@Mikrobi,
post #1711
Czasami jest ciężko, ja akurat w tym roku mocno przesadziłem z pikselami i zemściło się to na mnie trochę mocno bo zaniedbałem inne sfery swego życia.
To jest tak jak piszesz, gdzieś co jakiś czas przysiada się do pracy po 1-2godz, wieczorem albo w ciągu dnia. Ale jak się to potem przeliczy całość, to tych godzin robi się bardzo bardzo dużo.
Minusem niestety jest to, że po pewnym czasie staje się to tak ważne, że człowiekowi trudno jest pogodzić się z krytycznym spojrzeniem kogoś innego, albo odległym miejscem w kolejce do podium niewspółmiernym do czasu włożonego w powstawanie "dzieła".
Na moim przypadku widać to bardzo mocno, zbyt długi czas tworzenie niezwykle istotnie przekłada się na "przywiązanie" emocjonalne. Ciężko się potem pogodzić z porażką.
W odpowiedzi na #1712
Dzięki

Tak, anatomia jest mocno puszczona w tym szkicu.
W tych hiresach średnio nawiązuję do poprawnej anatomii, celowo też "płaszczę" perspektywę w celu ładniejszego bardziej kanciastego wyglądu elementów. Gdzieś z tyłu głowy mam zawsze obrazy Klimta stąd to "wypłaszczanie" obrazu. W zasadzie preferuję umowność także w światłocieniu.
W odpowiedzi na #1715
No bywa śmiesznie i strasznie za razem

Powoli zauważam, że wraz z wypracowywaniem jako takiego "stylu" spędzam zbyt dużo czasu nad pracami i zbyt mocno się do nich przywiązuje. To powoduje spadek dystansu i powolne popadanie w depresję. Nie jest to dobre. Ale ku przestrodze dla innych może dać cenną wskazówkę by czasem odpuścić.
Na zajęciach na uczelni w pogotowiu zawsze był profesor, który w odpowiednim momencie zabierał mi pędzel i kazał zakończyć pracę. W przypadku pikseli takim stoperem często bywał już tylko sen albo zniechęcenie. To jest niebezpieczny temat i trzeba tego unikać. Większy dystans jest dużo zdrowszy