Mogliby zrobić krok dalej i coś tu wydać. ;)
Popytam
A teraz z trochę innej beczki

Do Krakowa dotarliśmy w niedzielę wieczorem. Ruszałem blablacarem do warszawy a stamtąd dopiero do Krakowa. Zabrałem ze sobą mega ciężką torbę z Amigą 1200, telewizorem oraz lapkiem na którym robię grafę (w razie jak by trzeba było jeszcze coś na kolanie poprawić) oraz tonę dobrego humoru.
Jest poniedziałek rano, docieramy do "ICE Kraków Congress Centre". Budynek wygląda okazale, wielka nowoczesna bryła budzi trochę skojarzenia ze stadionem narodowym w Warszawie

W środku przyjemna przestrzeń. Po lewej rozkładają się koledzy z Catedral-3D. Chwilę błąkamy się po piętrach aby w końcu odnaleźć swój stolik. Na początku trzeba się rozpakować. Nie zabrakło przedłużaczy, ale może to i dobrze, nasza listwa zasilająca nie chce podawać prądu... Na szczęście koledzy z Silver Lemur Games nie mają nic przeciwko aby prowizorycznie przełączyć się do ich działającego sprzętu.
Co mnie uderza od początku, czyli to wszyscy, że wszyscy sprzedajemy jakieś gry, jakby nie patrzeć jesteśmy dla siebie konkurencją. Tu zaskoczenie, bardzo rodzinna atmosfera, witamy się serdecznie, każdy każdemu pomaga. Luźne rozmowy, wiele osób jet ciekawych z czym przyjeżdżasz

Jesteśmy gotowi! Obok nas po prawej Silver Lemur Games, ciekawostka, siedzimy obok siebie, 2 stanowiska a jednocześnie jestem też autorem sporej części grafiki do Legends of Amberland

Autor gry także porządkuje swoje biureczko.
Jest spokojnie. W sumie, to nie mam jeszcze świadomości co nastąpi za chwilę...

Piękny widok za oknem. Cisza przed burzą

Otwarcie, nagle zrobiło się tłoczno. Masa ludzi szybko zaczęła rozpływać się po przestrzeni.

Z każdą godziną tłum gęstniał.

Gdzieś tam w tle po prawej jest nasze stanowisko. Dobrze że byliśmy w 2 osoby to jedna mogła cały czas trwać przy stanowisku, druga na zmianę mogła przejść się po wystawach (3 wielkie piętra... Gry, gry, gry...

)
Nasze stanowisko cieszy się sporym wzięciem. Ludziom wydaje się że mamy tą samą produkcję na 2 monitorach, dużym zaskoczeniem jest że po prawej stronie, praktycznie ta sama gra odpalona jest na legendarnym komputerze, który ćwierćwiecze ma już za sobą

Na dysku mam też Tanks furry. Zapraszam wiele osób do wspólnej zabawy w coopie. Zabrałem ze sobą 2 pady megadrive, świetnie się nadają. Wracam do Bridge Strike który na Amidze można też ogrywać także "staroszkolnie" za pomocą joya Atari 2600. Miłe rozmowy, wiele osób chce się dowiedzieć jak to jest tworzyć dziś gry na tak stary komputer. Ograniczenia sprzętu wydają się niektórym wręcz niedorzeczne
Gramy, opowiadamy o powstawaniu gry. Ktoś z japońskiego IGN pyta mnie czy nie chcielibyśmy wpuścić Bridge Strike lub Tanks Furry na jeden z bardzo popularnych japońskich systemów własnie dedykowanych produkcjom Retro...
Cały czas trwa bicie rekordów w Bridge Strike. Można wygrać nową, oryginalną grę na Amigę! To atrakcyjny gadget, sporo osób bierze udział w naszej zabawie.
Wychodzi jedna mała wada naszej produkcji w przypadku osób młodszych trzeba tłumaczyć kilka podstawowych zasad gry. Brakuje nam jeszcze tutoriala na początku gry.
- Tak, ten statek co został zniszczony, tak, ten to było paliwo. Bez paliwa samolot spadnie. Na dole jest wskaźnik.
- A ten statek?
- To wróg, trzeba niszczyć.
- Most... O, rozbiłem się
- Trzeba go zniszczyć rakietą, to jest "savepoint". Rakietami można sterować lewo prawo.
- Kończą się rakiety?
- Nie, są nieskończone ale dopóki nie wylecą za ekran lub wcześniej nie trafią w cel, to nie można wystrzelić następnych.

Po 3 godzinach ochrypłem. Wokół na szczęście pełno różnego picia, herbaty, napoje soki, ciastka i owoce. Wszystko na wyciągnięcie ręki w takich ilościach, że wszechobecny tłum nie jest w stanie tego przejeść. Na spragnionych bardziej wykwintnych dań czekają Foodtracki na zewnątrz przy wejściu głównym, trzeba tylko minąć ochronę która nie wpuszcza nikogo na teren imprezy bez identyfikatora.

Od nadmiaru pozytywnych wrażeń i ciągłego gadania, lekko opuszczają mnie siły. Muszę chwilę pobyć na zewnątrz. Świeci słońce, nie jest mocno gorąco. Jest dużo miejsca i wygodnie.
Następny dzień... Wcale nie jest luźniej

Powtórka z wczoraj. Dużo ludzi, radośnie, zwiedzam, oglądam, podpatruję.
Smutne trochę, że czas zleciał mi tak szybko, że nawet nie zdążyłem żadnego wykładu zaliczyć.

Śmieszne, bo poznałem świetnych chłopaków z Red Dev Studio z mojego Olsztyna. Studio które zajmuje się robieniem gier od kilku lat, a ja nic o nim nie wiedziałem. Jechać na imprezę do Krakowa by poznać ludzi ze swojego miasta
Muszę rozbić relację na 2 części, chciałbym wybrać kilka gier, które mi się spodobały na pokazach i troszkę o nich napisać.
Po co jest Digital Dragons? Ano, jest po to aby dać "chwilę" aby ludzie zajmujący się gamdevem mogli się wspólnie spotkać. Ci co robią "wypas" produkcje, mają się czym pochwalić. Wsytartować w konkursie głównym (w tym roku nagroda główna to było 10 tyś PLN w czeku, plus 25 tyś PLN na kampanię reklamową). Autorzy mniejszych produkcji mogą podpatrzeć co robią inni i podciągać swoje rzeczy, ewentualnie profilować i dopracowywać grę, popatrzeć jakie trendy panują itp.
Jest to też miejsce gdzie wydawcy mogą spotkać się bezpośrednio z developerami. Zobaczyć czy akurat w tej całej gamie rozmaitych produkcji nie znajduje się coś co można wziąć pod swoje skrzydła wydawnicze. Jest na to miejsce, jest czas, a dla bardziej wymagających jest nawet specjalnie wydzielona cicha strefa z dala od zgiełku.
Bardzo miłe jest to, że choć wszyscy robimy podobne rzeczy, bo tworzenie gier nas łączy, każdy miał czas i chęć rozmawiać i opowiadać. Nie spotkałem się z jakaś niechęcią do dzielenia się informacjami na temat produkcji, sprzedaży, technik itp. Tym bardziej jedne osoby polecały drugiej kontakty, wymieniano się wizytówkami. Pełna kultura, sporo luzu.
Wróciłem dopiero w środę wieczorem. Ledwo widząc na oczy ale bardzo podbudowany. Naładowany bardzo pozytywną energią do działania.
Jeszcze sporo przed nami, ale jest światełko
Ostatnia aktualizacja: 31.05.2019 12:49:39 przez Koyot1222