[#121] Re: ZERO Amig

@KAN2000, post #105

Emulator nie odda tak jak ktoś tu napisał tego feelingu - tego czegoś.


Gdy posiadałem A1200 jako nastolatek, to feeling oznaczał używanie, nie posiadanie/macanie/gapienie się w nią czy chwalenie się posiadaniem.
Dlatego (do tego akurat rodzaju feelingu) nie jest potrzebna prawdziwa Amiga ;)

Dla wygody przełożyłem Amigę w tower Giftu, podpiąłem HDD i CD, klawiaturę z PC.
Czy taka A1200 w towerze ma niby ten feeling czy już nie? Bo przecież wygląda już jak pecet, klawiatura też z peceta, mimo że to jest najprawdziwsza A1200

Podsumowując - każdy odczuwa ten feeling inaczej, nie można stwierdzić ogólnie czy on jest czy nie pod emulacją.
[#122] Re: ZERO Amig

@karolb, post #121

Gdy posiadałem A1200 jako nastolatek, to feeling oznaczał używanie, nie posiadanie/macanie/gapienie się w nią czy chwalenie się posiadaniem.

Jeśli o tym mowa, to tego pierwotnego feelingu nic nie odda. Amiga mnie urzekła nie dlatego, że była przytulaśna czy nadająca się do kolekcjonowania. Także słynny AmigaOS (wtedy 1.3) był raczej trzeciorzędną sprawą. Amiga urzekła mnie, bo była najlepsza i mieszała z błotem wszystko, co do tamtego momentu widziałem w dziedzinie IT. Dla kogoś, kto bawił się fotografią, grafiką (Art Studio, C64, joystickiem), kamerami i muzykował, takie rzeczy jak DeluxePaint w hiresie, Protracker, digitalizacje video i sample były niczym cios między oczy z dzidy laserowej. Nigdy nic nie zrobiło już na mnie takiego wrażenia, jak pierwszy kontakt z A500. Wcześniej - chyba tylko pierwszy kontakt z kolorowym telewizorem.

Nie mam pojęcia, co mogłoby przebić tamto wrażenie. Chyba tylko osobiste lądowanie na Marsie.
[#123] Re: ZERO Amig

@Daclaw, post #122

Jeśli o tym mowa, to tego pierwotnego feelingu nic nie odda. Amiga mnie urzekła nie dlatego, że była przytulaśna czy nadająca się do kolekcjonowania. Także słynny AmigaOS (wtedy 1.3) był raczej trzeciorzędną sprawą. Amiga urzekła mnie, bo była najlepsza i mieszała z błotem wszystko, co do tamtego momentu widziałem w dziedzinie IT. Dla kogoś, kto bawił się fotografią, grafiką (Art Studio, C64, joystickiem), kamerami i muzykował, takie rzeczy jak DeluxePaint w hiresie, Protracker, digitalizacje video i sample były niczym cios między oczy z dzidy laserowej. Nigdy nic nie zrobiło już na mnie takiego wrażenia, jak pierwszy kontakt z A500. Wcześniej - chyba tylko pierwszy kontakt z kolorowym telewizorem.


Zakładając iż w tym wątku biorą udział głównie ludzie 40+ lub w zbliżonym wieku, to trzeba powiedzieć iż to co przeżyliśmy było informatyczną rewolucją. Od kamienia łupanego, sięgnęliśmy gwiazd - jakkolwiek naiwnie to brzmi
Niemniej jednak w komputerach domowych, wielu z nas przeszło epokę modlitw (ZX Spectrum) o wgranie się programu / gry z magnetofonu, przez epokę Atari / Commodore, aby w końcu trafić na Amigę - w zależności od możliwości i czasu, była to Amiga 500/600/1200.
Jak widać nie Ty jeden odczułeś wyjątkowość owej ewolucji. A może po prostu nasza młodość zbiegła się z tym również?

W każdym razie, ja osobiście też doceniam późniejsze odkrycia - dyski twarde w każdym domu i zagrodzie, grafika 3D w grach komputerowych, fotografia dostępna dla wszystkich, drukowanie z wysoką jakością, jak też i rozwój materiałów audio i video.

