@Daclaw,
post #3
Ja generalnie też nie potrzebuję w mieście (Wrocław) samochodu. Nawet jak przez miesiąc miałem ojca auto to raz pojechałem nim do pracy. Bez sensu... Jak jadę MPK rano (godz. 6:13) to jeździ idealnie co do minuty, bo korków jeszcze nie ma i dojeżdżam szybko. W drodze zawsze poczytam newsy na iPhone, odpiszę na parę maili, posłucham ulubionych podcastów/muzyki, czasem popiszę sobie to co aktualnie robię (ciągle zamierzam podbić świat genialną grą, hehe). W drodze powrotnej (po 15:00) już tak różowo nie jest i czasem są ostre korki. Ale generalnie mnie to wali, bo mając smartfon mam co robić. Czasem nawet w coś pogram, bo w domu nie mam czasu. A jak GoogleMaps (też w iPhone) pokazuje mi na trasie długą czerwoną linię (korek) to bywa, że wysiadam i z satysfakcją przechodzę kilka przystanków mijając wszystkie stojące autobusy i samochody. :)
Tak więc generalnie ja raczej sobie tylko pogadam o samochodach, które lubię, bo pomimo stosunkowo niskiej ceny i tak nigdy ich nie kupię. Jeżeli nawet kiedyś bym kupił jakiegoś złoma to pewnie coś praktycznego, starszego i trochę podniszczonego żebym nie musiał się przejmować każdą rysą. :) Taką namiastką samochodów z normalnym silnikiem jest Audi V8, 4.2 litra, automat, quattro, którym od czasu do czasu jeżdżę. Żadna rewelacja, bo 310KM (silnik z A8, bo oryginał miał tylko 280KM), spoko moment obrotowy, przyspieszenie do setki w okolicach 6.5 sekundy. Trochę żałuję, że tym jeździłem, bo teraz jazda popierdółką 100KM jest jak przesiadka na rower. No i ten komfort jazdy, bezpieczeństwo wyprzedzania. Po prostu się człowiek wysuwa i naciska gaz. Nie ma rozpędzania się na prawym pasie i wyskakiwania w ostatniej chwili. Jadę 80 km/h i nagle potrzebuję 140 km/h to naciskam gaz i właściwie niemal w tej chwili jest 140. :) Tak do 200 km/h to się bardzo fajnie i spokojnie jedzie. Silniczek chodzi spokojnie, nie ma drgań, nic się nie trzęsie, człowiek czuje się bezpiecznie. Powyżej 200 km/h zaczynam czuć się niepewnie. Może to bariera psychologiczna ale jakoś tak mam. Jechałem 230 km/h i pod nogą gazu było jeszcze sporo ale to już nie jazda. Boję się, czuję, że jak cokolwiek drobnego się wydarzy to nie zdążę zareagować. Zwalniam do poniżej 200 i znów mogę spać. :) Poza tym... gdzie u nas się tak jeździ? I tak trzeba jeździć jak reszta. Tu nawet nie chodzi o prędkość maksymalną tylko to ruszanie, przyspieszanie, poczucie, że prowadzisz samochód, a nie prosisz go o to żeby przyspieszył, ruszył. Nie ma znaczenia, że ruszam pod 30-stopniową górkę. Po prostu naciskam gaz i rusza bez jakiegokolwiek wysiłku. To jest piękne. :) Wsiadając do takiej krowy człowiek ma wrażenie, że to nie da rady ruszyć z miejsca. A tu wrzuca się to "D", naciska pedał gazu i nagle tak jakby prawa fizyki zostały złamane. :) Potem do tego przywykłem ale na początku po tych wszystkich silniczkach 1.1 - 2.3 jakimi jeździłem ten wydawał się niesamowity. No i ten dźwięk... ech... To nie jest pierdzenie małych silniczków z przerobionymi tłumikami. Niektórym facetom bez karku się wydaje, że wystarczy podziurawić tłumik i już się ma symulator dźwięku samochodu z normalnym silnikiem. :)
Ostatnia modyfikacja: 23.08.2011 11:33:13