Też zrobiłem pre-order i smutno mi że ktoś za moje pieniądze kupuje sobie karty turbo.
To jest dosyć oklepana fraza - "za moje pieniądze". Używają jej ludzie w stosunku do polityków, lekarzy, bankierów (tutaj pewnie nawet słusznie), przedsiębiorców, handlarzy... tokarzy, murarzy itd.
Pieniądz krąży. Ktoś mógłby podejść do Ciebie i powiedzieć, że właśnie zrobiłeś zakupy za jego pieniądze. Nie znasz człowieka, ale on w firmie, w której pracujesz, kupił jakiś towar i czeka na jego dostawę, więc od teraz wszystkie pieniądze, które Ty albo ktoś z Twojej firmy wydaje na cokolwiek, są JEGO.
Idąc tym tokiem myślenia - w momencie, gdy Kefir zainkasował pieniądze za preorder, do czasu wydania gry powinien nie robić opłat (to nie jego pieniądze), nie kupować jedzenia, pić tylko wodę z rzeki i szyć sobie ubrania z liści i mchu. Inaczej wydaje przecież Twoje pieniądze.
A może on ma osobne kupki w domu? "Te pieniądze są od ludzi, którzy zapłacili za grę" oraz "te pieniądze zarobiłem pracując w firmie"?
A tak na serio - mimo, że uważam, że dopieszczanie gry do granic absurdu jest bez sensu i gra powinna po prostu wyjść (gdyby to była gra pecetowa, to pewnie by tak było, bo przecież można robić update'y online), to rozumiem politykę niekomentowania. Nie lubię, ale rozumiem. Ilekroć ktoś zaczyna się tłumaczyć, jeszcze bardziej rozkręca spiralę hejtu, żądań, każdy stara się coś udowodnić, wyrazić swoje (jedyne słuszne) zdanie, domagać się konkretnych działań i tłumaczyć takiej osobie jak należy postępować. Z ludzi robią się nagle nauczyciele życia. Jak Kwoka z bajki Brzechwy.
Obsuwy w świecie amigowym to norma! Ile lat czekaliście na nowe, wspaniałe Amigi, zapowiadane przez pana Tyschenkę? Ile razy nowa firma, która przejmowała Amigę, miała być tą jedyną, wspaniałą, która już za chwilę dokona rewolucji? Mało było zapowiedzi programów, które zaraz miały się pojawić i sprawić, że Amiga będzie znowu najlepszym komputerem? A tutaj macie grę, która jest na końcowym etapie, działająca (co potwierdzają beta testerzy), której po prostu nie opłaca się nie wydawać (bo preordery to tylko część zarobku). I zamiast wspierać autora, tak jak wspieracie całą masę przepłaconych badziewnych interfejsów czy odgrzewanych kart, to narzekacie, że długo, że źle, że nie tak, jak sobie to wyobrażaliście.
Potraktujcie tę grę jak każdą inną niewielką inwestycję - płacicie za różne rzeczy, wspieracie różne akcje i po prostu co jakiś czas pojawiają się efekty tego wsparcia - a to ktoś coś wyprodukuje, a to ktoś zakoduje grę itd. Jak w przypadku każdej inwestycji istnieje oczywiście ryzyko. Należy pamiętać, że nawet duże firmy mają opóźnienia premier swoich gier.