Niemniej jednak nasze pokolenie przeszło z dłubania patykiem w błocie, przez pierwsze komputery domowe i nadal żyjąc korzysta z nowoczesnych rozwiązań. Takiej (r)ewolucji młodsze osoby nie doświadczają, rodzą się niejako ze smartfonami w ręku, znają w większości aktualny system, gonią za tym, że produkt jest "wspierany", "ma aktualizacje"... jakoś w tym brakuje tego blasku z przeszłości.

Wzruszenie MODE OFF
[#124] Re: ZERO Amig

@Nasedo, post #120

To prawda... Jednak, np. posiadając oryginalną / gołą Amigę 500 ograniczenia były, jakie były - ale w perspektywie była rozbudowa, chęć aby sprzęt był lepszy.
Jeżeli obecnie emulacja daje mi możliwość korzystania z true-color, to nie będę płakać za HAM z Amigi 500. Jednak, karta graficzna w Amidze to coś co naprawdę było.
Oczywiście bez sensu byłoby emulować sprzęt nieistniejący - więc pewne ograniczenia oczywiście są i muszą być.
Wolę osobiście amigując - mieć stan zbliżony maksymalnie do oryginału, z wykluczeniem nieprzyjemnych ograniczeń z przeszłości - niż twór sztuczny, jak chociażby AmiKit.


I o to chodzi. Gdy chcesz się napić piwa to nie kupujesz od razu browaru. To, że się miało Amigę nie implikuje ambicji zgłębiania jej pod każdym kątem, czy doświadczania w każdym istniejącym aspekcie. Z muzyczkami jest tak samo. Ani do delektowania się 8-bitowymi samplami nie trzeba Pauli, ani przy ich tworzeniu narzucanie Paulowych ograniczeń nie oznacza, że wszystkie inne ograniczenia Amigi uczynią tę zabawę przyjemniejszą. Gdyby tak było to musiałbym sobie rozpiździć jakieś marne sample po dyskietkach, zapomnieć gdzie co jest i potem na powrót je przeszukiwać. Dodatkowo podłączyć się do telewizora CRT i siedzieć przed nim na dywanie zadzierając głowę do góry. To by było pełne retro-experience.
Tylko prawda jest taka, że w retro zabawach inspirowanych nostalgią każdy oczekuje wybranych "wrażeń" z dawnych lat, tych zapamiętanych jako fajne. Pełny powrót do dawnych czasów to niezdrowa iluzja (co było wzmiankowane w filmie, który kilkanaście postów wcześniej podlinkowałem), której nikt w rzeczywistości nie chciałby doświadczać, bo wcale nie była taka idealna. Dzisiaj narzeka się na to, że jest nadmiar gier, ale gdy byłeś dzieciakiem to w pewnym momencie patrzyłeś smętnie na pudło dyskietek z grami gdzie wszystko było już wymęczone do tego stopnia, że z desperacji sięgałeś po te dyskietki co dodali do komputera i przeglądałeś ich zawartość zastanawiając się na co to komu ;). Ale to są rzeczy, które właśnie wypiera się po latach z pamięci idealizując przeszłość.

Co było to było i nie wróci. To co jest dzisiaj jest inne, bo wszyscy jesteśmy inni. Dla mnie miraż powrotu do przeszłości raczej mierzi. Wolę to trzymać na dystans, który uważam za w miarę zdrowy. Albo raczej trzymać kurs w jego okolicy, bo czasem człowiek potrafi się zatracić i wsiąknąć w temat za głęboko. No ale każdy ma ten swój poziom zanurzenia w tym retro-świecie i ołtarzyk z Amigą w pokoju (miałem przez pewien czas, ale w końcu zwinąłem :>) nie dla każdego jest spełnieniem marzeń.
[#125] Re: ZERO Amig

@nogorg, post #124

I o to chodzi. Gdy chcesz się napić piwa to nie kupujesz od razu browaru. To, że się miało Amigę nie implikuje ambicji zgłębiania jej pod każdym kątem, czy doświadczania w każdym istniejącym aspekcie. Z muzyczkami jest tak samo. Ani do delektowania się 8-bitowymi samplami nie trzeba Pauli, ani przy ich tworzeniu narzucanie Paulowych ograniczeń nie oznacza, że wszystkie inne ograniczenia Amigi uczynią tę zabawę przyjemniejszą. Gdyby tak było to musiałbym sobie rozpiździć jakieś marne sample po dyskietkach, zapomnieć gdzie co jest i potem na powrót je przeszukiwać. Dodatkowo podłączyć się do telewizora CRT i siedzieć przed nim na dywanie zadzierając głowę do góry. To by było pełne retro-experience.


