No i stało się - padł Pegasos. W mojej sytuacji finansowej to oznacza koniec amigowania.

Jednak zanim podetnę sobie żyły, opiszę Wam objawy i chętnie przeczytam co o tym myślicie.
1. Włączam wczoraj Pegasosa i wszystko działa normalnie.
2. Zostawiam Pegasosa na około godzinę (monitor wyłączyłem).
3. Wracam do Pegasosa, włączam monitor i widzę czarny ekran (monitor nie dostaje sygnału).
4. Robię reboot, obraz podczas bootowania się pojawił i Ambient też ale przy wskaźniku myszy była jakaś kreska, a po kilku sekundach obraz zniknął.
6. Kolejny reboot i na ekranie widzę zupełną "sieczkę". Różnokolorowe pixele losowo rozwalone po ekranie.
7. Kolejny reboot i tym razem cały czas czarny ekran (dioda monitora mruga tak jakbym zupełnie nie podłączył komputera).
8. Każdy kolejny reboot kończy się tak samo - czarny ekran. Z tym, że patrząc na kontrolkę dysku to widzę, że ładuje się boot.img i potem tak na oko połowa startup-sequence.
Myślicie, że to tylko karta graficzna padła? Mam ATI Radeon 9250/128bit/128MB, którą kupiłem kilka lat temu jako nową w sklepie. Nie mogłem tego jeszcze sprawdzić, bo nie mam innej karty graficznej do Pegasosa. Było późno (1:30 w nocy, a wstaję o 5;45) więc nic więcej sprawdzić nie mogłem. Dzisiaj wieczorem jak wrócę do domu i zrobie co mam zrobić to odepnę wszystko od Pegasosa, poruszam kartą gfx w AGP i zobaczę co będzie. Jeżeli ktoś ma pomysł co mógłbym jeszcze zrobić to bardzo chętnie poczytam porady. Myślicie, że jest duża szansa na awarię karty graficznej? Byłoby świetnie, bo Radeona tej klasy da się kupić za cenę do 50 zł. Jeżeli to coś z Pegasosem to niestety oznacza koniec mojego amigowania.