[#31] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@recedent, post #30

Ja się nie dopatruję drzazgi w oku tylko nie mam zamiaru słuchać hipokryty, który do grzechu się nie potrafi przyznać. Śliwiński przynajmniej przeprosił za to co zrobił, ale czy nie zrobił tego bo wypada, tego już nie wiem. A w ogóle jakim cudem w ogóle dochodzi do tego że kościół musi przepraszać za swoje błędy skoro sam o sobie twierdzi, że nigdy nie pobłądził i błądzić nie będzie, a tu patrz w 2000 roku Jan Paweł II daje krok do przodu i odważa się przeprosić za błędy kościoła? http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,357

Matka Teresa jest szczęściarą, że się wybiła, ale to co się dzieje w klasztorach (nie mówię, że we wszystkich) to jest inny świat niż nam się wydaje, nie chce mi się już szukać tych książek i wyznań, możesz nie wierzyć jak chcesz, na szybko ma tylko to http://wiadomosci.onet.pl/1656109,11,item.html W jednym z wywiadów byłej zakonnicy czytałem, że nawet uśmiechać się nie mogły do dzieci, bo to było karane, a jak nie byłeś podpier....em to kończyłeś przy świnkach i kurach.

Dla mnie zakony powinni zlikwidować, nie pamiętam, aby kiedykolwiek mnie uczono, żeby Bóg nakazywał poświęcać swoje życie otrzymane od niego w prezencie na życie w zamknięciu i modlenie się całymi dniami, miesiącami latami, czy nie można żyć zgodnie z wolą Boską prowadząc normalne życie?


jeśli duszpasterstwo jest służbą ludziom, to celibat jest aktem pewnego poświęcenia siebie dla pełniejszej realizacji dzieła Bożego
oczywiście, przecież śluby składają, których dochować co niektórym jest bardzo ciężko. Tylko ciekawe jest to, że mimo oczywistej różnicy wolnego czasu księży kościoła rzymsko-katolickiego, nie zauważyłem specjalnie aby prowadzili oni w moim mieście jakieś akcje charytatywne w porównaniu do pastora kościoła zielonoświątkowców, który takie akcje organizuje, odprawia swoje kościelne obowiązki i zajmuje się rodziną.

na tamten świat ich ze sobą nie weźmiemy. Tego też naucza ten "chciwy i materialny kościół"
Głupiemu to mówisz? A dlaczego musi o tym tym nauczać, skoro po śmierci następują normalne procedury spadkowe i w normalnym toku postępowania jego rzeczy powinna otrzymać rodzina? Jeśli chodzi o rodzinę, to miałem na myśli założenie rodziny.



Dalibóg, nie pojmuję. Proszę trochę jaśniej.

Wyszły mi tam błędy ortograficzne i składniowe, zmęczony byłem, ale skrócie, robi się za dużo mocherów, a za mało normalnych wierzących.
http://www.youtube.com/watch?v=BKbf34XZFIk

Po to jest między innymi katecheza.
Która nie spełnia swojej roli, czego dowodem jest ten wątek oraz malejący szacunek do kościoła wśród młodzieży.


To wszystko z mojej strony. Mi nie musisz niczego tłumaczyć, co mnie denerwuje w człowieczej naturze kościoła to już napisałem. Dalsza konwersacja niczego nie zmieni. Teraz powinien zabrać głos założyciel wątku, bo jest nastawiony o wiele bardziej ANTY ode mnie (ja tylko nie lubię kościoła, Bóg nie ma z tym nic wspólnego) i na dodatek agresywnie.

Pozdrawiam!



Ostatnia modyfikacja: 08.09.2010 08:32:02
[#32] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@rafgc, post #31

nie mam zamiaru słuchać hipokryty, który do grzechu się nie potrafi przyznać


No to mamy jakąś fundamentalną pomyłkę w założeniach. Słuchasz słowa Bożego, a nie słowa kapłana-grzesznika. Wypełniasz wolę Boga, a nie księdza-hipokryty. To co on mówi to nie jest jego widzimisię, tylko zasady wiary katolickiej. Poza tym - skąd wiesz, że nie przyznaje się do grzechu? Nie jesteś jego spowiednikiem. No, chyba że chodzi o publiczne przyznanie się do grzechu.

Dla mnie zakony powinni zlikwidować


Przecież nikt Ci nie każe zamykać się w zakonie. Ba, zakony to nie są jakieś więzienia, których nie da się opuścić.

nie pamiętam, aby kiedykolwiek mnie uczono, żeby Bóg nakazywał poświęcać swoje życie otrzymane od niego w prezencie na życie w zamknięciu i modlenie się całymi dniami, miesiącami latami, czy nie można żyć zgodnie z wolą Boską prowadząc normalne życie?


Służyć Bogu i wypełniać Jego wolę można na wiele sposobów. Jedni odczuwają powołanie do życia kapłańskiego/zakonnego. Inni dążą do świętości w swoim codziennym życiu, ze współmałżonkiem, dziećmi... To nie jest tak, że któraś z tych dróg jest bardziej miła Bogu. Czasem pewnie katolik dający świadectwo swoim codziennym życiem może zrobić więcej niż zamknięty w klasztorze zakonnik (ale siła nieustannej modlitwy tego drugiego też jest nie do przecenienia). Myślę, że wydaje Ci się (podobnie jak wielu ludziom), że zakonnik/zakonnica po prostu "marnują życie". Dla ateisty rzeczywiście np. codzienna kilkugodzinna adoracja Najświętszego Sakramentu to najgłupsza rzecz pod słońcem. Ale nie dla osoby prawdziwie wierzącej.

