[#121] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@teh_KaiN, post #117

W 1993 roku. Jeden z moich kumpli miał 386DX/40, inny SX16 albo 25, ktoś tam nawet jakieś 486. Amigowców było sporo ale pecetów robiło się naokoło coraz więcej. Większość posiadaczy Amigi 500 przechodziła raczej na PC niż np. na A1200.
[#122] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@mccnex, post #121

Nawet nie pomyślałem że ten wątek będzie taki wspominkowy i popularny.
Naturalnie, teraz fajnie jest wspominać, ja wtedy miałem to, koledzy mieli tamto, u nas w sklepie stało to... Jakby tak się cofnąć w czasie, to wtedy wyszłoby dlaczego amiga była taka popularna, dlaczego przestała. Jak ja to widziałem?
W moim pacholęctwie, najlepszym prezentem na komunię był "komputer", syntezator i rower górski. Raczkował już dziki kapitalizm, i jak ktoś był szczęśliwcem który miał chrzestnego lub chrzestną która miała stoisko na bazarze, jeździła zagranicę lub ogólnie handlowała czymkolwiek, to była szansa że dostanie się prezent na całe życie. Oczywiście wszyscy czytaliśmy prasę, chodziliśmy obczajać stoiska w sklepach, czy nawet chodzić po znajomych którzy już komputery posiadali. Gdyby ktos wtedy zapytał mnie jaki komputer bym chciał - odpowiedziałbym zgodnie z trendem w Bajtku, że najlepiej profesjonalny komputer z olbrzymimi możliwościami graficznymi i muzycznymi. Czasami w takiej gazecie pisali o ich cenach, i $4500 za komputer w 89 czy 90 roku, było chyba dla każdego z nas jakimś kosmosem. To tak jak teraz czytanie o AMG S63!
No ale akurat brat dostał na komunię Amigę 500, i człowiek się cieszył że wstąpił do grona komputerowców. Od tamtej pory cała rodzina była fanboyami Amigi, bo akurat to mieliśmy. Zresztą, identyczna sytuacja była wtedy z magnetowidami. Wszyscy wymieniali i znali zachodnie firmy typu Sony, Panasonic, Sharp, ale w momencie zakupu Sanyo lub Philipsa przez nich, właśnie te marki były przez nich wychwalane jako najlepsze :(
Chyba mało kto miał kilka tych magnetowidów, albo kilka komputerowych platform, aby się wypowiadać...
W mojej okolicy takich szczęśliwych posiadaczy a500 bylo więcej. Niemalże z pogardą i zacofaniem kojarzył mi się Commodorek i Xe. St to była jakaś pomyłka, a pecetów nie bylo zbyt wiele. Ot jeden starszy pan w miejscowości miał 8088, które wykorzystywał do pisania własnych programów obliczeniowych i projektowania jakichś rysunków technicznych, dwóch kolegów z 286 Hercules i chyba EGA, no i jeden młody szczyl, któremu rodzice kupili (chyba) optimusa z kolorowym monitorem i VGA. Reszta to były co najwyżej pegasusy na komunię. Z czasem Świat zaczął się zmieniać. Sklep z amigami rozszerzył asortyment o pecety, a my jakoś nawet o to nie dbaliśmy, bo mieliśmy w ciul gier. Ba, u mnie nawet sklepy z softem (dosłownie 4) miały własne intra w grach. Potem ukazał się Wolfenstain 3d. Po jakimś pół roku od wszystkich zachwytów i recenzji samemu zagrałem w tę grę u kolegi. Podobało mi się strasznie. Wtedy jakoś wierzyłem, że są lepsze modele amigi których nie widziałem na oczy, a o których czytałem w prasie, że te droższe mają jeszcze "lepsze gry", tylko mało kogo na to stać :)
Strasznie jarałem się zdjęciem Amigi 4000 z C&A, która wyglądała dla mnie idealnie: Łączyła dwa komputerowe światy PC (wygląd) i Amiga (platforma)
Potem było już z górki. Doom się ukazał, a w sklepach coraz częściej była 1200, jako następstwo 500. Nie wiem ile wyboru mógł mieć wtedy dzieciak, ale wielu połknęło już na tyle komputerowego bakcyla że musieli robić upgrade. Jeżeli chodziło im o podtrzymanie klimatu - była to A1200, jeżeli ktoś nie znał sceny, i chodziło mu o nowsze gry, no i "przyszłość i karierę" ten odkładał i wchodził w PC.
Porównywanie tego teraz nie ma trochę sensu. Amiga na samym początku lat 90tych zamiatała możliwościami 6cio krotnie droższe sprzęty PC. Później kiedy co miesiąc wszystko pecetowe zaczęło tanieć, porównywania przestały mieć sens. Ludzie w 93, 94 roku mieli w mojej okolicy komputery 386, 486 z podróbkami kart dźwiękowych, które mogły odtwarzać moduły 16 kanałowe. Co prawda dobrych muzyków piszących na tylu kanałach było może czterech na cały Świat, ale trend się rozpoczął. Kto wtedy fascynował się sceną, nadal wolał amigę, ze względu na demka, ziny, czy nawet całe copy parties. Ja wtedy za wiele kasy nie miałem, z czasem sprzedałem A500 komuś kogo tylko na to było wtedy stać, a z bratem kupiliśmy A1200. No i wtedy przekonaliśmy się, że recenzji gier nowych w czasopismach jest coraz mniej. Koledzy zachwycali sie symulacjami z cieniowaniem Gourauda, a my cieszyliśmy się z nowego musicdisku lub dema ulubionej grupy.
W końcu sam miałem 486dx2, i było super, ale etap z amigą wspominam najlepiej.
No i patrz, piszę to na forum amigowym, a nie na jakimś vogonsie o starych pc :)
Wszyscy zluzujmy, nie róbmy teraźniejszych wyścigów Wartburgów i Syren, bo współcześni motoryzacyjni popatrzą na nas z litością.
[#123] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@Ralpheeck, post #122

