Grzegorz Kraszewski napisał(a):
Ech, chyba zmienię o Tobie zdanie... Mieszanina bełkotu półprawd i braku zielonego pojęcia, o co w tym wszystkim biega. Już Ci odpisuję, gdzie widzę błąd.
>
No bez jaj, Kraszan, Ty i takie dictum? Jak z Tobą gadałem
> na jakiejś amigowej imprezie w Łodzi to z logicznym nadążaniem
> w torze przyczynowo-skutkowym nie miałeś problemu.
>
> Zdajesz się zapominać, że większość związków
> przyczynowo-skutkowych, zwłaszcza w takich dziedzinach jak
> ekologia czy socjologia, nie jest jednokierunkowa. Otóż
> wymienione przez Ciebie czynniki, które przyczyniły się do
> wydłużenia życia w Europie, a więc higiena, dostęp do czystej
> wody, czy też wykształcenie ludności, nie wzięły się znikąd. Są
> one w znacznym stopniu efektem rozwoju gospodarczego i wzrostu
> dochodów przypadających na 1 mieszkańca Europy. Korelacja
> między poziomem życia a świadomością ekologiczną jest dobrze
> widoczna, chociażby w tych filmach linkowanych masowo przez
> Skolmana, mamy tam z reguły kraje biedne i całkowity brak
> poszanowania dla środowiska, wynikający po pierwsze z biedy, po
> drugie z braku edukacji, która znowuż wynika z biedy.
Nie zapominam. Uproszczenie i czytelność wymagają nie wnikania we wszystkie ogniwa długiego łańcucha, kiedy omawia się meritum w postaci ostatniego lub kilku ostatnich ogniw reakcji przyczynowo-skutkowej.
> Do czego zmierzam. Rozwój gospodarczy buduje świadomość
> ekologiczną społeczeństwa, ale z drugiej strony sam w sobie
> jest dla środowiska szkodliwy. Zwłaszcza jego etapy takie jak
> rewolucja przemysłowa (to w Europie mamy już za sobą, w Polsce
> można uznać, że kresem był kryzys lat 80-tych, wcześniej
> przemysł gdzieś miał ekologię), czy masowe zmotoryzowanie
> społeczeństwa (co u nas falowo nastąpiło w latach 90-tych).
> Wniosek mój jest następujący:
>
>
1. Na ekologię stać społeczeństwa bogate.
> 2. Ale żeby się takimi stać, społeczeństwa te musiały przejść
> przez etap antyekologiczny.
>
> Próba zmuszania krajów biednych do przeskoczenia etapu
> rewolucji przemysłowej będzie równie udana, jak próba zmuszenia
> kraju rządzonego przez reżim wyznaniowy lub polityczny do
> demokracji parlamentarnej. Patrz Irak, Afganistan i tak dalej.
> Patrz też Chiny, które są na tyle mocne, że ekologicznym
> naciskom mogły pokazać środkowy palec. Wiele z chińskich
> inwestycji w Europie by nie przeszło, ale oni bardzo szybko
> przechodzą przez etap rewolucji przemysłowej i za kilkadziesiąt
> lat będą równie ekologiczni co Europejczycy. Co więcej, zasyfią
> swój kraj znacznie mniej niż zrobili to Niemcy, Anglicy,
> Francuzi, Polacy, dlatego, że mogą teraz sięgać po technologie,
> których nie miała Europa na przełomie XIX i XX wieku. Po co
> wycinać lasy, jak to zrobiono w Anglii czy Niemczech, skoro
> można zbudować elektrownie atomowe?
Sądzę, że zapominasz, że w obecnym świecie jest jeszcze coś takiego, jak eksportowanie odpadów do tych krajów biednych. Tony elektro-śmieci w Chinach nie pochodzą tylko stamtąd. Odpady eksportuje się tam, gdzie jest taniej się ich pozbyć. Łudzisz się bardzo sądząc, że bogactwo kraju oznacza automatycznie jego większą ekologiczność. Owszem, są takie oznaki w warstwie konsumenckiej, ale niekoniecznie w przemysłowej.
Ot dla przykładu - pojawiły się w różnych punktach handlowych kosze na zużyte baterie (warstwa dostrzegalna przez konsumenta), ale za to przemysł mięsny (o czołowej destrukcyjności środowiska) rozpoczął kampanię mającą nakręcić zwiększenie sprzedaży jego produktów, czyli zachowania zdecydowanie anty ekologiczne (warstwa niedostrzegalna dla konsumenta).
Ludzie chcą mieć dużo dobrej jakości wody pitnej, a sponsorują jej fekalizację. Nonsens. Dlaczego? Bo skupiają się na warstwie dostrzegalnej, a nie mają świadomości istnienia warstwy niedostrzegalnej.
Oczywiście kosze na baterie też są ważne, chociażby ze względu na kadm w niektórych bateriach, ale w stosunku do omówionej warstwy niedostrzegalnej jest to zdecydowanie sprawa mniejszej skali wpływu na środowisko, tak pod względem prędkości oddziaływania, jak i skali destrukcji oraz trudności odwrócenia skutków.
> Tu pojawia się jeszcze jeden problem. Część radykalnych
> "ekologów", czy może raczej zielonych faszystów,
Akurat tu się zgodzę co do Twojego nazewnictwa.
> uważa, że
> człowiek jest "elementem obcym" w ekosystemie Ziemi, a jego
> działalność gospodarcza to godna pożałowania anomaila. Moim
> zdaniem, jeżeli chcą być w zgodzie ze swoją ideologią, powinni
> popełnić zbiorowe samobójstwo. Takie radykalne grupy
> najbardziej szkodzą ekologii, bo nastawiają ludzi (w tym, nie
> ukrywam, również i mnie) anty wobec wszelkich ruchów
> ekologicznych. Nie mam zrozumienia dla ludzi, którzy chcą
> "ratować środowisko" kosztem zdrowia innych ludzi. To dla mnie
> czystej wody oszołomstwo. Dopóki aktywiści ekologiczni nie
> zrozumieją, że przekształcanie środowiska przez człowieka jest
> naturalną konsekwencją jego inteligencji, dopóty będą
> postrzegani jako krzykliwa i niedouczona ekstrema.
Hmm, pomieszałeś zdecydowanie różne rzeczy. Aż dziw, że z Twoim zamiłowaniem do logiki stworzyłeś takie bełkotliwe potworności w swoim umyśle. No do to rzeczy.
Za szerzenie wizji ludzkości jako wroga numer jeden planety Ziemia nie są odpowiedzialni żadni ekologiczni aktywiści, ani niedouczone ekstrema.
Przeciwnie, stwórcami tej idei są korporacjoniści i politycy z tzw.Klubu Rzymskiego.
Ostatnio głośno było o profesorze, który w uniwersytetach w Anglii miał odczyty o tym, jak to należy bezwzględnie wybić 90% ludzkości. O dziwo, zbierał oklaski. Pewnie wszyscy słuchacze myśleli, że znajdą się w uprzywilejowanych 10%... ;)
Jak więc widzisz, jest to stworzenie sztucznego wroga, taki polityczno-medialny zabieg dla odwrócenia uwagi społeczeństw od realnych problemów, a głosicielami tej idei są ludzie uznani i utytułowani naukowo.
Są to te same elity, które utrzymują Trzeci Świat biednym, aby mieć tanią siłę roboczą i poligon doświadczalny dla broni biologicznej (słynne "szczepionki" dla afrykańskich dzieci w latach 70. czy 80., które okazały się płynem radioaktywnym, wywołującym skutki choroby popromiennej).
Owa bieda nie jest bezpośrednią przyczyną nieekologiczności krajów biednych, jest czynnikiem sprzyjającym. Głównym, ale czynnikiem. Jak też pewnie wiesz, jest ona zaprojektowana pod zyski z jej eksploatacji.
Zatem widzisz sam, jak przy jednoczesnym ugłaskiwaniu sumienia konsumenta eko-minorowymi zasłonami dymnymi, jednocześnie przemysł stosuje w większości tylko medialny greenwashing, a za plecami konsumentów robi ich w bambuko, podsuwając produkty powstałe w sposób zupełnie nieekologiczny, o eko-majorowym impakcie.
> Oczywiście
> to przekształcanie może mieć różne postacie, ale wkurza mnie
> jak się próbuje zrobić z okolic niezniszczonych w czasie
> ekspansji przemysłu (np. Podlasie) skanseny dla osób z okolic
> bardziej zniszczonych (np. Górny Śląsk czy Wielkopolska).
> Wkurza mnie to, że przyjeżdzają oszołomy z Katowic, Poznania i
> Wrocławia i przykuwają się do drzew. Chcą mieć ekologicznie?
> Może niech się przeprowadzą do Augustowa, pomieszkają trochę
> przy głównej ulicy, a potem protestują przeciw obwodnicy. Albo
> niech wczują się w tych ludzi, których się teraz będzie
> wywłaszczać z gospodarstw na których mieszkają od pokoleń, bo
> "panom ekologom" się nie podobało, że żaby będą musiały
> przechodzić pod estakadą i teraz obwodnica przetnie na pół
> tereny zabudowane i będzie oznaczała wywłaszczenie co najmniej
> 50 rolników. Pomijam 5 lat opóźnienia w budowie i 42 miliony
> złotych jakie przez zielonych bandytów rząd musiał zapłacić
> firmom drogowym za odstąpienie od umowy. Może gdyby
> przynajmniej 10% tej sumy musiały solidarnie pokryć organizacje
> biorące udział w protestach, ktoś by otrzeźwiał.
Wybacz, ale zwyczajnie bełkoczesz powyżej jak nakręcony katolicko-prawicową telewizją posłuszny konformista.
Naprawdę nie czytałeś o tym, jak to opóźnienie wynikło właśnie DLATEGO, że Polska wybrała NAJGORSZE rozwiązanie, mimo że miała 16 (czy coś koło tego) wersji obwodnicy do wyboru, a wszystkie lepsze od wybranego?
Gdzieś Ty się uchował? To naprawdę było głośne i trzeba było naprawdę szczelnym parasolem niewiedzy się osłonić, żeby się na tą informację nie natknąć. Zdajsie szwedzka specjalistyczna firma konsultacyjna z oddziałem w Polsce opiniowała projekty tej trasy, w tym obwodnicy. Opinię wydali dość szybko. Dopiero DZIĘKI protestowi ekologów przeciwko bezmyślnej destrukcji wyszło na jaw, że to POLSKIE grupy interesu upierały się przy najgorszym wariancie, walcząc prawdopodobnie o zyski dla siebie, kiedy to ludzie w Augustowie byli sprytnie nakręcani przeciwko... ekologom.
Ba! Wyszło jeszcze na jaw, że ekspertyzy zostały przez te grupy interesu ZATAJONE.
Widzisz, czasem wróg jest ukryty za zasłoną, czasem nawet za sznurkami marionetki.
Złap sobie czasem za te sznurki, Kraszan i pociągnij. Może zobaczysz, kto je dzierży i pociąga.
Tylko mi się tu nie obraź czasem o celne wytknięcie pomieszania faktów, opinii i domysłów, powstałych chyba z braku znajomości faktów.
PS.Moim zdaniem, jeśli jeszcze budowa tej trasy nie ruszyła, a ludzi dalej nakręca się przeciwko organizacjom ekologicznym tak, że nawet w miarę inteligentni ludzie łapią się na ten cwany marketing, jak Ty, to jest to jakaś kompromitacja wymiaru prawa w tym kraju, bo osoby odpowiedzialne za upieranie się przy najgorszym wariancie, zatajające wyniki ekspertyzy, powinny być ukarane za działanie na szkodę kraju i społeczeństwa oraz próbę destrukcji cennego środowiska, czyli dobra narodowego nas wszystkich.
> Podsumowując - też jestem za segregacją śmieci (o, może by tak
> panowie ekolodzy białostoccy przycisnęli MPO, że kosze do
> segregacji wstawiło, ale opróźniać to już nie ma komu, co za
> mało medialne i nie da się wycyckać kasy?

),
Działasz w jakiejś organizacji ekologicznej lub jesteś zapisany na newsletter jakiejś? Bo generujesz pretensje jak kobieta w kluczowym momencie miesiączki, a zdajesz się nie mieć zielonego :) pojęcia o działaniach lokalnych grup.
Zgodnie z logiką kolejność wypowiedzi powinna być taka:
1. wyszukanie organizacji formalnych i nieformalnych
2. zapoznanie się z ich celami i obszarem działania
3. zapoznanie się z ich dokonaniami
4. ew.kontakt mailowy celem zweryfikowania szczegółów lub zadania konkretnych pytań
5. dopiero potem stwierdzanie czegokolwiek autorytarnie na forum publicum
Czy naprawdę koder z C64 musi kodera z Pegasosa uczyć logiki?
A tak między nami (i czytelnikami, hehe :) ), skoro już okazało się, że Ty także jesteś ekologiem, to może tak sam zaczniesz realizować własne, pomysłowe postulaty? Może mały liścik do MPO? Czy wiecznie, jak Cię nauczono w tym kraju, będziesz liczył na to, że ktoś superbohaterski zrobi coś za Ciebie w Twoim lub także Twoim interesie? Masz możliwości do wygenerowania masowego poparcia swojego środowiska dla takiego listu, stąd moja sugestia, aby sporządzić go w formie petycji. Sądzę, że znaleźliby się chętni do wspomożenia inicjatywy.
Widzisz, podszedłeś personalnie, typowo dla niezorientowanego konformisty, w trybie ja - oni, a tymczasem właściwszym byłoby podejście wysuwające na pierwszy plan inicjatywę, sprawę, niepersonalne, zakładające równe prawa Twojej aktywności, Twojego kreowania inicjatyw, partycypacji w decydowaniu o sprawach dotyczących Ciebie.
To Twoje normalne prawa obywatelskie. Zacznij z nich bardziej korzystać. :)
W końcu władza (jeśli by się miało rozbić o UM) nie jest ponad Tobą, ale jest DLA Ciebie i istnieje z TWOJEGO przyzwolenia (ogólnie przyzwolenia społeczeństwa), zatem ma realizować cele społeczne.
> ekologiczną
> energią i może nawet żywnością, jak będzie w realnych cenach.
Jak pisałem już w innym poście, nie czekaj na mannę z nieba tylko sam się zainteresuj w pierwszej kolejności gospodarstwami ekologicznymi. Strasznie wygodny się zrobiłeś i roszczeniowy. Tak ostatnio czy wręcz przeciwnie, myślisz o ewoluowaniu do postawy bardziej aktywnej?
Ceny - cóż, jedni znajdują rozwiązanie, inni wymówki. ;) Znasz to powiedzenie? :)
> Ale metody działania "ekologicznych" organizacji nie znajdują u
> mnie zrozumienia. One same zajmują się przede wszystkim
> błyszczeniem w mediach, pozyskiwaniem unijnych funduszy i
> spektakularnymi akcjami szkodzącymi lokalnym społecznościom.
> Takiemu podejściu mówię stanowcze "nie", jakbym mieszkał w
> Augustowie to też bym wziął widły i pogonił zielone
> towarzystwo.
Ależ! Właśnie ten rozgłos medialny jest dobry i potrzebny! Nie rozumiem Twojego wybiórczego podejścia do medialności. Jak jesteś cały dzień w różnych mediach bombardowany pierdółkowatą sensacją o minorowym znaczeniu dla Twojego zdrowia i jakości życia, to akceptujesz to bez pomruku dezaprobaty. Ale jak robi się szum wokół spraw, które już bardziej i różnym ludziom leżą autentycznie na sercu, to Tobie już to nagle przeszkadza. Czyli co, chciałbyś cenzurować media, aby była w nich sama papka, kojąca Twoje sumienie, i aby nie było w nich nic takiego, co by mogło zakłócić Twój spokój i przekonanie o własnej ekologiczności, poprawności utartych poglądów, sumienie, zmusić do myślenia inaczej wedle niż ogólnie przyjętych poglądów i nieświadomości zbiorowej?
Tak się przejmujesz mieszkańcami Augustowa? Pytanie: co zrobiłeś realnie dla rozwiązania sprawy? Bo powtarzanie jak nakręcony repeater tego, co medialne główno-nurtowe sznurki marionetki Ci podpowiedziały i generowanie marketingu szeptanego dla zniekształconych informacji nie zalicza się do metod rozwiązywania problemu.
Moi koledzy pojechali realnie zwrócić uwagę, że coś jest nie tak. Ja tutaj już raczej wymiękłem.
Zapamiętaj raz na zawsze: oni nie stwarzają problemu, oni jedynie go wskazują.
Dzięki temu, że zwrócili uwagę na problem - sprawa się ruszyła, wyszło na jaw to zatajenie ekspertyz, jak i sam fakt upierania się przy najgorszym wariancie. Czyli rasowy przekręt, jak to w tym kraju już nie raz bywało.
Twoja propozycja "zrobić byle co, byle zrobić i by się ludzie zamknęli" jest absolutnie nie do przyjęcia.
Słyszałeś takie chińskie przysłowie "jeśli masz robić byle co - lepiej sobie postój"?
Panowie i panie od budowy najgorszego wariantu trasy chyba właśnie to przysłowie wzięli sobie do serc.
Może jak wybiorą jednak najlepszy wariant to budowa ruszy. ;)
A Ty się bardziej interesuj sprawami, niż Ci sznurki podpowiadają. ;)
Żeby nie było - jestem świadom, że każdy z nas ma takie sznurki, tylko w mniejszym lub większym stopniu jest ich świadom i coś z tym robi.
I jeszcze jedno, na wypadek, jakbyś miał się obrazić za co gorętszą polemikę - jakbym nie uważał Cię za godnego, inteligentnego rozmówcy, to bym Ci aż tak obszernie nie odpisał. Uważam, że Tobie warto tak odpisać. To wyraz kredytu zaufania z mojej strony, że zrozumiesz i przemyślisz to, co napisałem.
Dlatego kończę przyjaznym...
Pozdrawiam! :)