[#108]
Re: Dlaczego warto kupować oryginały gier sprzed 10 lat.
@Kaczus,
post #104
To już będzie mój ostatni post, tym bardziej, że mi zwis zjadł dość długą odpowiedź, a ja ogólnie słabo z czasem stoję.
Do rzeczy, piszesz że wart tyle samo, ale Ci się nie opłaca - jedno to wartość przez Ciebie postrzegana, drugie to wartość rynkowa w tak zmienionych warunkach. Sugerujesz, że wartość programu, to to co można zarobić na obrocie autorskimi prawami majątkowymi minus koszty wytworzenia. Takie postrzeganie to spłycanie rzeczywistości. Często jest tak, że firma odkupuje od Ciebie prawa majątkowe, pokrywając koszty wytworzenia plus pewien zysk dla Ciebie. Teoretycznie, na pierwszy rzut oka wygląda na to samo, ale... Przyjmijmy na moment sytuację, w której jakiś autor przekazuje naszej hipotetycznej firmie, prawa majątkowe bez pokrycia kosztów wytworzenia i bez zysku(upraszczając, mniej więcej tak wygląda licencja BSD). W takiej sytuacji, czym tak naprawdę handluje nasza firma?
Widać, że autorskie prawa majątkowe nie wynikają z kosztów wytworzenia, tylko biorą się "skąd innąd".
Tak naprawdę, wartość programu, jest dwojaka - po pierwsze, są koszty wytworzenia, czyli pracy programisty - te koszty nie różnią się od n.p. kosztów pracy stolarza za wykonanie stołu - chętny na efekt twojej pracy, musi je pokryć. Ale jest też druga "wartość" uzyskana z obrotu autorskimi prawami majątkowymi, upraszczając, jest to wartość twojego pomysłu na program x.
Nie da się niezauważyć, że te dwie "wartości" się różnią(mniej lub bardziej, ale jednak).
I tu dochodzimy do punktu, który staram się przez cały ten wątek unaocznić - zrównywanie kradzieży i naruszenia praw majątkowych, jest mylne.
Po pierwsze dlatego, że po między tymi "wartościami" są różnice które czynią takie zrównanie niepotrzebnym uproszczeniem.
Po drugie, z powodu tego uproszczenia, daje się argument do ręki tym, któży nie mają zamiaru przestrzegać tych przepisów(w stylu "jaka to kradzież, przeca on też ma kopię, to o co chodzi?", o którym już pisałem).
Oczywiście, pewne paralele istnieją, więc oczywiście w nieformalnej dyskusji ja też się posługuję tym porównaniem, ale gdy dyskusja staje się bardziej szczegółowa, tak jak w tym wątku, to powstrzymuję się od takiego spłaszczania problemu. Dlatego, że jeśli chodzi o przestrzeganie paraw autorskich to robi on więcej szkody niż porzytku, a merytorycznie też ścisły nie jest, więc po co?
Można n.p. przyrównać morderstwo do kradzieży(n.p. jako "kradzież życia"), ale zaraz wyskoczą ludzie którzy (słusznie!) będą argumentować, że "no zaraz, jaka to kradzież? Przeca jego życie się nie wydłużyło, nie zyskał, to o czym my tu mówimy?", co efektywnie doprowadzi do "rozmydlenia" naganości morderstwa - można, tylko po co? Idąc tym tropem, to cały kodeks karny można by skrócić do "Kto narusza niezbywalne prawa jednostki, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy, aż do kary dożywotniego pozbawienia wolności włacznie", ale jednak k.k. jest "nieco" dłuszy - nie chodzi nam o to, żeby rozprawy sądowe zamieniały się w długoletnie dysputy filozoficzne. Dlatego stosujemy różne kwalifikacje prawne czynów - żeby odróżniać rzeczy pozornie takie same i oszczędzić sobie bezsensownego deliberowania na temat "czym się różni wróbelek".
Oczywiście, to nie zmienia kwestii ochrony autorskiej, która jest i funkcjonuje i tak powinno być. Natomiast naruszanie tych praw, to coś innego niż kradzież - tak samo jak rozbój to coś innego niż kradzież kieszonkowa, a morderstwo to coś innego niż przekroczenie granic obrony koniecznej.
A jeszcze tak tytułem "ostatniego strzału", bo z braku czasu zwijam oblężenie - gdyby było tak jak chcesz, że prawo własności jest w 100% tożsame z własnością intelektualną, to powinno cechować je te same "właściwości prawne", prawda? A jednak, podczas gdy prawo własności jest trwałe, raz nabyte trwa do końca świata, można je sprzedać, przekazać czy zapisać w spadku, ale samo w sobie nie podlega ograniczeniom czasowym, to przy autorskich prawach majątkowych, ustawodawca widzi jednak różnice i wyznacza ściśle określony czas w którym możesz czerpać zyski z tego tytułu... Ciekawe dlaczego, nie? ;)