Tylko ciekawe jest to, że mimo oczywistej różnicy wolnego czasu księży kościoła rzymsko-katolickiego, nie zauważyłem specjalnie aby prowadzili oni w moim mieście jakieś akcje charytatywne w porównaniu do pastora kościoła zielonoświątkowców, który takie akcje organizuje, odprawia swoje kościelne obowiązki i zajmuje się rodziną


Znasz to - "Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę."? To, że czegoś nie widać nie znaczy, że tego nie ma.

po śmierci następują normalne procedury spadkowe i w normalnym toku postępowania jego rzeczy powinna otrzymać rodzina


I nie jest tak? Majątek należący do zmarłego księdza zgodnie ze sporządzonym przez niego testamentem trafia tam, gdzie on chce. Do matki/siostry/brata/wujka/brata szwagra... albo Zbigniewa Trzebiatowskiego, lat 48, zamieszkałego w Pcimiu ul. Urwana 8/3.
Pisząc "na tamten świat ich ze sobą nie weźmiemy" miałem na myśli, że nie ma sensu jakoś szczególnie zabiegać o majątek bo i tak zda się on psu na buty. Pod tym względem niestety niektórzy księża, którzy lubią wygodne życie mogliby się trochę poprawić.

robi się za dużo mocherów, a za mało normalnych wierzących.


I na poparcie tego jakiś wątpliwy link do YouTube (w Zakładzie Energetycznym nagrywają rozmowy?), w którym wypowiada się albo jakiś jajcarz, albo niezrównoważona psychicznie kobieta?
Naprawdę sądzisz, że Kościół Katolicki to głównie babcie-dewotki? Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie tak nie ma.

Która nie spełnia swojej roli, czego dowodem jest ten wątek oraz malejący szacunek do kościoła wśród młodzieży


I dlatego trzeba nad nią mocno popracować. Polecam artykuł "Szkoła wiary" z najnowszego "Gościa niedzielnego" (jest już na ich stronie internetowej). A na stosunek młodzieży do Kościoła wpływa bardzo wiele (w tym i akcje medialne, o których wspominaliśmy - jeśli młodzież wita wchodzących do klasy kleryków-praktykantów słowami "o, pedały przyszły" to z czegoś to też wynika).

Teraz powinien zabrać głos założyciel wątku


Niestety, jeszcze parę dni musimy na niego poczekać (pofolgował sobie w innym temacie na forum i pauzuje).

To wszystko z mojej strony


Dziękuję za udział w dyskusji.

[#33] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów

@cacodemon666, post #1

Pomyliłeś przyjacielu dwie różne rzeczy: religię (czyli wiarę) oraz kościół czyli ludzi wskazując tym samy na tzw. KLER. Ja osobiście jestem osobą wierzącą, chodzącą na msze. Jakoś nie zauważyłem u siebie ciągotek pedalskich ani też innych zboczeń seksualnych, mam żonkę i dzieci. Afer też nie cierpię. Lubię sobie czasem wypić piwko i "nieładnie" pożartować czy pośpiewać. Więc nie pisz bzdur - to samo możesz sobie zarzucać islamowi, hinduizmowi itd. Afery nie są dziełem religii lecz ludzi wykorzystujących wiarę. Tak samo jak kiedyś jakiś kretyn napisał, że religia wywołała wojny religijne. Wojny nie wywołuje religia tylko ludzie. Po co?! Po WŁADZĘ!!! Normalne!
Czy ty potrzebujesz "bajeczek"? Nie wiem.I niewiele mnie to interesuje. Są ludzie dla których te "bajeczki" są ważniejsze niż cokolwiek innego.
Całkiem się zgadzam na rozdział państwa od kościoła, zniesienie celibatu dla księży, zrównanie z przywilejami i obowiązkami z innymi obywatelami Polski. Ale szlag mnie trafia gdy ktoś nie myślący do końca racjonalnie myli kler z religią !!!
Pomyśl trochę zanim napiszesz bzdury!!!
DOPISEK A już za sk****syństwo uważam posyłanie dzieci do chrztu lub komunii przez tzw. "ATEISTÓW" na "wszelki wpadek". To nic, że te dzieci będą mieć takie same pojęcie o religii i wierze (jakiejkolwiek) jak ich rodzice - czyli denne. Potem gdy dorosną wypowiadają się o religii nic nie wiedząc. Mam wrażenie, że Ty właśnie masz taką wiedzę.

Jeszcze jedno - nie religia katolicka zło wszech czasów lecz głupota ludzka to zło wszech czasów...



Ostatnia modyfikacja: 08.09.2010 09:40:22



Ostatnia modyfikacja: 08.09.2010 09:41:45
[#34] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@rafgc, post #26

Dlatego On się wabi demon i liczy sobie 666

[#35] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów

@Pero, post #33

Podpisuję się pod wszystkim rękami i nogami.
Wiara (jako to co mamy w sercu i umysłach) i Kościół (czyli instytucja z księgowością, biurokracją, wewnętrzną strukturą władzy) to dwie zupełnie różne rzeczy. Wiara jest dobra. Ludzie byli, są i będą niedoskonali. Mniej lub bardziej.
[#36] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@bombermax, post #13

to pewnie z ich strony czysta demagogia, chociaż pomysł niegłupi. Jak sobie przypomnę, że w roku 2000 na infie uczyliśmy się DOSa na IBM PC XT, a z drugiej strony stuknięta katechetka, której "lekcje" przydały nam się jak psu na budę. Jednego mnie informatyka wtedy nauczyła - że moja Amiga 600 to szczyt techniki. Nawet teraz wyposażenie wielu sal, nazwijmy je informatycznych, woła o pomstę do nieba. Państwo w pierwszej kolejności powinno zagwarantować wysoki poziom przedmiotów, które są inwestycją w społeczeństwo - w końcu to publiczne pieniądze

[#37] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@mars, post #36

Pytanie co jest lepszą inwestycją w społeczeństwo - wychowywanie w miłości do bliźniego i potrzebie czynienia dobra, czy nauka obsługi Windowsa?

