• Wyszukiwarka

  • Wyniki

Wyszukiwarka nie znalazła czego szukałeś? Przeszukaj stronę dla frazy "ShowGirls" z Google lub Bingiem.

Artykuły: 8 artykułów zawiera frazę "ShowGirls"

Cieniowanie ikon

23.10.2011 16:18

Wszystkie standardowe ikony w MorphOS-ie, oprócz swojego charakterystycznego trójwymiarowego wyglądu, cechują się rzucanym na tło cieniem. Cień ten jest półprzezroczysty, wykorzystuje kanał alfa obrazka PNG. Dzięki temu cień ten wygląda dobrze na dowolnym tle. Tworząc ikonę do własnego programu natkniemy się na problem cienia. Mimo że większość ikon jest tworzona w programach do modelowania 3D, cień nakładany jest oddzielnie. Prosta z pozoru operacja okazuje się być nie tak łatwa do wykonania, bo jak to zwykle bywa, diabeł tkwi w szczegółach. Chciałbym w tym artykule przedstawić skuteczny sposób dodawania do ikon estetycznych cieni za pomocą programu... ShowGirls. Ta niepozorna, wydawałoby się, przeglądarka do obrazków, we wprawnych rękach jest znakomitym narzędziem do przetwarzania obrazu. Zaczynamy oczywiście od źródłowego obrazka. Pochodzenie dowolne, obrazek przykładowy (ikona programu DateCalc) wymodelowałem i wyrenderowałem w Blenderze. Został on wyrenderowany w rozmiarze 256 x 256 pikseli i zapisany w formacie PNG z kanałem alfa. Na rys. 1. widzimy go po załadowaniu do ShowGirls. Pierwszym krokiem jest otrzymanie maski obrazu, czyli jak gdyby "wyciągnięcie" z niego kanału alfa. Zaczynamy od operatora 'HSV Balance' i suwakiem 'Value' zjeżdżamy na zero. W efekcie otrzymujemy czarny kontur kanału alfa jak na rys. 2. Drugi krok to podłożenie białego koloru w miejsca przezroczyste narzędziem 'Blender'. Efekt obserwujemy na rys. 3. Co właściwie zrobiliśmy, to kanał alfa obrazka przenieśliśmy w kanał luminancji (jasności). Kolejny krok będzie specyficzny dla ikonek zrobionych w Blenderze. Program ten ma dość irytującą cechę zapisu wygenenerowanych obrazów. Mianowicie kolor "świata" czyli tło, włazi na piksele na brzegach renderowanych obiektów. Możnaby się spodziewać, że np. na krawędzi czerwonego obiektu wszystkie piksele będą czerwone, a tylko kanał alfa będzie wycieniowywał krawędź. Niestety, jeżeli tło jest, powiedzmy, standardowo granatowe, piksele na krawędzi będą miały różne odcienie fioletu. Gdy umieścimy obrazek na jasnym tle, zobaczymy dookoła fioletową obwódkę. Dobrze ilustruje to rys. 4., gdzie poszarpana krawędź białej kartki z kalendarza umieszczona na białym tle powinna być niewidoczna. Wyraźnie widzimy jednak niebieską obwódkę. Możnaby ustawić w Blenderze jasny kolor tła, ale wtedy jasną obwódkę zobaczymy wokół ciemnego kalkulatora po umieszczeniu ikony na ciemnym tle. Skutecznym rozwiązaniem tego problemu jest lekkie "skurczenie" maski. Można to na szczęście prosto zrobić za pomocą ShowGirls. Zaczynamy od rozmycia brzegów maski operatorem 'Gaussian Blur'. Rozmiar blura ustawiamy na 1,00. Teraz jesteśmy gotowi do operacji skurczania. Wykonujemy je narzędziem 'Curves', podnosząc krzywą do góry jak widać na rysunku 5. Im bardziej podniesiemy krzywą, tym skurczenie będzie silniejsze, nie warto jednak przesadzać, bo jednocześnie brzegi maski stają się ostrzejsze i bardziej poszarpane. Efekt zaaplikowania przykładowej krzywej widzimy na rysunku 6, na dolnej krawędzi przedmiotu najlepiej widać skurczenie się maski. Po tej operacji zapisujemy maskę do pliku, np. jako 'maska.png'. Teraz pora na zajęcie się cieniem. Przede wszystkim należy pamiętać o tym, że nawet głęboki cień nie jest stuprocentowo czarny, a to przez rozproszenie światła w powietrzu i odbicia od otaczających przedmiotów. Dlatego naszą maskę cienia musimy osłabić. Z pomocą ponownie przyjdzie narzędzie 'Curves', tym razem podnosimy krzywą tak, jak na rys. 7. W celu uzyskania linii prostej usuwamy trzy pośrednie punkty prawym przyciskiem myszy. Nasza maska z czarnej staje się szara (rys. 8.). Teraz pora na zmiękczenie krawędzi. Zanim to jednak zrobimy, zauważmy, że cień nie jest przecież symetrycznie rozmieszczony dookoła ikony, a naturalnie przesunięty w prawo i w dół. Trzeba więc naszą maskę przesunąć. Można to łatwo zrobić operatorem 'Resize' używając opcji dodawania ramki dookoła obrazu. Niezbędne ustawienia widzimy na rys. 9., szczególną uwagę należy zwrócić na ramkę 'Border'. Ramka jest włączona, oryginalny obrazek zostanie umieszczony w prawym dolnym rogu, a więc białe obrzeże zostanie dodane od góry i od lewej. Przy wielkości obrazka 256 x 256 pikseli przesunięcie powinno wynosić około 10 pikseli, stąd nowy rozmiar ustawiony jest na 266 x 266. Dla większych obrazków przesunięcie trzeba proporcjonalnie zwiększyć. Po przesunięciu maski czas na rozmycie brzegów - wszak cień musi być miękki. Po raz drugi posłużymy się operatorem 'Gaussian Blur', tym razem jednak rozmiar maski ustawiamy na 10,00 (proporcjonalnie więcej dla większych obrazków). W efekcie otrzymujemy rozmytą plamę cienia (rys. 10.). Teraz maskę cienia należy połączyć z maską przedmiotu zapisaną przez nas wcześniej na dysk. Wykorzystamy w tym celu możliwość wstawienia jednego obrazka jako kanał alfa drugiego. Dokładniej wstawimy ostrą maskę z dysku jako kanał alfa naszej plamy cienia. Uruchamiamy operator 'Insert Alpha', wybieramy wcześniej zapisany plik z maską, włączamy 'Use image luminance'. 'Negative' i 'Resize to fit' powinny być wyłączone. W efekcie w naszej plamie cienia powstanie przezroczysta dziura w kształcie przedmiotu (rys. 11.). Dziurę należy wypełnić kolorem czarnym, korzystając z używanego już wcześniej narzędzia 'Blender'. Gotowa maska wygląda już prawie jak ikona, ale zamiast przedmiotu jest czarna plama (rys. 12.). Ostatnią operacją jest użycie maski na pierwotnym obrazie. Zaczynamy od zapisania właśnie wykonanej maski do kolejnego pliku. Teraz możemy ponownie wczytać oryginalny obrazek. Kolejna operacja zdecyduje o kolorze cienia. Po raz trzeci mianowicie trzeba użyć narzędzia 'Blender' i wypełnić przezroczyste tło kolorem cienia. Normalnie będzie to kolor czarny, ale żądni eksperymentowania mogą się pobawić innymi kolorami, chociaż z reguły efekt nie będzie zbyt naturalny. Przygotowany do maskowania obrazek widzimy na rys. 13. Po raz drugi sięgamy po operator 'Insert Alpha'. Opcje bez zmian, ale tym razem aktywujemy 'Negative' (rys. 14.). I oto proszę, nasza ikona ukazuje się nam w pełnej krasie (rys. 15). Pozostało nam przeskalować ją do rozmiarów standardowych dla Ambienta, czyli 64 x 64 piksele. Robimy to oczywiście operatorem 'Resize', tym razem wyłączając opcję 'Border' i włączając odpowiedni filtr, osobiście preferuję 'Lanczosa'. Przeskalowana ikona zaprezentowana jest na rysunku 16. Dodatkowo - niczym ostatnie pociągnięcie pędzla mistrza - można ją delikatnie wyostrzyć, ale naprawdę delikatnie. W operatorze 'Sharpen' suwakiem 'Strength' nie powinniśmy wyjechać poza 0,15, z doświadczenia polecam wartości z zakresu 0,05 do 0,10 (rys. 17.). Trzeba pamiętać o tym, że im mniejszy obrazek, tym brutalniejsze jest działanie tego operatora. Wyostrzona ikonka pokazana jest na rys. 18, a na rys. 19. widzimy gotową ikonkę wyciętą z okna Ambienta, na klasycznie amigowym szarym tle. Korzystając z faktu, że ShowGirls posiada port ARexxa, można spróbować zautomatyzować wszystkie podane czynności. Wtedy cienie pod ikonami można dodawać nieomalże kliknięciem myszy. Jest to jednak temat na oddzielny artykuł. Artykuł oryginalnie pojawił się w trzecim numerze Polskiego Pisma Amigowego.

