A2000 jest faktycznie ciekawą bazą do rozbudowy. Solidna, dużo miejsca na upychanie rozmaitych wynalazków, tania, no i dużo jej ciągle na rynku. W swoim czasie Phase5 i Magazyn Amiga promowały taką właśnie "wizję rozwojową" - że bierzemy za podstawę dwutysiączkę i pakujemy w nią, co się da. Czyli CyberVision3D, kartę z procesorem 060, a jak Phase5 się spręży, to i kartę z PPC.
Tak to przedstawiał Artur Muszyński (AMST/UNION) w styczniowym numerze "MA" z roku 1997.
Z obecnej perspektywy... Hm. No wiadomo, prawdaż. Czas i rozwój technologii zweryfikowały tę wizję. I to bardzo szybko zweryfikowały.
Ale jest w tej koncepcji ciekawy paradoks. Wtedy, w roku 1997, nie był to dobry pomysł. Branie klamota, pakowanie doń kart (jednych pieruńsko drogich, drugich nieistniejących) i próba doganiania na tym składaku Pentium - to stawiało Amigę i jej hipotetyczny rozwój na z góry przegranej pozycji.
Natomiast dziś - dla miłośnika Amigi Bardzo Oldschool - taki pomysł na Klasyka jest ciekawy. Tym bardziej - że jak już wspominałem - A2000 jest tania, dostępna i nie do zabicia, wysoce odporny na upływ czasu komputer. Jeśli komuś nie zależy na obłędnych osiągach szybkościowych, jeśli ktoś nie oczekuje cudów... No to jak znalazł. Prawda, że tylko Zorro II, no ale czy to aż tak straszne? (Tym bardziej, że Zorro mamy gotowe, na pokładzie).
A2000, procek 040, albo 060, stara ale jara karta GFX, twardy dysk i napęd CD na SCSI, do tego 2 mega CHIP, trochę fastu - i jaaaazda

. Za relatywnie niewielkie pieniądze mamy bardzo przyjemną maszynę.
Jak dla mnie - cukiereczek. Świata się tym nie zawojuje, ale zabawa wyborna. Coś ciekawszego, innego niż A1200, która (jasne, że kochana, no ale...) stała się synonimem Amigi. Klimat nieziemski i nie do podrobienia.
Z szacunkiem
Des