[#38] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@mars, post #36

Prawda - niekiedy katecheci nie nadają się do swej pracy. Wiara czyni cuda ale nie zawsze może nauczyć innych. Przykładem święta inkwizycja. Ale lekcje religii nie są złem. Za moich czasów były tylko opcją na plebanii. Nie pamiętam, aby były osoby notorycznie się uchylające. Ale sistra zakonna (tzw. "Pingwin") była rewelacyjnym nauczycielem. Owszem - od księdza wiał kto mógł...

[#39] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@recedent, post #37

Przecież jedno nie wyklucza drugiego...
Potrzeba tylko umiaru i...trzeba myśleć. Niestety - coraz częściej Polaków to boli...

[#40] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@recedent, post #37

miłość bliźniego wynosi się z domu, chyba, że jest to rzecz, której ty musiałeś się nauczyć w szkole. A co do inwestycji w społeczeństwo to tak - uważam że umiejętność obsługi komputera jest o wiele bardziej przydatna niż 6 czy 5 z religii.

[#41] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@mars, post #40

rafgc pisze, że od nikogo nie dowiedział się jak dokładnie brzmi 10 przykazań. Widać to nauczanie w domu szwankuje.

Obsługę komputera wynosi się z domu, chyba, że jest to rzecz, której Ty musiałeś się nauczyć w szkole.

Co do inwestycji w społeczeństwo - uważam, że lepiej by nam było żyć w społeczeństwie cyfrowych analfabetów żyjących według dekalogu, niż hakerów mających go w nosie.

[#42] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@recedent, post #37

wychowywanie w miłości do bliźniego i potrzebie czynienia dobra


1. Wychowywac powinni rodzice
2. Milosc do blizniego i potrzeba czynienia dobra to nie jest domena kosciola katolickiego.
3. Katechetka jaka mielismy w podstawowce nie nadawala sie na to stanowisko ze wzgledow psychicznych. Nauczyla nast tylko hipokryzji. Nota bene ta sama katechetka probowala potem nauczac w przedszkolu, tez bez skutku.
4. Zaden ksiadz na zadnej lekcji religii nie wychowywal nas w milosci do blizniego, zaden tez nie wspominal o potrzebie czynienia dobra. Z lekcji religii w podstawowce wynioslem jedynie stare i oklepane "jestem, bylem, mam!" oraz panike w oczach uczniow, ktorzy w niedziele nie byli w kosciele.
5. Zaden z uczacych nas katechetow/ksiezy nie mial wyksztalcenia pedagogicznego.
6. Ksieza na lekcjach religii uwielbiali manipulowac faktami. Jeden z nich pokazal nam chyba w 6 klasie podstawowki nagranie z usuniecia zmarlego plodu wmawiajac dzieciakom, ze to film z aborcji. Nie przejmowal sie tym, ze cala klasa miala po tym koszmary, a film byl o czyms innym.
7. Jedynego normalnego ksiedza na lekcji religii spotkalem w liceum. Tak samo jak wszyscy inni katecheci nie posiadal wyksztalcenia pedagogicznego, ale przynajmniej zaakceptowal moje podejscie do religii jako takiej i nie przeszkadzalismy sobie nazwajem.

Mam ksiezy w rodzinie i poznalem dosc dobrze kilku innych. Moj najwiekszy blad to zbyt dokladne poznanie zycia prywatnego jednego z nich :)

[#43] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@szuler, post #42

Mimo że szuler to dobrze mówi... :D

[#44] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@szuler, post #42

dokładnie - kwintesencja religii w szkole, dokładnie taka jaką pamiętam. Zwykle dochodzi jeszcze pogardliwy stosunek do wszystkich, którzy ośmielą się dyskutować z jedynymi słusznymi poglądami prowadzącego

[#45] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@mars, post #44

Uczcie się chrześcijaństwa od prawdziwych nauczycieli, np. muzyków rockowych, czyli np. Darka Malejonka. Jedną z kapel w której gra jest np. chrześcijański Houk (muza dość metalizująca) inny projekt to Maleo Reggae Rockers.

Zobaczcie jak ładnie Maleo śpiewa O Jezusie. - http://www.youtube.com/watch?v=O2jJ3UNM3TA
[#46] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@recedent, post #11

Księża mają skrócony okres stażu jeśli chodzi o awans zawodowy. Z tego co wiem, to mają też inaczej (mniej) odprowadzany podatek od wynagrodzenia za pracę w szkole. Kiedy zaczynałem pracę dostałem (fajnie) zasiłek na tzw. zagospodarowanie chyba 1400 zł. Ksiądz, który zaczynał ze mną dostał 5000. Wysokość zasiłku była powiązana jakoś z pensją, ale nie umiem wyjaśnić jak dokładnie, nie chce mi się szukać. (wszystko w 2003 roku).

[#47] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@szuler, post #42

Wychowywac powinni rodzice


Zgoda, ale chcesz tym samym powiedzieć, że szkoła nie ma/nie powinna mieć żadnej funkcji wychowawczej?

Milosc do blizniego i potrzeba czynienia dobra to nie jest domena kosciola katolickiego.


A co w takim razie jest domeną Kościoła Katolickiego? Molestowanie nieletnich?

Katechetka jaka mielismy w podstawowce nie nadawala sie na to stanowisko ze wzgledow psychicznych. Nauczyla nast tylko hipokryzji. Nota bene ta sama katechetka probowala potem nauczac w przedszkolu, tez bez skutku. Zaden ksiadz na zadnej lekcji religii nie wychowywal nas w milosci do blizniego, zaden tez nie wspominal o potrzebie czynienia dobra. Z lekcji religii w podstawowce wynioslem jedynie stare i oklepane "jestem, bylem, mam!" oraz panike w oczach uczniow, ktorzy w niedziele nie byli w kosciele.


Przykro mi słyszeć, że masz (podobnie jak niektórzy) tak traumatyczne przeżycia wyniesione z katechezy.

