanymi, jak Xerox Star?
Jak to mówią, staliśmy na ramionach gigantów. Hardware Amigi był logiczną kontynuacją wcześniejszego projektu Jaya Minera dla Atari. Rozważając między innymi interfejs, testowałem kilka innych interfejsów zanim przedstawiłem Intuition, a dobierając cztery podstawowe kolory - czarny, biały, niebieski i pomarańczowy - opieraliśmy się na badaniach NASA.
Czy były jakieś funkcjonalności Amigi osobiście ważne dla Ciebie, których początkowo nie wdrożono?
Z wieloma funkcjonalnościami nie trafiliśmy, a wielu nie wdrożyliśmy. Szkoda, że nie dodaliśmy obsługi MIDI do sprzętu/systemu operacyjnego. Chciałbym też, żeby sygnał wideo spełniał standard NTSC (nie był z nim w pełni zgodny). Nade wszystko, aby rozwiązać główne problemy z awariami z pierwszych dni wdrożenia, wyposażyłbym system w ochronę pamięci oraz śledzenie zasobów.
Patrząc na Twoje doświadczenia z Amigą, Sony i Google, co zmieniło się w stylu i kulturze pracy na rynku IT na przestrzeni ostatnich 30-40 lat? W jakich obszarach widzisz polepszenie, a w jakich zmiany na gorsze?
W dzisiejszych czasach wszystko jest inne, ale równocześnie takie samo. Do niedawna obserwowaliśmy trend odchodzenia od małych, niezależnych deweloperów. Wielkie firmy pochłaniają setki talentów, posiadając duże budżety na tworzenie gigantycznych systemów i gier, zatrudniając też specjalistów od marketingu i PR, którzy promują je bez względu na to czy są wartościowe, czy nie. Ostatnio jednak można zaobserwować odradzanie się energii stojącej za niskobudżetowym oprogramowaniem, mającym działać na tanim sprzęcie ogromnej liczby tych mniej zamożnych użytkowników. Chciałbym pracować w takiej przestrzeni - mam tyle pomysłów na nowe produkty, a od lat nie robiłem startupu. Brakuje mi tego. Wielki biznes jest NIESAMOWITY głównie ze względu na ogromne zaplecze, z którego możesz korzystać (Google jest bogate w ponadprzeciętne umysły i jakże potężną technologię), ale bezpośredniość, intymność oraz szokująco proste kierownictwo i odpowiedzialność startupu to zupełnie coś innego. Brakuje mi tamtych dni - wierzycie w coś razem, a potem płyniecie z prądem lub toniecie (westchnięcie)... Muszę stworzyć kolejny startup!
Jakie korzyści, jeśli takie dostrzegasz, może przynieść utrzymywanie przy życiu starych platform jak Amiga, a także tworzenie dla nich nowych systemów operacyjnych czy oprogramowania?
Dla mnie oczywiste jest w tym utrzymywanie świeżości technologii i nieustannego kwestionowania status-quo. Praca z Amigą to jednak coś o wiele większego. Amiga zawsze uosabiała potrzebę samorealizacji i osobistego rozwoju - czułem, że inne maszyny reprezentują interesy biznesu, inwestorów, służą do zarabiania, a w Amidze zawsze chodziło o CIEBIE jako użytkownika. Co chcesz dziś stworzyć? W co pograć? Jaki interfejs jest dla ciebie zrozumiały i działa gdziekolwiek, nawet na Twoim starym telewizorze? Pierwotny duch Amigi jest siłą napędową dzisiejszych, amigowych społeczności, które wciąż rozwijają dla niej nowe rzeczy.
Czy w dzisiejszym, wirtualnym świecie, jest szansa na to, aby jakikolwiek produkt za 30 lat osiągnął takie samo grono oddanych fanów jakie ma Amiga?
Cudowne pytanie! Według mnie tak. Amiga była projektem grupy szalonych ludzi, którzy myśleli, że mogą rozegrać tę wielką, niesamowitą grę wbrew wszystkiemu. Po prostu pomyśleliśmy sobie: "Co tam, chodźmy stworzyć nowy komputer!" Taka grupa ludzi z szaloną energią mogłaby znów się zebrać. Amiga zaczynała jako nowicjusz, niewielka maszynka, która mogła stawić czoła górze, jaką był establishment. Zdecydowanie mogę sobie wyobrazić, że jest to możliwe - spójrz na sytuację gier mobilnych! Rynek dojrzał do promowania hitów tworzonych przez dzieciaki wygłupiające się w garażu.
Dziś media głównego nurtu skupiają się na legendach takich gigantów jak Apple czy Microsoft. Czy jako dyrektor ds. gier w Google często spotykasz ludzi, którzy dorastali na Amidze?
Wciąż spotykam ludzi znających Amigę. W Google znalazłem wielu dzielących się swoimi "amigowymi" opowieściami. Właściwie WIELU inżynierów z branży gier, którzy znają Amigę, trafiło do Google. Od czasu do czasu otrzymuję list z podziękowaniami od kogoś, kto wykorzystywał ją do rozwijania umiejętności, które stały się profesją lub hobby na całe życie. Uwielbiam te listy.
Nie każdy wie, że mieliście specjalnego i bardzo ważnego współpracownika przy projektowaniu Amiga - psa Jaya Minera. Jak przebiegała wasza współpraca? Czy Mitchy sugerowała coś lub czy konsultowałeś z nią własne pomysły?
Mitchy to był przezabawny pies! Znaczyła dla mnie bardzo wiele. W roku 1983 byłem gościem ze Środkowego Zachodu, rozpoczynającym nowe życie, przeprowadzając się do obcej mi Kalifornii, otoczonym nowymi ludźmi, nową pracą, wszystkim nowym - to było bardzo dziwne. Byłem obcy. Ale Mitchy podbiegała, wskakiwała mi na kolana, kochała mnie i sprawiała, że czułem się jak w domu, a tego najbardziej potrzebowałem.
Dziękuję za rozmowę.
Zdjęcie zaczerpnięte z https://www.retrogamer.net/profiles/developer/r-j-mical/.
Oryginalnie artykuł został opublikowany w Amiga Friendship #2.