@Diabeł, post #2220
@Diabeł, post #2221
@Diabeł, post #2223
Z nieoficjalnych ustaleń „Rzeczpospolitej" wynika, że miesięcznie ma zarabiać 50 tys. zł. Takie pensje otrzymują pełnomocnicy zarządu w spółce, a dyrektorzy zarządzający 35 tys. zł. To nie wszystko, bo poza służbowym samochodem może liczyć też na wysoką premię.
– Jest ona równowartością rocznego wynagrodzenia, bo takie są zasady w spółkach strategicznych dla państwa, jeśli spełni się warunki postawione przez radę nadzorczą. Tu zapewne tak się stanie – mówi nam osoba znająca warunki pracy w spółkach zbrojeniowych.
Co ważne, pełnomocników nie ogranicza nowa ustawa o zasadach kształtowania wynagrodzeń osób kierujących niektórymi spółkami, która weszła w życie we wrześniu 2016 r. Miała obniżyć horrendalnie wysokie wynagrodzenia i premie szefów spółek kontrolowanych przez państwo, takich jak KGHM, PKN Orlen czy PGNiG. Misiewicza obniżka nie dotyczy.
Po co Polskiej Grupie Zbrojeniowej pełnomocnik zarządu ds. komunikacji, jaki będzie zakres obowiązków Misiewicza i skąd tak wysoka pensja w kontrakcie? Odpowiedzi od spółki nie otrzymaliśmy.
26-letni Bartłomiej Misiewicz jest najbardziej zaufanym współpracownikiem ministra Macierewicza. Choć skończył jedynie liceum, we wrześniu 2016 r. został członkiem rady nadzorczej PGZ. Specjalnie dla niego zmieniono statut spółki, jednak nie wytrzymał presji i zrezygnował z pracy.
@Diabeł, post #2225
Umowa o pracę pomiędzy Polską Grupę Zbrojeniową i Bartłomiejem Misiewiczem została rozwiązania - informuje PGZ w komunikacie na swojej stronie internetowej.
@Falcon, post #2228
koszty miesięcznic:
@Diabeł, post #2229
@Falcon, post #2230
Ja mam to gdzieś
sam ze sobą
@recedent, post #2232
@Diabeł, post #2233
@RomanWorkshop, post #2234
z podatków, które dotychczas odprowadziłeś nie dało by się zorganizować nawet porządnego przyjęcia dla kilku osób
@Diabeł, post #2235
Można powiedzieć: widziały gały, co wybierały, PiS swych etatystycznych i antyrynkowych przekonań nigdy nie ukrywał – nie musiał zresztą, bo po wieloletnich rządach pseudoliberałów, pod pozłotką wolnorynkowej retoryki realizujących formułą „prywatyzować zyski, uspołeczniać koszty” powrót do haseł jawnie socjalistycznych był niestety świetnie przez prostego wyborcę przekonanych.
No bo jeśli rząd musi ustalić optymalną liczbę aptek w dzielnicy, to dlaczego nie robi tego samego z piekarniami? Czyż chleb nie jest ważniejszy od suplementów na wzmocnienie włosów i paznokci? A czyż nie można się zgodzić (skoro się już w innej sprawie zgodziło) z tym, że zbyt wielka liczba piekarń powoduje, iż w polskich domach pojawia się chleb nienależycie wypieczony, taniocha z poprawiaczami i polepszaczami? No więc, PiS-ie, działaj, jak to masz przećwiczone. Po pierwsze, ustawowy zakaz wypiekania chleba przez ludzi bez uprawnień (uprawnienia nadaje związek piekarzy-patriotów, który w porę sięgnął po odpowiedni patronat), po drugie, ograniczenie liczby piekarń, powiedzmy, minimum co trzy kilometry, bo przecież taki piekarz-patriota inwestuje w swój interes nie mniej niż farmaceuta i należy mu zapewnić godziwy zwrot inwestycji, czyli stadko klientów do strzyżenia
W końcu Polacy tego właśnie chcą, żeby mieć do apteki czy innego sklepu dalej i kupować tam drożej, i nie wtedy, kiedy oni mają ochotę, tylko kiedy się komuś zachce im łaskawie sprzedawać… A jeśli nie chcą, to się na nich huknie, że widocznie chcą powrotu złodziei i niemiecko-rosyjskiego kondominium. Na pewno położą wtedy uszy po sobie i zagłosują na taką mądrą „waadzę” jeszcze raz.
@Diabeł, post #2236
@recedent, post #2238
Sejm na piątkowym posiedzeniu uchwalił skandaliczną, skrajnie regulującą nowelizację Prawa farmaceutycznego, zwaną potocznie "apteką dla aptekarza". Pod skrajnym naciskiem lobbistów z branży, w oparach absurdu, głupoty posłów PiS i ministra zdrowia, poseł Jakub Kulesza starał się jak mógł. Nic to...
Rządy PiS zapisały się już pogwałcającą prawo własności ustawą o ziemi. Teraz dochodzi do tego – uchwalona na razie przez Sejm, a więc wciąż możliwe są zmiany w Senacie – ustawa o zmianie prawa farmaceutycznego, znana jako „Apteka dla aptekarza”. Jej negatywne skutki odczują nie tylko polscy przedsiębiorcy, prowadzący sieci apteczne, w tym niewielkie (a takich jest wśród sieci większość), ale także pacjenci.
Skutek działania ustawy w jej obecnej postaci nie jest trudny do przewidzenia. W ciągu kilku lat będziemy mieli klany aptekarskie, które stopniowo przejmą rynek, dzieląc go między siebie zwłaszcza w mniejszych miejscowościach i windując ceny na zasadzie lokalnej zmowy. Wobec przepisów ograniczających terytorialnie powstawanie nowych aptek, wejście do zamkniętej kasty stanie się praktycznie niemożliwe – dokładnie tak jak to miało miejsce w przypadku zawodów prawniczych przed ich otwarciem.Apteki będą przekazywane w rodzinach. Osoba spoza klanu aptekarskiego (będąca oczywiście farmaceutą) nie będzie miała szans na otwarcie swojej apteki. Na koniec odbije się to na klientach aptek.
@Diabeł, post #2239
ZPP oraz Związek Pracodawców Aptecznych PharmaNET wyrażają sprzeciw wobec przyjęcia przez Sejm poselskiego projektu nowelizacji ustawy Prawo farmaceutyczne, do którego na ostatnim etapie procesu legislacyjnego przywrócono szkodliwą zasadę „apteki dla aptekarza”.
@Diabeł, post #2244
W siódmą rocznicę katastrofy TU-154 spokojnie można stwierdzić, że PiS przegrywa wojnę o Smoleńsk.
I nie myślę tu o sondażach opinii publicznej, które pokazują, że wierzący w teorię zamachu są w mniejszości, i to trwałej. Ważniejsze jest, że PiS nie jest w stanie tej sytuacji odwrócić, bo nie jest w stanie pokazać choćby pół faktu na potwierdzenie tezy o bombie na pokładzie. A przecież rządzi od półtora roku, ma pełnię władzy, ma podkomisję, która bada katastrofę, ma prokuraturę. I nic.
Więcej! Przez te półtora roku, ciągle zmieniając wersje, opowiadając, że już za chwilę poznamy "prawdę", PiS zupełnie się ośmieszył. Dziś trudno te wersje zliczyć, one miały swoje warianty, wzajemnie się wykluczały... Opowiadano więc o sztucznej mgle, o dobijaniu rannych, bo trzy osoby przeżyły, o wybuchu w powietrzu, o kilku bombach, które samolot rozbiły na kawałki, o tym, że wylądował na kołach, wcale przed upadkiem się nie przekręcając itd. Pojawia się też teza, że piloci do końca walczyli (z samolotem), żeby wyrwać się z pułapki, ale też jest i taka, że rosyjscy kontrolerzy celowo sprowadzili samolot z kursu, tak żeby rąbnął o ziemię.
Nikt, z produkujących te kolejne wersje, nawet się nie zastanowił, na ile one mają pokrycie z rzeczywistością, i na ile są spójne z wcześniejszymi.
Ale, zdaje się, nie o to tu chodziło...
Widać to zresztą po tym, jak PiS reagował w ostatnich latach na kolejne badania, na nowe informacje dotyczące katastrofy. One były dla niego niekorzystne, a wzmacniały ustalenia komisji Millera, więc po prostu je ignorował. A szkoda, bo na przykład nowe odczytanie czarnych skrzynek, przyniosło wiele nowych elementów. De facto potwierdzone zostało, że na parę minut przed katastrofą do kabiny pilotów zawitał gen. Błasik, a i otworzyło nowe pole dla niewygodnych dla PiS-u spekulacji. Bo co gen. Błasik miał na myśli, mówiąc "prawdą jest, że musimy to robić do skutku", albo "zmieścisz się śmiało"?
Te słowa mogą nic nie znaczyć, mogą znaczyć bardzo wiele, co znaczyły naprawdę - tego już pewnie nigdy się nie dowiemy. Ale na pewno nie świadczą o wybuchającej bombie, czy jakiejś walce...
Więc dziś wypadałby, żeby PiS za te swoje bujdy po prostu przeprosił. Że miliony ludzi mamił, wprowadzał w błąd.
Ale, jak przypuszczam, nigdy tego się nie doczekamy...
Bo w tej narracji o zamachu w Smoleńsku nie o prawdę przecież chodziło.
Tragedia smoleńskiego lotu została użyta po to, by osiągnąć konkretne cele. Dla części mediów był to sposób na łatwy i pokaźny zarobek, bo ludzie każdą plotkę i hipotezę kupowali jak świeże bułeczki. Dla PiS-u był to sposób na nowe życie. Jarosław Kaczyński politycznie katastrofę smoleńską i teorię o zamachu wykorzystał do granic możliwości. W 2010 roku o mały włos a na fali współczucia wywalczyłby fotel prezydenta. Potem mit smoleński pomógł mu w zachowaniu jedności partii i scementowania elektoratu.
Teraz też jest metodą na utrzymanie jedności, na mobilizację PiS-owskich kadr. Akcja budowania pomników, miesięcznice, to wszystko, z punktu widzenia życia partyjnego, ma głęboki sens. Podobnie jak i podkomisja Antoniego Macierewicza. Od półtora roku zapowiadane jest, że ona za chwilę wszystko ujawni, że zasłona opadnie! Więc pozwólmy sobie zrzucić pierwszą - w tej komisji nie ma nikogo, kto badałby wcześniej katastrofy lotnicze. Nikogo. Mamy oto zgromadzenie dyletantów, produkujących - za niezłą kasę - różne opowiastki. Ale dla złaknionych "prawdy" wiernych, to wystarczy...
Dlatego nie spodziewam się przeprosin za kłamstwo smoleńskie, bo po cóż PiS miałby palić sobie jeden najbardziej użytecznych wehikułów? Który, owszem, nowych zwolenników nie przysparza, ale trzyma w gotowości twardy elektorat...
Historia zna całą masę przypadków, że kłamstwo w polityce popłacało, że pozwoliło zrealizować wielkie przedsięwzięcia. Że opłacało się bujać ludzi, i że było to bezkarne.
@Diabeł, post #2240
@recedent, post #2246
Jak jest w Polsce? Ot, pierwsza z brzegu sieć Dbam o Zdrowie - 1100 aptek własnych plus franczyzowe.
@Diabeł, post #2245