Niestety, ale część "retro-experience" nie była fajna i przyjemna, nawet jeżeli robiło się to na Amidze. Część z tych doświadczeń była orką na ugorze - ale robiło się to, bo nie było innych rozwiązań.
Zwracam też uwagę na to, iż mimo faktu "kultowości pięćsetki" - wiele rzeczy albo było nieakceptowalnych (po pewnym czasie), albo przestawało wystarczać - dla przykładu, kiedy mogłem - to z radością powitałem przełącznik kickstartu 1.3 / 3.1, 0.5 / 1 MB Chip, dołożenie pamięci Slow (chyba do 8MB) jak też dołożenie twardego dysku. Wyglądu Workbencha w 1.3 nie akceptowałem i odrzucałem, oryginalny 3.1 był znacznie lepszy, acz skromny i pociągały mnie upiększacze jak chociażby MagicWB.

Tylko prawda jest taka, że w retro zabawach inspirowanych nostalgią każdy oczekuje wybranych "wrażeń" z dawnych lat, tych zapamiętanych jako fajne. Pełny powrót do dawnych czasów to niezdrowa iluzja (co było wzmiankowane w filmie, który kilkanaście postów wcześniej podlinkowałem), której nikt w rzeczywistości nie chciałby doświadczać, bo wcale nie była taka idealna. Dzisiaj narzeka się na to, że jest nadmiar gier, ale gdy byłeś dzieciakiem to w pewnym momencie patrzyłeś smętnie na pudło dyskietek z grami gdzie wszystko było już wymęczone do tego stopnia, że z desperacji sięgałeś po te dyskietki co dodali do komputera i przeglądałeś ich zawartość zastanawiając się na co to komu ;). Ale to są rzeczy, które właśnie wypiera się po latach z pamięci idealizując przeszłość.


Pierwszy nadmiar gier pamiętam z czasów Commodore 64, gdzie nie tylko smętnie patrzyło się na kolekcję kaset magnetofonowych, czy w przypadku majętnych osób - dyskietek, gdzie ilość przekraczała znacznie moce konsumpcyjne - a mając znajomych, którzy posiadali swoich znajomych owa kolekcja rosła w zastraszającym tempie - takie były czasy. Na Amidze nie czułem co prawda przesytu softu - ale wtedy już po mojej nad-konsumpcji w czasach C64 stałem się po prostu bardziej wybredny.

Co było to było i nie wróci. To co jest dzisiaj jest inne, bo wszyscy jesteśmy inni. Dla mnie miraż powrotu do przeszłości raczej mierzi. Wolę to trzymać na dystans, który uważam za w miarę zdrowy. Albo raczej trzymać kurs w jego okolicy, bo czasem człowiek potrafi się zatracić i wsiąknąć w temat za głęboko. No ale każdy ma ten swój poziom zanurzenia w tym retro-świecie i ołtarzyk z Amigą w pokoju (miałem przez pewien czas, ale w końcu zwinąłem :>) nie dla każdego jest spełnieniem marzeń.


Doskonałe określenie: "miraż" - ponieważ powrót do przeszłości nie jest możliwy, ale właśnie sama próba zanurzania się w nostalgii, czy posiadanie sprzętu retro - też tak naprawdę jest emulacją - emulacją rzeczywistości, gdzie "emulujemy" to co było, oczywiście oryginalna Amiga da oryginalne przeżycia - ale świat wokół nas, nie jest już światem gdzie Amiga rozkwitała. A jakoś problem emulacji amigowskich doznań nie przeszkadza praktycznie nikomu
[#126] Re: ZERO Amig

@Nasedo, post #125

Pełna zgoda. Podobnie z graniem dzisiaj. Ogólnie w coś tam czasem gram na PC, ale dzisiaj oczywiście mniej. A na Amidze prawie wcale. Gry które wychodzą na Amigę traktuję jako ciekawostki, czasem ciekawe technologiczne demka, które są spełnieniem ambicji twórców. Czasem proces powstawania i przełamywania ograniczeń jest ciekawszy niż efekt finalny. Ale gdyby na Amigę wychodziły dzisiaj oryginalne hity, nie kierowane tylko do przedziału wiekowego 8-12 lat, to wątpię abym się wciągnął na dłużej, jeśli w ogóle. Wcale nie z powodu braku czasu. Po prostu nie każdego jara tłuczenie w gry na Amidze.
[#127] Re: ZERO Amig

@Daclaw, post #122

Nigdy nic nie zrobiło już na mnie takiego wrażenia, jak pierwszy kontakt z A500. Wcześniej - chyba tylko pierwszy kontakt z kolorowym telewizorem.

