[#250]
Re: Wymagania Amigowców a rzeczywistość...
@Daclaw,
post #249
Ja akurat w 90ych nie zabiegałem o edukację, ale miałem dwóch znajomych Amigowców którzy mieli zamiar napisać pracę na swoich A1200. Oczywiście obaj chcieli użyć skalowalnych czcionek drukowanych w trybie graficznym, no bo to już nie lata 80te i już nie wypada korzystać z czcionek wbudowanych w drukarkę. Jeden kończył 2letnie studium informatyczne i zdecydował się na edytor Leto, no bo to taki nowy, niezły, polski program ze słownikiem i skalowaniem czcionek. A inne edytory albo nie miały PL znaczków albo słownika albo sterowników do dostępnych mu drukarek. Z programu był zadowolony dopóki nie zobaczył wydruku. Program robił zrzut ekranu WYSIWYG, z rozdziałki 640, co dało takie zęby na czcionkach że nie miał odwagi pokazać tego w szkole by sie nie najeść wstydu. Bo u kolegów nie było ich widać, a jakby tłumaczył że to z Amigi to by pewnie parsknęli śmiechem. Zapisał tekst jako ASCII, przekonwertował PL znaczki, i zaczął formatować od początku na PC u kolegi. A że nie był biegły w obsłudze tamtego programu to sie wkurzał, bo dostępne czcionki miały inne rozmiary lub kształty, przez co inna ilość wyrazów mieściła się w linii i inna ilość linii mieściła sie na stronie. Numerki stron przeskakiwały z dołu strony na początek stron następnych, albo odwrotnie początek kolejnej strony pojawiał sie na dole pod nr strony. Odnośniki odwoływały sie do innych stron niż te które po tych zmianach były właściwe. A do tego jeszcze obrazki nie pasowały do tych stron co powinny, (tzn z boku obrazka tekst miał enterki i wąską kolumnę), a im dalsza strona tym bardziej te miejsca z wąską kolumną przygotowaną pod obrazek sie przesuwały, i wielokrotnie wracał by poprawiać coś znowu. Kolega mu kazał usunąć nr stron i obrazki i pokazał jak skorzystać z funkcji które numerowały automatycznie i same rozsuwały tekst przy wklejaniu obrazków, i po tej prezentacji mój znajomy uznał że nigdy więcej nie będzie formatował tekstu na Amidze, bo ona nadaje się tylko do prostego edytora tekstowego.
Drugi znajomy kończył technikum elektroniczne. Założył sie z kimś że da sie to zrobić na Amidze, więc był bardzo uparty. Użył Page Streama, bo uznał że tylko ten program dobrze sobie radzi z wektorami, (Wordworth nie miał jeszcze PL znaków zresztą mulił sie na samym Faście), to było zanim ks Pikul dorobił i udostępnił stosowne ogonki do licznych czcionek i drukarek, miał PL znaki we fontach które zamierzał użyć do głównego tekstu, a do tytułów dorabiał ogonki apostrofami czy jakoś tak. A gdy już sie z tym namordował okazało się że to co dobrze wygląda na ekranie nie wygląda tak dobrze z jego igłówki. Na zakup innej nie było kasy a sterowniki do drukarek znajomych nie były dostępne. Najpierw myślał o konwersji tekstu do PeCetowego edytora, ale by przegrał zakład, no i musiałby sie ręcznie mordować z ogonkami w tytułach (znowu). W efekcie poświęcił znacznie więcej czasu na skapnięcie jak dorobić sterownik do drukarki niż na pisanie pracy, a potem wydrukował do wielgachnego pliku który podzielił na dziesiątki dyskietek 720K, i z tymi stosami dysków wielokrotnie (bo sterownik wymagał poprawek), chodził do kolegi by zgrywać i drukować ten wielki plik. Nie miał drugiego twardziela, a koledzy skłonni pożyczyć swój mieli sformatowane na Fat32, a nie na Fat16 który Ama umiała czytać, stąd te dyskietki. Potem poszedł na studia informatyczne i dokupił sobie 10-letniego PC, bo stwierdził że nie zamierza więcej pisać tekstów przeznaczonych do druku na Amidze. Ale nadal program na zaliczenie pisał na Amie w E. Potem się okazało że brakuje mu jakiś bibliotek i że prościej jest to zrobić w C na PC. A Amigę jeszcze trochę poużywał do Protrackera i Deluxa. No i tak wyglądają wymagania stawiane Amigowcom przez rzeczywistość.