@wytrzeszcz,
post #1
Podzielę to na cztery części, bo tak jakoś dzielę ten swój "pierwszy
raz":
1. W latach osiemdziesiątych na ZPT (Zajęcia Praktyczno-Techniczne)
zabrano nas na dwie godziny do NOTu (chyba Naukowy Ośrodek Techniczny)
pokazać komputery. Stało tam kilka ZX Spectrum 16KB i jeden Timex 48KB
z podłączonym przez jakiś interface joystickiem. Na wszystkich
Spectrumach była odpalona jakaś hardcorowe gierka pisana chyba w
Basicu. Były sobie ludki poukładane w piramidkę i nad nimi przelatywał
samolot z lewej do prawej krawędzi ekranu. Trzeba było w odpowiednim
momencie nacisnąć jakiś klawisz żeby spuścić bombę i zabić ludki.
Ludki się nie ruszały, a samolot po każdym przelocie ekranu leciał
coraz niżej. No i trzeba było je rozwalić zanim uderzył w ludki.
Gra była po polsku, a te "ludki" były tam nazywane "harcerzami". Na
końcu był np. taki komunikat "Zabiłeś 34 harcerzy". Makabryczne. :) Na
tym jednym Timexie był jakiś symulator jazdy samochodem (bo był tam
joystick) ale nie miałem nawet cienia szans się tam dopchać. Ledwo
widziałem kawałek ekranu...
2. W 1988 roku pojechałem na komunię do kuzynki o 6 lat młodszej ode
mnie. Na komunii był ich sąsiad, który jak się okazało miał Atari
800XL. Po godzinie siedzenia na komunii poszliśmy zobaczyć to jego
Atari. No i... więcej się na komunii nie pojawiłem. Bruce Lee, DOnkey
Kong, Road Race (!), River Raid, Jungle Hunt. Wtedy właśnie
zachorowałem i od tamtej pory wiedziałem, że komputer mieć MUSZĘ!
3. Jak roku marudzenia dostaliśmy z bratem to nasze wymarzone Atari
65XE z magnetofonem CA-12 (Turbo Rapider 7500) to pierwszymi
wczytanymi grami były te, które poprzedni właściciel miał na swoich
kasetach, czyli: Fred, Misja, River Raid, Moon Patrol, Atari
Basketball (najstarsza gra w jaką grałem w domu - 1979).
4. Pierwszą grą jaką uruchomiłem na swojej przywiezionej właśnie z
wrocławskiej giełdy komputerowej A500 był "Cannon Fodder", potem
"Another World", "North and South" i cała reszta klasyki. :)