A ja miałem coś podobnego z moją pierwszą nawigacją samochodową. Kupiłem sobie jeszcze przed erą powszechnych gps-ów w komórkach. I jazda z taką nawigacją to było dla mnie na początku coś, technologiczna magia, poczułem wtedy, że żyję w 21 wieku :) Urządzenie, które wie gdzie jestem, i nawet sensownie pokazuje dalszą drogę, strasznie mnie to rajcowało :)
[#128] Re: ZERO Amig

@Nasedo, post #125

Niestety, ale część "retro-experience" nie była fajna i przyjemna, nawet jeżeli robiło się to na Amidze. Część z tych doświadczeń była orką na ugorze - ale robiło się to, bo nie było innych rozwiązań.

No, niestety. Najdobitniej można to odczuć wracając po latach. Pierwszy z brzegu przykład - adapter CF na PCMCIA. Tego "za moich czasów" nie stosowano. Myślę - o ja cię! Jaka fajna sprawa, rozwiązany problem przenoszenia danych. Oczywiście, przekonanie o plug&play, że sobie wezmę i kupię jakąkolwiek kartę, wsadzę do adaptera i to zadziała, bardzo szybko zderzyło się z pociągiem. I tak z połową rzeczy. Jako żywo, stanęło mi przed oczami klecenie 486 z giełdowych śmieci i walka z Win95 na nim. Co prawda, po dwóch tygodniach idzie się przyzwyczaić, ale nie da się oprzeć wrażeniu, jak bardzo czasy się zmieniły.

Ostatnia aktualizacja: 25.02.2021 10:32:45 przez Daclaw
[#129] Re: ZERO Amig

@Daclaw, post #128

Pełna zgoda. Podobnie z graniem dzisiaj. Ogólnie w coś tam czasem gram na PC, ale dzisiaj oczywiście mniej. A na Amidze prawie wcale. Gry które wychodzą na Amigę traktuję jako ciekawostki, czasem ciekawe technologiczne demka, które są spełnieniem ambicji twórców. Czasem proces powstawania i przełamywania ograniczeń jest ciekawszy niż efekt finalny. Ale gdyby na Amigę wychodziły dzisiaj oryginalne hity, nie kierowane tylko do przedziału wiekowego 8-12 lat, to wątpię abym się wciągnął na dłużej, jeśli w ogóle. Wcale nie z powodu braku czasu. Po prostu nie każdego jara tłuczenie w gry na Amidze.


Ja osobiście - z czego jestem zadowolony - jestem również czynnym graczem (multi-platformowym). Nie ograniczam się do samego PC - ale z roku na rok niestety odnajduję coraz to mniejszy wysyp perełek. Nie mówię, że nie napotykam na nic zupełnie - ale nasycenie mojej biblioteki gier jest na coraz wyższym poziomie i aby kolejna produkcja mogła tam trafić, musi naprawdę okazać się (subiektywnie) wyjątkowa.
Owszem, mam gdzieś z tyłu głowy kilka tytułów z Amigi, po które chciałbym sięgnąć i ograć... ale nie jest to coś, co nie daje mi spać po nocach.
Owszem, jest jeden tytuł, który powodował miłe mrowienie na plecach, a mianowicie Hired Guns - ale owe pozytywne doznanie wiązało się z samą czołówką, muzyką - mniej zaś z samą grą.
Dema... chyba też nigdy nie odbierałem ich tak, jak wierzący Amigowiec powinien, a mianowicie przez pryzmat przełamywania ograniczeń i "patrzcie, na Amidze można to zrobić" - a raczej interesowało mnie same widowisko, przyjemność z oglądania efektu końcowego.


No, niestety. Najdobitniej można to odczuć wracając po latach. Pierwszy z brzegu przykład - adapter CF na PCMCIA. Tego "za moich czasów" nie stosowano. Myślę - o ja cię! Jaka fajna sprawa, rozwiązany problem przenoszenia danych. Oczywiście, przekonanie o plug&play, że sobie wezmę i kupię jakąkolwiek kartę, wsadzę do adaptera i to zadziała, bardzo szybko zderzyło się z pociągiem. I tak z połową rzeczy. Jako żywo, stanęło mi przed oczami klecenie 486 z giełdowych śmieci i walka z Win95 na nim. Co prawda, po dwóch tygodniach idzie się przyzwyczaić, ale nie da się oprzeć wrażeniu, jak bardzo czasy się zmieniły.


Przenoszenie danych... łezka w oku się kręci, jak to kiedyś dziadkowie robili szeroki uśmiech A to dyskietki, a to dyskietki pecetowe, a to zabawa w gęste dyskietki na Amidze. Podziwiam sam dawnego siebie, że miałem zdrowie i cierpliwość.
Na pewno nie odczułbym teraz pozytywnie, gdybym dostał prawdziwą np. gołą 1200 (zakładając nawet jej 100% sprawność), gdzie musiałbym stado ADFów przepchać na dyskietki i z nich korzystać.
Mało tego, mam nawet średnią przyjemność w nagrywaniu / korzystaniu z płyt CD/DVD/BR na PC i preferuję obrazy wirtualne. Też ktoś może powiedzieć, że nie ma w tym oryginalnego feelingu i może sobie przypomnieć, jak nagrywało się pierwsze płyty CD z prędkością x1, płyty były podłej jakości, czytniki również i całość pozostała w strefie wspomnień oznaczona naklejką "nigdy więcej".
[#130] Re: ZERO Amig

@Daclaw, post #128

Oczywiście, przekonanie o plug&play, że sobie wezmę i kupię jakąkolwiek kartę, wsadzę do adaptera i to zadziała, bardzo szybko zderzyło się z pociągiem. I tak z połową rzeczy.


Ja tak się czuję jak po używaniu MorphOSa na co dzień włączę sobie A1200 z 3.1 i muszę przeklikać się przez jakieś foldery. Czasem już wygodniej wydrzeć CF-kę z A1200, podpiąć do PowerMaca i tam wszystko normalnie poprzerzucać z poziomu MorphOSa.
[#131] Re: ZERO Amig

@Nasedo, post #129

Nagrywanie płyt to była dla mnie technologia niczym krok w kosmos.
Wcześniej - wielodyskietkowe archiwa Diavolo Backup. Ale też nie wspominam tego źle. Program był bardzo ergonomiczny, a i problemów z odzyskiem nie miałem. Ale - podkreślam - na tamte czasy...

Ostatnia aktualizacja: 25.02.2021 13:24:12 przez Daclaw
[#132] Re: ZERO Amig

@Daclaw, post #1

Reasumując temat:





























emulacja, chcąc nie chcąc, stała się dziedziną amigowania i już nic tego nie powstrzyma. A entuzjastów jak widać przybywa, zresztą tak jak przeciwników.
[#133] Re: ZERO Amig

@don_rafito, post #132

[#134] Re: ZERO Amig

@don_rafito, post #132

"emulacja, chcąc nie chcąc, stała się dziedziną amigowania i już nic tego nie powstrzyma. A entuzjastów jak widać przybywa, zresztą tak jak przeciwników."

te slowa beda cytowane przez kolejne dekady
[#135] Re: ZERO Amig

@don_rafito, post #132

Wegańskie mięso mielone z kurczaka.
[#136] Re: ZERO Amig

@Daclaw, post #135

gorzej - to jest wegański burger z wegańskim boczkiem :P
[#137] Re: ZERO Amig

@don_rafito, post #132

O Rany !
Komentarz może być tylko jedne :


Ostatnia aktualizacja: 28.02.2021 07:05:35 przez Dorian3d
[#138] Re: ZERO Amig

@Nasedo, post #129

Dema... chyba też nigdy nie odbierałem ich tak, jak wierzący Amigowiec powinien, a mianowicie przez pryzmat przełamywania ograniczeń i "patrzcie, na Amidze można to zrobić" - a raczej interesowało mnie same widowisko, przyjemność z oglądania efektu końcowego.