Ja Amigę 1200 kupiłem (sorry, namówiłem na zakup rodziców) z fanatyzmu i szowinizmu, bo biorąc pod uwagę racjonalizm, powinienem ich namawiać na peceta z Win95 (tak wiem, na stos ze mną!). Wybuliliśmy na ten sprzęt ponad "trzydzieści" baniek (jeszcze wtedy nazewnictwo przed-denominacyjne było we krwi), a do muzyki dalej miałeś Paulę, do grafiki AGA, podczas gdy jeden czy drugi kumpel odpalał Windę 95 w 24 bitach, mając jednocześnie do dyspozycji dźwięk CD, o płynącej rzece nowego softu i gier nie wspominając. I co z tego, dalej "PC to syf" się mówiło, bo tak Pampuch przykazał Trochę wstyd na dzień dzisiejszy ale takie to były czasy, na szczęście z wiekiem człowiek trochę bardziej robi się skłonny do refleksji i zastanowienia. Bardzo miło jednak wspominam z tamtego okresu dema, które uwielbiałem oglądać, a ich kolekcjonowanie, razem z grafikami i modułami było moją główną amigową działalnością (w sumie do dzisiaj tak mi zostało).

EDIT, jeszcze wspomnę, że niedawno w ramach podróży wehikułem czsu w lata 90-te udało mi się dorwać 233MMX'a / 64MB RAM, będę go robił z GUS'em "Classic", SB128 oraz Riva TNT 16MB na PCI pod PC-DOS7/Win98

Ostatnia aktualizacja: 24.11.2018 06:28:09 przez mccnex
[#124] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@teh_KaiN, post #117

W 1994-1995 na wakacjach grałem z kolegą na C64. Ze 2 lata później gralismy już na PC w Carmageddon, FIFĘ itd. Wydaje mi się, że mniej więcej w tym okresie zaczela się popularność PC w domach. Kolega sam wspominał że ze znajomymi wymienia się grami, więc to nie tak, że na podstaeie jednej osoby sądzę o popularności PC.
Ja pierwszego PC 386SX z 16 MB RAM i W95 dostałem około 2000 roku
Kilka miesięcy później wyżebrałem od chrzestnego nowoczesnego PC, do którego sam wybrałem części i sam złożyłem. A potem, to każde podarowane pieniądze przeznaczałem na karty graficzne, dyski twarde, ram, procesory, gry itp.

Ostatnia aktualizacja: 24.11.2018 07:14:03 przez SuperBuster
[#125] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@SuperBuster, post #124

U mnie o porzuceniu Amigi 1200 (z HDD i CD-ROM) zdecydowało też i to, że zobaczyłem sprawnie działający emulator Fellow na PC , zdaje się na 200 MMX ... W 1998 roku to było, no i zagościł nowy 233MMX u mnie...
Ludzie gdzieś od około1994 przechodzili już na PC. W 1998 zostało może 2 amigowców u mnie, z kilkunastu których znałem. Mówię o amigowcach, którzy mieli pojęcie i potrafili coś zrobić, a nie o graczach i dzieciakach.

Też pamiętam tę propagandę Pampucha w MA. Każdy fanatyzm jest szkodliwy, jak widać z perspektywy czasu...Choć nie powiem, na każdy kolejny numer MA czekałem !

A Wolfenstein nigdy mnie nie kręcił, choć np. kolega w 1997r zostawał w pracy do wieczora ,żeby popykać w to na służbowym 486...
[#126] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@Motyl, post #125

Ja na PC przesiadłem się późno bo w 2002. Gierek na PSX mi nie brakowało, ale w tamtym czasie zestaw PC (bez nagrywarki które jeszcze wtedy były drogie) ale dość mocny aby AVI-ki na tym fruwały, staniał poniżej półtora tysiaka. A tyle to kosztowała moja A1230 z HDD + PSX, albo A1240 z HDD, oczywiście bez monitora. Do tego całkiem znośny emulator PSX. A do tego od pół roku dwaj koledzy mieli i chwalili Win XP, który na słabszych PC mulił, ale na takim do AVI-ków to już śmigał, a do tego był ładniejszy od WB, i wreszcie stabilny, nie tak jak te wcześniejsze, które widywałem u kolegów jak je co parę tygodni reinstalowali żeby zechciały działać zamiast wkurzać. A XP już takiej wady nie miał.
Chyba nie muszę dodawać że na Amigach za podobne pieniądze AVI-ki i gry 3D o ile wogóle jakieś były i ruszyły to wyglądały żałośnie.
[#127] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@ZbyniuR, post #126

Ja kupiłem Amigę 500 najpierw używaną, od kolegi, chyba pod koniec ósmej klasy, czyli na początku wakacji 1992 r. Niestety okazało się, że miała uszkodzony FDD, co prowadziło do frustracji. Na szczęście kolega mi zwrócił pieniądze, a rodzice po przebyciu podstawowej nauki z ekonomii stwierdzili, że jednak chyba warto kupować nowe.

W Rzeszowie Amigi były drogie (chyba tylko dostępne w słynnym sklepie DABI), więc pojechałem z ojcem do Krakowa, na końcu Floriańskiej jest przy Kościele Mariackim taki plac i na ulicy od niego odchodzącej, kupiłem Amigę 500 + kość 512KB (z przełącznikiem chip/fast) oraz grę Wolfchild. Cena była jakoś około 3 800 000 ZŁ (nie PLN).

Wcześniej w okolicach szóstej klasy, miałem 8-bitowy Atari 65 XE, kupiony w PEWEXsie w Rzeszowie na obecnej ulicy Hetmańskiej, za 129 $. Plus magnetofon California Access. Ale cały czas byłem wpatrzony w C64 które mieli koledzy, więc z utęsknieniem powitałem aprobatę rodziców żeby przesiąść się na Amigę.

Miałem jeszcze NESa (Pegasusa), jakoś pomiędzy Atari a Amigą.

Po sprzedaniu Amigi (około 1995 r.), rodzice kupili od razu 386DX. To już nie było to samo, na krzyż Prince of Persia i Stunt Car Racer. W 1996 r. wyjechałem na studia i dłuuugo nie miałem żadnego komputera PC (celowo). Swój własny PCet kupiłem wedle pamięci około 1999 roku, jako używany komputer "złom" od znajomego (chyba Pentium 1), praktycznie za grosze.

Zatem w latach 1995 - 2009 nie interesowałem się Amigą, ale przed 9. laty w grudniu, z przyjemnością po poszukiwaniach w necie odnalzałem, że jest nowy system OS4 (i MorphOS) oraz że wychodzą dema, gry i że są płyty Samantha do nowego systemu amigowego (i Efika dla MorphOSa).

I już nie odpuszczę tematu retro!! szeroki uśmiech
[#128] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@michal_zukowski, post #120

Wolfenstein byl napisany w assemblerze 386 dlatego publiczne zrodla są w C

szeroki uśmiech no, ale w C na 386

Nie pamiętałem, chodzi mi po głowie wspomnienie z tamtych czasów o wymogu 386..
[#129] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@ZbyniuR, post #126

No to jak wszyscy na kozetkę przyszli się wygadać to i ja ... ;)
Ja PCta kupiłem w 1996 (AMD K5 100MHz).
Do tego momentu miałem cały czas A1200 z HD i Fastem i chociaż było trudno to pierwszy rok studiów zaliczyłem na tej Amidze właśnie. Pisanie w Pascalu była mordęga, zwłaszcza przenoszenie tego potem na PC. W C napisałem tylko kilka programików - pamiętam że miałem mega kłopoty z GCC wtedy w 1995.
Ponieważ zawsze byłem bliżej grafiki do przejścia skłonił mnie kumpel który mi pokazał photoshopa w 24 bitach na karcie S3Trio a dobił mnie jak pokazał LightWave'a. W Win95 z 16 mb ramu to działało o niebo lepiej niż jakakolwiek dopalona wtedy Amiga.
W zasadzie to w latach 93-95 na osiedlu wu kolegów pecetowców dominowały 386 i nawet sporo 486 więc oczywiście Dooma widziałem - fajny, ale nie zazdrościłem. Zawsze mało grałem i mnie to nie pociągało - Amiga mnie jeszcze przez 2-3 lata kręciła.
I to może herezja, ale nigdy potem nie żałowałem przejścia na PC. Dość szybko wkręciłem się w Linuxa - w 1997-98 już regularnie go używałem jako podstawowego systemu.

A w temacie wątku to ja to pamiętm tak, że faktycznie w wielu miejscach 386 (zwłaszcza DXy) działały jakoś tak szybciej niż moja A1200. Muzyka w grach to był śmiech na sali ale graficznie nie miałem się do czego przyczepić.

[edit]
a jeszcze jedno bo samo przejście było dla mnie prawie bezbolesne jeśli chodzi o koszty.
Pamiętam że A1200 jeszcze wtedy na Grzybowskiej dobrze stały, więc sprzedałem ją handlarzowi dołożyłem dosłownie parę stówek i kupiłem tego K5 100MHZ + S3Trio
Monitor 14'' VGA miałem swój. Dysk HD sobie zostawiłem więc PC kupiłem prawie bez większej inwestycji. Pamiętam że odnotowałem ten fakt bo za niewiele więcej kasy miałem do grafiki komputer o wiele mocniejszy.

Ostatnia aktualizacja: 24.11.2018 13:32:05 przez retronav
[#130] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@retronav, post #129

to może herezja, ale nigdy potem nie żałowałem przejścia na PC. Dość szybko wkręciłem się w Linuxa - w 1997-98 już regularnie go używałem jako podstawowego systemu.


Żadna herezja. Amiga z czasem nadawała się do coraz mniejszej liczby zastosowań. Wspominałem chyba tutaj, że sam bym się do siedzenia przy Amidze nie zmuszał gdyby nie interesowała mnie demoscena, a np. gry lub grafika. Nie wiem, może też już gdzieś to tutaj pisałem, może nie ale napiszę, że miałem kolegę z PC, który jakoś głęboko w tych komputerach nie siedział ale o tyle o ile używał. Tzn. żeby pograć, coś wydrukować czasem, później filmy/mp3 - ot taki normalny użytkownik. Ale system się jego komputerów nie trzymał. Tzn. ciągle miał z czymś problemy i często tego Windowsa przeinstalowywał. Przez pewien okres nawet przychodził do mnie ze 2 razy w tygodniu z dyskiem twardym, żebym mu kawałek sformatował pod Amigą bo mu się tak zaorał, że nawet go pod DOSem nie mógł sformatować. Ani u siebie, ani innych pecetowców. Nie wnikałem na ile to była kwestia jego znajomości DOSa ale łatwiej było mu po prostu mu się z tym dyskiem przytaszczyć.
I pewnego razu kiedy tak wpadł to zapytał, że skoro ja używam Amigi i nie narzekam, nic się nie sypie raczej, to może on by sobie też taką sprawił. Wyjaśniłem mu wtedy, że jeśli jego nie interesuje demoscena, a chce sobie trochę grać to nie będzie dla niego dobry komputer. I że gdyby nie wymienione rzeczy to sam bym tego nie robił. Sądzę, że to mogło być koło 1997 roku.

Co do początków Amigi u mnie to zanim ją sam posiadłem, miałem dość swobodny dostęp u paru kolegów. Kiedy w końcu przyszedł czas własny sprzęt 16 bit to rozważałem jako alternatywę PC z jakimś 286 albo 386. PC wiązał się z większym wydatkiem ale w tamtym okresie korzyści dla z mojego punktu widzenia nie były dość przekonujące. Co nie znaczy, że nie dostrzegałem zalet np. w posiadaniu HDD itp. Pamiętam, że nowością wtedy była Diuna 1 i to był dla mnie ostateczny benchmark, który przeważył o wyborze Amigi. Ale to wcale nie było takie jednoznaczne i oczywiste. Wyboru nie żałowałem.
[#131] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@nogorg, post #130

Wspominki? To i ja dorzucę moje....
W 1986 widziałem pierwszy komputer. Był to Atari 65XE kolegi... na dobrych kilka lat uszczęśliwiałem go swoimi częstymi odwiedzinami :)
Potem w 1988 byłem tydzień w obserwatorium astronomicznym na górze Suchora w Gorcach, mieli tam dwa pecety: XT i AT z 286... nie zakochałem się w nich, ale trochę się nimi pobawiłem.
Pierwszy komputer to był Atari 65 XE w 1989. Po niedługim czasie wiedziałem że to mało... i tak na wiosnę 1992 miałem A500, pamiętam jak kalkulowałem, że zamiast kupić stację dyskietek (do małego atari strasznie droga) sprzedam atarynkę, i kupię ami, gdzie stacja już jest. To była dobra idea :)
Wymiana na A1200 była poprzedzona podobną kalkulacją, ile trzeba dorzucić do A500 aby mieć więcej ram, szybszy cpu, hdd i lepszą grafikę... A500 poszła więc na handel, a ja kupiłem używaną A1200 z HDD (210 MB) w okolicach 1995. W 1996 upolowałem w komisie (ulica Floriańska w Krakowie) Blizza IV za stosunkowo nieduże pieniądze, a że dostałem wtedy stypendium naukowe, to jeszcze doposażyłem się w monitor M1438S (mam go do dziś), bo wcześniej jechałem na pożyczonym VGA mono (wtedy Ami służyła mi głównie do pisania i liczenia różnych rzeczy na studiach), jak chciałem pograć, to miałem starego, zielonego Neptuna z czasów małego Atari.
Skoro już wtedy używałem A1200 głównie do pracy, to napisanie magisterki na ami było naturalnym wyborem, tym bardziej że nie miałem peceta. Wtedy miałem konfig: A1200 z 68030 (Blizz IV), 16 MB RAM, 850 MB HDD, CD ROM i monitor M1438S. Wszystko w wyrzeźbionej starej obudowie od PC. Magisterka powstała w WordWorthie, a wykresy robiłem w Excelu pod emulowanym Makiem w ShapeShifterze (w 1bitowym ekranie chodził jak dziki, a do prac biurowych nie potrzebowałem koloru). Na koniec pożyczyłem HP LaserJet IV (wtedy kosztowała majątek), sterowniki do Ami były, wydrukowałem, zrobiłem kopie w ksero i oprawiłem :)
Potem był krótki "rozwód" z Ami: w 1999 roku zmiana stanu cywilnego i małżonka niezbyt rozumiała konieczność robienia wszystkiego na Ami, skoro PC jest "profesjonalny"....
Ale okazuje się, że stara miłość nie rdzewieje i za około rok kupiłem A1200 :)
Potem miałem jeszcze A4000, do tego CV64... ale jakoś mnie ten sprzęt nie powalił i po kilku miesiącach sprzedałem, tym bardziej że zacząłem nagle potrzebować kasy na pieluchy i zupki w słoiczkach :)
Ale A1200 mam do dziś, potem pojawiły się A500 (moja ulubiona Ami), potem jeszcze kilka... teraz mam dwie A1200, pięć A500 i GBA1000. To ostatnie to efekt połączenia dwóch pasji, teraz kończę lutować drugą sztukę.
Po drodze miałem intensywny etap NG, gdy miałem Pega II (super maszyna), po paru latach wymieniłem na miniaka, oczywiście także z MOSem, potem G5. Teraz pozostał mi tylko PowerBook G4 z MOSem... najmniej kłopotliwy w przechowywaniu :)
Jak przymierzałem się do pisania doktoratu circa 2005-6, myślałem o zrobieniu tego na Ami, ale jednak objętość pracy i brak rozwoju amigowych edytorów czyniły to półszalonym... po co sobie dokładać niepotrzebnej roboty, skoro "wiodące proszki" oferują sporo ułatwień w pracy. Jednak los wybrał trochę przewrotnie za mnie, bo akurat wtedy posypał mi się mój pecetowy laptop (musiałem mieć komputer na wyłączność, a domowy pecet okupywała żona), a miałem Pega.... Robienie tego w WordWorthie było wykonalne, ale jak wspomniałem, trochę hardkowrowe. Za radą kolegi zainstalowałem na Pegu Linuxa i doktorat powstał na Pegu w OpenOffice pod Linuksem. Czyli też niemainstreamowo, z lekką nutką amigi....
Amigi zmieniały nasze życie. I chyba nadal to robią.

PS1. Nigdy nie byłem fanem Pampucha. MA kochałem (mam gdzieś wszystkie numery), ale naczelnego uważałem za fanatyka, nie podobały mi się słynne wstępniaki, do tego beznadziejna seria "Program dla Kowalskiego"
PS2. Ktoś pisał o kupnie Amigi w bocznej uliczce od Małego Rynku w Krakowie. To na 95% był Bit Computer (istnieją do dziś) na ul. Św. Krzyża. Swego czasu mieli Amigi i osprzęt do nich. Gdy już Ami mocno podupadła (coś w okolicach 2000-2002), zapytałem ich szefa, czy nie zostało mu coś z amigowych gratów. Wyniósł z zaplecza pudło, gdzie wyszperałem Apollo 1240/40 i trochę płyt CD (do dziś mam Amiga Developer Kit stamtąd), które po krótkim targu kupiłem za grosze... coś koło 150 zł. To mój jedyny przypadek upolowania czegoś za półdarmo :)
[#132] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@wali7, post #131

Ja Amige porzuciłem (A600) jak pafła stacja dyskietek- żaden sklep już tego nie miał, a moze było to w 1997 lub 1998 roku. Amiga lezała w szafie, aż do 2003 roku, kiedy skończyłem liceum i pojechałem do pracy. Tam poznałem internet i strony takie jak efunzine.com, amigo.pl (czy.pl to nie jestem pewny, chodzi o sklep z Bartoszyc). PPA chyba też, ale "bałem" się zarejestrować na jakimkolwiek forum . I tak kupiłem stację dyskietek, potem dysk twardy i przejściówkę na klawiaturę DIN, bo oryginalna padła. Potem było kilka A1200, obudowy Infinitiv, sloty zorro i karty turbo
[#133] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@wali7, post #131

No ja już kiedys wspominałem jak to było u mnie z Amigą i PC. Gdzieś w 1997 a wiec jako 8 letni szczyl, chciałem dostać Pegasusa na komunie,bo wszyscy koledzy z klasy mieli i sie chwalili lub wymieniali dyskietkami, jednak komunia minęła dostałem 2 rowery górskie,2 zegarki, kilka pierdół i troche kasy. PAre mieisęcy później tato dostał jakiś zwrot pieniędzy z czasów woja i służby w Policji,z której musiał niestety odejść,mimo że nie chciał.
W kazdym razie gdzies na wakacjach jak wróciłem z wyjazdy od ciotki w pokoju czekało na mnie duże pudło. Gdy je otworzyłem moim oczom ukazała się Amiga 600 z2ma joyami, ok 2 setkami dyskietek w pudełkach. Od tego czasu zafascynowałem się komputerami i ich możliwościami,a samej amigi używałem aż do 2001 roku,kiedy to Amiga mi się zepsuła i ojciec kupił zestaw komputerowy na promocji.
Nie było to nic specjalnego Athlon XP,256MB ram,płyta ASRock na chipsecie VIA ze zintegrowaną grafiką. Co prawda na PC grałem już w 98-99 w FIFE 98 u znajomego i Duke Nukem 3D oraz Destruction Derby 2,więc PC nie był mi obcy.
Potem tak isę wciągnąłem w PC że w latach 2002-2006 znałem na pamięć wszystkie parametry kart graficznych oraz procesorów a takżewszelkie V=mody i soft mody.
CZytałem i zbierąłem całe mnóstwo gazet z PC jak CD action,Play!,KŚ Gry,kupowałem gey z kiosku z serii Dobra Gra oraz inne podobne cuda.
Amiga zapoczątkowała moją miłóść do komputerów i dzięki niej najpierw zdobyłem tytuł techhnika i potem inżyniera z informatyki. Mimo że teraż żyje z produkcji muzyki to informatyka jest teraz moim hobby.
[#134] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@wali7, post #131

To był na 100% BitComputer, bo sam tam kupowałem na przestrzeni wielu lat (m.in. Blizzarda IV). Po latach zaszedłem i też zapytałem o to samo, co Ty (było to później niż w czasie, gdy zdobyłeś tego Apollo). Wyciągnął na ladę pudło (wygląda na to, że kolejne), a w nim były trzy sztuki 1MB do A600 Elboksu (w idealnych pudełkach), Viper 630, koprocesory i jakieś inne drobiazgi. Oprócz tych rzeczy znalazła się jeszcze CD32. Za wszystko zapłaciłem 60 zł.
[#135] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@Umpal, post #134

Tak . BitCompter. Kupiłem w lutym 1993 roku A1200 i C1085 w DH Wanda, a na floriańskiej później dysk twardy IBM 171MB 3,5 cala. Amiga kosztowała 9 600 000, monitor 6 600 000. Jakbym wiedział że C1084 jest lepsze to bym kupił C1084 :)
[#136] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@wali7, post #131

PS1. Nigdy nie byłem fanem Pampucha. MA kochałem (mam gdzieś wszystkie numery), ale naczelnego uważałem za fanatyka, nie podobały mi się słynne wstępniaki, do tego beznadziejna seria "Program dla Kowalskiego"


Mnie się te wstępniaki podobały ale traktowałem je głównie rozrywkowo, z dużym przymrużeniem oka no i jako trochę absurdalne jak na gazetę o takiej tematyce. Szczególnie wątki polityczne, które z komputerami nic nie miały nic wspólnego. Gazetę zazwyczaj kupowałem w liceum na przerwie i miałem polewę dając do poczytania te wstępniaki kolegom, którzy kompletnie się komputerami nie interesowali. Po jakimś czasie sami zaczęli przychodzić jak widzieli, że przeglądam nowe MA żeby sprawdzić czy znowu pojechał SLD .

Miał widać człowiek taką buntowniczą naturę, więc do 'komputera wyklętego' idealnie pasował. Ale obiektywnie patrząc to szedł w tym za daleko.
[#137] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@retronav, post #129

W nawiązaniu do dyskusji o PC to oczywiście lata 1992-1994 były przełomowe, szczególnie na zachodzie Europy. Tam w 1993 dopiero zaczęły ukazywać się pierwsze pisma o grach na PC (gdzie Amiga Action czy niemiecki Amiga Joker to rok 1989, odpowiedniki dla ST - jeszcze wcześniej), europejski gamedev skupiony na ST i Amidze zaczął tworzyć z myślą o rynku PC. O ile w 1991 roku praktycznie każdą grę dało się odpalić na 286 z EGA/MCGA i 640KB (również tytuły od id Software :)) o tyle rok później pojawiały się gry, które wymagały mimimum szybkiego 386 i VGA/SVGA i 2 lub 4 MB RAM-u i które nie miały odpowiedników na Amidze. Ten wyścig nie zatrzymał się w kolejnych latach, np. fajną konfiguracją w 1994 roku były 486 "40" od AMD lub Cyrixa (tańsze niż 486SX Intela) z 4MB RAM-u i był to sprzęt w zastosowaniach growych wtedy znacznie ciekawszy od nawet bardzo rozbudowanej A1200 (i lepiej oprogramowany), chociaż bardzo szybko się zestarzał (myślę, że po roku większości gier nie było sensu na tym odpalać bez zakupu 2x szybszego CPU, w międzyczasie inwestycja w CD-ROM, akcelerator grafiki 2D pod Windows, kolejne 4MB RAM-u itd.).

O czym dowiedziałem się całkiem niedawno:
1. W tamtych czasach na PC praktycznie żadna gra nie wykorzystywała FPU. Dotyczyło to zarówno Wolfa3D, jak i obu Doomów, gier takich jak Comanche czy Strike Commander (instalacja FPU miała zerowy wpływ na wydajność w grach czy np. typowych aplikacjach pod Windows, tak samo użycie 486DX zamiast 486SX). FPU to dopiero czasy Quake'a czy gier na silniku Build (Duke Nukem 3D), gier 3D pod Windows / akceleratory grafiki - czyli rok 1996 i później.
2. Pomiędzy komputerami z tej samej "rodziny" ("286", "386" czy "486") mogły istnieć ogromne różnice wydajnościowe, nie tylko z uwagi na różne taktowanie CPU (286 były w wersjach od chyba 6 do 16 MHz), ale też na użytą pamięć (opóźnienia), płytę główną (magistrala, cache), nie mówiąc o różnicach pomiędzy układami graficznymi w latach późniejszych. CPU były produkowane przez różne firmy, procesor z oznaczeniem 486 mógł bardziej przypominać 386 a być zgodny na poziomie pinów z 486 - lub odwrotnie. Wierzę więc zarówno osobom pamiętającym, że na 286 w Wolf3D nie dało się komfortowo grać, jak i tym, które twierdzą że się dało.
[#138] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@nogorg, post #136

No ja mam trochę żal do niego, bo byłem w takim wieku, kiedy człowiek jest podatny na różnego rodzaju idee, więc łapałem to co on tam wypisywał, wierzyłem w to itd., pomimo, że świat naokoło na każdym kroku udowadniał, że jest inaczej... Dokładnie w 1997 roku jesienią (pewnej niedzieli, jadąc pociągiem do Szczecina na uczelnię) pogrążyłem się w refleksji i doznałem "oświecenia" i porzuciłem amigowy fanatyzm. Miałem dosyć ściemy, że już za momencik, już za chwileczkę Amiga wróci na salony, przeproszą się z nią wielkie firmy software'owe + reszta bullshitu lansowana przez Naczelnego i jego wyznawców. Już nawet na ciężkim opiatowym haju nie szło się z tym zgadzać...

Najlepsze, że Pampuch na koniec walnął focha, obraził się na środowisko, bo nie byli dość fanatyczni, żeby "rzesza" mogła przetrwać, tak to przynajmniej odebrałem i skojarzyłem. Żenujące, może nawet trochę śmieszne

Sam Magazyn Amiga zawsze lubiłem ale za zawartość merytoryczną, niezapomniane kursy Deluxe Painta, hardware'owe artykuły Stanleya itd. każdy wie o co chodzi

Pamiętam jak pożyczyłem (w 1998 chyba) na kilka tygodni peceta od kumpla ze studiów (P200 albo 166 to było), trochę się tym pobawiłem, pograłem w Diablo, odpaliłem Fasttrackera ... Czar prysł, było pozamiatane. Jakoś później w domu mieliśmy peceta (Celeron 300 bodaj, z Optimusa), a Amiga poszła w kąt, by potem, po kilku latach odrodzić się u mnie ponownie ale już jako retro. Pecet z Windowsem, wiadomo, trochę był himeryczny ale jak ktoś nie przesadzał zwłaszcza z pirackimi gierkami to dało się na tym funkcjonować. Szybko nauczyłem się z kumplami korzystać z takich rozwiązań jak Norton Ghost i jak system się zaczynał krzaczyć, to - no problem - robiło się restore całej partycji i w ciągu pół godzinki pecet był na nogach.
[#139] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@mccnex, post #138

Oczywiście masz rację. Może to 'zerwanie' było dla niego jedynym wyjściem by zerwać z tym niezbyt zdrowym zaangażowaniem (pisząc eufemistycznie). Przynajmniej mu się udało. Wielu do dzisiaj na to choruje.
[#140] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@nogorg, post #139

Ja bym powściągnął się z takimi określeniami jak "fanatyzm" w stosunku do redaktora naczelnego MA. Widziałem Pana Pampucha na obu Amiga Show. Bardzo skromna osoba, która po prostu włożyła dużo serca do świata Amigi, komputera który tak bardzo wpłynął na życie Pana Pampucha, jak i wielu z nas.

Doprawdy to co robił Pan Pampuch, w kontraście do dzisiejszych zatargów, jakie miewają dzisiaj niektórzy Amigowcy jest niczym innym jak bezinteresowną sympatią. Proszę spojrzeć jaki fanatyzm przejawiają zwolennicy rozwiązań NG. Zwyczajni użytkownicy Amig klasycznych, którzy naprawdę mają w domu Amigę i ją używają, należą do najbardziej liberalnej grupy.

Ja jako klasykowiec wspominam dobrze Pana Marka. Nie wpajał nikomu fanatyzmu, ja niczego takiego nie doświadczyłem. Dzięki MA oraz ACS nauczyłem się po prostu lubić rzeczy związane z Amigą. Dlatego tak bardzo cieszyłem się, że wychodzi coś nowego na Amigę.

A że nie stronił od politycznych komentarzy - no cóż, uważam że Pan Marek miał prawo wpleść troszkę publicystyki poza tematem do swoich wstępniaków. Dzięki temu były żywe i dobrze się je wspomina.
[#141] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@nogorg, post #90

Pamiętam raczej recenzje A1200 bez entuzjazmu, traktujące komputer jako fazę przejściową/przetrwalnikową w drodze do mitycznego AAA, które to dopiero pozamiatać. I to w prasie czysto amigowej. Ale może źle pamiętam...

Świetnie pamiętasz. a1200 to od początku był komputer tylko na jakiś czas, aż do zastąpienia Amigą z lepszą grafiką.
zgodziński po prostu propagande MA bierze za rzeczywistość.
[#142] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@Hexmage960, post #140

Co do politycznych wstawek, to akurat nic do tego nie mam, bo każdy ma jakieś tam sympatie, jednych lubi innych nie lubi, jakoś mi to w tych wstępniakach nie przeszkadzało, a nawet pasowało.

Chodzi mi jedynie o utrzymywanie wszelkimi sposobami przekonania, że "tylko Amiga", pece to blaszak, syf i klon, w kontekście tego, że na Amidze prawie nic się nie działo, a na pececie trwał boom, miałeś Photoshopa, Quake'a + setki innych. Jasne, że nie "wpajał" na chama, to nie była szkoła hitlerjugend, tylko magazyn ale zwróć uwagę na prezentowany tam obraz świata (vs rzeczywistość), subtelne lub bardziej bezpośrednie "wstawki" (nie będzie pecet pluł nam w twarz itd.)... Propaganda była, dla mnie to niezaprzeczalny fakt. Dzisiejsze zatargi, śmiem twierdzić, to nic innego jak tylko kontynuacja i pokłosie właśnie tego dawnego klimatu. Niektórzy dzisiejsi amigowcy polaryzowanie traktują jako naturalną postawę. Dlatego dzisiaj nie mamy jednego AmigaOS tylko 4 różne kierunki. Wszak fanatyzm i "moja racja jest najmojsza" musiała zostać jakoś ukierunkowana. Jako, że do peceta Amiga nie ma startu, to zaczęli się Amigowcy "lać" między sobą. Tak jak kibole na stadionie Pogoni czy innego Lecha :) Ile razy bywałem na meczu, gdzie na trybunie "naszych" ktoś coś źle zrobił, krzywo spojrzał i dalej już poszło, dali sobie po ryjach. Ot taka cecha fanatyków.

Kiedyś spotkałem w Warszawie kolegę Hołdysa (tego amigowego, pozdro!) przy okazji odbioru od niego jakiegoś zakupionego fantu z Allegro. Chwilę pogadaliśmy, zeszło na Magazyn Amiga... on to fajnie określił, że Pampuch "wychował pokolenie nazistów". Coś w tym jest.

A Amiga wtedy (po Escomie) już była tak naprawdę komputerem niszowym i hobbystycznym, w trochę tylko mniejszym stopniu jak dzisiaj. Szkoda, że Mr. Pampuch nie dążył do uświadomienia tego jej użytkownikom. Ilu ludzi przepłaciło wówczas za sprzęt, kierując się wiarą, a nie rozsądkiem? I tak dalej. Prywatnie go nie znam i nie oceniam, co to z resztą miałoby do rzeczy.

Edit, może w/g Ciebie Pan Marek nie był fanatyczny. Nie miałem z nim dużo do czynienia ale pamiętam jedną sytuację z IRC'a (raz z nim chwilę czatowałem), kiedy spytałem się na #amisia jak wygląda podłączanie monitora od Amigi (M1438S) do peceta, no i 'mps' odpowiada, że się nie da, zapomnij! Ale ja mówię, że gdzieś była jakaś przejściówka na VGA tylko nie pamiętam szczegółów. Nieee, nie da się, zapomnij! Obraził się, że "przechodzę" na PC? No tak to przynajmniej wyglądało. A niby "dorosły" facet. No i taki to był klimat.

PS. Ostatecznie przejściówkę udało mi się zdobyć. Dostałem ją od pewnego znanego Amigowego muzyka OK

Ostatnia aktualizacja: 24.11.2018 22:40:17 przez mccnex

Ostatnia aktualizacja: 24.11.2018 22:43:27 przez mccnex
[#143] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@trOLLO, post #94

Jak już ktoś tu pisał 386 DX z 4 MB RAM monitorem i dyskiem kupił w 1992 za 22 miliony starych złotych.
Jak się od tego odliczy 4 na monitor, 4,5 na dysk, 2 na dodatkowy RAM i 1 na różnicę SX DX to z grubsza wyjdzie cena gołej a1200 w 1992.
Oczywiście jak się chciało mieć na a1200 więcej niż 2 MB RAM to trzeba było dokupić kartę
na fast ram która swoje kosztowała.
Np e1204 sama bez pamięci jak podają w MA 1/94 2,99 mln.
Więc jak ktoś chciał mieć a1200 z monitorem, dyskiem i fastem to taka a1200 kosztowała więcej niż 386 nawet DX.

486 DX wg cen z bajta 12/93 bez dysku i monitora to około 40 mln czyli gdzieś 5 a1200.
transfery vlb osiąga klasyk dopiero z zorro III więc taki 486 powinien być porównywany do a4000 z kartą graficzną. Wyszłoby pewnie że kosztował w 1993 gdzieś około połowy takiej a4000.

a1200 za czasów c= to nie był tani komputer i c= powinno się bardziej postarać.
[#144] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@Ralpheeck, post #122

Miałem kiedyś a1200 to był kiepski komputer który jedyne co miał dobre to system operacyjny.
a1200 był jak maluch niby samochód ale nie do końca.
Mnie śmieszy jak ktoś twierdzi że jedyny prawdziwy fiat to maluch (a1200), że maluch był lepszy od wolkswagena (pc) z tamtych czasów.
[#145] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@swinkamor12, post #144

Mnie śmieszy jak ktoś twierdzi że jedyny prawdziwy fiat to maluch (a1200), że maluch był lepszy od wolkswagena (pc) z tamtych czasów.

Ja miałem A1200 do 2005 :). Napisałem na niej prace dyplomową w technikum, a potem prace magisterską na polibudzie. I jakoś nie odczuwałem problemów z tym, że to tandetna amiga gorsza od 386 :) Dziwne, prawda :)
[#146] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@trOLLO, post #145

Podziwiam Was, przez 145 postów wciąż to samo.Śpioch
[#147] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@jubi, post #91

Amiga z czasów mojej młodości to a1200. a1200 to czas rewolucji 3D w grach.
Nie chodzi o Wolfa bo ta gra jeszcze nie robiła wrażenia. No ale, po wolfie, pojawiło się parę klonów wolfa z sufitem i podłogą z teksturami a to już robiło wrażenie.
a1200 pojawiła sie u nas w III RP w sklepach po wakacjach 1993.
Nawet sie dobrze tym człowiek nie pobawił, a nastał DOOM.
DOOM wiadomo totalna rewolucja. Pierwsza gra gdzie były tekstury wszędzie i gdzie można było łazić na różnych poziomach.
(Co o tej rewolucji 3D mogą wiedzieć takie przypadki jak zgodzinski czy feru którzy zwyczajnie tego nie pamiętają bo wtedy srali w pieluchy).
To było na topie. 3D w grach było świeże, nowe i super. Gry 2D stały się nudne, głupie, nieciekawe i przestarzałe.
Każdy koder na amidze w tamtych latach próbował zrobić DOOMa i Comancha.
Nikogo nie interesował amigowy cipset, który w 3D tylko przeszkadzał.
Raycasting był na topie a nie sprite'y i paralaksa.

Amiga to powinno być miłe przyjemne hobby. Mam czas to se coś tam dziubie.
Niestety. Różnego rodzaju ćwoki, po ponad ćwierć wieku od premiery a1200 i prawie ćwierć wieku od DOOMa, próbują nawracać ludzi na retro, cipset i powrót do piencety. Na co mnie to. To się skończyło w 1992.

Amiga którą chce się zajmować to amiga z czasów mojej młodości. Cipset jest mi do tego niepotrzebny i ww ćwoki mogą se wsadzić cipset tam gdzie śłońce nie dochodzi (mru mru jak w tym skeczu).
[#148] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@swinkamor12, post #147

Amiga którą chce się zajmować to amiga z czasów mojej młodości.


Ale zdajesz sobie sprawę z tego że ta Amiga z czasów młodości to właśnie z cipsetem, nie? I że retro to nie po to by mieć wygodne szejdery lub gpu, tylko by się bolcować ze starymi, niekoniecznie trafionymi rozwiązaniami, nie?

Z jakiegoś powodu planar też był na początku na pecetach ale szybko przepadł na rzecz chunky. Z jakiegoś powodu w pecetach brak typowo amigowych rozwiązań sprzętowych.

Chcesz iść na łatwiznę to wsadź 040 wzwyż i rób wszystko prockiem tak jak na starych pecetach to się robiło. Wtedy nie będzie Ci robić różnicy czy jesteś na pececie czy na Amidze. Chcesz się bawić na Amidze to zaakceptuj to co to za sobą niesie. To nie jest sprzęt do oprogramowania dla ludzi o słabych nerwach, trzeba być albo genialnym albo bardzo bardzo upartym. Uprzedzając fakty mówię że ja jestem zdecydowanie tylko tym drugim. ;)

Co do nudnego 2D. Amiga była z myślą o nim projektowana, plus ewentualnie coś tam z grafiki wektorowej. Moje zdanie jest takie że jak chcesz 3D to chwytasz inny sprzęt. Choćby PSXa i tam się z kolei użerasz z trzęsawką na teksturach i skandalicznie niską ilością RAMu. ;)
[#149] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@Skotos, post #118

Dawno nie logowałem się tutaj, ale postanowiłem sprostować parę niedoprecyzowań, których niektórzy się dopuszczają:

Wolfenstein 3D był napisany w C++ (Borland).
Źródło: https://github.com/id-Software/wolf3d/blob/master/README.rst

Minimalny wymagany procesor to 80286.
Źródło: https://www.computerhope.com/games/games/wolf3d.htm

Na YouTube jest filmik jak ktoś pozamieniał w kodzie Wolf3D kilka funkcji 286 na takie zgodne z 8086 i odpalił na nim (działa nieprzyzwoicie wolno).
Źródło: https://www.youtube.com/watch?v=5f7gW5X24ao

Co do cen komputerów, nasz i386SX16 1 MB z VGA 256K i HDD 40 MB z monitorem VGA Mono kosztował w 1992 roku 12 900 000 zł. Więc niekoniecznie radykalnie więcej, niż A1200 w tym samym roku.

Ów 386SX był powolny, ale w Wolfensteina 3D dało się bez większych poświęceń grać (z 15 fps w oknie wielkości 70% ekranu przy pixelu 1x1). Zresztą nawet na 286/10 działał przyzwoicie - tutaj filmik https://www.youtube.com/watch?v=6Gvz6PMtEuU z działania Wolfenstein 3D na takim CPU. Jak widzicie, wydajność 3D w chunky VGA nieosiągalna dla A1200 AGA nawet z 030/50: https://www.youtube.com/watch?v=mub1d4PAC1o.

Za to z Doomem (po upgradzie do 4MB RAM) na rzeczonym 386SX16 było znacznie gorzej - 15 fps to było na ekranie wielkości znaczka pocztowego w trybie double-pixel. Innymi słowy - ten komputer do Dooma się nie nadawał. Natomiast u kumpla na AMD386DX40 taki Doom fruwał całkiem płynnie na niemal pełnym ekranie. Na 486 było już natomiast zupełnie dobrze.

Ostatnia aktualizacja: 25.11.2018 00:06:19 przez p7h
[#150] Re: NG vs emulacja, czyli od wyższości bytu nad mytem (ewentualnie mytu nad bytem)

@p7h, post #149

Z tego co pamietam 386SX nie mial koprocesora a 386DX mial koprocesor.Pewnie dzieki temu na DX gry 3d chodzily lepiej.
Na stronie www.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem