Oj, dawno mnie tu nie było.
Bardzo dobry
An Ode to Deluxe Paint. Skłonił mnie do kilku przemyśleń i rozwinięcia komentarza, który zawarłem pod artykułem. Od pewnego czasu śledzę kanał
"Vix in Japan", gdzie od czasu do czasu, pojawiają się materiały związane z tym oprogramowaniem.

Deluxe Paint to dziś oprogramowanie jak najbardziej archaiczne. Co ciekawe, mimo wszystko nadal nadaje się do kilku zastosowań.
Co zostało przedstawione w materiale "wspominkowym", idea rysowania prostych obrazów o niewielkiej rozdzielczości i przestrzeni barwnej jest dla mnie bardzo zrozumiała. Dla ewentualnego młodego artysty Deluxe Paint miał dużo niższy "próg wejścia". Prawdą jest, że wtedy komputery nie były jeszcze tak powszechne, a te które oferowały 16 bitowe doznania dopiero wkraczały pod strzechy gospodarstw. Co rzuca się w oczy od razu, w odróżnieniu od nowoczesnego oprogramowania to bardzo prosty, czytelny "interface" DP. Nie ma problemu z większą rozdzielczością, bo ograniczona jest do podstawowych trybów. Proste pędzle, maksymalnie paleta złożona z 256 kolorów. Poważne ograniczenia powodują, że człowiek mając mniej narzędzi do wyboru, od razu zaczyna kombinować. Dużo bardziej ważny jest proces, czasem zabawa a nie sam obraz na końcu. Zaczynamy od czystej kartki. Bez banku grafik "rojality frii", bez generowania "Aiii".
Dziś przy pracy z pikselami pracuję z odpowiednikiem DP. Wyspecjalizowane narzędzie,
Pro Motion NG jest nowoczesne, ale w dużej mierze z celowo posiada narzucone ograniczenia rodem z lat 90tych.

PMNG z uwagi na szerokość palety nie nadaje się do pracy przy cyfrowych zdjęciach. To oprogramowanie posiada jednak wiele narzędzi, których działanie jest podobne jak w nowoczesnym warsztacie obróbki graficznej. Narzędzia takie jak warstwy, zaawansowany system selekcji, dystrybucja wycinków grafiki w projekcie, zaawansowane undo itp.
Pracując w tych "dwóch światach" (grafika retro pixel i nowoczesna grafika), zauważyłem często, że chętnie wracam sobie do PMNG by poprzestawiać sobie trochę pikseli, niż np do Photoshopa, ew darmowego GIMPa by popracować nad materiałem. Zacząłem w tym widzieć pewną analogię, kiedy mój młodszy syn sięga po duże klocki "duplo" dużo częściej niż po małe klocki "lego". Modele powstają dużo szybciej, pomimo mniejszej ilości elementów. Dużo łatwiej, bo elementy są mało różnorodne, w mniejszej palecie do wyboru. Efekt jest dużo szybszy, a modele powstają od zera.
Często obserwuję dużą trudność kursantów nowoczesnej grafiki. Kiedy pierwsze godziny muszą "walczyć o przetrwanie" w gąszczu narzędzi i opcji nowoczesnego oprogramowania Adobe. Szkoda, że w ramach programowych nie ma prostszych narzędzi "na początek".
Czasem zaczynam wprowadzenie do grafiki 3D od kilku ćwiczeń w
MagicaVoxel. Efekt jest podobny, ludzie bawią się, efekty są szybkie, może nie do końca profesjonalne. Wejście w 3D jest dużo mniej stresujące. Dla niobeznanych w temacie, edytor Magicavoxel to edytor 3D w którym grafikę buduje się w elementów o tej samej wielkości, takie klocki kubiki ustawiane w przestrzeni trójwymiarowej ale z zachowaniem ustawienia do siatki. Coś jak piksele, tak voxele mogą być tylko w jednym miejscu kratki.
źródło
Voxele to taki "Minecraft" w grafice 3D ;) To dużo mniej skomplikowane niż typowa grafika 3D gdzie podstawowe primitywy graficzne to punkt, krawędź i czworobok. Jako elementy wektorowe mogą występować w dowolnym miejscy przestrzeni. Nie mówiąc już o takich zmartwieniach jak UV mapa, tekstury, low poly, high poly wypalanie map itp. itd.
A wy jak sądzicie? Prostsze narzędzia są bardziej produktywne?