W pierwszej połowie lat 90ych gdy jeszcze miałem Amstrada CPC a więc dość rzadkiego 8bitowca to się nachodziłem, nadzwoniłem a nawet najeździłem po Polsce by jakiś soft zdobyć. Byłem kontaktem między ludźmi co inaczej by się nie poznali i nie wymienili ze sobą softem i grosza za to nie brałem, a dałem tylko raz i to za unikaty których nikt inny z tych darmo udostępniających swoje zbiory nie miał. :)
A w drugiej połowie lat 90ych miałem A1200 i PSX. I z Amą było podobnie choć już nie musiałem tak daleko jeździć, a i doszły czasopisma z tanimi płytami. Część się kupowało inne pożyczało, by przejrzeć. ;)
Gorzej było z PSX. Nagrywarki początkowo były bardzo drogie i zawodne, tak samo płytki. Praktycznie połowa płyt po próbie nagrania była do wywalenia a ktoś te koszty musiał ponosić. Mało kto miał nagrywarkę. Choć niektórzy na tym kokosy zrobili (z punktu widzenia małolata). Pamiętam że na początku do PSX musiałem dawać 3 czyste płytki po kilkanaście zł, by jedna do mnie wróciła nagrana. I często ze 2-4 dni czekałem by wróciła, bo leżała na stosiku i czekała na swoją kolej. I słuchałem opowieści że jeszcze niedawno puste kosztowały po 50zł. Potem jak płyty staniały a posiadaczom nagrywarki już się zamortyzowały, wystarczyło dwie puste (za kilka orzełków) dać by jedną mieć nagraną. :D
Gdy kupiłem PC z nagrywarką w 2002, robiłem podobnie i wychodziłem na zero, więc coraz mniej chętnie wypalałem dla kogoś. Ale nie żałowałem czasu by koledzy co przyszli z twardym poszperali sobie co mam. Zresztą na Amidze było podobnie. A i ja nieraz komuś tak zawracałem głowę i zwykle mnie nie popędzano. :D
A gdy się pojawił net, to zarabiali tylko ci co mieli dostęp do szybkiego, lub mieli ogromne kolekcje. Dziwiło mnie że niektórzy wypalają sobie płyty setkami chociaż nie mają czasu ich przeglądać. I nie potrafili nawet zdania powiedzieć o grze czy filmie który mieli w kolekcji.
Potem jak net się upowszechnił i coraz więcej ludzi sami sobie ściągali co chcieli i to tylko dla siebie miałem wrażenie że zwyczaj odwiedzania znajomych z twardzielem zanikał, przez co coraz rzadziej się ich widywało
coraz mniej było takich co mieli ochotę z tobą godzinami przy kompie posiedzieć.
Zauważyłem że ci co mieli szybkiego neta i umieli wszelkiego rodzaju pliki w nim znaleźć w parę minut, tracili umiejętność cieszenia się z tego że coś fajnego wpadało im w łapki. Po prostu nie umieli się tym cieszyć. W przeciwieństwie do tych co woleli odwiedzać znajomych z twardzielem i szperać w ich zbiorach. Ech jak się humor poprawiał na długie godziny gdy trafiło się na jakąś perełkę, którą od dawna chcieli mieć. :)
Widząc to postanowiłem że nigdy żadnej płyty czy filmu nie ściągnę z neta. Bo nie chciałem tracić tej umiejętności cieszenia się że coś fajnego trafiło mi w łapki. :) I możecie nie wierzyć, ale trzymam się tego do dziś i nadal mam długą listę pragnień w nadziei że kiedyś na to trafię na pożyczonych płytach albo przegranych czyichś zbiorach, setkami nudnych gigasów. ;)
Po wielu latach przerwy zacząłem się też bawić emulowanym CPC, I choć mam na niego tysiące gier i setki dem, to większości nie znam. I wolę w Basicu podłubać i z kimś na forum o tym poklikać niż się zapoznawać z tym co przed 20u laty nie pozwoliłoby mi zasnąć póki tego nie zobaczę. :)