O Efice w praktyce

25.12.2010 10:37

Efika, a konkretnie Efika5200B - miniaturowa płyta główna do zastosowań przemysłowych (określana przez producenta jako "płyta służąca ocenie wydajności [układu MPC5200B - przyp. K.C.]"), zaprojektowana przez bPlan GmBH na zamówienie firmy Genesi. Produkowana w latach 2005-2007. Procesor SoC MPC5200B 400 MHz, wlutowane na płytę 128 MB DDR RAM, slot PCI, kontroler IDE, audio AC97, dwa porty USB 1.1, jeden Ethernet 10/100 Mb/s oraz Serial. Tak mógłby wyglądać wpis na Wikipedii, gdyby ktoś pofatygował się go napisać. Trochę nudny i, szczerze mówiąc, niewiele mówiący. Szczególnie amigowcowi, który decyduje się odświeżyć swój park maszynowy. Kimś takim właśnie byłem ja kilka lat temu - posiadaczem średnio rozbudowanej (040/40) A1200, z zainteresowaniem śledzącym pogmatwane dzieje amiświatka. W pewnym momencie, przyduszony ograniczeniami klasyka, zacząłem się zastanawiać nad kupnem którejś z "nowych Amig". Ze względu na możliwości finansowe, jak również konieczność dojścia do kompromisu z małżonką (którą łatwiej było namówić do zakupu "małego komputerka" niż "kolejnego pudła"), zdecydowałem się nabyć najnowsze wówczas dziecko Genesi. Decyzję przyspieszyła obniżka ceny sprzętu do obiecywanych 99$ oraz akcja Feia, który zaoferował pomoc w sprowadzeniu większej partii płyt bezpośrednio od producenta. Pierwsze schody... ...zaczęły się podczas kompletowania zestawu. Okazało się, że w moim (niemałym w końcu) 150-tysięcznym mieście trudno będzie znaleźć nowy dysk twardy 2,5" w standardzie IDE. Chociaż udało się go w miarę bezproblemowo "sprowadzić z hurtowni", to szczerze wątpię, aby dziś, gdy reszta elektronicznego świata przechodzi na standard SATA-2, ktoś jeszcze trzymał w zanadrzu twardziela IDE i to w wersji "laptopowej". Pozostają więc sklepy internetowe, portale aukcyjne albo rozwiązanie, na które o mało sam się nie zdecydowałem, czyli adapter IDE->CF i karta Compact Flash. Kusi ono całkowicie bezszelestną pracą zestawu (pamiętajmy, że procesor w Efice chłodzony jest pasywnie, zatem bezgłośnie). Minusem w takim wypadku będzie z pewnością cena w przeliczeniu na gigabajt pojemności. Możemy jednak ze sporym prawdopodobieństwem założyć, że swojej kolekcji filmów, czy zdjęć nikt na Efi trzymał nie będzie. Kolejną problematyczną kwestią będzie ograniczona liczba cykli zapisu. O ile w przypadku systemu MorphOS nie wykorzystamy jej zbyt szybko, to użytkownicy kupujący Efikę z myślą o Linuksie (który z uwagi na jedynie 128 MB RAM będzie, szczególnie przy korzystaniu z np. z graficznego interfejsu Gnome, korzystał z partycji swap z dziką furią) powinni przemyśleć swoją decyzję dwa razy. Nominalna prędkość transferu z dysku bądź karty ma dla nas znaczenie marginalne, gdyż wąskim gardłem będzie (przyprawiająca czasem o zgrzytanie zębami) prędkość działania wbudowanego w procesor Efiki kontrolera dysku twardego. Zdecydowanie, jak się kopiuje film o rozmiarze 700 MB z jednej partycji na drugą, to chciałoby się mieć trochę więcej, niż 2,7 MB/s. Czy ujrzą światło sterowniki wykorzystujące wbudowany w MPC5200B kontroler DMA BestComm - ciężko stwierdzić (były z tym jakieś problemy natury technicznej, więc MorphOS Team uraczył nas wolniejszym, ale stabilnym trybem PIO). Problemem będzie również zakup nowej karty graficznej. Karty pod AGP są już praktycznie nieosiągalne w sklepach - jedyną opcją wydają się być aukcje internetowe. Pamiętajmy przy tym, że szukamy karty niskoprofilowej, inaczej będzie kolidować z wyprowadzeniem portów USB i Ethernet. Można, co prawda, spróbować podłączyć do Efiki dostępne tu i ówdzie nowe Radeony na PCI, ale... no właśnie. Próbował ktoś tego? W moim przypadku użyłem wydartego z PC teścia Radeona 9200 SE 64 MB, czyli jednej ze słabszych kart, które można umieścić w riserze Efiki. Testy porównawcze na grze Quake uruchomionej na Efice z teoretycznie lepszym Radeonem 9250 128 MB nie odbiegają znacząco od tych z mojej karty. Pozostaje się więc zastanowić, czy inwestowanie w lepszą grafikę ma w przypadku Efiki jakiś większy sens. Skoro mowa o grafice, to wspomnijmy o monitorze. Efi błaga nas swoimi gabarytami o LCD, jeśli jednak przesadzimy z wielkością matrycy, to (próbując pracować w natywnej rozdzielczości monitora) możemy boleśnie odczuć ograniczoną ilość pamięci operacyjnej (szczególnie jeśli włączymy "zaawansowane wyświetlanie" - czy też, po staremu, layers 3d). Przy okazji - drobna uwaga dla tych, którzy uważają, że do Efiki wystarczy po prostu "dolutować" odpowiednie kostki i automagicznie mamy 256 MB RAM - niestety "tak to się nie da", jak powiada pan z reklamy. Przeróbka płyty głównej Efiki, aby obsługiwała cztery kości pamięci jest możliwa tylko na taśmie produkcyjnej i kompletnie nieopłacalna poniżej ok. 1000 wyprodukowanych sztuk. Najprostszym sposobem jest zdemontowanie dwóch wbudowanych kostek po 64 MB i umieszczenie na ich miejsce, powiedzmy, 2*256 MB. Nadal jednak konieczne będą modyfikacje w firmware (dotyczące odpowiedniej konfiguracji kontrolera pamięci), do których z kolei będziemy potrzebować dogłębnej znajomości zastosowanych kości RAM. Co więcej, nawet jeśli taka operacja zakończy się sukcesem, należy się liczyć ze spadkiem wydajności sprzętu. W dużym skrócie - jeśli chcemy więcej RAM-u w Efice, to powinniśmy zamówić 1000 sztuk, poczekać odpowiednio długo i liczyć się z tym, że takie "podrasowane" Efiki będą wolniejsze od standardowych. Zakup odpowiedniego zasilacza nie powinien stanowić problemu... Czy na pewno? Jeśli bowiem nabędziemy standardowy zasilacz od PC, to będzie on większy od naszej Efiki. Można go oczywiście spróbować "odchudzić". Zdjąć obudowę, wiatrak, powycinać niepotrzebne kable, ale powiedzmy sobie szczerze - i tak będzie to wielkie bydlę. Efcia aż się prosi o PicoPSU - rozwiązanie małe, eleganckie, ale niezbyt tanie. Za wersję 120W zapłaciłem podówczas ponad 200 zł, a "kostkę" zewnętrzną i tak musiałem zakupić we własnym zakresie. Istnieje również tańsza, 90W wersja PicoPSU. W Polsce był jednak w owym czasie nie do dostania i nieliczni jego posiadacze sprowadzali sprzęt "hurtem" z USA. Jeśli już poruszamy kwestię zasilania - do PicoPSU należy dobrać zasilacz zewnętrzny o odpowiednich parametrach. Oryginalny daje prąd o napięciu 12V i natężeniu 5A. Tych wartości powinniśmy się trzymać i zdecydowanie nie schodzić z natężeniem poniżej 4A, jeśli podłączony do USB sprzęt ma pracować stabilnie. Innym rozwiązaniem jest zastosowanie aktywnego (posiadającego własne zasilanie) huba USB (tym, którym wydaje się, że zakup huba jest zbędny, radzę policzyć dostępne w Efice porty), jednak będzie to kolejna wtyczka w naszej listwie zasilającej (po PicoPSU i monitorze), a do podłączenia zostają jeszcze głośniki (można ten problem obejść używając słuchawek albo głośniczków zasilanych z gniazda USB). Teraz trzeba to wszystko do czegoś upchać. Kwestia obudowy w przypadku Efiki jest doprawdy paląca - producent uraczył nas niestandardowymi wymiarami, w związku z czym (na dzień dzisiejszy) albo zakupimy oryginalną obudowę w Directronie (co nie jest złym rozwiązaniem, jako że dostaniemy w komplecie PicoPSU, jednak wydamy za taki zestaw prawie dwa razy tyle, co za samą płytę), albo czeka nas majsterkowanie. Oczywiście można Efi trzymać w oryginalnym, "białym, kartonowym pudełku, charakterystycznym dla produktów firmy bPlan", albo nawet w pudle po butach (sic!), ale zawsze lepiej wykazać się odrobiną pomysłowości i zdolności manualnych (jak chociażby przystosowując do naszych celów jedną z wielu dostępnych obudów na zewnętrzne dyski twarde). Z kupnem myszy, klawiatury i pendrive'a będzie najmniej problemów, jednak warto najpierw sprawdzić, czy są one (a w szczególności klawiatura i pendrive) poprawnie obsługiwane przez Open Firmware Efiki. W tym celu można na przykład zajrzeć na PPA do działu "Sprzęt". Jest tam lista kompatybilnych (między innymi również z Efiką) urządzeń, dodawanych przez niestrudzonych testerów. Przy okazji, jeśli posiadany/wypożyczony przez Was sprzęt powinien znaleźć się na tej liście, wystarczy wypełnić jeden formularz i - voila! Skoro hardware mamy już skompletowany, czeka nas... Instalacja systemu Sam proces instalacji został wystarczająco dobrze opisany na stronie MOS-Team, pozwolę więc sobie dorzucić jedynie kilka drobnych uwag. Po pierwsze - nie eksperymentujcie z systemem po załadowaniu z pendrive'a. Będzie na to czas później. Pamiętajcie, że czas ucieka (spróbujcie pobrać ISO MorphOS-a na spowolnionym systemie), a jeśli coś zawiesicie podczas swoich eksperymentów, to czeka nas ponowne wczytywanie systemu z "pena" (a to trwa). Po drugie, po udanej instalacji, gdy będziecie ustawiać w OF zmienne boot-device i boot-file, przy tym drugim ustawcie jeszcze parametry rd (ramdebug, czyli odciążamy port serial, zwiększając wydajność komputera) i, ewentualnie, rds (ramdebug size) z niską wartością (domyślna wielkość to 512 kB, czyli niby niewiele, ale w praktyce bardzo szybko może nam tego pół mega zabraknąć. Uwaga, wartość rds ustawiamy w bajtach, na przykład "rds 32768" dla 32 kB). Z kolei przy auto-boot-timeout (czas oczekiwania przed wczytaniem systemu) nie przejmujcie zbytnio się ostrzeżeniami, aby nie ustawiać zbyt niskiej wartości. 1000 milisekund spokojnie wystarczy, a z czasem będziecie mieli wrażenie, że to i tak długo. OF Efiki odlicza sekundy cokolwiek wolniej niż pierwszy z brzegu stoper, więc i tak przyjdzie Wam czekać około dwóch sekund. Konfiguracja Podczas dopasowywania świeżo zainstalowanego systemu do swoich potrzeb nie należy zbytnio popuszczać wodzy fantazji. RAM-u mamy tyle, ile mamy i nic tego nie zmieni. Dobrze jest jako jedną z pierwszych rzeczy ustawić pasek wyświetlający ilość zajętej/dostępnej pamięci, który uratuje nam skórę, jeśli któryś program zacznie ją pożerać w zastraszającym tempie. Dla minimalnego zużycia RAM znawcy zalecają zastosowanie prostej skórki, np. Mahalaxmi oraz wrzucenie na blat Ambienta koloru zamiast obrazka. W moim przypadku daje to jakieś 3 dodatkowe MB. Stwierdziłem jednak, że wszystko ma swoje granice. Nie potrafiłem się też przekonać co do Mahalaxmi i wybrałem skórkę Ghost. Pamiętając o cennej pamięci nie powinniście też przesadzać z dopasowywaniem za pomocą MUI wyglądu poszczególnych programów. Najkorzystniej będzie, jeśli wszystkie będą korzystać z ustawień domyślnych. Kolejnym miejscem, gdzie możemy dokonać kompromisu pomiędzy wodotryskami a "efikożernością" naszego MorphOS-a są ustawienia systemu. W wersji 2.3 wzbogacono je o nową sekcję - "Display engine" oraz opcję "zaawansowane wyświetlanie" w sekcji "Screens". Można sobie "poodfajczać" do woli. Pierwsze wrażenia Człowiekowi, który miał zaledwie przelotną styczność z MorphOS-em na komputerach Pegasos czy Makach z G4, nie będzie przeszkadzać działanie systemu na Efice. Chodzi płynnie, wygląda jak trzeba, nie zżera za dużo zasobów (odpowiednio skonfigurowany - jeśli popuścimy wodze fantazji, to na start zostanie nam ledwie połowa RAM-u). Użytkownicy szybszych maszyn, testując działanie Efiki, zapewne dostrzegą nieznaczne spowolnienia i drobne braki płynności. Dla klasykowców (również tych z PPC) obcowanie z MorphOS-em na Efice powinno być czystą przyjemnością, choć jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Dobijać może (szczególnie właścicieli Fast-ATA) oscylujący czasem w granicach kontrolera z A1200 transfer z dysku twardego. No i oczywiście RAM, którego przy pewnej dozie szczęścia i uporu można w klasyku mieć więcej. USB Obsługa USB zasługuje na osobny dział w artykule. Fakt, że Efika wyposażona jest w dwa porty działające w standardzie USB 1.1 jest znany chyba wszystkim. Wynikające z tego ograniczenia (czyli praktycznie konieczność korzystania z huba i marna prędkość transferu) są łatwe do przewidzenia. Jednak jak sprawuje się USB na Efice w codziennej praktyce wiedzą tylko nieliczni. A sprawuje się... zmiennie. Po pierwsze - efikowcy czasem doświadczają dziwnego, "przedłużonego" startu systemu, kończącego się albo tym, że system nie widzi myszy i/lub klawiatury, albo zwisem podczas wyświetlania obrazka startowego. Pomimo że MorphOS w wersji 2.3 przynosi częściowe rozwiązanie wspomnianego problemu, udało mi się już kilka razy doświadczyć takiego zachowania komputera. Po drugie - klasa massstorage ma czasem "fochy". Przykładowo, działający bez problemu czytnik kart typu "All-in-1" (zgłoszony do listy kompatybilności na PPA) przestał mi działać po aktualizacji MorphOS-a do wersji 2.1 i nie działa po dziś dzień, elegancko zamrażając system raz za razem. Nie byłbym jednak uczciwy, gdybym nie wspomniał, że widać postęp. Na przykład mój aparat fotograficzny bezproblemowo dogaduje się z Poseidonem z MorphOS-a 2.3 poprzez klasę ptp.class i przerzucanie zdjęć na komputer nie wymaga już instalacji żadnych dodatkowych programów. Co więcej, wygląda na to, że w najnowszej wersji systemu (w momencie pisania artykułu nosiła ona numer 2.3 - przyp. autor) nie występują problemy (w postaci zatrzymania operacji i zwisu) przy kopiowaniu z poziomu Ambienta dużych plików z pendrive'a. Kiedyś można było temu zaradzić wpisując komendę kopiowania z poziomu konsoli. Dziś już nie ma takiej konieczności (od czasu publikacji artykułu w piśmie PPA ukazały się już cztery kolejne aktualizacje systemu MorphOS, a wśród wprowadzonych poprawek polepszono również działanie i stabilność stosu USB - przyp. autor). Dostępność i działanie oprogramowania Część niezbędnego oprogramowania (w tym dwie przeglądarki internetowe) MorphOS posiada zaraz po instalacji. Sporo przydatnych na co dzień rzeczy będzie trzeba jednak albo pobrać z sieci, albo przenieść z "klasyka". Członkowie MOSTeamu pomyśleli o nas i efikowcy zostali uraczeni "pociętą" wersją OWB, przeznaczoną specjalnie dla naszych komputerków. Działa ona bardzo przyzwoicie, ale powiedzmy sobie szczerze, dla Efiki OWB jest trochę "ciężkostrawny". Parę otwartych paneli, chwila nieuwagi i zostaje nam 0 MB RAM. Moim marzeniem byłby poprawiony Sputnik. Ta przeglądarka działa na Efi naprawdę ładnie. Cóż z tego, skoro stabilność i zgodność ze współczesnymi standardami jest u "konkurencji" znacznie wyższa? Skoro już jesteśmy przy sieci, to lećmy dalej. YAM 2.5 działa świetnie, AmiGG też pokazuje, co potrafi. Natomiast dla żądnych filmów w formacie flash istnieje kilka rozwiązań, bazujących na językach skryptowych (ARexx, Python): Tubexx, GetVideo, Flashless. Dwa ostatnie można ładnie podpiąć pod OWB, jednak próba obejrzenia filmu z tak skonfigurowanej przeglądarki może spełznąć na niczym. Na mojej Efice OWB 1.4 zjada tyle RAM-u, że nie zostaje już pamięci na MPlayera. Pozostaje zatem pobrać film na dysk i "odpalić" go ręcznie. Pewnie zauważyliście, że do tej pory opisywałem praktycznie same programy do obsługi sieci. To dlatego, że korzysta się z nich najczęściej, ale również dlatego, że w pozostałych dziedzinach nie jest już tak różowo. MorphOS stoi jeszcze całkiem nieźle w działce "multimedia" (z głowy rzucę AmiNetRadio, MPlayer, ShowGirls, czy PointRider - wszystkie przetestowane i działają. Przy ShowGirls i większych zdjęciach, na przykład 8 MPix, może brakować pamięci na ich wyświetlenie. O MPlayerze będzie jeszcze później), ale jeśli chodzi o natywny soft do tworzenia muzyki, grafiki, czy tak zwane programy "biurowe", to bardzo często pozostaje podpierać się starymi programami z 68k. Aby nie być niesprawiedliwym, wspomnę tu o kilku jasnych punktach, będących wyjątkami od tej reguły: Blender (grafika 3d, omówimy go później), Hollywood (prezentacje multimedialne i nie tylko), czy PageStream (dostępny w natywnej dla MorphOS-a wersji, aczkolwiek dawno nie aktualizowany). Pewne nadzieje można również wiązać z zapowiadaną trzecią odsłoną DigiBoostera, która na Efice powinna działać zadowalająco. Wiele sobie obiecywano po pakiecie Papyrus Office, jednak szansa na to, że nowa, poprawiona wersja ujrzy światło dzienne jest bliska zeru. Jeśli chodzi o programy z 68k, to każdy zgromadził na swoim klasyku własną ich kolekcję i musi większość z nich przetestować na nowym sprzęcie, na własną rękę. W kilku przypadkach do prawidłowego działania programu konieczna jest odrobina wysiłku. I tak, na przykład: Personal Paint - czyli niezastąpiony "popychacz pikseli" - wymaga modyfikacji pliku Startup1.set, a do działania makr ARexxa podmiany rexxsyslib.library. Występują błędy przy edycji palety w trybie HSV, zastosowaniu filtrów za pomocą "lassa" oraz drobne niedogodności w rysowaniu pod lupą. Poza tym wszystko w porządku - można pikselować jak na A1200, na przykład przy pomocy tabletu graficznego. ImageFX działa bez większych problemów po modyfikacji ustawień - wyłączamy zapisywanie miniatur (Save Nails) i włączamy obsługę requesterów (File Requester) poprzez ASL. Poza większą prędkością działania i brakiem możliwości skorzystania z pamięci wirtualnej, wszystko działa na Efice tak samo, jak na "klasyku". A oto kilka przykładów, że bardziej wymagające programy też potrafią pokazać pazur na Efice. Blender - już sam fakt, że uruchomi się na Efice pokazuje jej ukrytą moc. Niestety, kubeł zimnej wody. Nie liczcie na to, że uda się policzyć na naszym komputerku jakieś bardziej wymagające sceny. Na to niestety zabraknie RAM-u, ale do prostych obiektów i tak zwanej "grafiki użytkowej" będzie jak znalazł (najpierw oczywiście trzeba choć trochę opanować jego obsługę). MPlayer - uruchamia się bardzo ładnie, łyka praktycznie wszystko, czym w niego rzucić. Do znośnego oglądania filmów na Efice konieczne będą jednak: modyfikacja ustawień (ja włączyłem framedrop, autosync i ustawiłem 8 MB cache dla odtwarzania z pliku) oraz odpowiednia (czyli utrzymana w rozsądnych granicach) rozdzielczość filmu. Na moim sprzęcie (jako że używam go często jako "pudło z bajkami" dla trzylatka) testowałem sporo bajek i muszę powiedzieć, że rozdzielczość pozioma w granicach 512 (w porywach do 640) i bitrate ok. 1000 powinny chodzić bez problemów. Chwilową zadyszkę może zaserwować Efice fragment filmu z dużą ilością poruszających się obiektów (szybki montaż, padający deszcz, czy śnieg), ale po chwili wszystko wraca do normy, a mój Jurek do tej pory się nie skarżył. Stellarium - tak tak, na Efice też da się go uruchomić. Co prawda maksymalna rozdzielczość, w jakiej pozwolił mi się otworzyć to 640x480 i przy większym kombinowaniu (a szczególnie przy nadużywaniu opcji zoom) wychodzi z powrotem do systemu z powodu braku pamięci, ale jednak - chodzi. Emulatory Zatwardziały użytkownik klasyka z pewnością liznął choć trochę emulacji. Na Efikę też można w tej materii liczyć, choć nie spodziewajmy się cudów. Dla mnie osobiście największym zaskoczeniem był fakt, że emulator klasycznego Macintosha (Basilisk II) radzi sobie gorzej niż Shapeshifter, czy Fusion na klasyku z 040 i AGA. Liczyłem po cichu, że będzie lepiej, głównie ze względu na wydajną kartę graficzną, ale w tym wypadku wąskim gardłem jest widocznie emulowany (na kodzie z UAE) procesor 68k. Skoro już wspomniałem o UAE, to parę słów na temat tego softu, niezbędnego w razie nagłego napadu chęci na retro-gierki. Tym, którzy myśleli, że pograją sobie pod E-UAE w gierki wymagające kości AGA muszę zakomunikować z przykrością - to nie ta liga. Za to wszystkie gry z A500 pójdą płynnie... bez dźwięku. Zaraz odezwą się głosy - "Jak to? To po co wywaliłem tyle kasy na Efikę?!" Na szczęście z pomocą przychodzi nam "UAE4All", czyli port emulatora Amigi w wersji dla... Dreamcasta. Z czego by nie był, działa całkiem przyzwoicie. Emuluje A500 z dźwiękiem, a odczuwalna prędkość jego działania dorównuje oryginałowi. Nie jest to wszakże program doskonały - w obecnej wersji, na przykład, nie obsługuje poprawnie trybu HAM ani nie daje możliwości zastosowania innego niż pad/joystick pod USB urządzenia sterującego. Miejmy jednak nadzieję, że autor uraczy nas kolejnymi, jeszcze lepszymi wersjami w przyszłości. Swego rodzaju ciekawostką są działające na Efice emulatory PC (mówię tu o Bochs i, będącym w sensie technicznym emulatorem środowiska DOS, programie DOSBox). O ile ten drugi jest w miarę używalny (tzn. udało mi się pod DOSBoxem ukończyć np. "Panzer Generala", ale już na przykład "Warcraft II" potrafi "dynamiką działania" na najprostszej misji doprowadzić do szewskiej pasji), to Bochsa należy potraktować jako osobliwość. Uruchomiony pod nim Windows 95 długo i poważnie się zastanawia uruchamiając WordPada, a w trakcie zamykania systemu możemy niemalże policzyć linie czarnej siatki zamalowującej ekran. Z emulatorów starszych maszyn próbowałem jeszcze Frodo PPC oraz VICE, czyli zabawy w Commodore. Muszę przyznać, że lepsze wrażenie wywarł na mnie ten drugi. Co do prędkości - w przypadku "komcia" moc ukryta w MPC5200B wydaje się wystarczająca do wygodnej emulacji. Na sam koniec wspomnę jeszcze o "maszynie wirtualnej SCUMM", czyli ScummVM. Pozwala ona na uruchomienie licznych (a z wersji na wersję coraz liczniejszych) gier przygodowych napisanych przy użyciu języka skryptowego SCUMM (i nie tylko). Wszystko działa jak należy i nareszcie możemy się rozkoszować przygodówkami, które albo nie doczekały się wersji na Amigę, albo zostały przekonwertowane do palety 32 kolorów i wydane na dziesięciu dyskietkach NDOS. No, ale to w zasadzie temat na osobny, sążnisty artykuł albo i całą ich serię. Gry W tej materii nie jest źle. Co prawda dostęp do ulubionych gier z klasyka będzie (za sprawą mizernej prędkości emulacji pod UAE) nieco utrudniony, to jednak spieszę donieść, że jest w czym wybierać. Na Efice raźnie ruszą znane z klasyków wyposażonych w PPC gry 3D, np. "WipeOut 2097", "Heretic 2", "Quake" i "Quake 2", "Payback" (uwaga: niektóre z nich wymagają zainstalowanego pakietu Goa3d z katalogu "contributions" z obrazu płyty z MorphOS-em), działające zgodnie z systemem tytuły pod 68k (w tym masa grywalnych "pchełek" odpalanych w oknie WB/Ambienta) oraz pokaźna liczba nowych portów - jak na przykład "OpenTTD", "X-Moto", czy smakowity "Homeworld" (choć w przypadku tego ostatniego, Efice może momentami zabraknąć "pary" na płynną grę). Przy części nowości niestety trzeba będzie obejść się smakiem. Przykładowo "Quake 3", póki co, uruchamia się dopiero przy maksymalnym ograniczeniu zużycia RAM, działa wolno (pod Efiką da się uruchomić tylko pierwszą, wolniejszą wersję portu) i prędzej czy później zawiesi się z powodu braku pamięci. Do wymienionych przeze mnie pozycji należy jeszcze dodać gry dostępne pod DosBoxem (z naciskiem na tytuły starsze) oraz ScummVM, co razem daje, jeśli nie imponującą, to jednak dość bogatą ofertę cyfrowej rozrywki. Oto lista nieco bardziej wymagających tytułów, które miałem okazję przetestować w akcji na Efice: Tytuł gry Ocena działania Uwagi Heretic II Bardzo dobrze Brak Homeworld Dobrze Warto wyłączyć tła i zmniejszyć detale. Mimo to, przy walce obejmującej dużą ilość jednostek wyraźnie zwalnia. Open Arena Niedostatecznie Patrz: Quake 3 OpenTTD Dobrze Nie należy przesadzać z detalami. Zaczyna trochę "haczyć" przy większych mapach i dużej ilości pociągów. Payback Dostatecznie Wymaga wyłączenia dźwięku (ściszenia do zera). Inaczej chodzi koszmarnie wolno. Quake Bardzo dobrze Na Efice polecam GLQuake. FuhQuake działa tylko w trybie software - jego wersji GL brakuje RAM. Quake II Bardzo dobrze Przycina tylko podczas wczytywania nowych dźwięków (kłania się marny transfer z twardziela). Quake III Niedostatecznie Działa wersja rc1, jednak po modyfikacji q3config.cfg i starcie w najniższej rozdzielczości bez sekwencji startowej. Prędkość działania dość marna, po kilku planszach wykłada się z powodu braku pamięci. VGP 2 Dobrze Na Efice da się bez problemu pograć. Wymaga lowlevel.library (jest w katalogu "contributions") WipeOut 2097 Bardzo dobrze Wymaga użycia programu WipeoutLoader. Wrażenia ogólne Jak do tej pory jestem z mojej "Efci" zadowolony. Wystarcza mi do tego, czego od niej oczekuję, a jej ograniczenia nie dają mi się za bardzo we znaki. Z drugiej strony, potencjalny nabywca musi się liczyć z tym, że wydajność Efiki będzie zdecydowanie niższa niż np. Pegasosa z procesorem G4 1 GHz (w zależności od programu, na którym przeprowadzaliśmy testy - od ok. 3 do 7 razy), a prawdopodobnie również G3 600 MHz. Mimo wszystko zapewne i tak pobije nawet najszybszego klasyka z kartą PPC - no, może z wyjątkiem ekstremalnie podkręconego Cyberstorma. Wyniki przeprowadzonych na różnych konfiguracjach sprzętowych testów (w tym na różnych modelach obsługiwanych przez MorphOS Maków) dostępne są dla wszystkich chętnych na stronie APC. W świetle dostępności MorphOS-a na tanie jak przysłowiowy barszcz komputery Macintosh z procesorami G4 obawiam się, że Efika zostanie trochę zapomniana, jednak z pewnością jest to ciekawy i niedrogi kawałek sprzętu, na którym można sobie z radością "poamigować".

MorphOS 2.x okiem użytkownika

26.04.2009 19:34

Wstęp Artykuł ten jest tekstem napisanym przez zwykłego użytkownika dla zwykłych użytkowników. Zabraknie więc w nim na pewno wielu istotnych szczegółów technicznych. Pierwotnie chciałem opisać w miarę dokładnie instalację, konfigurację i użytkowanie MorphOS-a 2.x, jednak już w trakcie pisania zorientowałem się, jak obszerne jest to zagadnienie. Dla przykładu w 1993 roku w "Magazynie Amiga" pojawił się cykl "Moje boje z A1200", gdzie opisano dosyć dokładnie używanie nowej wówczas A1200 z AmigaOS 3.0. Jednak była to cała seria artykułów, dosyć zresztą obszernych, o zagadnieniu dużo mniej złożonym niż poruszone tutaj. Mam jednak nadzieję, że jeśli będzie taka potrzeba, to uda się wybrane zagadnienia pogłębić w osobnych artykułach (wzorem wspomnianej serii artykułów). Tym bardziej, że my Polacy, możemy się w kwestii MorphOS-a czuć szczególnie wyróżnieni - spośród wielu ludzi zaangażowanych w stworzenie tego wspaniałego systemu znajduje się sporo polskich nazwisk, więc uzyskanie fachowej pomocy w naszym ojczystym języku nie nastręcza żadnych trudności. Opisałem tu cechy i elementy MorphOS-a 2.x, na które szczególnie zwróciłem uwagę. Wiele z opisanych rzeczy pojawiło się jeszcze w czasach MorphOS-a 1.x, jednak trudno byłoby oddestylować z tej historii tylko nowości systemu 2.x. Zresztą artykuł był pisany także z myślą o osobach, które żadnego MorphOS-a nigdy nie widziały na oczy, więc w miarę kompletny opis ważniejszych elementów systemu jest konieczny. Artykuł ten miał być pierwotnie o MorphOS-ie 2.0, jednak jego pisanie tak się przedłużyło, że już w trakcie zdążyły się pojawić MorphOS 2.1 i 2.2, a ptaszki ćwierkają o nadchodzącym wielkimi krokami MorphOS-ie 2.3, który ma działać także na Macu Mini. Sporo rzeczy sprawdziłem już na ostatniej wersji 2.2, jednak pojawiły się one we wcześniejszych systemach z rodziny 2.x i w większości wypadków odnoszą się one do wszystkich wersji 2.x. Ale czy jest ktoś, kto mając klucz do MorphOS-a 2.x używa czegoś starszego od 2.2? Historii łyk "Nie wszystek umrę" - ten cytat z Horacego idealnie pasuje również do sytuacji Amigi po upadku Commodore. I to dwojako: przez zagmatwane losy praw i patentów ś.p. Commodore, których historia przyćmiewa przygody bohaterów niejednego latynoskiego serialu, a także w żywotności środowiska twórców sprzętu i oprogramowania amigowego oraz użytkowników tychże. Co prawda, jak się okazało później, wiele spraw związanych z działaniami na ruinach dawnego Commodore nosiło znamiona średnio uczciwych, ale widać taki jest los pobojowisk i nie pozostaje nam nic innego, jak pozostawić te sprawy daleko w zamierzchłej przeszłości. Jedną z inicjatyw tzw. firm trzecich było wypuszczenie na rynek nowej maszyny wyposażonej w procesor PPC. Komputer ten nazwano Pegasos. A jaki to miało związek z Amigą? Otóż grupa amigowych programistów, pod przewodnictwem dawnego pracownika phase5 Ralpha Schmidta (nazywanych potem MOS-Team), zaprezentowała system operacyjny MorphOS pracujący właśnie na Pegasosie (a wcześniej na Amidze klasycznej z kartą PPC). System ten, bazujący na zupełnie nowym kernelu Quark, oparty został o API będące rozwinięciem API AmigaOS 3.1. Po dołączeniu do systemu emulatora procesora 68k stał się on całkiem niezłym zamiennikiem AmigaOS umożliwiając bezpośrednie uruchamianie programów amigowych, a wydajność nowych procesorów PPC zapewniła szybkość niedostępną dla klasycznych Amig. System ten bardzo zyskiwał na nowszej i dużo szybszej maszynie, bezproblemowo radząc sobie z odtwarzaniem MP3, czy filmów, gdzie klasyczne Amigi już ledwo dyszały. Kolejne lata zaowocowały pojawieniem się Pegasosa II, który z uwagi na zastosowanie nowego mostka północnego Marvell Discovery II pozbył się kilku wad starego mostka Articia S. Drugą innowacją była możliwość zastosowania szybszego procesora 7447 (rodzina G4) 1 GHz. Zapewniony przez nieprzerwany sponsoring firmy Genesi rozwój MorphOS-a trwał kilka lat, aż do kryzysu spowodowanego wycofaniem finansowania przez tę firmę. Na kilka lat rozwój systemu został zahamowany, zaś apetyty użytkowników MorphOS-a, rozbudzone wcześniejszym eldorado, z rzadka zaspokajane były jedynie przez oficjalne uaktualnienia systemu 1.4.x. Po zawirowaniach na styku Genesi/MOS-Team przez długi czas przyszłość tego systemu stała pod znakiem zapytania i długo przyszło czekać użytkownikom MorphOS-a na jakieś optymistyczne wieści. Po tym czasie niepewności, co do perspektyw rozwoju naszego ulubionego systemu, MOS Team w końcu zaczął zdradzać oznaki życia, najpierw poprzez swoją stronę internetową. Symbolem tego etapu stało się słynne hasło "two more weeks", ale w końcu wypuszczenie nowej wersji systemu zaplanowano na drugi kwartał roku 2008. Jak zapowiedziano, tak też się stało i MorphOS 2.0 ujrzał światło dzienne o godzinie 23:59 dnia 30 czerwca 2008 roku, czyli w ostatniej minucie zapowiedzianego wcześniej terminu. Nie było też niespodzianką, że ta wersja MorphOS-a była płatna. Ostateczna cena wyniosła 150 euro, ale przez pierwsze dwa tygodnie można było zarejestrować pełną wersję za promocyjne 111 euro. Ciekawą cechą sposobu dystrybucji systemu jest fakt, że każdy może pobrać pełny pakiet instalacyjny. Każdy też, o ile dysponuje odpowiednim sprzętem, może zainstalować system ze wszystkimi jego funkcjonalnościami. Ograniczenie jest tylko jedno - po niedługim czasie system zwalnia (jak oznajmia nam stosowny komunikat) do prędkości A500, całkowicie uniemożliwiając dalszą zabawę. Oczywiście po resecie komputera MorphOS znowu pozwala przez jakiś czas cieszyć się pełną prędkością. Instalacja systemu MorphOS 2.x Pliki instalacyjne pobieramy z serwera MOS-Teamu, gdzie dokładnie opisano ich przeznaczenie. Obraz płyty instalacyjnej dla Pegasosa liczy aż 131 MB. W przypadku Efiki dodatkowo należy też pobrać specjalny pakiet. Pliki te albo umieszczamy na pendrive, albo wypalamy pobrany obraz ISO na płytę CD (Pegasos). Następnie po umieszczeniu nośnika w stosownym miejscu, uruchamiamy maszynę i bootujemy wydając Open Firmware (OF) polecenie "boot" z odpowiednimi parametrami. Po krótszej (Pegasos) lub dłuższej (Efika) chwili pojawia się ekran Ambienta. Uruchamiamy program instalacyjny klikając w ikonkę "IWizard" w katalogu Tools. W pojawiających się kolejno oknach wybieramy lokalizację systemu (jest również polska wersja językowa), strefę czasową, tryb graficzny Ambienta, aktualizujemy datę i czas, ustawiamy klawiaturę, mysz, konfigurujemy stos TCP/IP oraz partycjonujemy dysk. Na końcu zostaniemy poproszeni o wybór partycji, gdzie MorphOS zostanie zainstalowany i rozpoczyna się właściwa instalacja. MorphOS może być zainstalowany na partycjach różnego typu. W praktyce polecany jest SFS zapewniający dużo szybszą od FFS obsługę dużych katalogów. Niektóre starsze Pegasosy mają Open Firmware w wersji nie obsługującej SFS. Wówczas należy stworzyć osobną, małą partycję FFS dla samego kernela systemu, zaś partycja systemowa może być w SFS. Nowsze Pegasosy i wszystkie Efiki bezproblemowo obsługują SFS, można więc kernel umieścić na partycji systemowej. Narzędzie do partycjonowania umożliwia wybór trybu obsługi dysku: znany z Amigi RDB, pecetowy MBR oraz macowy. Tylko w trybie RDB można stworzyć partycje amigowe: FFS i SFS, w trybie MBR są one niedostępne. Po zakończonej instalacji możemy zrestartować komputer, przy czym należy usunąć nośnik, z którego instalowaliśmy system (jest to szczególnie ważne w przypadku Pegasosa, gdyż nawet wczytany z HDD kernel, po wykryciu instalacyjnego CD w napędzie uruchomi system z niego). Gdy pojawi się ekran Open Firmware, poleceniem "setenv" ustawiamy wartość zmiennej "boot-file" jako nazwę pliku kernela MorphOS-a oraz zmiennej "boot-device" jako nazwę urządzenia, na którym znajduje się plik kernela (należy oczywiście używać konwencji nazewniczej stosowanej w OF). Po tej operacji możemy od razu uruchomić system wpisując tylko "boot" albo resetując komputer przekonać się, czy system startuje sam. Jeśli po kilkunastu sekundach od włączenia/resetu pojawi się naszym oczom Ambient, to znaczy, że wszystko jest dobrze ustawione. Rejestracja Jak wspomniałem wcześniej, niezarejestrowany MorphOS po niedługim czasie drastycznie zwolni. Czasu jest akurat na tyle, aby pobawić się kilkoma programami, czy ewentualnie umieścić klucz w katalogu L:. Aby go otrzymać, korzystamy z programu rejestracyjnego, w którym podajemy swoje dane osobowe, a program sam wysyła je do członka MOS-Teamu odpowiedzialnego za rejestrację. Po niedługim czasie powinniśmy otrzymać e-mail z danymi potrzebnymi do wpłaty pieniędzy. Po rejestracji i wpłacie pozostaje już tylko czekać na e-mail z kluczem. Po umieszczeniu klucza w katalogu L: ograniczenie czasowe znika, a my możemy się cieszyć naszym nazwiskiem dumnie widniejącym w oknie "O systemie". Otrzymany klucz jest aktywny we wszystkich systemach 2.x (a przynajmniej tak było w przypadku wersji 2.0, 2.1 i 2.2). Pierwsze wrażenia - Ambient Skoro system już zainstalowany i zarejestrowany (albo i nie), to przyszedł czas na podziwianie jego wyglądu. Już w trakcie wczytywania nowy "splash screen" informuje nas z jakim systemem i maszyną mamy do czynienia. Po kilku sekundach oczom naszym pojawi się desktop systemu, czyli Ambient. Jest on tym, czym Workbench dla AmigaOS. Na blacie znajduje się ikona pudełka z motylkiem i podpisem "My MorphOS", w niej znajdziemy ikony wszystkich zamontowanych urządzeń fizycznych i logicznych. Jeśli chcemy się cieszyć którąś z nich bezpośrednio na blacie, po prostu "wyciągamy" ją na blat. Zmiany związane z ikonami należy potwierdzać wybierając z menu kontekstowego danej ikony opcję "Zapisz pozycję". W systemie MorphOS spotkamy się z dwoma rodzajami menu. Pierwszym z nich jest znane z Amigi pull-down menu. Drugim typem menu są menu kontekstowe wywoływane kliknięciem prawym przyciskiem myszy na ikonach czy belkach okien. Pull-down menu jest związane z aktywnym oknem uruchomionego programu i, podobnie jak na Amidze, pojawia się ono na górnej belce ekranu. Menu kontekstowe pojawia się po kliknięciu prawym przyciskiem myszy na którymś z elementów systemowego GUI. Zestaw opcji w menu zależy od rodzaju elementu, na którym zostało wywołane. Pojawia się ono zaraz obok wskaźnika myszki. Jeśli chodzi o ikony, Ambient obsługuje wiele ich typów: od klasycznych ikon amigowych, przez ikony MagicWB, NewIcons, na ikonach PNG skończywszy (zarówno jedno, jak i dwuobrazkowych). Ikony mogą zawierać wiele informacji związanych z reprezentowanymi plikami, czyli tzw. tooltypy. Dostęp do nich uzyskujemy wybierając z menu kontekstowego polecenie "Informacja". Znajduje się tam też przydatna funkcja generowania sumy kontrolnej MD5 danego pliku, co jest pomocne przy wyszukiwaniu zmian w plikach. Okna Ambienta mogą pracować w trybie okien z ikonami lub w znanym z Directory Opusa 5 trybie listera. Ten ostatni tryb nie oferuje aż takiej funkcjonalności jak Opus, ale zdecydowanie bliżej mu do niego, niż do trybu listy z WB. Po włączeniu trybu przeglądarki na górze okien Ambienta pojawiają się przyciski a'la przeglądarka internetowa. Obejmują one polecenia "kopiuj", "wklej", "szukaj", przyciski historii (każde okno ma swoją niezależną historię lokacji). Które z nich pojawią się w oknach (i w jakiej kolejności) decyduje użytkownik poprzez ustawienia Ambienta. Polecenia te znajdziemy również w menu kontekstowym, jak również w pull-down menu. Tak więc każdy może pracować z Ambientem w ten sposób, który najbardziej mu odpowiada. Poniżej przycisków wyświetlona jest ścieżka dostępu do aktualnej jego zawartości. Każdy z poziomów ścieżki reprezentowany jest jako odrębny przycisk, więc można szybko dotrzeć do dowolnego poziomu po prostu w niego klikając. Typy plików w Ambiencie W ustawieniach Ambienta znaleźć można także sporo innych funkcji z edycją typów plików na czele. Podobnie jak w AmigaOS, pliki rozpoznawane są nie tylko na podstawie ich rozszerzeń, ale także poprzez analizę nagłówków - działa to szybko i bardzo sprawnie. Zdefiniowanych jest już bardzo dużo typów plików (więcej niż np. w linuksowym KDE), więc do rzadkości należy konieczność zdefiniowania nowego typu, ale jest to oczywiście możliwe. Użytkownikowi pozostaje duże pole do popisu w zakresie definiowania akcji na tych plikach - można zdefiniować domyślną akcję po podwójnym kliknięciu, a także określić, jakie możliwości do wyboru pojawią się w menu kontekstowym danego typu pliku. Od samego początku istnienia Ambienta było możliwe częściowe przesuwanie okien poza obszar ekranu. W wersji 2.0 MorphOS-a zostało to domyślnie wyłączone (a właściwie jest aktywne, tylko przesuwając okna należy nacisnąć z klawiatury przycisk "Control"), lecz oczywiście można ustawić to tak, jak było w poprzednich odsłonach, co jest znacznie wygodniejsze (Ustawienia Systemu-IControl). Wszystkie operacje dokonywane w Ambiencie wykonywane są wielowątkowo, dzięki czemu np. długa operacja kopiowania nie blokuje dalszych czynności użytkownika. MorphOS 2.0 wniósł pewną istotną nowinkę do obsługi GUI. Są nim tzw. Layers3D. Dzięki tej funkcji, akcelerator karty graficznej może wykonywać wiele operacji dotychczas obsługiwanych przez procesor główny. Ambient wykorzystuje tę funkcję do sprzętowego rysowania miękkich cieni wokół okien. Dodatkowe programy potrafią wykorzystać Layers3D do sprzętowej obsługi znanego z Linuksa efektu Cube, czy przezroczystości okien Ambienta i innych programów. Jak to w życiu bywa, nowości wnoszą też pewne problemy. Z nowym sposobem rysowania nie radzą sobie nieliczne programy wykorzystujące różne sztuczki do np. emulacji kanału alfa (takim programem jest organizer i kalendarz "April", czy zegarek "Clock"). Z tych właśnie powodów użytkownik może zdecydować się na włączenie Layers3D albo na pozostanie przy tradycyjnym sposobie obsługi. Funkcja ta jest włączana przez dodanie parametru 3D do komendy uruchamiającej kernel MorphOS-a w OF. Trzeba pamiętać, że wyłączenie Layers3D uniemożliwia wykorzystanie programów w rodzaju "Lucy", który widowiskowo zarządza oknami na blacie Ambienta wykorzystując sprzętowy efekt przezroczystości. Od samego początku rozwoju MorphOS-a Ambient był określany jako "śliczny", czy "cukierkowy", co niekiedy nabierało pejoratywnego znaczenia w konfrontacji z jego ówczesnymi ograniczeniami. Jednak dzięki prężnej działalności Ambient Teamu funkcjonalność Ambienta dalece przewyższyła to, do czego przywykliśmy używając Workbencha klasycznej Amigi. Na ikonach można dokonywać operacji typu "kopiuj/wklej", można też je przenosić między oknami. Ambient pokazuje domyślnie w oknach tylko pliki zaopatrzone w pliki ikon (.info), dokładnie tak samo, jak ma to miejsce pod Workbenchem. Możliwe jest przełączenie w tryb pokazywania wszystkich plików, wtedy pliki bez ikon przedstawiane są za pomocą domyślnych ikon dla danego typu pliku rozpoznawanego przez Ambienta. Jeśli chodzi o graficzną reprezentację plików, to poza trybem ikon mogą być one przedstawione w postaci listerów (tak jak w Directory Opusie) oraz w trybie ikon-miniaturek. Ambient został wzbogacony o dodatkowe programy-moduły, które można wybrać klikając prawym przyciskiem myszy na gadżecie zmiany głębokości ekranu i wybierając z pojawiającego się wtedy pull-down menu opcję "Moduły". Obecnie wśród nich są: prosty zegar-kalendarz, gadżet zmiany głośności, monitor aktywności sieci, monitor obciążenia CPU (wykres jest rysowany w miniaturowym okienku na belce), funkcje obsługi logów systemowych i debugu. Część z nich po kliknięciu lewym przyciskiem myszy otwiera okna/elementy GUI z dodatkowymi funkcjami. Część przeznaczona dla tych programików znajduje się po lewej stronie górnej belki Ambienta. Nie każdy użytkownik MorphOS-a wie, że po kliknięciu na gadżety zmiany głębokości ekranu lub okna, wyświetlona zostanie lista odpowiednio otwartych ekranów z ich miniaturkami lub spis otwartych okien na danym ekranie z możliwością ich uaktywnienia. Pull-down menu Ambienta, obok znanych z WB pozycji związanych z obsługą ikon, zawiera także pozycję dla ustawień systemowych i Ambienta oraz programu "Exchange" (znanego z AmigaOS 3.x), odpowiedzialnego za kontrolę Commodities (wiele aplikacji w systemie jest tego typu). Jednym z częściej używanych commodity jest mikser dźwięku. System wzbogacił się też o wygaszacze ekranu. Jest ich całkiem pokaźna liczba, w większości bazują na wygaszaczach OpenGL znanych z Linuksa. W ramach oszczędzania energii można także ustawić czas, po którym monitor przejdzie w stan spoczynku. Każdy, kto wcześniej pracował na prawdziwej Amidze, zauważy, że Ambient nie podaje ilości wolnej pamięci na belce ekranu. Najprościej do tego celu wykorzystać programik "StatLine", którego okno można zauważyć na niektórych prezentowanych grafikach (zaraz pod belką ekranu, po lewej stronie). Z innych elementów Ambienta warto jeszcze wspomnieć o panelach. Może być ich kilka niezależnie, mogą być one pionowe, poziome, stałe albo zwijane i oczywiście w różnych kolorach. Cała ich obsługa sprowadza się do przeniesienia ikon, które mają się na nich znaleźć na lewą krawędź danego panelu. Po tej operacji ikonka programu (ale może to być także ikonka katalogu na dysku) zostaje umieszczona na końcu panelu. Na zamieszczonych zrzutach ekranu Ambienta widać kilka poziomych paneli w jednej linii na dole ekranu. MUI 4 Ważnym elementem interfejsu graficznego MorphOS-a jest MUI. W MorphOS-ie 2.x znajduje się MUI w wersji 4. Przeszedł on znaczne zmiany w porównaniu ze znaną z klasycznych Amig oraz poprzedniej odsłony MorphOS-a wersji 3.x. Zmianie uległ zwłaszcza wygląd, który w mojej opinii jest znacznie bardziej nowoczesny i estetyczny. Wszystkie zmiany dokonywane w obrębie ustawień MUI widoczne są od razu w elementach GUI danego programu, zatwierdzenie zmian powoduje ich zapisanie na dysku, wybranie "Anuluj" powoduje powrót do parametrów wyjściowych. Ustawienia MUI można zmieniać globalnie, wtedy skorzysta z nich każdy program, o ile nie ma zapisanych własnych ustawień, lecz można także ustawić je dla każdego programu osobno. Wiele spośród klas MUI zostało skompilowanych pod MorphOS-a, jeśli jednak nie dysponujemy potrzebną klasą w takiej wersji (albo np. mamy wątpliwości co do poprawności jej działania), możemy użyć klasy dla MUI 3.x skompilowanej dla 68k. W tym momencie dotykamy ważnej cechy MorphOS-a jaką jest jednostronna kompatybilność z AmigaOS 3.1. Dzięki obecnemu w systemie emulatorowi procesora 68060, programy skompilowane dla 68k są wykonywane w sposób całkowicie transparentny. Jedyną możliwością przekonania się jakiego typu jest dany plik programu jest otwarcie kontekstowego menu pliku, w którym stosowne informacje są wyświetlone na górze menu. System może wykorzystać, uruchamiać i komunikować się z dowolnymi programami z Amigi klasycznej 68k, o ile programy te są napisane zgodnie z wytycznymi firmy Commodore i nie wykorzystują specyficznych możliwości sprzętowych Amigi z pominięciem systemu (jednak w przypadku używania MorphOS-a pod klasyczną Amigą PPC część z takich programów działa). Można prawie bez ograniczeń mieszać ze sobą składniki MorphOS-a i AmigaOS 3.1, z tym, że każdy program AmigaOS pracujący pod MorphOS-em korzysta z jego własnych elementów, stąd otwierane okienka wyboru plików czy komunikatów będą już typowymi, dla systemu MorphOS. Ale oczywiście ich funkcje w programie pozostają bez zmian. Jak wspomniałem wyżej, chyba wszystkie natywne elementy MorphOS-a korzystają z MUI, co znacznie podnosi zarówno ich atrakcyjność wizualną, jak i możliwości konfiguracyjne. Wszystkie otwierane przez MorphOS-a okna wyboru plików i komunikatów są bardzo estetyczne i funkcjonalne. Emulacja 68k Element systemu odpowiedzialny za emulację procesora 68060 nazywa się "Trance". Jest on bardzo szybkim emulatorem JIT. Na systemie z relatywnie słabym procesorem PPC603e 160 MHz oferuje on osiągi lepsze, niż najszybszy 68060 w Amidze, zaś na najszybszym PPC7447 1 GHz pozostawia daleko w tyle jakikolwiek 68k kiedykolwiek wyprodukowany. Z ciekawości uruchomiłem MorphOS-a bez włączonego "Trance" - system wtedy korzysta z prostego emulatora wbudowanego w kernel. Emulowany w ten sposób 68060 był około 14 razy wolniejszy od emulacji za pomocą "Trance". Dla użytkownika najbardziej istotne jest także to, że nawet na wolnym PPC emulacja ta jest na tyle wydajna, że nie widać żadnych obciążeń systemu z nią związanych. Biblioteki i układ katalogów systemowych Drugim, obok klas MUI, elementem systemu zapożyczanym ze starszych AmigaOS, są także biblioteki. Podobnie, jak w przypadku innych elementów systemowych, MorphOS bez problemów współpracuje z bibliotekami zarówno skompilowanymi dla MorphOS-a, jak i dla AmigaOS 3.x. Twórcy systemu MorphOS trochę zmienili filozofię katalogów systemowych. O ile znany z AmigaOS podział na C dla komend DOS-a, LIBS dla bibliotek itp. pozostał bez zmian, to wszystkie elementy natywne systemu zostały umieszczone w katalogu MOSSYS. Wewnątrz tego katalogu znajdują się dobrze znane C, LIBS, S i inne, jednak zaleca się, aby użytkownik nic w nich nie zmieniał. Dla niego pozostawiono w głównym katalogu (początkowo puste) katalogi C, LIBS, S itd., gdzie bez żadnej szkody dla systemu można dodawać pliki. Na uwagę zasługuje wydzielenie specjalnego katalogu Classes, gdzie w podkatalogu MUI należy umieszczać dodatkowe klasy MUI. W AmigaOS 3.x panowała tutaj duża dowolność wprowadzająca niepotrzebny bałagan. System poszukując wywoływanych plików szuka ich najpierw w tych katalogach dla użytkownika, dopiero na końcu w MOSSYS. Dzięki temu w przypadku obecności jakiegoś pliku jednocześnie w np. LIBS i MOSSYS/libs, wczytany zostanie on z tej pierwszej lokacji i nie będzie mowy o żadnych konfliktach. Użytkownik zaś eksperymentując z plikami systemu nie musi ingerować w zawartość żywotnych dla MorphOS-a katalogów. Ustawienia systemowe MorphOS 2.x wprowadził także nowy ekran ustawień systemowych. Podobnie, jak w poprzednich wersjach, jest to jeden zintegrowany program. Do znanego wcześniej trybu listy (podobnego do np. ustawień MUI) dodano tryb okna z ikonkami reprezentującymi kolejne elementy ustawień: dźwięk, USB, audio, ustawienia ekranów, definicje trybów graficznych i wiele innych. Kliknięcie w ikonkę otwiera okno programu konfiguracyjnego konkretnego elementu systemu w miejsce głównego okna ustawień. Oczywiście znany z AmigaOS katalog "Prefs" nadal istnieje i pakiety umieszczające tam swoje programy ustawień nadal mają taką możliwość. Tworząc nowy ekran, który można przypisać do dowolnego programu (albo grupy kilku), należy też wybrać skórkę, która będzie ozdabiała belki, menu (np. przezroczystość) i inne elementy okna. Poza skórkami obecnymi po instalacji systemu można doinstalować skórki pobrane z internetu lub stworzyć własne. Istnieje wiele różnych skórek, które różnią się kolorami i stylem, np. jedną z dziwniejszych jest "Nostalgia" wzorowana na wyglądzie Workbencha z AmigaOS 1.3. Ekrany mojego MorphOS-a mają ustawioną skórkę "E-Skin". Na kolejnej ilustracji ekran ze skórką "Classic". Nie ma też problemu z ustawieniem nowych rozdzielczości ekranu, system wspaniale prezentuje się na popularnych ostatnio monitorach panoramicznych. System 3D Obecny w MorphOS 2.x podsystem 3D nosi nazwę TinyGL, ale jest to nazwa trochę na przekór, skoro jest to najpełniejsza implementacja OpenGL w systemach mających swe korzenie w klasycznym AmigaOS. W porównaniu do wersji z MorphOS-a 1.4 prędkość jej działania została zwiększona o kilkadziesiąt procent. Niestety nie pojawiły się wyczekiwane sterowniki 3D do nowych kart graficznych. Są to więc nadal Permedia 2, Voodoo 3,4,5 oraz Radeony z chipsetami z serii R100 i R200. Najlepszym rozwiązaniem jest używanie Radeona, zaś najszybszym modelem z obsługiwanych przez MorphOS-a jest nadal Radeon 8500 Pro (różnice między różnymi kartami są bardzo widoczne podczas używania bardziej wymagających programów jak "Stellarium", czy niektóre mody do "Quake III"). Sterowniki umożliwiają korzystanie zarówno ze złącz VGA, jak i DVI, przy odpowiednim ustawieniu trybu ekranu można używać wyjścia TV (podobno, gdyż nigdy nie miałem okazji tego sprawdzić). TinyGL jest dostępny także dla programów 68k i PPC z klasycznego AmigaOS dzięki emulacji biblioteki Warp3D. Niezbędne elementy WarpUP należy doinstalować osobno, można je znaleźć na nośniku instalacyjnym w katalogu Contributions. USB, mass storage, drukarki i joysticki Podobnie, jak we wcześniejszych wersjach systemu, za obsługę USB odpowiedzialny jest pakiet "Poseidon". W systemie, obok sterownika do gniazd USB zamontowanych na płycie głównej, obecny jest uniwersalny sterownik do kart USB 2.0 na PCI. Teoretycznie powinny być obsługiwane różne modele, w praktyce nie warto próbować innych kart, niż te z chipem Nec. "Poseidon" rozpoznaje prawidłowo urządzenia mass storage, zarówno twarde dyski, jak i flash. Możliwe też jest używanie napędów CD USB. Z innych urządzeń bezproblemowo działa większość myszek i klawiatur USB oraz joysticki, zarówno cyfrowe, jak i analogowe. Urządzenia te grupujemy w klasie urządzeń HID, do której należą również tablety graficzne współpracujące z MorphOS-em. Z często używanych urządzeń możliwe jest także podłączenie drukarek i skanerów, jednak wymagają one sterowników (jeśli nie ma sterownika to "Poseidon" poprawnie rozpoznaje urządzenie, ale nie można z niego korzystać). Z drukarkami jest lepiej niż ze skanerami, gdyż dzięki wbudowanemu w system pakietowi "TurboPrint" dostępne są sterowniki do wielu modeli. Jest to jednak dosyć stary pakiet, więc często spotkamy się z brakiem sterownika do konkretnego typu nowej drukarki. Wtedy możemy wypróbować sterownik do innych modeli tego producenta np. drukarki HP, dzięki obsłudze PCL są ze sobą częściowo zgodne i wiele z nowych urządzeń tej firmy można uruchomić pod MorphOS-em, dzięki sterownikom do serii LaserJet. Bez problemu można użyć sterownika do modelu podłączanego przez złącze równoległe do obsługi nowszego urządzenia podłączanego przez USB. W systemie obecny jest także sterownik do drukarek sieciowych, jednak nigdy nie korzystałem z niego i nie wiem jakie ma możliwości. Podłączane przez USB joysticki mogą być obsługiwane przez natywną wersję lowlevel.library (katalog Contributions) - z poziomu ustawień USB można tego typu urządzenia skonfigurować w sposób niemal dowolny, wykraczający niejednokrotnie poza pierwotne ich przeznaczenie (np. aby naciśnięcie któregoś z przycisków pada uruchamiało wybrany program - podobnie można obsłużyć dodatkowe klawisze w klawiaturze USB). Dzięki bibliotece lowlevel, joystick widoczny jest także dla emulowanej w E-UAE Amigi, czy maszyny emulowanej przez MAME. Część użytkowników narzeka na "Poseidona" w MorphOS-ie. Ja nie miałem z nim nigdy problemów, być może dzięki używanej karcie USB 2.0. Obsługa różnych typów partycji Wracając do mass storage, MorphOS 2.x sam rozpoznaje typ systemu plików, w którym jest sformatowany nośnik i zazwyczaj poprawnie go montuje w systemie. Rozpoznawane są amigowe formaty typu FFS, czy SFS, pecetowe FAT, NTFS oraz linuksowe Ext2/3. Jeżeli montowany nośnik podzielony jest na partycje, to bezproblemowo zostaną one rozpoznane i zamontowane. W razie problemów system zawiera oprogramowanie ułatwiające obsługę montowanych nośników, odmontowanie, czy stworzenie mountlisty. W odróżnieniu od starego MorphOS-a nie ma potrzeby przypisywania na stałe do klasy mass storage USB konkretnego systemu plików (najczęściej FAT), co uniemożliwiało jednoczesne używanie mobilnych urządzeń z różnymi systemami plików, obecnie nie ma problemu np. w obsłudze przenośnego twardego dysku z jedną partycją FFS i drugą FAT. Stos TCP/IP Wraz z MorphOS-em 2.0 pojawił się wbudowany stos TCP/IP. Można więc zapomnieć o zewnętrznych stosach w rodzaju "Miami", czy "MOSNet". Ustawień stosu dokonuje się za pomocą prostego programu konfiguracyjnego. Obydwie karty sieciowe na płycie Pegasosa II są obsługiwane. Dostępne są też sterowniki do popularnych kart Realtek. Można też wykorzystać sterownik karty WiFi Prism 2 dla AmigaOS, jednak przy ich zastosowaniu należy wyłączyć wbudowany stos i skorzystać z zewnętrznego. Datatypy i Reggae Skoro MorphOS tak wiele odziedziczył po swoim przodku - AmigaOS 3.1, to wśród elementów systemu nie mogło zabraknąć systemu datatypów. System zawiera na starcie kilka datatypów, a w internecie można znaleźć kilka dodatkowych. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby skorzystać także z olbrzymiej mnogości datatypów stworzonych dla AmigaOS. W MorphOS-ie 2.0 znalazł się również podobny do datatypów podsystem. Jest nim Reggae. Od swojego kilkunastoletniego kuzyna różni się lepszym zorientowaniem na współczesne potrzeby, jakimi są obsługa mediów strumieniowych z internetu i olbrzymich plików multimedialnych wczytywanych z CD lub DVD. Podobnie jak w datatypach, można instalować dodatkowe klasy, co rozszerza zestaw obsługiwanych formatów danych. Dodatkowe oprogramowanie Wraz z systemem otrzymujemy szereg przydatnego oprogramowania. Jednym z nich jest oparta na KHTML przeglądarka internetowa "Sputnik", która obsługuje większość elementów nowoczesnych stron www np. CSS, dzięki czemu zaraz po zainstalowaniu systemu i podłączeniu sieci można zacząć przeglądać zasoby Internetu np. w poszukiwaniu kolejnych ulepszeń MorphOS-a. Bardzo lubianym i chwalonym przez użytkowników programem jest przeglądarka plików graficznych "ShowGirls". Poza typowymi dla przeglądarek obrazków funkcjami ten szybki program zawiera także szereg elementów procesora grafiki, jak skalowanie i przycinanie obrazków, operacje na kolorach, filtry konwolucyjne, transformacje geometryczne i wiele innych. Następnie przerobione obrazki można zapisać w jednym z kilku popularnych formatów graficznych. Wraz z MorphOS-em 2.0 pojawił się również prosty program malarski "Sketch". Zawiera on wiele znanych np. z "Deluxe Paint" rozwiązań i obeznany z innymi programami do obróbki grafiki rastrowej użytkownik nie będzie miał z jego obsługą problemów. "APDF" umożliwia przeglądanie dokumentów PDF (chociaż niektóre dokumenty długo odrysowuje - nawet do kilku sekund, co programom na innych platformach się nie zdarza). Nowym programem jest "Kryptos" - narzędzie służące do tworzenia i zarządzania zaszyfrowanymi wolumenami. Wolumeny te mogą być wirtualne, gdy są pojedynczym, zaszyfrowanym plikiem montowanym przez "Kryptosa" jako nowy "dysk", mogą być też szyfrowane całe partycje. Oczywiście przy montowaniu szyfrowanego wolumenu "Kryptos" prosi nas o hasło (osobne dla każdego wolumenu). Jednocześnie program potrafi zamontować 16 różnych szyfrowanych wolumenów. Do oficjalnej dystrybucji systemu zostały także dołączone narzędzia dyskowe: "SFSDoctor" (umożliwiający naprawianie partycji SFS i odzyskiwanie plików) oraz defragmentator partycji. Kolejnym powszechnie znanym programem, który znalazł się w instalacji jest pomocnik każdego amigowca - "Snoopium". Trudno byłoby wymienić wszystkie bardziej i mniej użyteczne programiki, które można znaleźć na dysku zaraz po instalacji MorphOS-a 2.x. Jak dla mnie, jednym z bardziej dziwnych (co nie oznacza bezużytecznych), jest program "Tips" pokazujący przy każdym uruchomieniu losowo wybraną poradę dotyczącą użytkowania MorphOS-a (samych porad jest na razie tylko 15, ale może twórcy systemu dodadzą coś w przyszłych wersjach). Natywne oprogramowanie dostępne z innych źródeł W ciągu swojej kilkuletniej obecności na rynku MorphOS dorobił się sporej kolekcji przydatnego oprogramowania. Do najczęściej używanych można zaliczyć odtwarzacz filmów "Mplayer", wzbogacony niedawno o rozbudowane, funkcjonalne GUI. Popularnym programem jest też odtwarzacz plików muzycznych "AmiNetRadio", obsługujący nie tylko pliki w formacie MP3, ale również WAV, MIDI (z użyciem zewnętrznej biblioteki), strumienie internetowe i wiele innych. Dynamicznie rozwijająca się przeglądarka internetowa "OWB" zdeklasowała inne rozwiązania, program do grafiki 3D "Blender" zadowoli każdego twórcę grafiki trójwymiarowej, a pakiet astronomiczny "Stellarium" ułatwi obserwacje nieba miłośnikom astronomii. "AmiGG" ułatwi kontakt z innymi użytkownikami komputerów, a do tych, którzy nie lubią GG możemy napisać maila dzięki np. "SimpleMail". W wolnych chwilach można zagrać w "Quake 3", "Freespace 2", "Homeworld" oraz wiele innych tytułów, zarówno natywnych, jak i amigowych (np. "WipeOut 2097"). Emulator "E-UAE" otworzy też dostęp do olbrzymiej biblioteki gier starej, dobrej Amigi 500 (tu jednak potrzeba szybkiej maszyny, gdyż bez JIT emulator ten zapewnia stuprocentową płynność dźwięku dopiero na G4). Emulator "M.A.M.E." daje dostęp do gier automatowych, "FPSE" do gier z Sony Playstation, a szereg emulatorów 8-bitowców zapewni pełnię doznań miłośnikom ekstremalnego retrocomputingu. Krótkie podsumowanie System MorphOS w wersji 2.0 i kolejnych wniósł kilka większych i sporo drobniejszych zmian. Co prawda część z nich była dostępna w postaci różnych uaktualnień, do których można zaliczyć nowego Ambienta, MUI 4, uaktualnienia "Poseidona", sterownik kart USB 2.0, "MUI-Con", ale pozostało kilka rzeczy, których nie dało się w MorphOS-ie 1.x zmienić gdyż związane były z jego kernelem. Do takich rzeczy można zakwalifikować obsługę jednostki Altivec w procesorach G4, wyłączanie komputera za pomocą komendy z menu Ambienta oraz Layers3D. Trzeba też pamiętać, że wszystkie wymienione rzeczy, nawet jeśli były wcześniej dostępne, wymagały osobnego zainstalowania. Obecnie wszystko to jest już zainstalowane w podstawowej instalacji systemu, a co więcej zazwyczaj jest w jeszcze wyższych wersjach, niż te dostępne dla MorphOS-a 1.4.5. Oczywiście każdy użytkownik poprzedniej wersji musi sam sobie odpowiedzieć na pytanie, czy wszystkie te zmiany są warte ceny rejestracji. Moim zdaniem tak. Zdecydowanie największym atutem MorphOS-a 2.x jest Ambient. Desktop ten jest bardzo konfigurowalny, co jak wiadomo jest cechą bliską sercu każdego amigowca. Ambient doskonale wywiązuje się z roli programu ułatwiającego wszelkie operacje na plikach, bliżej mu zdecydowanie do "Dopusa Magellana" niż do którejkolwiek wersji Workbencha. Doskonałe wrażenie robi też MUI 4, uderza jednolitość interfejsu systemowego, co ułatwia obsługę różnych programów i doskonale wygląda. Jedyne czego nie lubię w MUI, to konieczność zmiany np. czcionki w wielu różnych miejscach (dla każdej klasy osobno). Często też dużo czasu zajmuje odnalezienie w gąszczu ustawień akurat tej opcji, której potrzebuję. Dużym minusem jest też brak dokumentacji tak olbrzymiego pakietu jakim jest MUI 4. Co do stabilności systemu, to wiele atramentu i bitów na ekranie zmarnowano dyskutując o tej sprawie. MorphOS 2.x, podobnie jak AmigaOS 3.1, nie zawiesza się sam z siebie (a przynajmniej nie u mnie). Jednak warto pamiętać, że w systemach amigowych każdy program zdolny jest do kompletnego zawieszenia systemu. W moim przypadku zdarza się to bardzo rzadko. Trudno powiedzieć, czy jest to skutek stabilności systemu, czy też starannego doboru programów, których używam. Jeśli jakiś program jednak zawiesi się, to raczej nie zawiesza systemu, tylko zamraża swoje okno. Czasami system potrafi sobie z tym poradzić, gdy po naciśnięciu na gadżet zamykania okna wyświetla komunikat z pytaniem, czy usunąć ten program z pamięci. Częściej jednak tak się nie stanie, ale z powodzeniem można poradzić sobie z taką sytuacją usuwając go za pomocą programu "Scout", który pozbędzie się programu z pamięci, zamknie wszystkie otwarte przez niego okna i ekrany oraz zwróci systemowi większą lub mniejszą część zaalokowanej pamięci (co prawda stabilność systemu pozostawia wówczas wiele do życzenia i zawsze lepiej pozamykać wszystkie otwarte aplikacje i wykonać reset). Podsumowując: system jest szybki, ładny i przyjemny w interakcji Jak dla mnie, jedynym poważnym brakiem w aplikacjach jest brak współczesnego pakietu biurowego (procesor tekstu, arkusz kalkulacyjny, program do prezentacji - wszystko zgodne z pakietem MS Office). Poza tym umożliwia mi, amigowcowi od lat, używanie systemu zgodnego z AmigaOS, a działającego na dużo szybszym sprzęcie i wnoszącego wiele nowości w stosunku do pierwowzoru.

Freevo - kino domowe na Pegasosa

29.04.2006 21:16

Ciężko w jednym zdaniu napisać czym jest Freevo. Najbliższa prawdy definicja to centrum medialne - czyli Linux Media Center. Ale bez obawy, Linux w tym przypadku ma "ludzką twarz" i kompletny laik powinien z powodzeniem go zainstalować. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że udało się to mnie. Tylko czasami wspierałem się pomocą mojego brata, ale ten tekst pozwoli na instalację Freevo każdemu. Jeżeli ktoś posiada Pegasosa i kartę TV to i tak nie ma wyboru - Freevo jest jedynym softem tak doskonale wykorzystującym to rozszerzenie i nie wymagającym "pełnej" instalacji systemu Linux. Instalacja Freevo może być używany bezpośrednio z płyty CD, bez potrzeby instalowania na twardym dysku. Wystarczy włożyć do czytnika płytę z tym pakietem i po zatrzymaniu bootowania Pegasosa wpisać: boot cd freevo System uruchomi się z płyty i możemy zobaczyć co oferuje. Niestety, otrzymamy wtedy tylko namiastkę prawdziwych możliwości. W zasadzie da się tak użytkować wszystko poza kartą TV, a to mija się z celem - moim zdaniem we Freevo właśnie obsługa kart TV znacznie wyprzedza to, co możemy mieć pod systemem MorphOS. Dlatego warto znaleźć jakiś dysk i dokonać instalacji. Przygotowanie dysku do instalacji jest identyczne jak przy instalacji dowolnego Linuksa. Dokładny opis jak to zrobić jest na PPA (artykuł "Linux - instalacja"). Po przygotowaniu dysku warto zaopatrzyć się jeszcze w ext2filesystem i Giggle Disk. Po przygotowaniu HDD do instalacji Linuksa wkładamy płytę CD z Freevo i po zatrzymaniu bootowania Pegasosa wpisujemy: boot cd hdfreevo Pojawi się wtedy menu, z którego wybieramy opcję instalacji. Pomimo swojej prostoty, Freevo na Pegasosa posiada parę błędów. Niestety, pierwszy z nich objawi się właśnie teraz. Gdy na pytanie o pokazanie struktury dysku odpowiemy twierdząco, to i tak nic nie zobaczymy. Oznacza to, że musimy instalować "w ciemno" ryzykując utratę danych. Jeżeli chcemy zminimalizować ryzyko, to dla Freevo użyjmy oddzielnego dysku. Jeżeli dysk systemowy występuje jako unit 0, CD-ROM unit 1, a dysk dla Freevo unit 2 lub 3, to jego nazwa pod Linuksem brzmi hdc dla unit 2 i hdd dla unit 3. Z kolei pierwsza partycja dla tych dysków to odpowiednio hdc1 (unit 3 - hdd1), następna hdc2 itd. Gdy podamy nazwę partycji dla root (np. /dev/hdd2) rozpocznie się instalacja Freevo. Po jej zakończeniu skrypt instalacyjny poprosi o wypełnienie pliku /etc/fstab. Wpisujemy tam nazwy partycji np. /dev/hdd2 dla root i /dev/hdd3 dla swap. Ostatnią czynnością jaką powinniśmy wykonać jest edycja pliku hdfreevo znajdującego się na płycie. W tym celu uruchamiamy MorphOS-a i kopiujemy plik hdfreevo z płyty Freevo-Live na partycję systemową MOS. Następnie edytorem tekstowym zmieniamy w linii zaczynającej się od "3 of freevo console..." zapis root=/dev/hdXX na prawidłowy dostęp do dysku root (np. root=/dev/hdd2). W pliku tym są też inne rzeczy, które warto zmienić. Pierwszą jest domyślny start hdfreevo - my-boot-default ustawiamy na 3. Kolejną, czas na wybranie opcji - my-boot-delay. Jeżeli wszystko zrobiliśmy poprawnie, to po wpisaniu podczas bootowania rozkazu: boot hdfreevo nasz "Linux Media Center" powinien uruchomić się z twardego dysku. Ciągle jednak pozostaje problem z konfiguracją. Aby zrobić to bez Linuksa musimy uruchomić Giggle Disk i przy pomocy wygenerowanych przez niego danych zrobić mountlistę dla partycji z Freevo. Po zainstalowaniu EXT2FileSystem i zamountowaniu wcześniej przygotowanej mountlisty mamy dostęp do danych z Freevo z poziomu MorphOS-a. Konfiguracja Podstawowy plik konfiguracyjny znajduje się w katalogu root/.freevo i nazywa się local_conf.py. Jest to skrypt Pythona i przy jego pomocy możemy skonfigurować prawie wszystko. Pierwszym krokiem jaki należy zrobić, jest edycja kanałów TV - TV_CHANNELS. Tabela częstotliwości używana na zachodzie różni się od polskiej i poprawna konfiguracja całości może sprawiać problemy. Dlatego zdecydowałem się umieścić na PPA mój plik konfiguracyjny. Wystarczy w nim zmodyfikować jedynie TV_CHANNELS wg kanałów stosowanych w lokalnej kablówce lub nadajnikach naziemnych. Robi się to wpisując id dla TVGuide, nazwę programu i numer kanału. Kanały kablowe mają w oznaczeniu literę "S", a kanały poniżej 21-go "R" lub "SR". Częstotliwości kanałów używane w Polsce i ich nazwy są we FREQUENCY_TABLE. Przykładowy plik konfiguracyjny zawiera też inne zmiany. Między innymi zmieniłem trochę rozdzielczość nagrywaną z TV do 352x264 (zbliżona do VCD, zachowałem aspect), trochę zwiększyłem przepływność i obciąłem niewidoczną część obrazu TV. Po wprowadzeniu tych zmian nie mam większych uwag co do jakości nagrywanego z TV obrazu. Niestety, dźwięk jest nieciekawy - co jakiś czas słychać lekkie trzaski. Nie znam się na LAME, więc nic nie zmieniałem. Być może lekka zmiana konfiguracji pomogłaby usunąć tę wadę. Jeżeli ktoś wie, jak pozbyć się tych zniekształceń lub wypracował dobrą konfigurację LAME, niech podzieli się swoją wiedzą w komentarzach. A skoro mowa o brakach w mojej konfiguracji; nie udało mi się uruchomić sterowania Freevo przy pomocy pilota. Byłaby to opcja pozwalająca na nazwanie tego pakietu prawdziwym "kinem domowym". Inna rzecz, która u mnie ciągle nie działa prawidłowo, to TV Guide. Freevo pozwala na ściąganie z Internetu opisu programów w formacie xmltv (rodzaj programu telewizyjnego). Niestety, nie udało mi się uruchomić automatycznego ściągania przez Internet i TVGuide instaluję ręcznie. Nie jest to zbyt trudne - wystarczy wejść na stronę http://www.xmltv.topus.pl i pobrać program. Po skopiowaniu do katalogu root/tmp TVGuide działa jak należy. Gdyby jednak ktoś uruchomił automatyczne ściąganie TVGuide przez Internet i pilota, to będę wdzięczny za podzielenie się wiedzą jak to zrobić. Czytelnicy PPA też pewnie chętnie przeczytają to w komentarzach, więc proszę pisać. Oprócz tego pliku konfiguracyjnego jest kilka innych, które są warte uwagi. Pierwszy to plik etc/fstab - są tam dane na temat położenia partycji root i swap. Jeżeli błędnie go wypełniliśmy podczas instalacji, to można naprawić błąd z poziomu MorphOS-a. Na PPA jest przykład takiego pliku, ale NIE NALEŻY go kopiować na swój dysk. Kolejny plik, to etc/conf.d/local.start. Przy pomocy tego pliku możemy wystartować własne programy. Ponieważ często korzystam z timera przy nagrywaniu z TV, Pegasos godzinami stoi bezczynnie. Aby nie był to czas całkowicie zmarnowany zainstalowałem na Freevo klienta RC-5. Był to nieco karkołomny wyczyn, nie mam innego Linuksa, a klient rozarchiwizowany pod MOS nie uruchamiał się. Ominąłem ten problem umieszczając na Freevo archiwum TAR i rozpakowując archiwum podczas startu Freevo. Tak rozpakowany klient działał i po uzupełnieniu konfiguracji (uruchamianie w tle) bardzo ładnie liczy klucze. Innym programem jaki uruchamiam jest hdparm - służy on do zatrzymania silników nieużywanych dysków. Skoro Pegasos stoi godzinami, to nie ma potrzeby, aby nadmiernie hałasował zużywając prąd bez potrzeby. Kto chce, może zobaczyć jak wygląda on u mnie i pokusić się o zainstalowanie RC-5 i wspomagać Amiga Team. Inny plik w tym katalogu, to local.stop uruchamiający programy przy wyjściu. Ostatnim ważnym plikiem jest etc/init.d/clock. Po każdym uruchomieniu Freevo i powrocie do MorphOS-a przestawiał się rok. Na szczęście Marek Szyprowski na liście pegasos_pl podpowiedział co zrobić, aby usunąć ten problem. Chciałbym mu też podziękować za EXT2FS, bez tego użytkowanie Freevo na Pegasosie nie byłby takie łatwe. Zalecam skopiowanie tego pliku na swoją partycję z Freevo. Pozostałych plików z katalogu etc radzę nie ruszać. Raz wlazłem gdzie nie trzeba i Freevo odmówiło mi prawa do jego użytkowania. Bez reinstalki się nie obeszło - taki los "Linux Fools". Aby ułatwić zielonym linuksowcom trudy konfiguracji i instalacji, na PPA są moje konfigi. Są tam dwa katalogi - skopiowanie plików z tego o nazwie "DoNagrania" jest zalecane. Niczego nie zepsujemy i ułatwimy sobie pracę. Drugi katalog "NieKopiować!" zawiera przykłady, do których można zajrzeć gdy się pogubimy. Ale pod żadnym pozorem nie wolno ich kopiować! Są tam specyficzne konfiguracje, które i tak nie zadziałają u nikogo! Ich skopiowanie tylko przysporzy dodatkowej pracy! Użytkowanie Po przejściu trudów instalacji i konfiguracji możemy przejść do najprzyjemniejszej części. Po uruchomieniu Freevo pojawi się menu główne. Jeżeli nie podoba sie nam wizualnie, to można zmienić temat na inny. Wystarczy wcisnąć klawisz D. Do wyboru są trzy - blurr, info i noia. Moim faworytem jest ostatni z nich. Niestety, skróty klawiaturowe we Freevo są bardzo kapryśne. Często bez przyczyny przestają działać i jedynym ratunkiem jest Shutdown i uruchomienie Freevo od nowa. Najważniejszą opcją w menu jest WatchTV. Pozwala ona na obsługę karty TV. Po wybraniu tej opcji wchodzimy do kolejnego menu gdzie mamy dostęp do następujących opcji: TVGuide - tu wchodzimy do oglądania telewizji. Jeżeli program znajdzie plik z xmltv to pojawią się opisy nadawanych programów. Oczywiście tylko dla tych, które są w xmltv. Oprócz oglądania programów mamy też możliwość ich nagrywania. Po naciśnięciu klawisza F6 wchodzimy do opcji nagrywania. Wybranie opcji "Schedule for recording" ustawia nagrywanie programu. Jeżeli program nie ma TVGuide, to nagrywanie rozpoczyna się natychmiast i trwa do ręcznego wyłączenia. Gdy program ma TVGuide, to nagrywanie zostanie zaprogramowane na godziny od rozpoczęcia do zakończenia programu pobrane z xmltv. Podczas nagrywania nie jest możliwe oglądanie TV, a podczas oglądania TV nagrywanie się nie włączy. Jednak podczas nagrywania TV można oglądać inne nagranie. Co więcej, możliwe jest także oglądanie z przesunięciem czasowym, gdy podczas nagrywania programu wybierzemy opcję odtwarzania tego nagrania. Daje to możliwość obejrzenia tego, co już zostało nagrane, bez zatrzymywania nagrywania (timeshift). Recorded Shows - pozwala na oglądanie nagranych programów. Po najechaniu kursorem na tę opcję i naciśnięciu litery E, możemy wejść do konfiguracji tej opcji. Wiele katalogów i opcji menu we Freevo można skonfigurować po naciśnięciu litery E. Warto więc sprawdzić, czy dana opcja może działać inaczej naciskając właśnie E. Wybranie i wyświetlenie nagrania to nie wszystko co można tu zrobić. Gdy po najechaniu na nazwę filmu naciśniemy literę E, wejdziemy do małego menu. Mamy w nim możliwość między innymi skasowania nagrania (Delete), odtworzenia (Play) lub odtworzenia od momentu, w którym zakończyliśmy oglądanie (Resume Playback). Scheduled Recordings - tu znajduje się lista programów do nagrania. Można zobaczyć jakie programy zostały zaprogramowane do nagrania i jaki aktualnie jest nagrywany. Po naciśnięciu klawisza Enter wchodzimy do małego menu, możemy w nim usunąć program z listy lub przerwać nagrywanie (Remove from schedule). Manual Record - ustawianie programów do nagrania. Jeżeli program nie posiada TVGuide lub zamierzamy nagrać program w innych godzinach niż napisano w programie TV to używamy tej opcji. Pozwala ona na ręczne wpisanie wszystkich parametrów potrzebnych do zaprogramowania timera. Modify Name - nazwa pod jaką zostanie nagrany program. Modify Channel - wybór kanału do nagrania. Modify start mounth/day/time - ustawiamy kolejno miesiąc dzień i godzinę rozpoczęcia nagrania. Domyślnie jest wstawiana aktualna data, więc najczęściej wystarczy zmodyfikować jedynie godzinę. Freevo nie uaktualnia automatycznie godzin, więc gdy włączymy go o 9-tej, a o 18-tej zechcemy zaprogramować nagranie na 23-cią, mielibyśmy wiele godzin do przesunięcia. Można co prawda użyć kursora w bok, co przewija całe strony, ale jest prostszy sposób. Wystarczy wejść w główne menu klawiszem Home i godzina w timerze zostanie zaktualizowana. W w/w przypadku zamiast przebijać się od 9 do 23, będziemy musieli przewinąć godziny od 18-tej. Czas jest podawany co 5 minut więc ilość stron do przewinięcia znacznie spadnie. Modify stop month/day/time - definiuje zatrzymanie nagrywania. Gdy wszystko ustawimy prawidłowo należy zapisać ustawienia opcją Save. Inne funkcje Oprócz obsługi kart telewizyjnych Freevo oferuje jeszcze parę innych możliwości: Listen to Music - odtwarzanie muzyki, Look at Picture - oglądanie grafiki. Te opcje nie zachwyciły mnie specjalnie. Pod MorphOS-em jest wiele programów do tych celów, w dodatku oferujących znacznie wyższą jakość. Być może moje niezadowolenie wynika z nieodpowiedniej konfiguracji. Ale posiadając takie programy jak AmiNetRadio i ShowGirls uznałem, że szkoda czasu. Kolejna pozycja to Watch a Movie i umożliwia wyświetlanie filmów. Mogą to być nagrania z TV, filmy nagrane na HDD lub z płyt CD/DVD. Można oglądać DVD i wyświetlić wszystko to, co odtwarza MPlayer. Jednak nie wzbudził mojego zachwytu. DVD haczyło się niemiłosiernie, a jedyną zaletą oglądania filmów na Freevo jest łatwa obsługa i standardowo włączony TV-out. Jednak pod MorphOS-em można wyświetlić filmy z lepszym efektem. Mając do dyspozycji Froggera i kilka wersji MPlayera szybciej wybierzemy program do idealnego obejrzenia filmu. Ostatnią opcją jest dział Games. Tu możemy pograć pod emulatorem w stare, miodne gierki. Do dyspozycji mamy emulację następujących konsol: MAME, Super Nintendo, NES, Sega, GameBoy (także color). Jedynie z MAME miałem problemy - tylko jedna gra dała się uruchomić. Co dziwne, uruchomiła się tylko raz, a później żadna siła jej nie ożywiła. Być może powodem jest jakiś błąd w konfiguracji lub brak pamięci. Nawiasem mówiąc mam jakiegoś pecha do MAME, zawsze gdy chcę coś uruchomić pojawiają się dziwne problemy. Pozostałe konsole działały, jedne lepiej inne gorzej. Gdy znajdę chwilę czasu, to zamierzam posiedzieć nad konfiguracją gierek pod Freevo. Po podłączeniu joypada może to być wspaniały, łatwy w użyciu, "kompaktowy" automat do gier. Po skonfigurowaniu i nagraniu na płytę CD, wraz z ROM-ami gier, uruchamianie Freevo-Live wprost z kompaktu nabierze większego sensu. Stary, poczciwy Pegasos zamieni się w łatwą w użyciu konsolę do giercowania. Na samej górze głównego menu jest opcja do zamontowania USB - działa. A na samym dole Shutdown do wychodzenia z Freevo - też działa. Błędy Ufff... do tej pory było pięknie i ładnie, ale niestety, nie do końca tak jest. Freevo zawiera całą masę uciążliwych błędów różnego kalibru. Zacznę od najpoważniejszego - gdy programujecie ręcznie nagrywanie w nazwie pod żadnym pozorem nie używajcie litery M! Po jej wciśnięciu zawiesi się jakiś przycisk i pozostanie jedynie Shutdown. Zresztą problemy sprawia nie tylko litera M. Możemy zapomnieć o cyfrach czy kasowaniu wpisywanych znaków. Uzyskamy najwyżej jakieś krzaki, ale na szczęście nic się nie zawiesza. Innym irytującym błędem jest pewien problem z nagrywaniem. Gdy podczas nagrywania z TV wyjdziemy z Freevo i włączymy go ponownie po minięciu czasu nagrania, pojawi się problem. Nie możemy oglądać TV, czy też ustawić nagrywania poprzez TVGuide i F6. Freevo komunikuje, że właśnie coś się nagrywa. Niestety, Scheduled Recordings nie posiada już tego nagrania i nie możemy go wyłączyć. Istna kwadratura koła, ale na szczęście jest na to sposób. W Manual Record ustawmy nagrywanie dowolnego programu "od zaraz". Gdy nadejdzie czas nagrania Freevo wyłączy poprzednie nagranie i rozpocznie nasze. Teraz wystarczy zatrzymać to, co nagrywamy (Sheduled Records i Enter, a następnie Remove from schedule) i po kłopocie. Gdyby nie ten trick, to chyba tylko ręczne grzebanie pod MorphOS-em lub reinstalka mogłaby pomóc. Kolejny niezwykle irytujący błąd, to niechęć Freevo do nagrań dłuższych niż 1 GB. Gdy nagranie przekroczy tę magiczną długość, to nie można go wyświetlić. MPlayer czyta plik, czyta, czyta i nic, tak jakby nie mógł czegoś znaleźć. Pod MorphOS-em te nagrania zachowują się prawie normalnie. Prawie, bo Frogger po osiągnięciu 1 GB twierdzi, że nastąpił koniec nagrania. MPlayer pod MorphOS-em wyświetla je do końca, ale powyżej 1 GB nie dają się przewijać. Próba przewinięcia powoduje powrót do 1 GB. Ze wstępnych ustaleń wynika, że to chyba jakiś błąd w zapisie indeksu. Po naprawieniu nagrania MEncoderem, film jest wyświetlany przez Freevo i inne odtwarzacze i daje się przewijać. Jednak przewijanie do 1 GB jest ładne, a powyżej tej granicy podczas przewijania widać różne krzaki. Gdyby ktoś rozwiązał tę zagadkę i znalazł rozwiązanie problemu 1 GB to prosiłbym o podpowiedź w komentarzach. Na szczęście w razie problemów z błędnym działaniem możemy obejrzeć logi i wywnioskować co się stało. Logi te znajdują się w katalogu root/tmp/freevo. Oprócz pomocy w wyszukiwaniu błędów są też niezwykle pomocne podczas konfiguracji. Gdyby nie one, to pewnie do dziś męczyłbym się z kanałami poniżej 21-go. Za nic w świecie nie chciały się nagrywać, a zamiast nich nagrywał się ostatnio oglądany kanał. Okazało się, że Freevo pobiera dane o tabelach częstotliwości z kilku plików - do nagrywania i oglądania oddzielnie. Wystarczyła jednak prosta modyfikacja konfigu, aby ominąć ten problem, a nagrywanie przebiega bezbłędnie dla każdego kanału. Podsumowanie Pomimo tych wszystkich błędów i niedociągnięć, Freevo to kawałek niezłego softu. Nie tylko dlatego, że pozwala biednym MOSowcom na nagrywanie z kart TV. Po prostu jest ładnie i przejrzyście zrobiony. Co prawda wolałbym mniej skrótów klawiaturowych, a więcej przycisków, ale i tak nie jest źle. Obsługa jest dziecinnie prosta - nawet niemowlak sobie poradzi. Instalacja też nie jest zbyt trudna, a gdy wie się co i jak, wręcz trywialna. Owszem, jego błędy są irytujące, a prostota obsługi czasami mści się na użytkowniku. Ale i tak Freevo zasługuje na uznanie i znalezienie zacisznego kącika na (całkiem sporym) dysku każdego Pegasosa z kartą TV. P.S. Obrazki pochodzą z innych dystrybucji Freevo. Ściągnąłem je z Internetu, bo nie umiem zrobić zrzutu ekranu Linuksa. Różnice są jednak bardzo małe i w zasadzie przedstawiają to samo co Freevo na Pegasosa. Archiwum z plikami konfiguracyjnymi można pobrać stąd. Oficjalna strona Freevo znajduje się tutaj Obrazki do artykułu pochodzą z różnych stron internetowych.

AmiParty - kwiecień 2006

08.04.2006 13:11

Był piękny majowy poranek... Ehem, to nie ta bajka. W końcu po miesiącu oczekiwania nadszedł ten dzień - 1 kwietnia, dzień AmiParty. Jako, że od zjedzenia śniadania do rozpoczęcia spotkania pozostały 2 godziny, powoli przygotowywałem siebie i sprzęt. Szło mi to sprawnie. Przypadkowo zerknąłem na zegarek. "O nie, już 12.00!" Nagle rozległ się dźwięk telefonu. To rozwścieczeni współorganizatorzy. "Gdzie ty się k...a podziewasz?" Po szybkim spakowaniu sprzętu udałem się w znajomym kierunku, czyli na party place do Cameraty. Po przyjechaniu dostrzegłem znajome postacie. I były to: Sir_Lucas, Taurus, Over Kill, Dark Wolf. Oczywiście Infinitivy Sir_Lucasa i Taurusa już działały. Ten stan nie mógł trwać długo. W największym pośpiechu przystąpiłem do rozpakowywania się i podłączania sprzętu. Podczas tej czynności zza okna dobiegł pisk opon, krzyk ludzi i dźwięk miażdżonej blachy. Jak się po chwili okazało, było to niebieskie Punto prowadzone przez doskonałego kierowcę o pseudonimie Maag^dA (podobno ten pan nie ma prawa jazdy). Pasażerowie wyskoczyli niczym jak z procy, na ich twarzach było widać strach i zmęczenie po podróży. Przybyli to: Adater (tak, to ten od strony AmiGG), Virago (znawca wszelkiego rodzaju modków i muzyki elektronicznej) i Koszer (nowa postać na imprezach we wschodniej Polsce, ale wywiad donosi, że ma coś wspólnego z TGUAiP). Banner reklamowy Drako i jego Pegasos Tymczasem zaczęła działać sieć. Tu podziękowania należą się firmie Metronet za udostępnienie łącza internetowego. A także firmie eFunzine za banner oraz nagrody dla uczestników AmiParty. Maag przystąpił do instalacji swojego Pegasosa II. Banner także zawisł na swoim miejscu tj. drzewach (proces zawieszania można zobaczyć na zdjęciach). Około godziny 16 rozpoczęła się już właściwa część imprezy, czyli prezentacje sprzętu i nowości ze swiata Amigi i Pegasosa. Co można było zobaczyć pod MorphOS-em: AmiGG (i tak suxx), Blendera, ShowGirls (program ten na użytkownikach Macintoshy wywarł duże wrażenie), Titlera, Mos Painta (podziękowania dla Stefkosa za podesłanie świeżej bety podczas party), Quake 1-3, Freespace 1-2, Nemesis, jak również OSX pracujący pod MOL-em na Pegasosie II. Około godziny 16.30 na party zawitał ZED^lM ze swoim Pegazem i MarX z Amigą Classic. Chłopaki szybko się rozłożyli i prezentacje trwały dalej. Jako ciekawostkę, Zed^lM na swoim Pegazie odpalił Ubuntu 5.10 Live CD. Duch Amigi Koncert Powoli zbliżała się godzina 20.00 i koncert zespołu "Uncompleted". Powiem tylko jedno - daliście CZADU! Na temat tego, co się działo podczas koncertu możnaby napisać osobną relację. W jego trakcie został wykonany hymn "AMIGA". Oczywiście ku mojemu zdziwieniu, bo w momencie przygotowań wspomniałem tylko, żeby coś takiego wykonać. Około 21.00 drzwi do lokalu otworzyły się z hukiem i do sali weszło dwóch dużych facetów, którzy od razu ruszyli w stronę baru. Wyglądało, że do szefa lokalu przyszedł ktoś w odwiedziny. Po chwili do kolegów dołączyła trzecia postać. Po zapoznaniu się z cenikiem w barze ruszyli w stronę zebranych przy Amigach. Po chwili zatrzymali się i padło zawołanie "Gdzie jest Drako?". W jednej chwili obleciał mnie strach, przecież do sklepu miałem zanieść jeszcze 10 gr. Jak się okazało po chwili była to brygada, która zawitała z Białegostoku. Ich lider przedstawił się jako Dorrr. A dwaj pozostali osobnicy to Cichy i Qudłacz. Chłopaki szybko wtopili się w tłum. Od razu przeszli do sprawdzania działania Linuksa i OSX na Pegazach. Kiedy koncert miał się ku końcowi, na salę wpadło dwóch gości z dziwnymi przedmiotami w ręku (ni to odkurzacz, ni lodówka). Jak się później okazało były to dwa Macintoshe. Ich właściciele o pseudonimach groźnych zabójców to: Eastone i Krismiszcz (jak się okazało zabrakło stolików dla tych panów, ale po szybkiej interwencji organizatorów znalazło się miejsce do rozłożenia sprzętu). Impreza powróciła do swojego biegu i spokoju. W międzyczasie na spotkanie zawitali dziennikarze lokalnej prasy, którzy przeprowadzili z organizatorami krótki wywiad. Musieliśmy zdementować masę plotek, które krążyły po Chełmie. Oto kilka z nich: "Czy mieliśmy coś wspólnego z napadem na sklep monopolowy?" oraz "Czy OS4 jest już dostępny na Sempronach?". Prezentacja dem Kiedy nadeszła godzina duchów przyszedł czas, aby pokazać zebranym w lokalu ludziom potęgę amigowych demek. Na pierwszy ogień poszedł Pegasos Zeda. Sprzęt zadziałał bezboleśnie z rzutnikiem i zestawem nagłaśniającym. Prezentacja demek, które przedstawił zajęła około 50 minut i można było zobaczyć takie produkcje jak: Fluffy Digital Snowflakes, czy New Dawn Fades. Pokaz przebiegł bardzo szybko i sprawnie, a i widowni, nie tylko amigowej, przypadł do gustu. Następnie władzę nad rzutnikiem przejął MarX i zapodał odświeżoną kolekcję demek z AEM + kilka nowych pozycji np. Magia, które wywarło ogromne wrażenie na Sir_Lucasie. Po zakończeniu demo party o 3.00 przyszedł czas na odpoczynek. Jednak ten nie trwał długo, gdyż od 3.00 towarzyszył nam konkurs "karaoke" w wykonaniu dwoch pań. I tak ci, co nie poszli spać cierpieli katusze do godziny 6.00, kiedy to nastała długo oczekiwana cisza. W spokoju przemęczyliśmy się do godziny 7.00. Pierwszy imprezę w biegu opuścił Koszer, krzycząc coś o pociągu. Następnie koledzy z Białegostoku, po uprzednim wyczyszczeniu baru, udali się w podróż powrotną. Około godziny 10.00 zmęczeni, ale naładowani amigową magią i mocą, zakończyliśmy Pierwszy Zlot Użytkowników Komputerów Amiga, Pegasos i Macintosh w Chełmie. Do zobaczenia wkrótce. Był, widział, organizował i opisał: Jerzy Drako^lM Guc Ocenzurowali: Łukasz "Sir_Lucas" Kucharuk Darek "Taurus" Wróblewski

Relacja ze spotkania TGUPiA - 16 lipca 2004

19.02.2005 09:55

W ostatni piątek tj. 16 lipca 2004 roku miało miejsce pierwsze (i nieoficjalne) spotkanie Tarnowskiej Grupy Użytkowników Pegasosa i Amigi (TGUPiA). Spotkanie przygotowano i przeprowadzono zgodnie z najlepszymi amiwzorcami - czyli nikt niezainteresowany nie znał ani dnia ani godziny, zarekwirowaniu wszystkich aparatów fotograficznych i komórek - a od strony sprzętowej - obecności tylko jednej maszyny - Pegasosa (bo o stojącym obok pececie nie wspomnę...). Pod listą obecności podpisali się: Bartek "SirBarthon" Żołyński, Konrad "Koszer" Czuba oraz ja - Marian "Maag^dA" Guc. A oto szczegóły tego wiekopomnego zdarzenia... W dniu jak najmniej spodziewanym i oczekiwanym czyli w piątek o godz. 16.00 zostałem porwany wprost z miejsca pracy. Szybko i sprawnie zapakowaliśmy się do "błękitnej strzały" Koszera i niczym błyskawica pomknęliśmy w kierunku party place. Jako iż najlepszy obecnie w RP nawigator (hi MiniQ) nie mógł nam towarzyszyć - podjąłem się karkołomnego wyczynu wskazania drogi. Pełni szczęścia, ociekający potem już po ok. 60 minutach pełnej wrażeń podróży pokonaliśmy 20km odcinek trasy... i już mogliśmy podziwiać pełną uroku podkarpacką wieś. Po kilku słowach wyjaśnienia ("tu się zdejmuje buty..", "na kolana.." itp.), jednym niedźwiedziu i dwoma niedźwiadkami powitalnymi udaliśmy się na miejsce długo przez niektórych wyczekiwane - do salonu w którym stał komputer-legenda - mityczny "Pegasos". Po krótkiej konsternacji ("który z komputerów jest piecem a który pegazem?") na jednym z ekranów pojawił się znajomy owad - niebieski motylek sygnalizujący wczytywanie się systemu MorphOS - reszta poszła jak z płatka. Na początek ogólna prezentacja komputera Pegasos oraz systemu MorphOS 1.4.2 i pierwsze testy - przestawianie ikonek oraz zmiana skórek systemu. Po zapoznaniu się z nowinkami które oferuje systemu ("tylko nie delete... pleeeeaaaseee"), rozpoczęły się testy praktycznie - czyli dostępne na moim dysku programy (głównie graficzne). Jakość i szybkość pracy (realizowania poszczególnych operacji) zrobiła na obecnych spore wrażenie. Pod lupą znalazły się m.in. takie programy jak: Photogenics, Lightwave, ArtEfect, ArtExpession, ProVector oraz ImageFX. Przy tym ostatnim programie Koszer niczym pełen natchnienia kompozytor w trakcie tworzenia - zaprezentował nam możliwości tego programu (heh, ile się "murzynkowi" z przykładowego obrazka dostało...). Kiedy już wszystkie twórcze aspiracje Koszera i SirBarthona zostały zaspokojone przeszliśmy do części prezentującej kilka nowych programów dostępnych dla systemu MorphOS - oczywiście mowa tu o programach MiniShowPicture (Stefkos) oraz ShowGirls (Kiero). Na zakończenie tej części zaprezentowano demo grupy Madwizards udostępnione przez Stefkosa (wielkie dzięki za trud wygenerowania divixa). Jako iż nie samą grafiką żyje amigowiec - na przykładzie AutoDocReadera zaprezentowałem środowisko dostępne programistom dla systemu MorphOS (GoldED AIX). Część oficjalna zakończyła się w momencie odkrycia przez SirBarthona na moim dysku emulatora Mame... (nie, nie - ciasteczka i napoje były cały czas dostępne - jako iż dzień był wybitnie bezmięsny z tradycyjnej pizzy trzeba było zrezygnować). I tak szczęśliwie dotarliśmy do końca spotkania... i tej relacji. Jakie były wrażenia? Myślę, że pozytywne - bo odkąd ostatni raz pomachałem w kierunku oddalającego się pojazdu prowadzonego przez pewną rękę Koszara słuch po dwóch amigowcach zaginął - pewnie do tej pory błąkają się po bezdrożach podkarpacia...

TGUPiA nadaje: Amiga Eastern Meeting - 24-25 lipca 2004

19.02.2005 09:53

W ostatni weekend tj. 24-25.07.2004 pod nazwą "Amiga Eastern Meeting" odbyło się kolejne spotkanie braci amigowej. Tym razem miało to miejsce nad Jeziorem Białym w okolicy Włodawy. A co się tam działo (i co się nie działo) - spróbuję nieobecnym choć trochę przybliżyć... Aby żyć - trzeba wstać... Sobota - godz. 6.00. Piszący te słowa pakuje swojego Pegasosa a potem siebie do autka i z nieco zaspanymi oczyma zaczyna przemierzać smętne i zamglone drogi Polski południowo-wschodniej w znanym tylko sobie kierunku... I już po 4 godzinach jazdy udaje mu się osiągnąć pierwszy etap podróży - zatrzymuje się w pobliżu lokalu, w którym oczekuje go Drako^lM. Po krótkim przywitaniu ("o której to się k... przyjeżdża?") dokonujemy kolejnego dociążenia autka drugim Pegasosem. Teraz droga jest nieco łatwiejsza... i zdecydowanie krótsza... 40 minut jazdy, 10 minut poszukiwań ("A miało być tak łatwo...") - znajdujemy bramę, na której dostrzegamy znajomy zlepek liter "AMIGA". Portier zagadnięty o skierowanie nas na miejsce party bez problemu wskazuje właściwy kierunek. Jesteśmy na miejscu Pierwsze powitania (MarX^lM, Stony, Rzookol...), wypełnienie formalności ("stówa się należy...", "oddaj ..... identa...") rozpoczynamy wypakowanie naszego sprzętu. Po szczęśliwym uruchomieniu naszych kompów zaczynamy się przyglądać party place. Ośrodek wypoczynkowy, pełno ludzi, domki, olbrzymie jezioro i lejący się z nieba żar - a z puszek piwo... "Będzie fajnie"... Powoli zjeżdżają inni uczestnicy imprezy. W sumie jest ok. 12 osób, 3 Pegasosy (wszystkie dostępne modele), 3 Amigi klasyczne (rozbudowane ponad wytrzymałość swoich obudów i wentylatorów), poczciwy C64 (ze stacją oczywiście) i ten... no, jeden pecet. Show must go one Stałych bywałców różnego rodzaju party mogła zaskoczyć formuła imprezy. Pełna improwizacja. Jedynym zaplanowanym akcentem było oglądanie dem. Nie było żadnej punktacji, żadnych miejsc (za wyjątkiem tych do siedzenia), ani nagród. Co więc było? Spotkania, rozmowy w grupkach większy i mniejszych (m.in. "Czy MorphOS jest systemem amigowym?", "Czy warto czekać na OS4?", "Co nam oferują oba systemy?", "Mam Amigę classic - i co dalej?" i wiele innych), pokazy dem, filmów (m.in. autorskie produkcje Stony - "997" i "Bestia"), programów dla MorphOS-a: MiniShowPicture, przedpremierowa beta ShowGirls (thx Kiero) i AutoDocReader oraz programów z pakietu SuperBundle... Bardzo ciekawą (że nie wspomnę jak pouczającą) była zabawa w "Usterkę". Otóż, w jednym z pegazów podobnoż "zniknął" dysk z systemu. Ale na szczęście od czego mamy fachowców!? Znalazł się jeden taki, który zobowiązał się rozwiązać problem. Niestety, "przez przypadek", żaden z obecnych przy tym wydarzeniu uczestników meetingu nie wspomniał, że to jest... hmm... troche jakby nie pecet. Obserwacje były bardzo ciekawe :)) Między poszczególnymi dyskusjami był czas na coś pożywnego (bufecik był na miejscu), energetycznego (pivko) i mokrego (woda z jeziora rulez). Na zakończenie dnia, kiedy słonko zdecydowanie powędrowało na drugą półkulę naszej pięknej planety rozpoczął się jedyny, zaplanowany element party - czyli pokaz dem. Było ich sporo i wszyscy (no, może poza piszącym te słowa) wytrzymali trudy oglądania wszystkich. Impreza trwała do białego rana aż nadszedł smutny czas rozstań... Nie tylko komputery... Obecni na party wiedzą... Była piękna pogoda, wspaniałe miejsce i atmosfera. A ponadto (a może i przede wszystkim) - była Morela :D To już koniec... Podsumowując, Ci co byli, bawili się świetnie, Ci co planowali, a nie byli - niech żałują, a Ci co nie zaplanowali - niech żałują, że nie planowali... A cały ten bałagan widząc osobiście opisał Marian "MaaG^dA" Guc (aparatu żadnego nie posiadając pisząc ten raport bazowałem na tym, co mi w głowie pozostało). Więcej informacji, a na pewno zdjęcia będzie można wkrótce zobaczyć na stronie: http://www.amiga-meeting.prv.pl.

ShowGirls

18.02.2005 22:20

Wyobraźmy sobie taką sytuację: przychodzi do nas kumpel z wypchanymi po brzegi kompaktami z grafiką. Niestety kumpel jest dość leniwy i wrzucał wszystko "jak leci". Po włożeniu którejś z płyt do CD-ROM-u rozpoczyna się zabawa z przeglądaniem. Tylko czy to musi być proces żmudny i średnio przyjemny? Oczywiście, że nie! Jeden z naszych bardzo zdolnych, rodzimych programistów napisał świetną przeglądarkę obrazków o wdzięcznej nazwie ShowGirls. Czemu jest taka świetna? Zobaczy to każdy kiedy tylko ją uruchomi, ale Ci którzy jeszcze nie próbowali zaraz się przekonają. Na początek słów kilka o wymaganiach. Niestety niezbędny będzie system MorphOS oraz kilka klas MUI (BetterBalance, BetterString, LayGroup), które można bez problemu zassać z Aminetu. Kiedy po raz pierwszy uruchomiłem tę przeglądarkę od razu zauważyłem, że jest podobna do MiniShowPicture. Czy to źle? Moim zdaniem absolutnie nie. Taka konstrukcja GUI nadaje się genialnie do segregowania stosów grafiki. Tym bardziej, że jest opcja kasowania wybranych pozycji - zarówno plików jak i całych katalogów. Bardzo miłe jest pokazywanie na liście miniaturek obrazków. Jest to bardzo szybkie. Generowanie ich z 30 obrazków JPG o rozdzielczości 2048x1536 każdy, trwa około 0.5s. Wyświetlanie takiego obrazka to kwiestia 0.8 s. Program podaje dokładnie czas załadowanie każdej grafiki. Co więcej użycie filtracji czy automatycznego dopasowywania obrazka do widzialnej przestrzeni nie wpływa w ogóle na czas wczytywania. Jeżeli ktoś nie lubi miniaturek lub ma ogromny katalog z grafikami, może skorzystać ze standardowej listy tekstowej. Należy dodać iż lista jest aktualizowana na bieżąco tzn. jeśli jakiś plik zostanie skasowany czy dodany, ShowGirls automatycznie ją odświeży. Ogólnie ShowGirls jest niesamowicie szybki. Pod tym względem bije na głowę dołączonego do systemu MysticViewa, szczególnie w operacjach takich jak przesuwanie obrazka, który nie mieści się w obrębie widzialnego obszaru. Jest to w 100% płynne. MysticView się na tym dość mocno krztusi. Skalowanie odbywa się praktycznie w czasie rzeczywistym. Realizowane jest bardzo wygodnie, bo za pomocą rolki myszy. To wszystko na G3 600Mhz, czyli żadnego AltiVeca! Obsługa jest bardzo prosta i intuicyjna. GUI jest przemyślane i jak przystało na nowoczesny program, korzysta z MUI. Jak już jesteśmy przy GUI to należy wspomnieć o dość ciekawym trybie pełnoekranowym. Tak naprawdę nie jest otwierany nowy ekran, tylko znikają ramki. Dzięki temu nie ma tzw. efektu "strzelania z monitora". Okno programu rozciąga się na cały ekran. Obsługa drag&drop także nie jest obca ShowGirls. A wiele skrótów klawiszowych pozwala łatwiej zapanować nad programem. ShowGirls można też nieco dopasować do swych potrzeb. Dostępne są dwa tooltype'y, którymi możemy wybrać czy program ma być otwarty w trybie pełnoekranowym, czy nie oraz rodzaj listy. W preferencjach samej przeglądarki wybieramy rozmiary miniaturek i cache dla nich oraz kilka drobniejszych szczegółów. No dobra, mamy szybką i łatwą w obsłudze przeglądarkę obrazków. Jednak czy jest się czym tak fascynować? Gdyby ten program potrafił tylko to, to być może i nie, ale najlepsze przed nami. Zdarzało się Wam, że szybko trzeba było przeskalować jakiś obrazek, poprawić troszeczkę kontrast czy rozjaśnić? Na pewno tak. Przeważnie trzeba było odpalać jakiś wielki kombajn np. ImageFX. Teraz do tego wszystkiego wystarczy ShowGirls. Oprócz wyżej wymienionych efektów dostępne jest rozmycie, obroty (w przypadku plików JPG istnieje możliwość bezstratnego wykonana takiej operacji), balans, negatyw, wyostrzanie czy grayscale. To powoduje, że przeglądarka ta jest także dobrym narzędziem do łatwej i prostej obróbki obrazków. Większość powyższych efektów przeprowadzanych jest w czasie rzeczywistym. Nie muszę chyba mówić, że tu także prędkość jest wysoce zadowalająca. Właściciele aparatów cyfrowych mogą być zadowoleni z obsługi informacji, które są zapisywane w zdjęciach. Pomaga to generować miniaturki. Żeby było jeszcze ciekawiej program ma wygodny w użyciu wbudowany generator ikonek png. Właściwie to jakie formaty grafiki można obejrzeć? Wszystkie do których posiadamy datatypy. Niektóre formaty obsługiwane są przez wewnętrzne loadery. W przypadku PNG bardzo ładnie, w postaci kratki, pokazywany jest kanał alpha. Każdy obrazek, który tylko uda się wyświelić, można zapisać jako PNG lub JPG. Aby nie było tak wesoło, to teraz troszeczkę ponarzekam. Na początku nie wiedziałem jak się cofnąć o katalog wyżej. To jest troszeczkę nieintuicyjne i przydałby się przycisk do tego. Oczywiście, jakbym od razu zajrzał do dokumentacji, to bym nie miał tego problemu, ale jakoś nic innego nie wymagało jej wyświetlania. Ponadto znalazłem obrazek, który zawsze wieszał program. Przydałby się też tryb slideshow, ale to już autor planuje. Dalszych niedociągnieć nie udało mi się dostrzec. Na koniec napiszę, że program jest naprawdę wysokiej klasy. Widać od razu rękę mistrza. Od jakiegoś czasu jest moją domyślną przeglądarką obrazków i myślę, że już się to nigdy nie zmieni. Trudno sobie wyobrazić coś lepszego. Dodam jeszcze, że ikonka programu także przypadła mi do gustu. Autorem ShowGirls jest Michał "Kiero" Woźniak.

Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem