[#67]
Re: Najseksowniejsza 71-latka
@niedziel,
post #59
niedziel napisał(a):
> W 2007 roku lasy zajmowały około 9,0 mln ha, co stanowiło 28,9%
> powierzchni kraju. W tym lasy publiczne zajmowały 7,4 mln ha, a
> lasy prywatne 1,6 mln ha.
> http://ciekawostki.rolnicy.com/ciekawostki-biologiczne/powierzchnia-lasow-w-polsce.html
>
>
> W Polsce produkcja wieprzowiny w ostatnich kilkunastu latach
> charakteryzuje się stagnacją i znacznymi wahaniami. W okresach
> wzrostu wynosi ona około 2,1 mln ton (w wadze poubojowe), a w
> okresach spadku - 1,8-1,9 mln ton
> http://www.agro-info.org.pl/index/?id=fb7b9ffa5462084c5f4e7e85a093e6d7
W Meksyku mają takie powiedzenie: "diabeł cytuje biblię tak, jak mu wygodnie".
Czy Ty naprawdę sądzisz, że uprawa roślin paszowych, czyli główna przyczyna wycinki lasów deszczowych, odbywa się w Polsce?
To jest chyba jakiś żart z Twojej strony, bo inaczej byłaby to totalna kompromitacja Twojej wiedzy o tym, skąd pochodzi Twoje jedzenie.
Co z Ciebie w ogóle za konsument, skoro nic nie wiesz o sznurkach, za jakie pociągasz, kupując mięso?
Dla mnie wystarczy sam fakt, że jest to morderstwo na zlecenie, w dodatku poprzedzone przedmiotowym traktowaniem, co jest sprzeczne z poszanowaniem potrzeb biologicznych innych mieszkańców Ziemi, zdolnych odczuwać ból i cierpienie, nie gorzej, niż Ty czy inni koledzy z tutejszego forum.
Ty natomiast masz przed oczami prezentowany wpływ Twoich decyzji konsumenckich na to, o co tak się ludzie ogólnie obecnie martwią - lasy deszczowe (płuca Ziemi jakby nie było) i czystą wodę pitną, a mimo to, zamiast na samym fakcie istnienia związku, zagłuszasz sumienie przytaczaniem liczb nie z tej bajki, wskazując na niezgodność iloczynu średnich wartości zasobów.
Otóż uświadom sobie, że niezależnie od wielkości średnich, nie są to zasoby tak łatwo odnawialne i udział w masowej ich dewastacji rodzi nie tylko brak pewnej liczby zasobów, ale i problem rewitalizacji. Ponad to wiąże się z odpowiedzialnością konsumenta za skutki swojej decyzji.
Od przyznania tej odpowiedzialności Ty się rozmaitymi wybiegami językowymi wymigujesz.
Wypisujesz jakieś groteskowe brednie o grillowaniu trupa czującej istoty zabitej bezrefleksyjnie na użytek Twojej chwilowej przyjemności smaku (i tak w większości powodowanego przyprawami oraz solami mineralnymi i tłuszczami, które to można skomponować do złudzenia podobnie w posiłku nie-trupim), mimo że wątek jest wyraźnie o 71-letniej wegance wyglądającej na 40-parę lat.
Pomyśl, człowieku, jak Twoje narkotyczne przywiązanie do wpychania w siebie opalonych zwłok (nostalgia do obozów zagłady?) i epatowanie nim, obliczone na uciechę gawiedzi, ma się do pisania na temat?
Egocentryczne pieprzenie pozbawione krzty czułości.
Wiesz, czułość i współczucie to takie fajne cechy, które ponoć odróżniają nas od innych zwierząt. Chociaż wiesz co? Świnia, którą zjadasz, tworzy w naturalnych warunkach bardziej współczujące więzi społeczne, niż Ty będziesz kiedykolwiek w stanie stworzyć.
Pytanie: dlaczego nie przytoczysz liczb mających realny związek z przedstawionym problemem, czyli np. (ułatwię Ci procesy myślowe spowolnione wyraźnie tłuszczami nasyconymi i leukocytozą):
- udział Polski w imporcie soi i kukurydzy z Brazylii i Afryki oraz USA
- liczba hektarów lasów wyciętych pod uprawę roślin paszowych w BRazylii i Afryce oraz USA
- stosunek wielkości ziem uprawnych, jakie są potrzebne aby wykarmić mięsożercę, wegetarianina i weganina
- stosunek "earth footprint" ("ziemskiego odcisku stopy") jaki wywierają na Ziemię: mięsożerca, wegetarianin, weganin
- informacja o tym, jakie dane wzięto pod uwagę w wyliczeniu w/w stosunku
Co, czyżby przytoczenie TAKICH danych było już dla Ciebie niewygodne? ;)
A dla Twojej informacji - opary z lagun ferm w Polsce opadają także na Polskie drzewa.
Lubisz drzewa? Jesz mięso? Eeergh,... kszzz.... (i inne odgłosy psującej się maszyny)
?HIPOKRYZJA ERROR.
READY.
[]
Acha, i zapamiętaj, wygodnicki kolego, to nie ja jestem od copy & paste Tobie kawę na ławę tego, co sam możesz bez problemu znaleźć. To Twoją odpowiedzialnością i moralnym oraz etycznym obowiązkiem jest dowiedzenie się o skutkach swoich decyzji konsumenckich.
Ja mam lepsze rzeczy do roboty, niż darmowe korepetycje kogoś, kto tylko odwodzi dyskusję od tematu, i wybiela się pokrętnie, by tylko nie dać zmącić swojego pozornego spokoju sumienia.
Zobaczysz, następnym razem jak będziesz konsumował zwłoki zwierzęcia, przypomnisz sobie tą dyskusję, zobaczysz w wyobraźni ścinane drzewa amazońskiej puszczy, pustkowia obsiane soją, smutne zwierzęta stłoczone całe życie w stalowych zagrodach w betonowych hangarach, nie widzące słońca, wariujące z nudy i ścisku.
Tego nie unikniesz, choćbyś nie wiadomo jak przekonywał sam siebie za pomocą techniki "napiszę to na forum, to fakt publikacji na forum publicum i brak krytyki czytelników wzmocnią moje własne przekonanie".
Widzisz, to jest mechanizm wyparcia w najczystszej postaci, choć nie najprościej realizowanej.
No, dalej, a teraz wyrwij coś pobocznego z mojego posta, zasugeruj jakoby było sednem, nakręć wokół tego sensację, odwróć uwagę, posil się świadomością, że czytają to inni...
Przecież nikt nie lubi sugestii, jakoby świadomie czy nieświadomie czynił destrukcję. Musisz coś z tym zrobić. Najlepiej połącz wszystkie dotychczasowe techniki manipulacji językowych. Pamiętaj, postaraj się - panika przed utratą mentalnego status-quo zobowiązuje. ;)
A co do prania mózgu to faktycznie, przydał by Ci się odwyk 3-miesięczny od narkotyków odmięsnych, bo coś te puryny nie pozwalają dojść do głosu Twojemu płatowi czołowemu - w każdym razie nie zaobserwowałem w żadnym Twoim poście niczego dyktowanego tą nowszą ewolucyjnie częścią mózgu, którą toksyny odmięsne skutecznie przytłumiają. ;) Samo kombinowanie, jak tu uciec przed szczerą rozmową o sednie problemu...
Oczywiście standardowy disclaimer na koniec posta: bez obrazy w razie czego, dyskusja to dyskusja, na krytykę, sam przyznaj, zasłużyłeś treścią postów i była ona celna. No, to wsio jasne, myślę.
A, jeszcze co do tego Twojego "prania mózgu"... Naprawdę nie wstyd Ci przyznawać się do tego, że z Tobą tak właśnie automatycznie wygląda rozmowa? Przecież to Ty masz w przynajmniej 50% wpływ na jej przebieg i formę. A może to dlatego tak ludzie z Tobą rozmawiają na pewne tematy, bo sam to prowokujesz? Pomyśl nad tym. Nie zwalaj winy na osobę dobrowolnie chcącą wyłożyć Ci jakieś zagadnienie, kiedy to Ty sam swoim zachowaniem implikujesz silne wrażenie konieczności łopatologicznego tłumaczenia Ci podstaw, jak przysłowiowej krowie na miedzy.
Ilekroć ignorant, któremu nie pasuje odpowiedź na jego pytanie, sięga po koło ratunkowe w postaci zarzutu o "pranie mózgu", to ja się śmieję wewnątrz i zadaję sobie pytanie: czy tenże delikwent naprawdę nie widzi, że takim zarzutem tylko sam siebie definiuje i ośmiesza swoją zdolność zrozumienia odpowiedzi?
Też mi się zdarzało w życiu czegoś nie kumać, nie pojmować o co komuś chodzi, ale żeby szafować od razu zarzutem o pranie mózgu to mi nie przyszło do głowy i po prostu kultura osobista mi nie pozwalała i świadomość możliwości, że to ja, jako laik, mogę jeszcze nie znać tematu na tyle, by ocenić wypowiedź rozmówcy.