@Cedrat, post #88
@jimiche, post #90
@recedent, post #96
@twardy, post #29
Z tego co pamiętam jakoś w 1996 Doom Attack działał mi bardzo przyzwoicie na A1200 z kartą Elbox 1230 która jakoś specjalnie droga nie była.
@Prałat, post #72
@Don_Adan, post #100
1. Due to overwhelming confirmed interest in 68040-68060 versions, I don't have to spend another minute of my life pondering a question whether it makes sense to burn time on non-vampire build :)
On the other hand, having just 080-only build will also serve as a copy protection, so at least I will have a peace of mind there
@recedent, post #96
Łomatko, ten Heimdall to chyba rzeczywiście wszystkie soki wysysa (nomen omen) z Vampira. To może być przebój na miarę "Pechowego Prezentu"!
@KM_Ender, post #1
Diabelskie Wynurzenia #14: Toksyczni fani przyjaciółki
Diabelskie Wersety·Środa, 20 maja 2020·4 min
Jeden z najnowszych filmików RetroGralnii uświadomił mi, że nigdy nie byłem prawdziwym Amigowcem. Posiadałem nie tę Amigę, czytałem nie te gazety i ogólnie bawiłem się w zły sposób ze swoim sprzętem. Po prostu nie byłem odpowiednio trve i kvlt, by dzisiaj móc dalej uważać się za fana tego komputera. Dlaczego?
Amigę rodzice kupili mi około roku 1994 lub 1995, wcześniej byłem szczęśliwym posiadaczem Pegasusa. Nasz wybór padł na sześćsetkę. Po prostu była dostępna, wydawała się spoko (nie musiała być rozbudowana, żeby odpalić większość gier) i była dość kompaktowa, z powodu usunięcia klawiatury numerycznej.
Przesiadka z Pegaza na sprzęt firmy Commodore to było dla mnie naprawdę coś. Ładniejsza grafika, lepsza muzyka, lepsze wszystko. Z grami z tego komputera mam masę wspomnień. Moje pierwsze gry cRPG, niesamowity Moonstone, piekielnie dobry jak na tamte czasy Lotus. Jako nastolatek nie mogłem prosić o nic więcej w kategoriach sprzętu do rozrywki. Chyba, że chciałbym zagrać w Dooma.
Jasne, miałem kilka FPSów na wysłużonej przyjaciółce, ale nie były to zbyt dobre gry. Cytadela czy Za Żelazną Bramą były nudne jak flaki z olejem. Dość szybko zacząłem patrzeć z zazdrością na znajomych przesiadających się na wypasione komputery klasy PC (tak naprawdę zgodne ze standardem IBM, bo Amiga to też PC, ale pozwolę sobie na takie uproszczenie). Bo w 1995 Amiga była już przeżytkiem.
Kiedy pozbyłem się swojego komputera, kolejnym moim sprzętem była najlepsza konsola na świecie, czyli Sony Playstation. To był szok na tyle duży, że nie miałem żadnych wyrzutów po sprzedaniu swojej przyjaciółki (znaczy rodzice sprzedali, ale wszyscy wiemy, o co chodzi). Po prostu poszedłem do przodu. Nie zostałem ostatnim Amigowcem na osiedlu.
Znam jednak kilku ludzi, którzy swoje Amigi rozbudowywali do granic niemożliwości. Nie chcę nawet liczyć, ile pieniędzy wydali na to, żeby ich komputer dogonił zwykłe PCety. Dla mnie zdecydowanie za dużo. Nie wiem, co do końca nimi kierowało, skoro naprawdę mogli mieć o wiele lepszy sprzęt za mniejsze pieniądze. Ale dalej nie mogli odpalić Dooma w komfortowych warunkach.
Gdzieś w internetach krąży legenda, że istnieją ludzie, którzy posiadają Amigi, które mogą sobie poradzić z tą grą. Nie neguję, że ktoś taki sprzęt może posiadać, ale będzie on zawsze zbyt drogi w porównaniu do możliwości. Szary Amigowiec miał model 500/600/1200, żadnych przybudówek, co najwyżej rozszerzenie RAM (to głównie u tych z 500). Żadnych fancy kart graficznych, dodatkowych stacji na dyskietki czy innych bajerów.
Dzisiaj dowiaduję się, że ci ludzie nie byli prawdziwymi Amigowcami. Ja nie byłem prawdziwym Amigowcem, bo miałem nieodpowiednią Amigę. Nie mówiąc o tym, że zamiast gazet o Amidze, czytałem Secret Service, Gamblera, Świat Gier Komputerowych czy Top Secret. Straszna herezja. Moja miłość i moje wspomnienia nie są prawdziwe, bo nie jestem Prawdziwym Amigowcem.
W środowisku fanów tego komputera wytworzyła się toksyczna elita, która uzurpuje sobie prawo do wypowiadania się o tym, kto należy do tej społeczności. Serio. Internetowa Rada Amigowców (w skrócie IRA, nie bez powodu myślę), która wyśmieje cię, jak będziesz mówił, że nie miałeś Amigi 4000 z dopalaczami za miliony monet, tylko smutną Amigę 500 z jednym mega RAM.
Borg słusznie zauważa, że to jedyna społeczność wokół linii komputerów, która robi coś takiego. Nie wierzycie? Zapytajcie Atarowców o dowolny model tego komputera. Nikt nie powie, że to było g...o. Ja z czymś takim się nie spotkałem poza środowiskiem Amigowców. IRA po prostu robi wszystko, by każdemu uprzykrzyć rozmawianie o swoich wspomnieniach.
A moje wspomnienia o Amidze, chociaż piękne, przepełnione są żalem. Nie jest wstydem przyznać, że w tych czasach, w których ja zostałem zaopatrzony w ten sprzęt, było już dużo lepszych na rynku. Z zazdrością oglądałem, jak znajomi grają w Dooma czy Diablo, jak nie muszą zmieniać co chwilę dyskietek podczas gry w Mortal Kombat.
W moim czarnym sercu zawsze będzie miejsce dla Amigi, ale społeczność wokół tego komputera będzie mi obojętna. Nie mam zamiaru jarać sie kolejnymi dopasiony Amigami. Jestem fanem przede wszystkim gier i zamiast inwestować kosmiczne kwoty w sprzęt, wolę użyć na przykład Amiga Live. Bo zmienianie dyskietek wcale nie miało żadnego uroku.
@poweredjj, post #98
Amigę pamiętam jako przełomowy komputer - marzenie (gdy byłem jeszcze posiadaczem C64). Ale Doom ten rozdział zakończył.
@abcdef, post #102
@philipo, post #105
@philipo, post #105
Znam jednak kilku ludzi, którzy swoje Amigi rozbudowywali do granic niemożliwości. Nie chcę nawet liczyć, ile pieniędzy wydali na to, żeby ich komputer dogonił zwykłe PCety. Dla mnie zdecydowanie za dużo. Nie wiem, co do końca nimi kierowało, skoro naprawdę mogli mieć o wiele lepszy sprzęt za mniejsze pieniądze. Ale dalej nie mogli odpalić Dooma w komfortowych warunkach.
@recedent, post #110
@adam_mierzwa, post #14
Nieźle pocisnął, śmieszny film ogólnie, ale czuję że będzie dużo łapek w dół.
@KM_Ender, post #1
@MUFA-amigaone-pl, post #115
@mmarcin2741, post #119