Ja odpowiem.
Kiedyś interesowałem się technologiami mobilnymi + wireless. W EMPIKU kupowałem czasopismo Wireless Business & Technology. A że to było po angielsku, było po 2-3 miesiącach (zwroty z Niemiec, Empik).
Zapragnąłem zatem zakupić najnowsze. Jedno dla mnie, inne dla kolegi. Wlazłem na stronę WB&T, dałem do kosza 2x, potem płatność (SUKCES!!) a potem wysyłka... No i info "sorry, my tylko wysyłamy do USA".
"Szkoda" - uznałem, nie to nie, nie zarobią. No ale... Kasa została pobrana (a wtedy te naście $ to było sporo bo to było z 20 lat temu). Oo - maila wyślę - pomyślałem. No to wysłałem maila. Dear American Fellows, oddajcie kasę, pozdrawiam. Nic. Wysłałem drugi mail po 2 tygodniach. Ponownie nic.
Wtedy uświadomiłem sobie, że Oni mają W Y J E B A N E na takich. Nie opłaca się robić procedury zwrotu dla takich jak ja, bo jeden na 100 000 pójdzie z tym do sądu, pozostałe 99 000 odpuści. Nie opłaca się.
W biznesie czasem nie opłaca się implementować danej procedury, nawet jeśli miałaby być to procedura obsługi płatności za dany dajmy na to soft.
Wiele firm istniejących do dziś, utrzymuje piractwo swojego softu z lat Amiga Atari, bo mieliby 1 klienta na 10 dni, a to powoduje że nie opłaca się w ogólne utrzymywać takiej obsługi klienta (która nb. też kosztuje).
Nie mam na to co napisałem wyżej na piśmie, fakt.
Jeszcze zacytuję
coś. W polskim prawie autorskim (m.in. software) do niedawna było tak:
- Piracisz: płacisz 2 x tyle co w sklepie. Dziękuję do widzenia.
- Piracisz dla zysku - 3 x tyle.
Trybunał Konstytucyjny kilka lat temu uznał, że 3 x to "przesada", ale 2 x to "ok.
Podeślijcie mi maile włascicieli praw do gier retro a ja wyśle listę gier którą mam (w którą gram). Spoko, mogę zapłacić 2x cena sklepowa.