Ano, wspomnienia mam fantastyczne, cały czas żywe. Dlatego jestem takim zawziętym fanem Klasyka

Bo to wspaniałe czasy były, pierwsze lokalne, miejskie "stacje telewizyjne".
Myśmy w TKK zawsze mierzyli wysoko. Tu ukłon dla Szefa Szefów, czyli pana Kazimierza Mazura, który nie uważał się za "speca od robienia TV", ale miał wizję. Piękną i bogatą. I ufał nam, swoim ludziom. I nie skąpił kasy na sprzęt.
Myśmy się nie ograniczali (jak większość "kablówek lokalnych") do jednego programu w tygodniu z garstką wiadomości. Myśmy walili codzienny serwis njusowy, telegazetę, programy tematyczne, teleturnieje, programy na żywo, transmisje z koncertów, transmisje z meczów piłki kopanej, koszykowej i siatkowej.
No w mikroskali -
Prawdziwa TIVIzja.
I bym tego wszystkiego nie zrobił, nie zrealizował, gdyby nie komputery
Amiga.
Amiga po wsze czasy będzie mi się kojarzyła z fantastycznym, jedynym w swoim rodzaju poczuciem tworzenia czegoś nowego, unikalnego, bardzo kolorowego i frapującego.
Jestem do Ami przywiązany fanatycznie. To dla mnie coś znacznie więcej, niż "tylko" komputer, niż "tylko" maszyna dająca się wpiąć między magnetowidy, kamery i prosty mikser. To dla mnie wehikuł czasu. Jak odpalam Ami, to wracam do tych wspaniałych lat, kiedy wszystko zdawało się być możliwe.
Serdeczności
Des
Ps. Amiga 2000 była moim pierwszym takim "prawdziwym" komputerem do pracy. Wcześniej miałem ZX Spectrum, Atari kilka "małych", C64... Pierwszą "telegazetę" z informacjami i ogłoszeniami lokalnymi robiłem na Spectrum w Basicu
Ale Ami była pierwszą maszyną POWAŻNĄ. Chwilami straszną i groźną. Kapryśną. Piękną.