[#100]
Re: Racjonalizacja kolekcji, zbieractwo, hoarding.. Jakie macie podejście do tematu?
@Capricornus,
post #1
Arcyciekawy wątek, a że leżę sobie przeziębiony w łóżku to dorzucę swoje majaczące od gorączki trzy grosze.
Z racji, że jestem multihobbystą jak sam to nazywam, to lubię przesadnie brnąć w dane hobby, które jest u mnie na tapecie. Potem jest jednak jak z Forrestem Gumpem, który nagle mówi "zmęczyłem się" i jak nigdy nic idzie do domu. Tak miałem z motocyklami, gdzie organizowałem różne zloty, co weekend w trasie, żyłem tym, a w pewnym momencie stwierdziłem - znudziłem się, sprzedaję. Z niektórymi hobby jest sinusoida emocjonalna np. detektoryzm, który mnie kręcił, potem był Forrest Gump, potem tęskniłem i kupowałem wykrywkę od nowa i znów Forrest Gump. Ze zbieractwem jest trochę inaczej. Każdym moim zbieraczym hobby próbowałem zarażać swoją rodzinę. Nie zamykałem się w nim izolując od świata. Takimi grami planszowymi zarażałem swoją poprzednią drugą połówkę, swoje dzieci, swoją obecną narzeczoną i dziwiłem się niezdrowym relacjom rodzinnym, o których pisali niektórzy na forum gier planszowych, że kupują gry potajemnie przed żonami. To jest pierwszy sygnał, że coś w tej relacji jest nie tak. O ile moja poprzednia partnerka nie interesowała się retro sprzętem (za wyjątkiem pegasusa, który ją zainteresował), o tyle moje córki (10 i 7 l.) gdy są u mnie, to Amigą 500 i C64 są żywo zainteresowane i odkładają swoje Brawl Stars, by pograć chociażby w Bubble Bobble na C64. Obecna narzeczona z ciekawością przygląda się temu mojemu zbieractwu i przysłuchuje z uwagą, gdy coś jej opowiadam na ten temat. W tym przypadku mamy obopólne zrozumienie, bo ona zbiera Bolesławca, więc też mógłbym wytoczyć argument, że za cenę jednego talerza miałaby komplet w Ikei :) Sam zacząłem jednak racjonalizować swoje zapasy i w pewnym momencie stwierdziłem, że po cholerę mi 4 pegasusy, więc zostały dwa. Generalnie wymyśliłem sobie stopniowanie mojego zapotrzebowania na retro sprzęt i wydatków na niego.
1. mój pierwszy komputer C64 - nie ma górnej granicy wydatków, ile będzie trzeba tyle wydam. Tym bardziej, że mam swój egzemplarz od 1991 czy 1992 roku i działa, więc w niego mogę inwestować. Sentyment na pierwszym miejscu i nie na sprzedaż nawet za miliony.
2. moje marzenia z podstawówki czyli A500 - mam, mogę doinwestować nawet nieracjonalne kwoty, bo jaram się nią niesamowicie. Czy kiedyś bym sprzedał? Pewnie tak ale wyłącznie z racji chęci zastąpienia jej innym modelem Amigi z ciekawości.
3. mniejszy sentyment - Pegasus. Jeśli zaczynało się od C64 i ze ślinotokiem oglądało złożoność gier na Amigę, to zręcznościowe gry na nesowego klona są gdzieś tam w głowie postrzegane jako bardziej prymitywne pomimo kilku lat spędzonych z tą konsolą, a nawet wydawania w podstawówce gazetki o nazwie Pegazus Magazine :D
4. wariacje na temat komputerów których nie miałem - C128, A600, A1200, Atari, Spectrum. Może w przyszłości ale to nie jest moim priorytetem i nie wydam na nich pewnie nigdy absurdalnych pieniędzy
5. cała reszta - mam PS3, mam PSP, wszystko gdzieś tam sobie w pudełkach leży w szafie, może kiedyś jakiś retro PC z W95 albo W98 ale na to nie mam ciśnienia.
Spoglądając na tę listę zawsze mogę sobie włożyć do głowy, że zakup np. N64 jest zupełnie bez sensu, a lepiej za te pieniądze kupić sobie coś innego :)