Zaden z uczacych nas katechetow/ksiezy nie mial wyksztalcenia pedagogicznego


Obecnie wszyscy z 35 tysięcy katechetów uczących w szkole mają wykształcenie wymagane przez przepisy Ministerstwa Edukacji Narodowej (źródło: ks. Piotr Tomasik, sekretarz Komisji Wychowania Katolickiego). Wygląda na to, że się poprawiło.

Ksieza na lekcjach religii uwielbiali manipulowac faktami. Jeden z nich pokazal nam chyba w 6 klasie podstawowki nagranie z usuniecia zmarlego plodu wmawiajac dzieciakom, ze to film z aborcji. Nie przejmowal sie tym, ze cala klasa miala po tym koszmary, a film byl o czyms innym.


Czy pamiętasz może tytuł filmu?
A tak między nami - po czym poznaliście czy usuwany nienarodzony człowiek był przed zabiegiem żywy, czy martwy?
Oglądanie zabijania człowieka zawsze powoduje traumę, prawdopodobnie byliście jeszcze za młodzi na ten film. Szósta klasa... Ja "Niemy krzyk" oglądałem dopiero w liceum.

dochodzi jeszcze pogardliwy stosunek do wszystkich, którzy ośmielą się dyskutować z jedynymi słusznymi poglądami prowadzącego


W drugiej klasie liceum prowadził ze mną katechezę bardzo fajny ksiądz. Przyznaję się bez bicia - męczyliśmy go okrutnie (ja, kolega i w mniejszym stopniu koleżanka) - teorie Daenikena, księga Ezechiela, apokryfy itp. (tak tak, nie zawsze byłem takim grzecznym kato-moherem jak dzisiaj) Nigdy nie stawiał siebie w pozycji "ja jestem słuszny, dyskusja jest bezcelowa, będziecie pogardzeni". Czyli co, znowu nie reguła, tylko wyjątek?

@Ender:

Ciekawe. Muszę to sprawdzić. Znasz nazwy przepisów, które to ustalają? Skonsultuję się jeszcze ze znajomymi nauczycielami i dowiem się co i jak.

[#48] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@recedent, post #47

"Nigdy nie stawiał siebie w pozycji "ja jestem słuszny, dyskusja jest bezcelowa, będziecie pogardzeni". - znam dokładnie taki przypadek. Dobry ksiądz aż do bólu uwielbiany przez młodzież z miasta - dopóki wygodny temat idący po jego myśli...

[#49] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@Ender, post #46

Hmm... Jak na razie znalazłem ten "zasiłek na zagospodarowanie".

Według Karty Nauczyciela zasiłek dostajesz jeśli:

- pierwszą pracę w życiu podejmujesz w szkole (zakładam, że tak było i u Ciebie i u katechety, o którym wspominasz)
- zatrudniony jesteś na przynajmniej 1/2 etatu (mogły byc różnice)
- wytrzymasz w szkole jeszcze 3 lata (jak wymiękniesz wcześniej a już pobrałeś, to musisz oddać)

teraz wysokość:

"Wysokość zasiłku na zagospodarowanie to dwukrotność otrzymywanego przez nauczyciela wynagrodzenia zasadniczego."

Myślę, że tu jest pies pogrzebany. Jeśli byłeś zatrudniony na 1/2 etatu (swoją drogą to by dawało 1400 zasadniczej za pełny etat - do sprawdzenia), a ksiądz wyrabiał w takim razie 70 godzin w tygodniu to by się zgadzało (ale w to, że ksiądz-katecheta wyrabia 14 godzin dziennie to nie wierzę :) - chyba, że nadliczbówki się liczą podwójnie, czy coś). Mogłeś w sumie poczekać z wnioskiem aż będziesz miał większy wymiar etatu (wniosek możesz złożyć w dowolnym momencie w ciągu tych pierwszych 3 lat) to byś dostał więcej. Ale tak czy siak - te 5000 trzeba wyjaśnić, bo w świetle obowiązujących przepisów wydaje mi się, że to za dużo. Chyba, że zasadniczej było normalnie 2500, a Tobie jakoś ścięli nie wiadomo za co (w sumie odliczają od tego normalnie podatek i takie tam - jesteś pewien, że u księdza to nie było bruto, a u Ciebie netto?).

[#50] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@recedent, post #32

No niestety, musiałem zabrać głos jeszcze raz :)

To co on mówi to nie jest jego widzimisię, tylko zasady wiary katolickiej. Poza tym - skąd wiesz, że nie przyznaje się do grzechu? Nie jesteś jego spowiednikiem. No, chyba że chodzi o publiczne przyznanie się do grzechu.

Wolę jednak aby ktoś kto mnie nauczał, był dla autorytetem. Czyli rozumiem, że na równi skutek pedagogiczny odniosłoby pouczanie człowieka, że nie należy mordować i gwałcić przez Policjanta i seryjnego mordercy? Co z tego, ze obydwoje mówią o tym samym i do tego prawdę, jeżeli wywołują inne emocje wśród słuchających.


Przecież nikt Ci nie każe zamykać się w zakonie. Ba, zakony to nie są jakieś więzienia, których nie da się opuścić.

Nie miałbym nic przeciw zakonom, jeśli za zamkniętymi drzwiami nie działy się tam rzeczy o których mówią byłe zakonnice. Nie da się opuścić? Przecież składa się śluby, a po odejściu jest się traktowanym jak zdrajcę, posądzonym o czyny, których się nie dopuściło i spotkać się z pluciem pod nogi.


Myślę, że wydaje Ci się (podobnie jak wielu ludziom), że zakonnik/zakonnica po prostu "marnują życie". Dla ateisty rzeczywiście np. codzienna kilkugodzinna adoracja Najświętszego Sakramentu to najgłupsza rzecz pod słońcem. Ale nie dla osoby prawdziwie wierzącej.


Nie jestem ateistą, ale ta Twoja adoracja kilkugodzinna oparta o grafik klasztorny jest bynajmniej dla mnie głupotą, prawdziwa osoba wierząca wg mnie powinna być spontaniczna, rozmawiać z Bogiem gdy ma na to ochotę o każdej porze dnia lub gdy czuje, ze musi z Nim rozmawiać. Grafik modłów klasztornych, to dla mnie to samo co plan lekcji, modlisz się bo tak Ci narzucono.


Znasz to - "Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę."?

Tylko, że ten pastor nie TRĄBI o swoich czynnościach charytatywnych, tak jak śmiesz zarzucić, moja mam dowiadywała się o nich poprzez ludzi. Natomiast w przypadku kościoła katolickiego, to nie pamiętam niczego podobnego.

To, że czegoś nie widać nie znaczy, że tego nie ma.

Taaaaa, oczywiście, że jest tylko za zamkniętymi drzwiami i po cichu. O patrz nikt nie przyszedł po dary! No trudno, będziemy musieli je zachować dla siebie! Jest co prawda niby jakiś Caritas, a le ja tylko wiem o jego istnieniu z telewizji i że świece sprzedawali pod kościołem u mnie.

I nie jest tak?
Pewnie tak jest jak masz testament, ale co jak go nie ma albo zaginie?


Pisząc "na tamten świat ich ze sobą nie weźmiemy" miałem na myśli, że nie ma sensu jakoś szczególnie zabiegać o majątek bo i tak zda się on psu na buty. Pod tym względem niestety niektórzy księża, którzy lubią wygodne życie mogliby się trochę poprawić.

To to ja rozumiem, ale inaczej się czujesz, jak wiesz, że twój majątek otrzyma rodzina a inaczej, gdy wiesz, że ktoś chciałby aby to tego nie doszło. Widzę, że zauważyłeś jednak, że niektórym księżom brakuje trochę do przykładnego skromnego życia.



I na poparcie tego jakiś wątpliwy link do YouTube (w Zakładzie Energetycznym nagrywają rozmowy?), w którym wypowiada się albo jakiś jajcarz, albo niezrównoważona psychicznie kobieta?
Naprawdę sądzisz, że Kościół Katolicki to głównie babcie-dewotki? Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie tak nie ma.


A skąd wiesz, że nie? Poza tym, ten link na YT to nie jest dowód, a mały smaczek, który nawet jak jest fałszywy, to trafia idealnie obraz poczytalności religijnej starszych osób (niesfałszowany dowód jest pod krzyżemw wa-wie). Nie, ja tak nie myślę, tylko że te dewotki to praktycznie cały fundament istnienia radia maryja.


Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie tak nie ma.
To że czegoś nie widzisz, nie znaczy że tego nie ma.

rafgc pisze, że od nikogo nie dowiedział się jak dokładnie brzmi 10 przykazań. Widać to nauczanie w domu szwankuje.


To nie nauczanie w domu szwankuje tylko ta katecheza o której piszesz nie wywiązuje się ze swojej roli, moja matka wie to czego nauczył ją kościół i jej matka, która także byłą poddana nauczaniu kościoła. Żadna z nich nie wie o prawdziwych 10 przykazaniach, nikt im nie proponował nigdy czytać bibli, nawet kościół, mi też nigdy nikt nie proponował czytania bibli a ja nie byłem ciekaw co tam jest bo byłem ślepo nastawiony, na to, że co przekazuje mi kościół i katechetka jest pełnowartościową wykładnią mojej wiary. Dlaczego miałbym podejrzewać, że przekazywana wiedza jest niepełna? Moja babka lata co dzień nawet 2 razy do kościoła, wysyła pół renty na Rydzyka i też nie wie o tych przykazaniach. Mój Ojciec natomiast dowiedział się o 10 przykazaniach z TV. To jest szok, dlaczego tego nie czytają o tym w kościele? Czy kościołowi zależy na niewiedzy wiernych? Przyznam się szczerze, że byłem kiedyś na kilku spotkaniach ŚJ i żadna masz ani lekcja religii im nie dorównują. Zawsze było na takich spotkaniach kilka tematów, które np opracowywali ochotnicy, niedługie bo 3-5 min, ale za to każde wypowiedzi były podparte wersetami biblijnym, to mi się podobało. Mogę powiedzieć, ze te spotkania wyglądały przyjaźnie i mnie nie nudziły. Nie jestem ŚJ i nie zamierzam nim być, gdyby ktoś chciałby mi zarzucić (chrzest na ŚJ to duża odpowiedzialność, nie trzeba go przyjmować, ale trzeba trochę o nich wiedzieć by ich zrozumieć, np dlaczego odwracają się od tych, którzy od nich odchodzą - czyt, przyjmują chrzest a potem się go wyrzekają). Chciałbym, aby tak wyglądały msze w kościele i spotkania na religii, społeczeństwo katolickie nie byłoby tak zacofane w kwestii swojej wiary jak to jest obecnie. Tylko jeden ksiądz na religii poruszał sprawy biblijne, ale rzadko z nim mieliśmy lekcje, a to był bardzo fajny człowiek, umiał się dogadać z młodzieżą.


To o czym tutaj się pisze to błędne koło, czyli wychowanie w domu i w kościele, rodzice przekazują to czego nauczyli się od kościoła, ty się uczysz od nich, a potem kościół podtrzymuje w tobie, to czego nauczyłeś się od rodziców, których nauczył kościół itd...


Recedent, ja nie mam nic do Ciebie i prawdę mówiąc, to masz szczęście, że masz tak jak masz, bo zdecydowana większość ludzi nie ma tego szczęścia wychować się w prawdziwym duchu wiary i posiadac o niej dobrą wiedzę. Rozumiem, że bronisz tej części kościoła, której nie dopadła patologia, jakiej żniwo zbiera obecnie większość wierzących w tym kraju. Ale co zrobisz kiedy ludzie mają dość i już się buntują publicznie, co jest przecież bardzo złym znakiem, skoro kiedyś był strach aby w ogóle zakwestionować zdanie kościoła? To się przecież nie wzięło z powietrza.



