Kopista nie maluje kopii dla siebie tylko po to żeby ją sprzedać.
Replikę samochodów robi firma też po to żeby ją sprzedawać.
Gry nie napiszę sobie żeby w nią grać tylko po to żeby ją sprzedac.
Oczywiscie, robi to za zgoda autora i jeszcze w zyciu nie widzialem OFICJALNEJ KOPI Picassa ktora by poszla za kilka milionow dolarow...
Natomiast tu mówimy o NIEKOMERCYJNYM zastosowaniu - użytek własny, non profit.
Mowisz o UZYTKU WLASNYM - kolgow w to nie mieszaj.
Dlatego pisanie gry od nowa też nie jest wjściem, zresztą idąc Twoim tokiem myślenia gdybym napisał takiego np Alien Breeda który by wyglądał dokładnie jak alien breed to (gdyby nie były zwolnione prawa) też bym złamał prawo (plagiat, podróbka - znaki towarowe, nazwa etc).
Tak więc napisać wolno mi tylko coś podobnego a i tu prawnicy by sę spierali jak bardzo.
Nie masz racji mozesz napisac od nowa Microsoft Office i byle zybys nie umieszczal KODU oryginalnego Offica. Widziales na oczy Open Office nawet uklad klawiszy jest ten sam...
Jakie znaki towarowe. Oczywiscie jak nazwiesz swoj produkt Microsoft Office 2007 sprzedaz w takim samym pudelku to dobiora sie do Ciebie. Ale jak zrobisz swoje wlasne to juz inna sprawa. Pomijam to ze pewnie nikt nie kupi, gdyz nie masz takiego przebicia jak MalyMiekki na reklame :P na chipsy serowe...
Pisac mozna a kopiowac nie.
Ja robie sobie obudowe z plexi do Ami. Widziales moze jakies obudowy z plexi w zyciu? Pewnie kilka. Ja sobie robie od zera, papier scierny, srubokret, moje wymiary. Bedzie to zapewne produkt "oryginalny"
Reasumując - nie można okraść firmy która juz nie działa i nie ma spadkobierców.
ZADNE podsumowanie. Juz widze jak sciagasz Canon Fodder to najpierw sprzwdzasz czy autorzy ich dzieci, mamusie, wojkowie itd. UMARLI i nie maja praw do produktu.
Ona już nie czerpie profitów z tytułu własności do gry/programu.
Jak wyzej. A skad wiesz ze autor nie przekazal praw do produktu np. swojemu dzieciu albo dziecku sasiada w swoim testamencie. Nie wiesz. Nie wiesz rowniez KTO i JAKI zrobi z tego uzytek.
Mało tego, nie świadczy pomocy technicznej, nie wymieni padniętego nośnika nie zapewni wsparcia technicznego.
Taaa, to jak z pomoca techinczna Malegomiekkiego... mozna sobie dzwonic i blagac... mozna dojsc do wniosku ze Malymiekki nie istnieje...
Odnośi się to do sytuacji w której z praw NIE KORZYSTA nikt inny.
Ciekawe skad to wiesz. Na Ami sa setkitysiecy gier. Jak to sprawdzisz?
A koniec końców po ludzku. Wczoraj w MM widziałem wszystkie części DOOMa (1,2 i chyba ultimate za całe 20 zeta chyba) i pojadę go kupić.
Nie dlatego żebym w niego grał - to już chyba nie, ale dlatego że grałem i wtedy nie mogłem kupić oryginału. Teraz kupię - zapłacę za tygodnie świetnej zabawy 15 lat temu. Na tej samej zasadzie kupuję używane oryginały AMI. Różnica jest taka że na takim DOOMie dalej dystrybutor zarabia i wspiera swój produkt a dla AMI niestety nikt nie widzi rynku.
Tu jakis sens wiedze. ALE:
Czy nie mogles poczekac tych 15 lat zeby sobie Dooma kupic? To nie jest rzecz niezbedna do zycia (Doom dla mnie nie ma ZADNEJ tresci oprocz rozmazywania kogos po scianie pila mechaniczna...). Dzis jako czlowiek ktory zarabia, mozesz sobie na to pozwoli i spedzic jakis czas zabijajac potworki.
A ja się założę że gdyby tylko chcieli , wypuszczenie na AMI Lotusów, Cannon Foddera etc, powiedzmy po 35 zł dałoby radę. Ludzie więcej na Allegro za używane płacą. Tylko ze właściciele juz najczęściej nie istnieją. Albo po prostu nie chcą tej kasy - to już ich nie interesuje.
Mysle, ze daloby rade. Ale jak "wszyscy" wychodza z zalozenia ze i tak sobie ADF sciagne... to po co ma ktos inwestowac w pudelko, dyskietki itp. dla 10 kopi? Dla 100? Dla 1000? Dla 10000? Tu juz sie lepiej robi...
Jak chcemy Sputinka to zbieramy pieniadze i facet pisze... Wiec...
Kreciu