"Wierzący amigowcy" nakręcali się wszystkim co nadawało się do rulezowania. Niektórym nawet tak zostało. Natomiast ogólnie to rzeczy audio-wizualnie zawsze był cenione przez jakąś część sceny, czy sceno-podglądaczy. Nie powiem czy "State of The Art" ma jakiś wybitnie zaawansowany kod bo się nie znam, ale choć były takie zarzuty, że to jakieś animowane badziewie to jednak zostało pozycją klasyczną.
[#139] Re: ZERO Amig

@nogorg, post #138

Jeśli mówimy o scenowaniu jako o formie rywalizacji, to ograniczenia czy też warunki brzegowe są niezbędne. Wyobraźmy sobie sport bez podziału na płeć, kategorie wagowe, gdzie wszelkie formy dopingu są dozwolone...

Produkcje scenowe jako czyste widowisko, w oderwaniu od aspektu scenowej rywalizacji, nie mają obecnie szans z innym krótkim metrażem - teledyskami, trailerami filmowymi. W latach 90-tych jeszcze było inaczej.
[#140] Re: ZERO Amig

@Daclaw, post #139

A ktoś gdzieś to sugerował? Mnie chodzi o to, że warstwa techniczna bez atrakcyjnej formy też nie ma sensu. Gdyby tak miało być to podczas demo compo oglądalibyśmy prezentacje silników (2D, 3D czy inne) jak to

[#141] Re: ZERO Amig

@nogorg, post #138

"Wierzący amigowcy" nakręcali się wszystkim co nadawało się do rulezowania. Niektórym nawet tak zostało. Natomiast ogólnie to rzeczy audio-wizualnie zawsze był cenione przez jakąś część sceny, czy sceno-podglądaczy. Nie powiem czy "State of The Art" ma jakiś wybitnie zaawansowany kod bo się nie znam, ale choć były takie zarzuty, że to jakieś animowane badziewie to jednak zostało pozycją klasyczną.


Nie wiem dlaczego, ale owa moc "rulezowania" nie wstąpiła we mnie. Identycznie było z amazingiem serwowanym przez Apple - też okazałem się odporny. Dlaczego?
Przecież jeżeli coś dla kogoś było fajne audio/wizualnie, to bez względu na to, czy było to na Amidze 500, 600, 1200 czy na 4000. Co za różnica?
Ważny jest też pomysł, realizacja, spójna koncepcja. A oglądać coś dlatego tylko, że to "rulezowe" to naprawdę jest cel sam w sobie?

Jeśli mówimy o scenowaniu jako o formie rywalizacji, to ograniczenia czy też warunki brzegowe są niezbędne. Wyobraźmy sobie sport bez podziału na płeć, kategorie wagowe, gdzie wszelkie formy dopingu są dozwolone...

Produkcje scenowe jako czyste widowisko, w oderwaniu od aspektu scenowej rywalizacji, nie mają obecnie szans z innym krótkim metrażem - teledyskami, trailerami filmowymi. W latach 90-tych jeszcze było inaczej.


Owszem, jeżeli patrzymy na to jako scena=konkurs, to podziały są niezbędne. Natomiast dla widza liczy się efekt końcowy - zależny od jego gustu.
Jako przykład podam R.S.I. Demo Maker - co było adresowane dla domorosłych demo-twórców, bez potrzeby znajomości praktycznie czegokolwiek - i gdzie efekt końcowy nie był powalający na kolana w porównaniu z innymi scenowymi osiągnięciami...
... ale, czy nie mógł to być prawdziwy fun dla kogoś, kto sobie coś zrobił w domowym zaciszu? Czy nie można mieć z tego przyjemności?

Ja produkcje scenowe - zawsze oglądałem jako czyste widowisko. Obecnie mimo, że możliwości sprzętu, dem idziemy w stronę retro - dlatego, że tego chcemy, a nie dlatego że nas coś ogranicza.
Podobnie jak np. są zwolennicy starego kina, starych wydań książek, starego sprzętu muzycznego, instrumentów itd.
[#142] Re: ZERO Amig

@Nasedo, post #141

Nie wiem dlaczego, ale owa moc "rulezowania" nie wstąpiła we mnie.

Ja wiem dlaczego we mnie wystąpiła - bo w Amigę wszedłem mając 16 lat, gdy nie odnalazłem się mentalnie i społecznie w liceum i potrzebowałem subkultury. Czystym przypadkiem tak się złożyło, że napatoczyła się subkultura akurat komputerowa. W owym okresie C64 od dłuższego czasu miałem już w kartonie i nic nie wskazywało na to, żebym chciał dalej rozwijać zainteresowania IT.