Ostatnia modyfikacja: 08.09.2010 18:13:40
[#51] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@recedent, post #49

Złość już mi przeszła, zresztą nauczyłem się odpuszczać w pewnych sprawach, bo tylko sobie szkodziłem. Małe środowisko ma taki urok.

Co do brutto, czy netto to nie wiem jak to było. U mnie netto. Dzisiaj mało mnie to już obchodzi, lepiej mieć jakąś pensję, niż nie mieć jej wcale. Kiedys może pogadamy o tym przy browarku. EOT.

[#52] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@recedent, post #47

Zgoda, ale chcesz tym samym powiedzieć, że szkoła nie ma/nie powinna mieć żadnej funkcji wychowawczej?


Nie, nie chce.

A co w takim razie jest domeną Kościoła Katolickiego?


Zle sie wyrazilem. Pozwol, ze przeformuluje moje zdanie: "Kosciol nie ma monopolu na milosc do blizniego i potrzebe czynienia dobra".

Czy pamiętasz może tytuł filmu?


Pytasz o cos, co mialo miejsce 18-20 lat temu. Nie, nie pamietam nazwy filmu.

A tak między nami - po czym poznaliście czy usuwany nienarodzony człowiek był przed zabiegiem żywy, czy martwy?


Szczerze? Nie wiem, nie pamietam. Jedyne co pamietam to sam film i gigantyczna drake ktora sie potem rozkrecila.

Oglądanie zabijania człowieka zawsze powoduje traumę, prawdopodobnie byliście jeszcze za młodzi na ten film.


Zabieg lyzeczkowania ogladany z pozycji ginekologa. 30 minutowy seans pelen krwi, strzepkow ciala i fragmentow lozyska. Malo ktory dorosly wytrzymalby ten film w calosci. My, dzieki "inteligentnemu" ksiedzu, musielismy.

[#53] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@rafgc, post #50

rozumiem, że na równi skutek pedagogiczny odniosłoby pouczanie człowieka, że nie należy mordować i gwałcić przez Policjanta i seryjnego mordercy?


Czasem świadectwo seryjnego mordercy ma większą siłę przekazu. Przykład? Święty Paweł - prześladował chrześcijan z niebywałą gorliwością. Ścigał ich i skazywał na śmierć. A potem poświęcił a w końcu oddał swoje życie za Chrystusa. A święty Piotr? Stchórzył i trzykrotnie wyparł się Jezusa, gdy nadeszła chwila próby. A mimo wszystko "Ty jesteś Petrus = skała. Na tej skale zbuduję swój Kościół".

Nie miałbym nic przeciw zakonom, jeśli za zamkniętymi drzwiami nie działy się tam rzeczy o których mówią byłe zakonnice.


A byli zakonnicy? Mówią coś?

Nie da się opuścić? Przecież składa się śluby, a po odejściu jest się traktowanym jak zdrajcę, posądzonym o czyny, których się nie dopuściło i spotkać się z pluciem pod nogi.


Przed złożeniem ślubów jest jeszcze nowicjat. Roczny, o ile się nie mylę. To sporo czasu do namysłu. A tych przykładów posądzania i plucia jestem autentycznie ciekawy.

adoracja kilkugodzinna oparta o grafik klasztorny jest bynajmniej dla mnie głupotą


Dla zakonnic modlących się według grafiku pewnie nie jest. Zapewnie nie odczuwają tego w ten sposób co Ty, że ktoś im coś narzuca.

prawdziwa osoba wierząca wg mnie powinna być spontaniczna, rozmawiać z Bogiem gdy ma na to ochotę o każdej porze dnia lub gdy czuje, ze musi z Nim rozmawiać.


Zdaje mi się, że nie ma jednej drogi do zbawienia, uniwersalnej dla każdego. Najlepiej czujesz się w modlitwie spontanicznej? Świetnie. Czy przez to Twoja wiara jest bardziej prawdziwa od wiary zakonnicy, adorującej Najświętszy Sakrament od 02:00 do 06:00? Nie wiem, ale wydaje mi się, że nie.

katecheza o której piszesz nie wywiązuje się ze swojej roli, moja matka wie to czego nauczył ją kościół i jej matka, która także byłą poddana nauczaniu kościoła.


Jeśli ktoś nie potrafi czytać (wybacz porównanie) i zna tylko "Biblię pauperum" w obrazkach, a potem nauczy się czytać to ma poprzestać na tym, co zna? Zwróć, proszę, uwagę na to, co mówi ksiądz choćby na kazaniu. Ja zachętę do czytania Pisma Świętego słyszałem nieraz. I nie tylko w kościele. A swoją własną Biblię Tysiąclecia dostałem dopiero 5 lat temu, jako prezent ślubny (od księdza). A w domu rodzinnym - owszem, był, ale tylko Nowy Testament i jakaś "Biblia młodych". Przykre jest to, że Świadkowie Jhwh potrafią nieraz "zagiąć" katolika jakimś fragmentem Pisma Świętego, którego ten nie znał, bo jakoś nie udało się otworzyć i przeczytać. A oni, tak po prostu znajdują na to czas (przy czym mają kilka "ulubionych" fragmentów, ale i tak lepiej znają Pismo niż większość katolików).

mi też nigdy nikt nie proponował czytania bibli a ja nie byłem ciekaw co tam jest bo byłem ślepo nastawiony, na to, że co przekazuje mi kościół i katechetka jest pełnowartościową wykładnią mojej wiary


A nie jest? Katechizm Kościoła Katolickiego to takie "zasady wiary w pigułce". Chcesz więcej? Czytaj Biblię. Koniecznie z przypisami. Najlepiej z pełnym kontekstem kulturowo-historycznym. A jak zapragniesz jeszcze więcej, to naucz się Hebrajskiego, Aramejskiego, Greckiego, czytaj w oryginale i wyciśnij wszystkie smaczki/półsłówka/ukryte znaczenia.

Chciałbym, aby tak wyglądały msze w kościele i spotkania na religii, społeczeństwo katolickie nie byłoby tak zacofane w kwestii swojej wiary jak to jest obecnie. Tylko jeden ksiądz na religii poruszał sprawy biblijne, ale rzadko z nim mieliśmy lekcje, a to był bardzo fajny człowiek, umiał się dogadać z młodzieżą.


Proboszcz w mojej parafii potrafi z pozornie niewiele znaczących wersetów z Pisma Świętego (nawet ze zwykłych, coniedzielnych czytań) wyciągnąć tyle znaczeń, że powstają z tego niesamowite kazania. Kiedyś może spróbuję nagrać, to sobie posłuchasz (jak będziesz miał ochotę).
A nie ma u Ciebie w diecezji jakiegoś koła/warsztatów biblijnych? U mnie coś takiego było. A rekolekcje parafialne jak wyglądają? Zwykłe nabożeństwa z kazaniem? Może warto zapytać w parafii, czy nie spróbowaliby zorganizować czegoś więcej? A nuż załapie? A Ruch Odnowy w Duchu Świętym? Najprościej powiedzieć "ci Świadkowie Jhwh, jak to oni mają super".

co zrobisz kiedy ludzie mają dość i już się buntują publicznie, co jest przecież bardzo złym znakiem, skoro kiedyś był strach aby w ogóle zakwestionować zdanie kościoła? To się przecież nie wzięło z powietrza.


Ktoś kiedyś powiedział "wiara to zbyt ważna rzecz, żeby pozostawiać ją klerowi". Wierni nie mają tylko pokornie słuchać. Oni mają czynnie uczestniczyć w życiu Kościoła. Nie tak naucza Sobór Watykański II (choćby tu: Konstytucja o Kościele "Lumen Gentium", rozdzial IV - Katolicy świeccy)? A publiczny bunt może zaowocować odnową, wnieść coś dobrego. Ot, na przykład reformacja - co prawda nastąpił rozłam w chrześcijaństwie, który trwa do dzisiaj, ale Kościół otrząsnął się wówczas z zepsucia, w które popadł, a którego nikt chyba dziś nie neguje.

@szuler:

Kosciol nie ma monopolu na milosc do blizniego i potrzebe czynienia dobra.


Czy którakolwiek z innych instytucji, które masz tu na myśli ma choć godzinę lekcyjną w tygodniu do dyspozycji?

Zabieg lyzeczkowania ogladany z pozycji ginekologa. 30 minutowy seans pelen krwi, strzepkow ciala i fragmentow lozyska. Malo ktory dorosly wytrzymalby ten film w calosci.


Wstrząsające. Jeszcze bardziej wstrząsający jest fakt, że takich "zabiegów" wykonuje się kilkadziesiąt milionów rocznie. Ba, w Wielkiej Brytanii nawet reklamują je w telewizji.

[#54] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@rafgc, post #50

Jeszcze trochę (wczoraj w nocy przeoczyłem):

Tylko, że ten pastor nie TRĄBI o swoich czynnościach charytatywnych, moja mam dowiadywała się o nich poprzez ludzi. Natomiast w przypadku kościoła katolickiego, to nie pamiętam niczego podobnego.


Osobiście znam proboszcza parafii katolickiej, który przychodzi do apteki i wykupuje lekarstwa dla ludzi, których nie stać na realizację recepty. Do oddziału Caritas przy innej parafii ustawiają się długie ogonki ludzi gdy rozdawana jest żywność.

Co do Caritas Polska - tutaj raport z działalności za rok 2009.

Pewnie tak jest jak masz testament, ale co jak go nie ma albo zaginie?


W linku, który podałem jest instrukcja dla kapłanów dotycząca sporządzania testamentu. Zaleca się albo sporządzenie go u notariusza, albo złożenie w zapieczętowanej kopercie w kurii (myślisz, że zaginie?). W razie jego braku o ile się nie mylę prywatny majątek kapłana nie przechodzi automatycznie na rzecz diecezji. Nie jestem prawnikiem, ale w takim wypadku majątek rozdziela się chyba w rodzinie procentowo, w zależności od stopnia pokrewieństwa. Nie jest tak?

[#55] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@recedent, post #22

Każdy ma jakieś fobie. Nie zaraź swoimi swojej córki.

Wczoraj (09.09.2010) w południe, za pośrednictwem internetu, przeczytałem takiego newsa:

"Kilka dni temu belgijskie media ujawniły rozmowy kard. Godfrieda Danneelsa z jedną z ofiar pedofila, biskupa Brugii Rogera Vangheluewe.
Danneels prosił poszkodowanego, aby ten milczał, ponieważ jego oprawca niedługo zakończy swoją posługę. „Biskup Brugii i tak odejdzie za rok na emeryturę. Myślę, że ani dla ciebie, ani dla niego nie byłoby dobre rozgłaszanie tej sprawy. Po co obrzucać go teraz błotem?”.
Były prymas Belgii kard. Danneels od wczoraj zdążył już udzielić kilku wywiadów dla największych belgijskich mediów. Przyznał się do winy, tłumacząc wszystko strachem przed złamaniem jego dotychczasowej kariery duchownego."

Mam propozycję, zamiast wymagać ode mnie dowodów na temat pedofilii w kościelie, tudzież współpracy z nazistami itd., spytaj swojego księdza ile w tym prawdy. Nie bój się go o to spytać.

Oczywiście byłbym wdzięczny gdybyś napisał tutaj co ksiądz odpowiedział, bez stosowania cenzury.

Pozdrawiam.

[#56] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@kjb, post #55

za pośrednictwem internetu

Podaj link. Sam poczytam co się dzieje w krajach "dobrobytu".
Konkretny link (lub linki).

Ddane: Już mam. Nie czytam wyborczej, ale poczytam "artek".

http://wyborcza.pl/1,75248,8351497,Prymas_Belgii_kryl_biskupa_pedofila.html



Ostatnia modyfikacja: 10.09.2010 02:38:22
[#57] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@recedent, post #32

(ale siła nieustannej modlitwy tego drugiego też jest nie do przecenienia).

Dotarłem dokładnie do tego momentu, ale dalej już nie dam rady. Co on niby zdziała tą modlitwą? Nakarmi głodnych? Rozwiąże problemy energetyczne? Zbuduje domy dla potrzebujących? Zamiast tracić czas na leżeniu plackiem... przepraszam, krzyżem przed ołtarzem i powtarzać jak mantrę "ojcze nasz", bardziej by się przydał choćby przy budowaniu owych domów czy produkowaniu jedzenia.
Podobnież nic nie wkurza mnie bardziej, niż np. stwierdzanie po czyjejś śmierci "bóg tak chciał". Czy człowiek naprawdę jest aż tak słaby, że MUSI nadawać sens swoim strasznym przeżyciom używając do tego jakiejś wyimaginowanej strasznej siły sprawczej, bo bez tego nie pogodzi się ze stratą i nie stanie ponownie na nogi?
Życie jest bez sensu gdy się tak nad tym zastanowić, bo żyjemy tylko po to aby umrzeć. Ale liczy się sposób w jaki przez to życie przejdziemy. Dlatego ja postanowiłem nie stawiać sobie żadnych blokad, niczego sobie nie żałować. Przez moje życie chcę przejść z nieskrępowaną przyjemnością. Dlatego odpuściłem sobie religię - za dużo tam zakazów i nakazów. A ja zawsze robię to, na co mam ochotę.

[#58] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@recedent, post #41

Żeby nauczyć się obsługiwać komputer, to trzeba go przedtem mieć. Nie każdego na to stać. A do nauczenia się religii czy ogólnie pojętej miłości bliźniego nie potrzeba niczego materialnego. Dlatego zgodzę się z jednym z przedmówców - tak, w szkole lepiej nauczyć obsługi Windowsa. Bo jeżeli miłości do bliźniego dziecko nie wyniesie z domu, to w szkole tym bardziej się jej nie nauczy.

A co do cyfrowych analfabetów: wybacz ale to jest pchanie świata do tyłu. Bardzo się cieszę że tacy jak ty nie mają wiele do gadania w tej kwestii, bo przyszłoby mi się chyba powiesić na kablu od internetu, gdybym musiał żyć z bandą takich na codzień.



Ostatnia modyfikacja: 10.09.2010 05:05:40
[#59] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@recedent, post #53

A mimo wszystko "Ty jesteś Petrus = skała. Na tej skale zbuduję swój Kościół".

No właśnie, więc czym tu się przejmować? Można sobie grzeszyć do woli, i tak finalnie nic z tego nie wyniknie.

[#60] Re: Religia katolicka - zło wszechczasów?

@recedent, post #53

Tobie się wydaje, ze jak Ty masz dobrze to i wszyscy mają tylko się czepiają dla zasady.

Czy przez to Twoja wiara jest bardziej prawdziwa od wiary zakonnicy, adorującej Najświętszy Sakrament od 02:00 do 06:00? Nie wiem, ale wydaje mi się, że nie.


Na szczęście użyłeś zdania "wydaje mi się". Analizując analogię Twojego rozumowania, zakładasz, że dla Boga nie jakość ale ilość jest najważniejsza? Co z tego że, modli się się przez 6 godzin, jak to co chce powiedzieć Bogu jedna zawrze w ciągu godziny a druga w 6, ale przecież trzeba się modlić 6 godzin, więc trzeba sztucznie przeciągać modlitwę (apropo modlitwy, to powtarzanie formułek z książeczki przez 6 godzin nie jest dla mnie rozmową z Bogiem, rozumiem formułkę na poczatek modlitwy i na koniec, ale odmawianie wszystkiego w kółko jak zacięta płyta? Gdybyś był Bogiem, czy chciałbyś aby ktoś rozmawiał z Tobą w ten sposób?), by nie podpaść nikomu i nie być uznanym za człowieka słabej wiary. gdyby nie było grafików, byłoby widać kto potrafi rozmawiać z Bogiem dłużej, a kto nie, powiedziałbyś pewnie, że ta co rozmawia dłużej jest bliższa akceptacji Boga, ale skąd możesz to wiedzieć, jeśli nie jesteś Bogiem. Jest takie przysłowie "nie oceniaj książki po okładce", a wersetu biblijnego żadnego nie znam na temat bezwzględnego zaufania temu co widzą nasze oczy, ale zdziwiłbym się gdyby tam czegoś na ten temat nie było. Po osobie spontanicznej widać jej szczerość, a po takiej odprawiającej grafikowy obowiązek nie.


O zakonnikach nie czytałem, bo rzadko śledzę ten temat, ale skoro są ludźmi, to zdziwiłbym się szczerze, gdyby było aż tak dobrze, że zakonnik z powołania nie obrywa po tyłku od innych bardziej wygodnych i ceniących swoje stanowisko zakonników.

Najprościej powiedzieć "ci Świadkowie Jhwh, jak to oni mają super".

Tylko, że na ich spotkaniach się nie nudziłem w przeciwieństwie, do tych Twoich arcyciekawych nabożeństw. Rekolekcje, co prawda często zdarza się, ze przyjeżdża ksiądz, który umie rozmawiać z ludźmi ciekawie, ale co z tego skoro są dwa razy w roku. A co do samych ŚJ, to są takimi samymi ludźmi jak reszta i dosięgają ich te same dolegliwości na wyższych szczeblach co naszego przykładnego kościoła, tylko pytanie brzmi, kto z kogo bierze przykład? http://www.effatha.org.pl/czytelnia/ks02/przypisy.htm

Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem