@kmilota,
post #79
Już nie przesadzaj. Możliwość zrobienia i używania kopii zapasowej programu jest nie tylko na rękę użytkownikom, ale i producentom, ponieważ nie muszą zawracać sobie głowy tego typu reklamacjami (zresztą gwarancja nie obejmuje zazwyczaj ewidentnego zniszczenia nośnika z winy użytkownika). Twój przykład nie jest tak absurdalny jak ci się wydaje, bowiem jeśli nośnik świadczy o legalności programu, to właśnie jego posiadanie (choćby połamanego) czyni zainstalowaną kopię na komputerze legalną. Taki problem był poruszany niegdyś w dziale porad prawnych Entera - czytelnik pytał się czy jeśli wyrzuci na śmietnik stare, legalne programy (z tym co o tej legalności świadczy), to czy ich znalazca w świetle prawa po ich instalacji stanie się legalnym użytkownikiem... odpowiedź prawnika brzmiała "zdecydowanie tak".
Tak jest z każdym programem - jeśli pozbędziesz się "legalizatora" (czyli CD, albo naklejki, czy innego certyfkatu - zależne od programu) to twój zainstalowany program staje się nielegalny. Legalny ma nowy posiadacz programu.
Zresztą co świadczy o legalności systemu AmigaOS 3.0 lub 3.1? Ja nie dostałem nigdy do amigi żadnego certyfikatu czy naklejki, tak więc moim zdaniem "legalizatorem" jest właśnie sama oryginalna kość ROM. Ustawa o prawie autorskim nie precyzuje sposobu kopiowania "utworu" (tak więc z oryginalnego muzycznego CD możesz zrobić drugi CD, MP3 albo przegrać na kasetę - do własnego użytku), zawartość ROMu można więc przegrać do EPROMU czy pliku na HDD. W razie uszkodzenia oryginału (choćby podczas montażu FastATA) możesz sobie duplikat zamontować.
Takie zasady obowiązują ogólnie przy oprogramowaniu, nabywasz bowiem prawo do korzystania z programu (nie program!), prawo to przenosi się na kopię zapasową, dopóki jesteś w stanie udowodnić że prawo to posiadasz (choćby posiadając zniszczoną płytę, albo ROM, o ile producent nie przewidział stosownych certyfikatów).