Ostatnia aktualizacja: 01.03.2021 09:25:11 przez Daclaw
[#143] Re: ZERO Amig

@Daclaw, post #142

Ja wiem dlaczego we mnie wystąpiła - bo w Amigę wszedłem mając 16 lat, gdy nie odnalazłem się mentalnie i społecznie w liceum i potrzebowałem subkultury. Czystym przypadkiem tak się złożyło, że napatoczyła się subkultura akurat komputerowa. W owym okresie C64 od dłuższego czasu miałem już w kartonie i nic nie wskazywało na to, żebym chciał dalej rozwijać zainteresowania IT.


Przynależność do subkultury, chyba nie jest czystą odmianą "rulezowania" - a może "rulezowanie" nie jest jeszcze fanatyzmem?
Wiele młodych osób wybierało swoje ścieżki - w tym również komputerowe, ale jest wiele objawów tego, jak narastające zainteresowanie, hobby zostające na lata, chęć tworzenia czegoś z użyciem sprzętu komputerowego czy nawet bycie zapalonym graczem.
[#144] Re: ZERO Amig

@Daclaw, post #142

U mnie nie było komputerowców, mało kto miał amigę. Raczej królowała subkultura picia wina. Sommelierem jednak nie zostałem, może degustowałem nie te typy win co trzeba.
[#145] Re: ZERO Amig

@Nasedo, post #141

Przecież jeżeli coś dla kogoś było fajne audio/wizualnie, to bez względu na to, czy było to na Amidze 500, 600, 1200 czy na 4000. Co za różnica?


Pewna różnica jest, bo osiągnięcie tego samego na gorszym sprzęcie to jest większe wyzwanie niż na lepszym. Ja nie piszę o tym, że nie ma różnicy tylko że powinien istnieć pewien balans między, nazwijmy to, efektem artystycznym, a wyciskaniem jak najwięcej FPS. A idealnie jest, gdy to pierwsze jest pochodną tego drugiego.
[#146] Re: ZERO Amig

@michal_zukowski, post #144

U mnie nie było komputerowców, mało kto miał amigę. Raczej królowała subkultura picia wina.

No, u mnie tak samo przecież, ale nie na tym polega bunt, żeby iść z mainstreamem. Przeto aż do końca studiów byłem ostentacyjnym abstynentem.
[#147] Re: ZERO Amig

@nogorg, post #145

Efekt artystyczny jest całkowicie niezależny od zaawansowania technicznego użytych środków. Trzeba ich tylko używać umiejętnie.

Mnie osobiście 3,5 minutowa, prościutka animacja "Sad Man" by Jake Lava poryła bardziej, niż dowolny wysokobudżetowy horror z nie wiem jakimi efektami.
[#148] Re: ZERO Amig

@nogorg, post #145

Pewna różnica jest, bo osiągnięcie tego samego na gorszym sprzęcie to jest większe wyzwanie niż na lepszym. Ja nie piszę o tym, że nie ma różnicy tylko że powinien istnieć pewien balans między, nazwijmy to, efektem artystycznym, a wyciskaniem jak najwięcej FPS. A idealnie jest, gdy to pierwsze jest pochodną tego drugiego.


Jak najbardziej się z tym zgadzam w kontekście wyzwań. Nie mam też nic przeciwko, aby dzielić się wiedzą w prezentacji jakiś dem przy innych osobach - np. te demo to z C64 z tego i tego roku, a te już jest tylko w wersji AGA, gdzie niezbędnym minimum jest 1200.
Nie neguję.

Nie odwołuję się jednak do tego, co było kiedyś - co przeżywaliśmy na żywo, ale do tego co doświadczamy teraz, oglądając wszystkie te produkcje jako wzmocnienie naszych wspomnień - gdzie już bitwa o to, czyja pięćsetka jest dłuższa (szersza) traci naprawdę znaczenie
[#149] Re: ZERO Amig

@Daclaw, post #147

Efekt artystyczny jest całkowicie niezależny od zaawansowania technicznego użytych środków.


Brakuje "moim zdaniem".
[#150] Re: ZERO Amig

@nogorg, post #149

A czyim?
Masz jakieś powody, aby przypuszczać, że pod moim nickiem kryje się jakaś organizacja albo kolektyw?
Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem